Spektakl wyborczy w USA A.D. 2020 był prawdziwie wyborny. Tak powinno to wyglądać w prawdziwie demokratycznym i praworządnym państwie! 14 grudnia Kolegium Elektorów potwierdziło wygraną Joe Bidena w głosowaniu na 46. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Biden zdobył 306 głosów elektorskich a Donald Trump 232, podczas gdy do zwycięstwa potrzeba minimum 270. Na trzy dni przed Kolegium Elektorów Sąd Najwyższy USA odrzucił wniosek o nieuwzględnianie w nim głosów Georgii, Michigan, Pensylwanii oraz Wisconsin, w których zwyciężył Joe Biden. Sąd Najwyższy odrzucił w piątek (11 grudnia) wniosek prokuratury generalnej Teksasu i zadecydował nie podejmować sprawy. „Teksas nie wykazał uzasadnionego prawnie interesu w tym, w jaki sposób inne stany przeprowadzają swoje wybory”, napisano w oświadczeniu. Pozew złożył we wtorek do SN prokurator generalny Teksasu Ken Paxton. Jego zdaniem reprezentanci Wisconsin, Michigan, Pensylwanii oraz Georgii nie powinni uczestniczyć w Kolegium Elektorów, gdyż stany te – jak utrzymywał – niezgodnie z konstytucją zmieniły swoje procedury wyborcze, by ułatwić głosowanie korespondencyjne w trakcie epidemii.
Najlepsi byli zatwardziali fani Trumpa, wśród nich również wielu Polaków, którzy wierzyli w każdy jego wpis na Twitterze niczym Żydzi w zapisy Talmudu. Za każdym razem wynajdowali kolejną „nadzieję” na sukces. Ktoś pamięta jeszcze o tych wpisach Trumpa na temat „Antify”, która miała być „zdelegalizowana”?
Donald Trump, jak przystało na populistycznego klauna na koszernej smyczy, praktycznie nie zrealizował tego, co obiecywał w 2016 roku. Przypomnijmy: budowa muru na granicy z Meksykiem, deportacja 11 milionów nielegalnych imigrantów, wprowadzenie 45% cła na chińskie produkty etc. etc. Wzbudził nadzieję wśród białej klasy pracującej z tzw. Pasa Rdzy, a później bronił zaciekle cyfrowych gigantów przed opodatkowaniem i walczył z Obamacare w sytuacji, gdy ponad 25 milionów Amerykanów nie ma ubezpieczenia zdrowotnego. Prawicowcy to jednak niereformowalni pożyteczni idioci wielkiego kapitału. Jakieś bajki o „konserwatywnej kontrrewolucji” służyły tylko uśpieniu sumień naiwniaków po obu stronach Atlantyku.
W polityce zagranicznej, zwłaszcza tej dotyczącej Bliskiego Wschodu, realizował taką samą talmudyczną politykę, jak jego poprzednicy. Uznanie Jerozolimy za stolicę syjonistycznego tworu, wspieranie islamistów w Syrii, zamordowanie generała Solejmaniego. Czy Biden będzie lepszy? Bynajmniej. Główni donatorzy w jego kampanii to Żydzi, a on sam wielokrotnie podkreślał swoje wsparcie dla Izraela. Zwyciężyła żydowska oligarchia, a przyszłość Białej Ameryki rysuje się zdecydowanie w ciemnych barwach.
Gdzie w tym wszystkim Polska? Tradycyjnie już, jako odbiorca amerykańskiego uzbrojenia lub surowców, a czasem w roli obiektu połajanek na temat niepełnego wdrożenia „demokracji”.
Na podstawie: forsal.pl/nacjonalista.pl
20 grudnia 2020 o 16:03
Podobno w planach jest trump.tv, więc facet nie zamierza odejść z polityki.
Nie potrafię go rozgryźć. Zwykły figurant jakich wielu czy może figurant który urwał się prowadzącemu ze sznurka?
20 grudnia 2020 o 16:05
Przepraszam za link ale został dodany automatycznie, wpisałem zwykły tekst. Nawet nie wiem czy to jest to.
24 grudnia 2020 o 16:33
Figurant na pasku Kushnerów. Gdyby lepiej rozegrał mariaże, może by było od nich niezależny.
20 grudnia 2020 o 17:21
Pytanie, czy Trump nie zdąży jeszcze czegoś odwalić przed zaprzysiężeniem Bidena.
Nawet mainstreamowe media już nad tym się zastanawiają:
https://www.forbes.com/sites/steveforbes/2020/12/03/trump-may-attack-iran-before-biden-becomes-president/?sh=6c640a201412