Pogrobowcy żydokomuny, określający się mianem „nowoczesnej lewicy”, do dziś nienawidzą naszych bohaterów. To jest ta sama forma nienawiści, jaką od zawsze żywił zdegenerowany plebs do prawdziwych arystokratów ducha.
Było to najtragiczniejsze pokolenie Polaków, tragiczniejsze, niż ofiary powstań w okresie zaborów, bo tamci mogli emigrować, podczas gdy ci, zostali przez sowieckiego okupanta przeznaczeni wyłącznie do eksterminacji, bezlitośnie przeprowadzonej przez Sowietów, ich tubylczych kolaborantów z polskojęzycznej wspólnoty rozbójniczej, czyli kryminalistów tworzących aparat „władzy ludowej”, no i oczywiście Żydów, którzy stanowili najtwardsze jądro komunistycznego aparatu terroru. Toteż Żołnierzy Wyklętych Polacy otaczają życzliwą pamięcią i miłością, wdzięczni za poczucie miary. Podnieśli oni bowiem poprzeczkę patriotyzmu na poziom tak wysoki, że trzeba bardzo się starać, by się do tego poziomu zbliżyć. Oczywiście z tej samej przyczyny hołota rekrutująca się z polskojęzycznej wspólnoty rozbójniczej zieje do nich nienawiścią, bo każde życzliwe o nich wspomnienie jest jak splunięcie im w mordę. Toteż próbują chować się za murem pogardy i złorzeczenia – jak to tradycyjnie robi Wielce Czcigodna Joanna Senyszyn, która i w tym roku wydała z siebie żabi skrzek, że „bandyci”… – i tak dalej. Jakieś humerzęta i fejginięta zawiesiły na skrzyżowaniu tabliczkę, że to ulica „ofiar Żołnierzy Wyklętych”. Ofiar – czyli kogo? Ano – PPR-owców, ubowców, konfidentów – czyli przedstawicieli polskojęzycznej wspólnoty rozbójniczej z którą historyczny naród polski od 1944 roku musi dzielić terytorium państwowe. Okazuje się, że potomstwo tej polskojęzycznej wspólnoty też ma swój ideał: nastawiać się każdemu, kto im obieca możliwość dalszego pasożytowania na historycznym narodzie polskim.
Na podstawie: michalkiewicz.pl
Najnowsze komentarze