Początek lat 90-tych ubiegłego stulecia przyniósł narodom centralnej i wschodniej Europy wyzwolenie z jarzma żydokomuny, przez co powstała szansa na prawdziwe odrodzenie i równoprawną współpracę społeczeństw, które ze względu na swą etniczność oraz korzenie cywilizacyjno-kulturowe stanowiły dla siebie naturalne sojusznicze środowisko.
W przeciwieństwie do bezgranicznej arogancji obywateli rozpadającego się obecnie Zachodniego Imperium Zła, Rosjanie skłonni byli przełknąć gorzki kąsek prawdy o swej imperialnej przeszłości. Stąd też wynikały, tak popularne w owym okresie gesty przeprosin i oficjalnego przyznania się do win przeszłości, jak choćby do Paktu Ribbentrop-Mołotow.
Niestety celem Zachodu, który sterował tymi procesami z ukrycia, było tak dalekie upodlenie narodów, by nie oponowały one w dziele swego rabunku.
O ile w Polsce, dzięki wielowiekowemu infantylnemu przeświadczeniu Polaków o swej „przynależności do Zachodu” oraz jego bezmyślnym uwielbieniu, proces kolonizacji przebiegał prawie bez zakłóceń, o tyle w Rosji spotykał się on z oporem znacznego zbolszewizowanego odłamu społeczeństwa.
Putin, który przejął władzę w oparciu o niewielki odłam rosyjskich patriotów, zmuszony był lawirować pomiędzy bolszewicką częścią społeczeństwa, a jego żydowskimi „elitami” zakorzenionymi w administracji, gospodarce i środkach masowego przekazu. Przy czym, jak sam przyznał w jednym ze swych niedawnych wywiadów, wierzył on w możliwość partnerskich stosunków z Zachodem, manifestacją czego była idea „Europy od Lizbony do Władywostoku” oraz wykonanie zamachu w Smoleńsku na zlecenie Niemiec i przy koniecznej aprobacie Waszyngtonu. Dopiero coraz to agresywniejsze zachowanie Zachodu wobec Rosji, uświadomiło mu błąd w jego poglądach na ten temat.
Jak mniemam, znaczna dynamika sytuacji międzynarodowej oraz brak innych realnych alternatyw skłoniły go do dwu katastrofalnych kroków: sojuszu z naturalnym rosyjskim arcywrogiem Chinami, oraz „patriotyczna” konsolidacja społeczeństwa (niezbędna w obliczu narastającej groźby zachodniej agresji) wokół bolszewickiego segmentu społeczeństwa. Ten ostatni krok dał możliwość przyczajonym dotąd żydowskim jaczejkom wyjście na światło dzienne i otwartą żydokomunistyczną propagandę. Przy czym rozmiary absurdalnego zakłamania przekroczyły w znacznym stopniu to co obserwowało się w okresie komuny.
Dla ilustracji podaję kilka przykładów zaczerpniętych wyłącznie z programów „rosyjskiej” telewizji publicznej:
• Polska ponosi winę za wybuch II Wojny Światowej, ponieważ „potajemnie” uczestniczyła w Układach Monachijskich z 1938 roku i w rozbiorze Czechosłowacji wraz z Niemcami;
• Polacy są odpowiedzialni za wymordowanie 200 tysięcy żydów w okresie wojny i okupacji;
• Polacy wykazują się skrajną niewdzięcznością, za „błogosławieństwo zaopiekowania się” terytoriami wschodnimi II RP po 17 września 1939 roku;
• Polacy wykazują się historyczną amnezją, nie pamiętając o tym, że to Związek Radziecki „podarował” im niemieckie terytoria na zachodzie i północy obecnej III RP.
Wszystko wskazuje na to, że Rosjanie „rozsmakowali się” ponownie w swym wielkim imperialnym powołaniu, które w przeszłości tyle nieszczęść ściągnęło na ich własne i ich sąsiadów głowy. Najważniejsze jest jednak to, że pozytywnie weryfikuje ono w oczach społeczeństw histeryczną antyrosyjską kampanię prowadzoną przez żydowskie władze państw środkowoeuropejskich, utrącając tym samym jedyną realną pozytywną alternatywę dla Słowian w postaci równoprawnej współpracy regionalnej.
Wbrew pozorom, obecny mocarstwowy status Rosji, który dziś przyznają już nawet jej zachodni wrogowie, nie tylko nie oznacza możliwości rozszerzenia rosyjskich wpływów, ale wręcz przeciwnie, wróżą jej rychły smutny rozpad.
Opierając się ponownie wyłącznie na informacjach rosyjskich mediów publicznych i własnych słowach prezydenta Putina przez nie transmitowanych, dzisiejsza Rosja to:
• Wiodące mocarstwo militarne świata;
• Główny światowy producent i eksporter surowców energetycznych i innych bogactw naturalnych;
• Największe na świecie państwo zajmujące 1/6 terytorium lądowego ziemi;
• Zaludnione około 130 milionami mieszkańców, z których jedynie ponad połowę stanowią autentyczni etniczni Rosjanie;
• Której populacja ciągle maleje, a słabo zaludniona Syberia obserwuje dalszy odpływ mieszkańców (słowa własne W. Putina z zeszłego tygodnia);
• Która, za wyjątkiem dwu nowoczesnych metropolii Moskwy i Petersburga, pozbawiona jest w znacznym stopniu asfaltowych dróg, nawet XX-wiecznej infrastruktury, a prowincjonalna służba zdrowia jest na poziomie „czasów Czechowa” – słowa własne ministra zdrowia Weroniki Skworcowej.
Tak więc dzisiejsza Federacja Rosyjska to ogromny obszar trzeciej lądowej części globu ze wszystkimi niezbędnymi surowcami oraz obfitymi obszarami nadającymi się potencjalnie do celów rolniczych. PKB tego państwa wynosi $1,7 tryliona (dla porównania niemiecki $3,7 tryliona), jego etnicznie słowiańska ludność nie przekracza populacji wspomnianych już Niemiec tzn. 83 milionów. Tak więc oprócz pustego terytorium państwo to nie wyróżnia się swą potęgą w porównaniu z Niemcami. Co prawda te ostatnie są ważnym państwem UE, ale nie osiągną one nawet statusu regionalnego mocarstwa. Od prawie trzydziestu lat III RP jest de facto germańską kolonią z idealnym dostępem poprzez długą niczym nie chronioną granicę, a pomimo to Niemcy nie zdecydowały się na oficjalną okupację Polski, pozostawiając tą niewdzięczną rolę „amerykańskim sojusznikom”.
Gdyby więc „zamieść” całą słowiańską ludność RF za Ural na terytorium Wielkiego Księstwa Moskiewskiego, to uzyskalibyśmy coś na podobieństwo Niemiec tylko z trzykrotnie mniejszym potencjałem gospodarczym. Państwo to byłoby na dodatek oddzielone od Polski „czarną dziurą” Ukrainy i wojną domową na czysto rosyjskim obszarze etnicznym Donbasu. Retorycznym wydaje się pytanie jakie możliwości, nie wspominając już o potrzebach, miałoby to państwo w odniesieniu do Polski?
Potęga militarna nie ma większego znaczenie w sytuacji, gdy nawet najmniejsze państewko (np. Izrael, Korea Północna) mogą zadać druzgocący cios najeźdźcy przy pomocy broni nuklearnej lub innej masowego rażenia. Przykładem tego może być słaba Wenezuela, otoczona wrogami (amerykańskimi wasalami), której światowe nuklearne supermocarstwo USA nie jest w stanie pokonać.
Przyszłe współzawodnictwo odbywać się będzie głównie w obszarze wielkości populacji, dostępu do źródeł surowcowych oraz poziomu technologicznego. Przykład tego stanowi uzbrojony po zęby Izrael, który nie jest w stanie pokonać prymitywnych pozbawionych uzbrojenia Palestyńczyków, tylko z powodu ich wysokiego potencjału prokreacyjnego. Podobny scenariusz rozwija się też w Europie Zachodniej w odniesieniu do mas dzikich emigrantów.
W tym kontekście kilkanaście milionów mieszkańców Syberii w porównaniu z wielomiliardową populacją Chin stanowi dokładne ZERO i ChRL wcześniej lub później przejmie tą rosyjską kolonię przy pomocy samej tylko „dyfuzji” swej ludności na to terytorium. Obecny sojusz tych dwu państw, powodujący też rozwój infrastruktury łączącej przygraniczne terytoria, tylko przyspieszy ten nieunikniony proces.
O ile sojusz (konfederacja) państw słowiańskich na terenie od Uralu do Odry mogłaby zabezpieczyć ich społeczeństwa od anihilacji, o tyle wrogie tarcia pomiędzy tymi narodami gwarantują ich unicestwienie.
Rosja w konfrontacji z chińską potęgą z za Uralu, parciem nienawidzących byłego kolonizatora państw islamskich na Kaukazie i „ukraińską czarną dziurą” na zachodzie, niewielkie ma szanse na przetrwanie. Wyludniająca się etnicznie Polska z lawinowo narastającą masą coraz to bardziej kolorowych emigrantów i gustujących w nich ponad wszelką miarę Polkach, gwarantuje zniknięcie polskości z mapy narodów w przeciągu nie więcej niż paru dekad. Zalew, rozmnażających się błyskawicznie Albańczyków oraz napływ islamskich emigrantów poprzez Turcję, zakończy okres egzystencji Słowian południowych. Takie są konsekwencje braku umiejętności uczenia się na własnych błędach!
Ignacy Nowopolski
Źródło: https://www.salon24.pl/u/ignacynowopolskiblog/
23 października 2020 o 01:39
Cała prawda. ChRL kolonizuję Rosję niczym USrAel Europę zachodnią i środkową. Tylko rosyjscy nacjonaliści mogą uratować słowiańską populację w Rosji. Rosyjscy i ukraińscy NS powinni się dogadać. Myślę, że w Rosji i na Ukrainie nacjonaliści mają duży, niewykorzystany potencjał. Miejmy nadzieję, że po śmierci szabesgoja (((Putina))) nacjonaliści przejmą władzę w Rosji i Rosja oraz Ukraina staną się pierwszymi nacjonalistycznymi państwami w Europie od śmierci gen. Franco.
Wtedy Rosja uniezależni się od Chin i będzie pierwszym od 1945 pro-białym mocarstwem na świecie.
23 października 2020 o 12:32
Uważam, że 3TP i 4TP można by połączyć w jedną teorię polityczną. Mam na myśli, żeby połączyć biały nacjonalizm z panslawizmem, czyli, żeby rosyjscy NSi (RNE też) dogadaliby się z nacjonalistami ukraińskimi, polskimi, serbskimi, chorwackimi i ogólnie ze wszystkimi słowiańskimi NR/NS i po obaleniu bądź śmierci szabesgoja (((Putina))) i przejęciu władzy przez nacjonalistów rosyjskich Rosja by wspierała ukraińskich i polskich nacjonalistów oraz prowadziłaby pro-natalistyczną politykę demograficzną, żeby słowiańska populacja stworzyła takie „słowiańskie Lebensraum” na Syberii. Żeby to ułatwić można by zasiedlać Sybir przesiedlając tam Rosjan z Krajów bałtyckich, Donbasu oraz z Czeczenii .
23 października 2020 o 12:56
Jak czytałem artykuł dr Danka (https://myslkonserwatywna.pl/danek-niemcy-nasza-konserwatywna-praojczyzna/)
to pozytywnie się zaskoczyłem, że wreszcie coś mądrego napisał, ale z drugiej strony jak przeczytałem fragment: „kiedy Niemcy odrywają się od swoich hellenistycznych i chrześcijańskich korzeni, wstrząsy ogarniają całą Europę. Europa bowiem będzie taka, jakie będą Niemcy. Kiedy Niemcy są monarchiczne, Europa pozostaje monarchiczna – ani Szwajcarii, ani nawet porewolucyjnej Francji nie udało się zarazić Europy republikanizmem. Kiedy Niemcy dzieli rozłam religijny, linia tego rozłamu przecina całą Europę. Kiedy monarchia upada w Niemczech, w całej Europie wyrastają republiki; dlatego listopad 1918 r. był ogólnoeuropejską tragedią. Kiedy Niemcy faszyzują, faszyzuje cała Europa. Kiedy Niemcy się liberalizują i demokratyzują, Europa czyni to samo. Kiedy Niemcy się sodomizują i idą w multi-kulti… No właśnie. Nie wiem, czy Europa zdoła się jeszcze odrodzić, ale jeśli tak, to jej odrodzenie musi wyjść z Niemiec, a już z pewnością nie będzie możliwe bez nich.” to trochę zacząłem myśleć i doszedłem do wniosku, że raczej w dzisiejszych czasach upadku zachodu to raczej Rosja prędzej stanie się nacjonalistycznym krajem, gdyż sami niemieccy nacjo przyznają, że Niemcy jako naród po 1945 upadli nisko. Natomiast społeczeństwo rosyjskie nie jest aż w takim stopniu spedalone i zatrute (((gównami dla gojów jak zachodnie społeczeństwa))). Ale Niemcy to serce Europy i tu jest problem. Oby Słowianie uratowali Niemcy i resztę Europy i białą Rasę przed upadkiem.