Najbardziej prześladowany w Polsce profesor, Aleksander Nalaskowski, ciętym piórem, z wielką erudycją i przenikliwością rysuje niepokojącą wizję świata XXI wieku. Nasz zabiegany i ogłupiały glob ziemski przestał się kręcić na kilka miesięcy – nastąpiło Wielkie Zatrzymanie, jak trafnie nazywa to Autor. Gdy opadł pierwszy kurz wzniecony pandemią i globalnym zamieszaniem, pojawił się ponoć nowy obraz świata. Czy faktycznie inny od poprzedniego?
Co Wielkie Zatrzymanie oznacza dla społeczeństwa globalnego oraz dla nas, Polaków – zastanawia się Autor. Docieka, czy rosnące uzależnienie technologiczne prowadzi do szczęścia, czy jednak do zguby? Pyta, w jaki to niby sposób może naprawić świat afirmacja ideologii i ruchu LGBT? Za powątpiewanie w pozytywne oddziaływanie ideologii gender na społeczeństwo spotkał się z dyskryminacją i zakazano mu nauczania (!) na macierzystym uniwersytecie w Toruniu.
Systemy szkolne w naszych nowoczesnych czasach tłumią kreatywność uczniów i kształcą obywateli biernych, nastawionych tylko na konsumpcję, podatnych na demagogię, twierdzi prof. Nalaskowski. A uniwersytety? Te czasami wręcz szkodzą! W efekcie w zastraszającym tempie spada poziom wiedzy i podstawowych umiejętności szkolnych, w tym czytelnictwa, pisze Autor, posługując się setkami konkretów. Rozprawia się z niektórymi stereotypami oraz funkcjonującymi w życiu publicznym dokumentami. Wprost miażdży punkt po punkcie słynną dyrektywę WHO nakazującą seksualną edukację dzieci i to już od narodzenia! Wykazuje, że jest to dokument obliczony de facto na destrukcję rodziny.
Książka ta jest fascynującą analizą ludzkiego ducha nadszarpniętego przez wydarzenia pierwszego półrocza 2020 r., aczkolwiek wygląda na to, że upadek owego ducha zaczął się już wcześniej. Co stało się z ludźmi? Co stało się z nami, że nasze wiano na przyszłość jest takie marne? Człowiekowi wydaje się, że dziś na wszystko można znaleźć odpowiedź. Tymczasem jest zupełnie odwrotnie – tylko garstka osób rozumie to, czego nie rozumieją pozostałe miliardy ludzi. Jeden gram wiedzy generuje paradoksalnie tony niewiedzy.
Po lekturze Wielkiego Zatrzymania spojrzenie Czytelnika na ten świat nie może już być takie samo.
Nie trzeba się już samemu zmagać z dotkliwością życia, bo są wyspecjalizowane firmy proponujące tzw. coaching. Teorie w nim stosowane wciąż lokowane są w obszarze paranauki. Jednakowoż cieszy się on coraz większym powodzeniem. Trudno tu już mówić tylko o modzie. Najkrócej rzecz ujmując, coach (dosł. ang. trener, korepetytor) to ktoś, kto uczynił zawód z tego, że się mu ufa. O ile jednak lekarzowi ufamy, bo wierzymy, że drogą studiów i doświadczeń nabrał specjalistycznych kompetencji, to w coachingu takie kompetencje specjalistyczne w jakiejkolwiek dziedzinie nie są wymagane. Nie jest to też zawód zarezerwowany tylko dla osób z dyplomem psychologa. „Coaching pomaga przekraczać bariery, rozszerzać strefę komfortu, poznać lepiej samego siebie, podnieść poczucie własnej wartości, znaleźć równowagę pomiędzy życiem zawodowym a prywatnym” . Stosuje się tu szczególny język i takież techniki . Kilka przykładów: zarządzanie motywacjami racjonalnymi i irracjonalnymi, mentoring, uwolnienie od emocjonalnego bólu, consulting, coach provocator, energy management, exploring coaching i wiele innych. Zwróciłem się też do jednego z akademickich poradoznawców (samodzielnego pracownika nauki) z prośbą o opinię, w jakim stopniu te techniki są akceptowane, poruszane w profesjonalnych, akademickich gremiach poradoznawczych. Otrzymałem następującą odpowiedź: „Krytycznie postrzegamy te kategorie, bardzo krytycznie, są bliższe manipulacjom niż poradnictwu. Nie służą człowiekowi, tylko instytucjom. Ale jednomyślności nie ma”.
Nie może być tu w żadnym wypadku pominięta inna część sfery niematerialnej. Idzie miedzy innymi o różnego rodzaju terapie. To czytelne zniechęcanie do poszukiwania własnych dróg i apologia bierności. Wystarczy przeglądnąć ogłoszenia, aby zrozumieć, że na wszystko jest już terapia. Wynotowałem tylko niektóre oferty: terapia małżeńska, rodzinna, terapia uzależnień (także pracoholizmu, seksoholizmu, hazardu, gier komputerowych, komputera, smartfona, masturbacji), bulimii, anoreksji, terapia depresji porozwodowej dla kobiet i mężczyzn, terapia syndromu „opuszczonego gniazda” , terapia dla ofiar gwałtu i molestowania, terapia dla osób, które opuściły sekty, terapia ponapadowa, terapia rozczarowań, terapia zdrad (zarówno dla zdradzających, jak i zdradzanych), etc. Wszystkie te oferty obiecują, że po przejściu cyklu terapeutycznego ich klienci wrócą do jakiegoś „normalnego” życia, którym będą mogli się nareszcie cieszyć.
Tego typu działania, a ściślej oferty, spotykają się z krytyką, jednak dość niemrawą, ze strony fachowców i nauki w ogóle. Niewykluczone, że dlatego, iż zaangażowani w nie bywają także profesjonalni psychologowie czy nawet lekarze. Dość nieczęste słowa krytyki bywają jednak wręcz miażdżące: „‘Sekret’ [R. Byrne, Warszawa 2010] to klasyczny przykład literatury, która z pozoru jest pisana ‘ku pokrzepieniu serc’. Literatury, która rzekomo ma dostarczać uniwersalnych recept na wszelkie trudy i bolączki trapiące współczesnych mieszkańców Zachodu, w rodzaju: ‘Jeśli cierpisz na jakąś chorobę i skupiasz się na tym, rozmawiasz o tym z ludźmi, to tym samym tworzysz więcej komórek chorobowych. Musisz widzieć siebie żyjącego w doskonale zdrowym ciele’. Recept stanowiących zazwyczaj mniej lub bardziej spłycone i wypaczone interpretacje rozmaitych wyjętych z kontekstu fragmentów nauczania rodem z religii wschodnich (‘Wszystko jest Umysłem’), zwulgaryzowanej psychoanalizy albo tradycji ezoterycznej (‘Wszystko jest energią, także myśli’). Literatury przekonującej, że ‘cały twój los jest wyłącznie w twoich rękach’ i że nie ma żadnej bariery, która zdołałaby zatrzymać twój triumfalny pochód przez życie” .
Coaching to kolejny gotowy produkt, którego istoty nie zgłębiamy, a jedynym warunkiem wykorzystania go jest zaufanie, posłuszeństwo i wykonywanie tak czy inaczej rozumianych poleceń, uznanie kogoś za przewodnika, za tego, który najlepiej wie, co jest dla nas dobre. Nade wszystko mamy być bierni, a jeśli aktywni, to w sposób z zewnątrz kontrolowany. Jakby hasłem było „nie myśl, bo my to zrobimy za ciebie”.
10 sierpnia 2020 o 14:04
Nie jestem pewien czy pasuje do tego tekstu ale skojarzył mi się ten tekst z jednym filmikiem Dzikiego Trenera :D:
https://youtu.be/nBKbgLE_bNs