Gdy regularnie pisaliśmy od 2005 roku o tym, że UE jest projektem lewicowo-liberalnym, mającym na celu zniszczenie białych narodów i Tradycji, w zamian odsyłano nas na Kreml, opowiadano o Janie Pawle II i przypominano o ojcach-założycielach. Zapomniano, że ci założyciele byli antyfaszystami w szerokim tego słowa znaczeniu, a to implikuje konkretne postawy w życiu publicznym. Sowicie opłacani prawicowi „analitycy” i „komentatorzy” nie potrafili dostrzec oczywistych faktów lub po prostu dobrze spełniali wyznaczoną rolę katalizatorów niezadowolenia. Dziś już wiemy, że hasła o „praworządności” to dopiero początek.
Nawiasem mówiąc, przy okazji weta, pojawiły się głosy, że „nie do takiej Unii wstępowaliśmy”. To oczywiście nieprawda, bo referendum w sprawie Anschlussu odbyło się u nas w roku 2003, a Anschluss nastąpił w roku 2004, a więc w 11 lat po wejściu w życie traktatu z Maastricht, który zasadniczo zmieniał formułę europejskiej współpracy, z konfederacji – a więc związku państw – na federację, czyli państwo związkowe. Zatem do takiej właśnie Unii wstępowaliśmy, więc ci, którzy w roku 2003 stręczyli Polakom Anschluss, a 1 kwietnia 2008 roku głosowali za ustawą upoważniającą prezydenta do ratyfikowania traktatu lizbońskiego, niech dzisiaj nie udają głupków, których „oszukano”. Ten traktat lizboński ustanawia bowiem tzw. zasadę lojalnej współpracy, która głosi, że państwa członkowskie – i to niezależnie od kompetencji przekazanych organom UE – muszą powstrzymać się przed każdym działaniem, które mogłoby zagrozić urzeczywistnieniu celów Unii Europejskiej. Każdym działaniem – co otwiera brukselskiej biurokracji nieograniczone możliwości twórczego rozwijania tej zasady – a dzisiaj – niezależnie od nieustającej dbałości o dobrostan sodomitów – padło na praworządność, jako że Nasza Złota Pani już w lutym 2017 roku na ten kierunek się zdecydowała. Wprawdzie wtedy weto było merytorycznie słuszne, bo związanie subwencji z praworządnością otwierało Niemcom szerokie możliwości dyscyplinowania niepokornych bantustanów, bo nie wiadomo, kto i na podstawie jakich kryteriów, miałby tę praworządność oceniać, ale jakiś zgniły kompromis pewnie zostanie ustanowiony, bo przecież Niemcy nie pozbędą się takiego batoga, który właśnie udowadnia swoją skuteczność.
Kwestia sprzeciwu wobec Unii Europejskiej wśród narodowych rewolucjonistów nie podlega dyskusji. Biurokratyczna, niszcząca tożsamość i suwerenność struktura, utrwalająca dominację finansowej oligarchii, nie ma nic wspólnego z wizją Europy Wolnych Narodów, zjednoczonej na bazie wspólnych, ponadczasowych Wartości oraz cywilizacyjnej, kulturowej i rasowej jedności.
Na podstawie: michalkiewicz.pl/nacjonalista.pl
27 listopada 2020 o 16:41
To ja wspomnę jeszcze odleglejsze czasy – koniec lat 90 i wyłacznie „papierową” publicystykę red. Michalkiewicza, nie będącego przecież nacjonalistą. Jak on wtedy już ładnie wyśmiewał tych prawicowo-chadeckich naiwniaków (dzisiaj stanowiących trzon PO-PiS-u), gadających, że „wchodzimy do Unii żeby ją…rechrystianizować”, albo żeby wszystkiego nie przeliczać na pieniądze, bo przecież UE to „Unia wartości” a nie żaden przyziemny materialzm…
27 listopada 2020 o 19:42
Od tego czasu na prawicy nic się nie zmieniło
27 listopada 2020 o 23:00
Najsmutniejsze jest to, że kręgi kościelne na czele z prymasem Glempem a także wyraźna wskazówką Jana Pawła II dały się nabrać na to, że na serio będziemy Unie chrystianizować. Pamiętam krótką scenę puszczaną we wszystkich mediach systemowych, kiedy po anszlusie wciągano na maszt flagę UE, to Glemp miał łzy w oczach. Poszła wtedy propagandowa interpretacja, że to łzy szczęścia bo powróciliśmy do „świata wartości” i „cywilizacji Zachodu”.
27 listopada 2020 o 23:13
Też pamiętam te apele i opowieści o „powrocie do Europy”, ten nastrój wśród kleru prawie jak przed wyprawą krzyżową Rachunek za naiwność będzie wystawiony już wkrótce.
28 listopada 2020 o 21:41
Nie ma teraz tego w internecie, ale kiedyś jak Urban miał proces za obrażenie JPII to w „NIE” pojawił się artykuł jakiegoś ich pUBlicysty w którym zaznaczano że przecież ich pismo nie jest jedynym które „obraża” Wojtyłę. Lewacki dziennikarzyna stwierdził że pismem o wiele mocniej atakującym Wojtyłę jest narodowo-radykalny „Szczerbiec” przytaczano nawet konkretne cytaty z opublikowanych w „Szczerbcu” artykułów katolickich biskupów i teologów stojących na stanowisku sedewakantystycznych, w które obfitował „Szczerbiec”. I w pewnym sensie można powiedzieć – tak tylko tradycjonalistyczny opór wobec obecnego kleru jest prawdziwy – bo ma głębokie podstawy światopoglądowe.
___
Otaczani kultem nieświęci patroni demoliberalnej III/IVRP:
- JPII
- Ryszard Kukliński
- Lech (IIIRP: Wałęsa, IVRP: Kaczyński)
Pomniki, ordery, celebracje, pustka pseudo-kultu…
Skończą tam gdzie cały demoliberalizm – na śmietniku historii
___
Swoją drogą:
Zobaczcie jacy oni wszyscy mają świńskie upasione mordy: Urban, Gulbinowicz – i reszta… Modernistyczny kler to mentalnie, moralnie, ideowo i finansowo taka sama część demoliberalnych elit jak cała reszta
28 listopada 2020 o 22:39
Żarty żartami, ale smutne jest to że z drugiej strony jednak np. kult JPII ma charakter niejako jednego z ostatnich przejawów powszechnej ludowej tożsamości Polaków – i jego obecny upadek nie zostanie zastąpiony powrotem do tradycji tylko postmodernistyczną zgnilizną. To jest prawdziwie tragiczne że za tym nie idzie odnowa tylko dalsze osuwanie się w otchłań.
Ale cóż… Takie czasy – Kal Yuga – nie można zatrzymać tego co nieuniknione i próby pudrowania trupa modernistycznego kościoła i utrzymywanie sztucznego kultu jego hierarchów nic nie dadzą.
Rola NR to tworzenie nowego świata wśród całkowitych ruin a nie próba utrzymywania pałaców na glinianych nogach…
Pustki w seminariach moderny i stały rozwój środowisk tradycji – to już się dzieje
28 listopada 2020 o 22:56
@Sword & Cross
Mnie tak szczerze nie przekonuje to osądzanie Jana Pawła II. Od osądzania papieża jest Bóg, nie taki szeregowy wierny KK jak ja.
1 grudnia 2020 o 12:43
Ale hej, przynajmniej one same pierwsze się wybudziły z tej iluzji…