Pałkarze z ONR – taki stereotyp utrwalił się w okresie PRL, czego przykładem był film „Zezowate szczęście”. Czy może być coś ciekawego dla historyka w historii takiej organizacji?
Cechą stereotypów jest to, że mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. Propaganda PRL uczyniła wiele, aby zohydzić tę formację polityczną. ONR to był przez komunistów i lewicę szczególnie znienawidzony. O pałkarstwie jeszcze powiem, warto jednak zwrócić uwagę na sentencję „jest ONR-u spadkobiercą partia”, która wydaje się dominować nad tym tematem. Wielu ją cytuje, jednak mało kto rozumie jej sens.
Miłosz miał bowiem na myśli kilku swoich kolegów z Wilna na czele z Putramentem, którzy w latach 30. z endeków przedzierzgnęli się w komunistów. Fakt, że nie mieli nic wspólnego z ONR nie miał dla niego specjalnego znaczenia – chodziło o rzucenie na PZPR najgorszej w jego mniemaniu inwektywy. Bo nazwę ONR lewica traktuje jako inwektywę wobec wszystkich politycznych przeciwników – rzucając ją jednym tchem z epitetami w rodzaju „faszystowski” czy „rasistowski”. Do tej pory było to łatwe, bo mało kto zdawał sobie sprawę czym był ONR i kto do niego należał. Mam nadzieję, że wydanie przez IPN mojej książki „Duch Młodych” utrudni takie pseudointelektualne harce.
Jak należy się odnosić do zarzutów o „faszyzm” i „rasizm” ONR? Z czego wynikają te zarzuty?
ONR, jak zresztą cały polskich ruch narodowy, nie głosił haseł rasistowskich. Owszem, występowano przeciwko Żydom, głoszono hasła o przymusowej emigracji tej mniejszości z Polski, ale nie można tego stawiać na jednej szali z niemieckim nazizmem czy Holokaustem. Zresztą w czasie wojny wielu narodowych radykałów ratowało Żydów, a kilku otrzymało nawet medal „Sprawiedliwego wśród narodów Świata”.
Kolejna sprawa, to twierdzenie, że przed wojną „ONR-owcy bili Żydów”, które jest głupawym antysemickim prymitywizmem: młodzież żydowska to nie była banda herlaków z ilustracji w antysemickim pisemku. Umieli się bronić, a nawet atakować. Na uniwersytetach, czy na ulicach dochodziło niekiedy do bójek: bili się ONRowcy z Żydami, endecy z piłsudczykami, bejtarowcy z bundystami, a socjaliści z komunistami. Bito się, bo takie były polityczne temperamenty i ówczesny duch czasów. Można nad tym ubolewać. Ale nie można też popadać w przesadę, bo dojdzie się do absurdu, że lata 30. to okres ulicznej wojny domowej. Burdy miały miejsce, ale niezbyt często, a winę za nie ponosiły różne ugrupowania polityczne. W każdym razie działacze ONR nie byli bardziej winni niż BUND czy socjaliści.
W swojej książce „Duch młodych” postawił pan tezę, że ONR był jedynie ekspozyturą tajnej Organizacji Polskiej.
Ściśle to ujmując ONR nie był samodzielnym bytem politycznym. Stanowił rodzaj parawanu, który osłaniał działalność tajnej, wewnętrznie zakonspirowanej Organizacji Polskiej. Celem mojej książki było pokazanie, kim byli ludzie tworzący OP i ONR. OP miała charakter elitarny, skupiała ludzi dojrzałych, niemal zawsze po studiach i o ugruntowanej pozycji zawodowej.
Byli wśród nich liczni inżynierowie – należy pamiętać, że Politechnika Warszawska była domeną wpływów narodowych-radykałów – następnie prawnicy, ekonomiści, lekarze, ale także profesorowie, księża, ziemianie oraz przemysłowcy, którzy dodatkowo finansowali działalność. Była to po prostu elita ówczesnej polskiej inteligencji. A oenerowski kamuflaż okazał się dość skuteczny. Przedwojenna polska policja ani śledczy z gestapo nie wpadli na trop OP, choć podejrzewano, że w strukturze ONR jest jakieś „drugie dno”. Organizacja została zdemaskowana i rozpracowana dopiero przez NKWD i UB pod koniec 1945 r.
Tymczasem przedwojenny ONR – zarówno w krótkim okresie działalności legalnej, jak i później, w drugiej połowie lat 30, gdy działał w konspiracji – była to organizacja młodzieżowa. Tworzyli go studenci, którzy organizowali demonstracje, wydawali nielegalne gazetki i ulotki, a niekiedy też prowadzili akcje bojówkarskie. W porównaniu z OP nie miało to specjalnego znaczenia, choć dziś szczególnie bojówkarstwo się podkreśla. Tego rodzaju działalność była, jak to nazywam „przedszkolem do OP”: w ONR poznawano kandydatów, sprawdzano ich wartość oraz ideowość, a także czy są odporni na szykany lub pobyt w policyjnym areszcie. Ci, którzy się wykazali w ONR, byli później wprowadzani do struktur OP, czyli do elity.
Ponadto działacze OP uważali narodowy radykalizm za dobry szyld polityczny. Byli oni polskimi nacjonalistami, co łączyli z radykalizmem, czyli z programem szybkiej modernizacji Polski pod względem gospodarczym, społecznym i politycznym. Opracowano plany reformy rolnej, industrializacji i elektryfikacji kraju, rozwoju prywatnej przedsiębiorczości. Taki był prawdziwy sens istnienia OP i ONR, a nie rzekome burdy antyżydowskie.
Historycy określają mianem Obozu Narodowo-Radykalnego zarówno ONR „ABC” jak i „Falangę”. Czy to określenie zgodne z prawdą?
Zupełnie niezgodne. „Falanga” to Bolesław Piasecki i oddani mu ludzie, którzy byli przez pewien czas w ONR. Jednak w 1935 r. wywołali rozłam i utworzyli odrębną organizację. Miała ona charakter bojówki, którą tworzyła młodzież z przedmieść, robotnicy oraz nieliczna grupa inteligencji, głównie studentów. To oni byli odpowiedzialni za większość zamieszek oraz wystąpień antyżydowskich, które przypisuje się ONR. Hasła nacjonalistyczne mieszały się tam z populizmem i uwielbieniem dla Piaseckiego, jako przyszłego wodza narodu. Nie można więc porównywać „Falangi” do ONR czy OP. „Falanga” to nie była poważna formacja polityczna, co zresztą pokazała praktyka, gdyż zakończyła swój żywot na kilka miesięcy przed wybuchem wojny.
Podobno do ONR należał m.in. Janek Bytnar „Rudy”, bohater powieści „Kamienie na szaniec”?
Tak rzeczywiście było – Jan Bytnar należał do Grup Szkolnych ONR, które skupiały młodzież szkół średnich. W liceum Batorego, gdzie chodził Bytnar, struktura ta była bardzo prężna. Podobne grupy działały w innych liceach warszawskich: Reya, Czackiego, Poniatowskiego czy Zamoyskiego. To ostatnie było w pewnym sensie matecznikiem środowisk narodowo-radykalnych, gdyż ukończyło je wielu czołowych działaczy ONR i OP, w tym Jan Mosdorf i Jan Jodzewicz. Na początku wojny Bytnar wbrew radom kolegów poszedł do Małego Sabotażu, później znalazł się w Szarych Szeregach, ale nie oznaczało to, że zerwał kontakty z ONR czy zmienił poglądy polityczne.
W szeregach ONR było wielu wybitnych ludzi: ks. prof. Jan Salamucha, jeden z czołowych polskich filozofów, pisarz Leszek Prorok, prof. Jerzy Regulski autor reformy samorządowej III RP, prof. Bolesław Sobociński – przed wojną wykładowca UW, po wojnie w Uniwersytecie Notre Dame w USA, prof. Felicjan Loth – znany warszawski lekarz pediatra, a z wywiadem NSZ był związany inny pisarz Jan Józef Szczepański. To tylko przykłady, gdyż takich ludzi były setki.
Druga wojna światowa była kresem działalności ONR/OP?
Wręcz przeciwnie – wybuch wojny zmobilizował działaczy OP do walki zbrojnej i działalności politycznej. To z ich inicjatywy powstał podziemny Związek Jaszczurczy, organizacja wojskowa, która w późniejszym czasie dała początek Narodowym Siłom Zbrojnym. Środowisko OP pierwsze rzuciło hasło powrotu Polski nad Odrę i Nysę Łużycką. Uporczywie, początkowo samotnie, lansowali to hasło przez kolejne lata wojny, pisali o prawach Polski do Dolnego Śląska, Pomorza i Prus Wschodnich.
Ostatecznie społeczeństwo polskie zaczęło się z tą ideą identyfikować. W 1945 r. komuniści z pomocą Sowietów jedynie nieudolnie ją splagiatowali chcąc uwiarygodnić się jako polscy patrioci. A także dać Stalinowi alibi na zagrabienie wschodnich województw Polski. Tymczasem środowisko OP nigdy nie dopuszczało możliwości wyrzeczenia się Kresów Wschodnich – Wileńszczyzna i Małopolska Wschodnia były dla nich integralną częścią Rzeczypospolitej.
Ważnym wkładem środowiska OP było opracowanie koncepcji powojennej odbudowy Polski w ramach Służby Cywilnej Narodu. Strukturę tę tworzyli inżynierowie i kadra naukowa różnych dziedzin. To oni byli autorami szeregu opracowań dotyczących powojennej odbudowy i rozbudowy przemysłu, reformy rolnictwa, systemu prawnego, szkolnictwa, rozwoju samorządu terytorialnego i administracji cywilnej oraz zintegrowania ziem zachodnich z resztą kraju. Część z tym opracowań przekazano Delegaturze Rządu, za pośrednictwem której niektóre rozwiązania udało się wcielić w życie. Niestety większość dorobku SCN przepadła w zniszczonej Warszawie.
Innym istotnym wkładem OP w walkę o niepodległość był konsekwentnie głoszony program zwalczania z bronią w ręku podziemia komunistycznego. Stanowisko Komendy Głównej AK i Polskiego Państwa Podziemnego było w tym względzie chwiejne – próbowano z komunistami negocjować, kiedy indziej zwalczano ich politycznie, lecz przypadki fizycznej likwidacji należały do rzadkości. Działacze OP głosili, że PPR oraz GL/AL to agentury Sowietów, jednego z dwóch wrogów Polski w tej wojnie i należy je niszczyć na równi z niemieckim aparatem okupacyjnym, a komunistów traktować jak zdrajców-folksdojczów. Partyzantka NSZ zwalczała komunistów z bronią w ręku do początku lat 50.
Z dr Wojciechem J. Muszyńskim, autorem wydanej przez IPN książki „Duch Młodych. Organizacja Polska i Obóz Narodowo-Radykalny w latach 1934–1944” rozmawia Mateusz Rawicz.
Tygodnik „Nasza Polska”, nr 1, 2012.
20 lutego 2021 o 20:42
Nie ma chyba bardziej zakłamanego tematu w polskiej historii niż polski nacjonalizm. Szacun dla Wojciecha Muszyńskiego za jego pracę.
21 lutego 2021 o 10:22
Sorki że w tym miejscu podrzucam, ale na telegramie funkcjonuje kontynuacja legendarnego francusko-włoskiego bloga ZENTROPA – kontrkultura NR w najlepszym wydaniu:
https://t.me/Zentropa451
21 października 2021 o 12:41
Do tej pory liberałowie i lewica chcą ich zohydzić i przedstawiać jako hitlerowców, nazistów i rasistów. Prawda jednak zwycięży koszerne kłamstwa.
6 kwietnia 2023 o 01:34
Ok, jestem przeciw ich zohydzaniu, nie wiem też czy byli rasistami czy nie, ma wiedza o nich jest zbyt mała by się wypowiadać, ale rasizm to przecież chyba nic złego? Dla mnie najlepszy komplement i rekomendacja
6 kwietnia 2023 o 01:41
Co do NS, Hitlera zauważyłem pewną tendencję: zydlacy i lewacy podkreślają związki i podobieństwa między (O)NR a NS i negują różnice, a NR – odwrotnie. Ja: przeciwnie: dążę do zobiektywizowanego poglądu. Jeśli było coś pro-NS – pisać, coś anty-NS – też pisać. By dać odpor propagandzie z lewej i prawej strony
6 kwietnia 2023 o 01:53
Sam gdy pisałem o Codreanu niczego nie kryłem. Żadnej próby maskowania jego etniczno- (albo wręczo rasowo-)nacjonalistycznego fanatyzmu, chrześcijańskiego fundamentalizmu, anty-żydowskiego radykalizmu, faszyzmu, pro-mussolinizmu, pro-hitleryzmu. Żadnego tonowania, odcinania się, potępiania, przepraszania i kajania się, odwrotnie: mocny atak na żydostwo i bijące z każdej strony wyznanie mojej wiary: to Codreanu miał rację! I wciąż ma!
6 kwietnia 2023 o 15:08
Na moje, stawianie grubych kresek z tym czy tamtym ruchem to bardziej tchórzostwo maskowane „dbałością o prawdę historyczną.” Dla systemu wszyscy jesteśmy nazistami. Kiedy żyd widzi i słyszy białego człowieka mówiącego o dumie narodowej, o wartości samostanowienia się narodu, to widzi Niemca z lat ’30, widzi żołnierza rzymskiego prowadzącego czystkę Judei, widzi Hiszpana wyrzucającego go z kraju za zawszone pejsy. W sumie w roku 2023 wystarczy powiedzieć, że pedofilia jest be i już jesteś naziolskim faszystą. Ci ludzie nie dadzą się oszukać, ich pamięć rasowa na to nie pozwala, a liczenie na to, że bez przewagi mediowej można wystraszonemu normikowi przetłumaczyć „słuchaj yy bo my nie jesteśmy naziolami, patrz, w tych 3 punktach ideologicznych się różnimy” to jakieś naiwniactwo. Zresztą, im młodsze pokolenia, tym mniej są związane mitem 2 wś i z tym mniejszym namaszczeniem podchodzą do świętych krów tego tematu. Co jest okazją do wykorzystania, a nie lamentowania, nawiasem dodając.
6 kwietnia 2023 o 16:28
@Etno Stańczyk
1. Otóż to. Niezależnie od intencji, cała ta rekonstrukcyjna zabawa w wojnę między nazistami i anty-nazistami, to część żydowskiej strategii „dziel i rządź”. A tu by należało zacząć inaczej: jaki jest twój pogląd na dzisiejsze problemy Białego Człowieka? Bo Hitler i anty-Hitler to sprawa przeszłości. I wszelkie próby tworzenia z tego jakiegoś ideologicznego punktu odniesienia, to dzielenie potencjalnych sił oporu przeciw ZOG.
2. Z własnych doświadczeń wiem, że tak samo jak antynazizm, tak samo NS w tym kraju nie ma sensu. To się ludziom nie kojarzy (niestety) z zapewnieniem przetrwania rasy, tylko inwazją na Polskę, gazowaniem żydów, zniszczeniem Warszawy itd. itp. Jedyny „efekt” to wciągnięcie się w niekończące się, bezsensowne spory o to kto wywołał wojnę, czy były komory itd. itp. Kompletna dystrakcja od współczesnych problemów.
24 marca 2022 o 16:55
Polecam wszystkim także pismo „Glaukopis”, które wydaje dr Muszyński.