Proces niemieckich zbrodniarzy wojennych w Norymberdze mógł otworzyć nową erę w stosunkach międzynarodowych, gdyby nie to, że wśród sędziów znaleźli się przedstawiciele państwa, które dopuściło się akurat takich zbrodni, za jakie byli sądzeni Niemcy.
Trybunał sądzący został w ten sposób od razu pozbawiony wszelkiego autorytetu moralnego a wyroki, które zapadły, aczkolwiek słuszne w zasadzie, były przyjęte przez opinię publiczną bez należytego respektu. Fałsz był oczywisty.
Dlatego proces norymberski, w tej postaci, w jakiej się odbył, stanowił ciężki błąd. Gdyby żołnierze brytyjscy i amerykańscy w porywie gniewu na widok tego co zastali w niemieckich obozach koncentracyjnych, po prostu wyrżnęli przywódców nazistowskich i gdyby ofiarami rozprawy padli nawet niewinni, zło byłoby mniejsze.
Być może, w polityce potrzebne są parszywe kompromisy, ale majestatu prawa kalać nie wolno. Jawną parodią sprawiedliwości było, że za sprowokowanie wojny skazali Ribbentropa również przedstawiciele Rosji, tej samej Rosji, która wzięła w tym sprowokowaniu tak czynny udział i która zasługi Ribbentropa w tym sprowokowaniu uczciła orderem Lenina.
Te wstydliwe strony procesu norymberskiego przypomniała Rebecca West w książce „A Train of Powder” (Londyn, Macmillan, 1955). Zbrodniarze niemieccy skazani zostali m.in. za zsyłki mężczyzn i kobiet, za zmuszanie ich do pracy niewolniczej w ciężkich warunkach, bez możności widywania się z rodzinami. Rebecca West pisze że w tym, iż właśnie tę część wyroku odczytywał przedstawiciel Rosji, była pewna ironia. Wydaje się nam, że był bezmierny cynizm.
Proces norymberski – pisze Rebecca West – budził chwilami uczucie wstydu. Sędziowie angielscy i amerykańscy zasiadali w zwykłych codziennych ubraniach, bez peruk, jakby dla podkreślenia że ten trybunał jest wyższy ponad wszystkie trybunały. Ale sędziowie rosyjscy zasiadali w mundurach wojskowych jakby dla podkreślenia że to w ogóle nie jest trybunał. Co więcej, kiedy Wyszinskij w pierwszych miesiącach procesu przybył do Norymbergi, wziął udział w bankiecie, na którym byli również obecni sędziowie rosyjscy, i wzniósł toast na cześć wyroku skazującego – wybryk który, jak zaznacza Rebecca West, w każdym cywilizowanym kraju musiałby spowodować umorzenie procesu.
Ten dyletantyzm moralny, który pozwolił na dopuszczenie Rosjan do trybunału norymberskiego, miał swój odpowiednik w dyletantyzmie technicznym, który ukoronował to nieprawe dzieło. Do egzekucji wyznaczono amerykańskiego sierżanta, który nie miał pojęcia o wieszaniu. Wieszał tak nieudolnie, że skazańcy dusili się długo i powoli; Ribbentrop drgał w męczarniach przedśmiertnych przez dwadzieścia minut. Było to okrucieństwo, prawda, że nie zamierzone, ale w rodzaju tych, za które przywódcy nazistowscy poszli na szubienicę.
Rebecca West pisze że trudno zaprzeczyć iż sprawiedliwości stało się zadość. Każdy ze skazanych popełnił zbrodnie, za które byłby skazany na podstawie prawa niemieckiego. Ale – dodaje – choćby się działało w imię sprawiedliwości i dobra publicznego, nie da się przemienić czegoś co cuchnie w coś co pachnie.
Silva Rerum
„Wiadomości”, 24.07.1955, Londyn, Rok 10, Nr 30 (486).
22 sierpnia 2020 o 13:59
„1 października 1946 roku zakończył się w Norymberdze procesu przeciwko głównym tzw. hitlerowskim zbrodniarzom wojennym. Dziś, gdy coraz częściej w ogniu politycznych polemik pojawiają się sformułowania mówiące o konieczności dokonania rozliczeń z epoką PRL-u w duchu norymberskich procesów, pojawia się pytanie: Czym był tak naprawdę proces w Norymberdze? Sprawiedliwą zapłatą za bezmiar zbrodni i cierpień wymierzoną ich organizatorom, czy też, jak mówił na sali sądowej marszałek H. Goering, „procesem zwycięzców nad zwyciężonymi”?”
https://www.nacjonalista.pl/2016/08/25/arkadiusz-karbowiak-proces-norymberski-farsa-sadowa/
22 sierpnia 2020 o 14:00
„Proces norymberski został odrzucony jako farsa przez wszystkich uczciwych ekspertów prawnych.
U innych wywołał wiele krytycznych ocen. Podnoszono jednostronność trybunału, w którym zabrakło miejsca dla sędziów z krajów neutralnych i pokonanych, arbitralność w doborze oskarżonych, pomijanie zbrodni dokonywanych przez aliantów, występowanie w roli oskarżyciela i sędziego Związku Radzieckiego, który sam pod wieloma względami zasługiwał na proces karny. Sprzecznym z zachodnią tradycją prawną, było pozbawienie skazanych możliwości apelacji do wyższej instancji sądowniczej.
W Norymberdze sądzono oskarżonych za czyny, które przed 1945 r. nie były skodyfikowane w prawie międzynarodowym jako przestępstwa. Było to oczywiste złamanie zasady lex retro non agit., co sprawiło, że słynny brytyjski generał Bernard Montgomery, zwycięzca bitwy pod El Alamein, trafnie zauważył w odniesieniu do procesów norymberskich, że nie chciałby już przewodzić żadnej armii, ponieważ teraz „przegranie wojny stało się przestępstwem”.
Sędzia Sądu Najwyższego William O. Douglas oskarżył aliantów o „zastąpienie zasad siłą” w Norymberdze. „Myślałem wtedy i nadal uważam, że procesy norymberskie były pozbawione zasad” – napisał. „Prawo zostało stworzone ex post facto, aby dopasować się do pasji i zgiełku tamtych czasów”.
Amerykański historyk Bradley F. Smith, autor jednej z najważniejszych książek na temat procesu norymberskiego, uważał, że alianci, po obróceniu w gruzy niemieckich miast – w tym i samej Norymbergi – nie mieli w ogóle moralnego prawa stawiać przywódców III Rzeszy przed sądem. Trybunał unikał w trakcie procesu wątku bombardowań, choć w kilku przypadkach niemieccy oskarżeni i świadkowie starali się obarczać odpowiedzialnością Amerykanów i Brytyjczyków za śmierć setek tysięcy niemieckich cywilów.”
http://arjanek.neon24.pl/post/156900,proces-norymberski-farsa-sadowa
22 sierpnia 2020 o 18:30
Z tego co mi wiadomo, w Norymberdze obrońcy oskarżonych słusznie zauważyli, że zgodnie z zasadą pozytywizmu prawniczego prawem jest to co stanowi ustawa. Jeśli obozy koncentracyjne były zgodne z prawem III Rzeszy, a takowe obowiązywało na terenach okupowanej Europy, to oskarżeni nie popełnili przestępstwa w świetle prawa niemieckiego ponieważ ich czyny nie wykraczały poza ustawodawstwo. Jako obywatele III Rzezy byli zobowiązani przestrzegać niemieckich ustaw. Przytoczono jeszcze zasadę „Führerprinzip” i próbowano zrzucić wszystko na Hitlera. Wobec tego, mądre głowy z Trybunału powołały się na prawo naturalne m.in. na prawo do życia. Każdego Polaka może cieszyć fakt, że m.in. Hans Frank zakończył swój żywo na stryczku, ale to nie zmienia faktu, że proces był teatrzykiem dla gawiedzi. Swoistą namiastką dla zaspokojenia poczucia sprawiedliwości. Wszyscy wiemy, że wielu zbrodniarzy uniknęło sprawiedliwości, a fakt, że sowieci nie zasiedli na ławie oskarżonych ale w składzie sędziowskim to już groteska. Trudno odmówić racji Goringowi, ale jak to już przed nim zauważył Fryderyk II Hohenzollern: „Zwycięzców nikt nie będzie sądził”. Dodam jeszcze, że kat który wykonywał egzekucje zginął w 1950 r. w skutek porażenia prądem, nie wiem, niestety, czy był to skutek np. niefachowego wykonywania swoich obowiązków. Spotkałem się jednak z opinią że nie był to fachowiec wysokiej klasy.
22 sierpnia 2020 o 18:00
Kiedy dziś czytam informacje o wyrokach sądów różnego szczebla (z międzynarodowymi trybunałami włącznie) również zastanawiam się nad powagą prawa. Dla wiarygodności przytoczę jeden z przykładów. https://tysol.pl/a52325-Trybunal-w-Strasburgu-zmusza-Bulgarie-do-uznania-kobiety-za-mezczyzne
14 kwietnia 2023 o 19:59
Przedstawiciele takich PAŃSTW (liczba mnoga). Niemcy przetrzymywali w niewoli – i Rosjanie przetrzymywali w niewoli. Niemcy zabijali jeńców i więźniów – Rosjanie też. Niemcy niszczyli cywilną infrastrukturę, zabijali kobiety i dzieci – czy alianci tego nie robili? Dodam, że Goeringa oskarżono o zbrodnie w ZSRR, a nie o przestępcze działania Luftwaffe, gdyż w przeciwnym razie Brytyjczycy musieliby wysłuchać pewnej ciętej riposty. A była to mroźna noc zimowa…66 razy.