Końca świata nie było. Wyznawcy „tajemnego proroctwa ze starożytnego kalendarza Majów” są niepocieszeni. Podobno już rozglądają się za nową przepowiednią efektownej katastrofy.
Właściwie daleko nie muszą szukać, wystarczy rozejrzeć się wokoło. Naprawdę, nasza rzeczywistość pełna jest znaków, które wieszczą nadciągający kataklizm.
Swąd demokracji
W 2012 roku pan Grzegorz Gilewicz zdawał na studia, na Akademię Sztuk Pięknych w Gdańsku. Na egzaminach wypadł doskonale (zdobył czwartą lokatę). Jednak nie wpisano go na listę studentów z powodów… światopoglądowych. Okazało się, że wprawdzie Gilewicz może i jest utalentowanym grafikiem, ale studiować mu nie wolno, bo ma… „niesłuszne” poglądy polityczne.
Gdańska ASP wymaga od swych studentów ślubowania na wierność ideałom „humanizmu i demokracji”. Gilewicz oświadczył, że jest monarchistą i odmówił złożenia ślubowania, powołując się na zasadę wolności sumienia. W efekcie nie otrzymał indeksu.
W naszym kraju wolność sumienia jest zagwarantowana przez konstytucję. Po ulicach polskich miast pałętają się bezkarnie osobnicy w podkoszulkach z podobiznami Lenina, „Che” Guevary i innych czerwonych bandytów. Ideowi spadkobiercy komunistycznych ludobójców bez skrępowania wygłaszają swe poglądy. Nikt ich nie ściga – „bo mamy demokrację”.
Kiedy jednak młody monarchista oświadcza, że nie będzie oddawał czci demokratycznemu bożkowi – jego przekonania okazują się groźne i zbrodnicze, i to na tyle, aby odmówić mu prawa do studiów na państwowej uczelni. Zdaje się, że Grzegorzowi Gilewiczowi (i nam przy okazji) pokazano demokrację i humanizm w działaniu.
Jak za komuny
Również urzędnicy warszawskiego Ratusza popisali się mentalnością jakby z innej epoki. Stało się to przy okazji projekcji filmu „Pokłosie”Władysława Pasikowskiego. Intencją reżysera było zdemaskowanie złych i okrutnych polskich antysemitów, a takie inicjatywy zawsze mogą liczyć na poparcie pewnych wpływowych środowisk.
„Pokłosie” mimo natarczywej klaki nie okazało się przebojem kasowym. Urząd miasta Warszawa zaczął więc nakłaniać nauczycieli, aby wysyłali uczniów na „arcydzieło” Pasikowskiego, a potem roztrząsali na lekcjach problem polskiego antysemityzmu. Profesor Ryszard Legutko, filozof, w wywiadzie dla PCh24.pl przejechał się po autorach tego pomysłu jak po burych osłach:
– To mieszanina głupoty z ideologią. […] Gdy powstawały filmy o generale „Nilu” czy księdzu Popiełuszce, nie słyszałem, by urzędnicy mówili: „o, to są właśnie przykłady postaw dzielnych Polaków, wobec tego trzeba wysyłać młodych ludzi na te filmy, żeby one ich formowały”. Tego nie było. Natomiast, skoro powstał film pod każdym względem skandaliczny, prymitywny, ale „słuszny” z punktu widzenia obecnej politycznej poprawności, zaleca się szkołom, aby zawartą w nim treścią napełniali umysły polskiej młodzieży.
Nasi Czytelnicy niech zapytają swych rodziców i dziadków, jak to w czasach PRL, na mocy odgórnych zaleceń władz, przymusowo zapędzano młodzież szkolną do kin na „słuszne” filmy radzieckie. Moja szkoła rok w rok musiała maszerować na „Los człowieka” w reżyserii Siergieja Bondarczuka. Teraz warszawscy urzędnicy pokazali swą gorliwością, że w tej materii nic się nie zmieniło. No, może tylko jedno. „Los człowieka” jest naprawdę dobrym filmem.
Odsiecz z Brukseli
Urabiać Polaków zapragnęły również zagraniczne „Siły Postępu”. Ponad pięć lat temu niejaki Adam Darski, ksywa „Nergal”, osobnik uważający się za muzyka, podarł publicznie Biblię, po czym cisnął jej strzępy w stronę publiczności z okrzykiem: „Żryjcie to g…!”
Od tego czasu w sądzie ślimaczy się sprawa o obrazę uczuć religijnych osób wierzących. Na jesieni znalazła się instytucja, która chce Darskiemu zapewnić bezkarność. Jest nią… Komisja Europejska z Brukseli.
Bez tego było wiadome, że Darski, łączący obowiązki zawodowego satanisty i celebryty telewizyjnego, może spać spokojnie. Przecież sądy w kraju nad Wisłą uwalniały od winy sprawców nie takich występków. Przecież sędziowie nie dostrzegali nic nagannego w postępowaniu bandytów, gangsterów, mafiozów, ubeków, zomowców, konfidentów bezpieki, dygnitarzy komunistycznych… Przecież po tym, jak w telewizji TVN trzech komediantów zatknęło biało-czerwone flagi w psim łajnie, warszawska sędzina Jadwiga Smolucha orzekła: „Samo umieszczenie miniatur flagi w zwierzęcych ekskrementach nie jest równoważne ze znieważeniem”. Od tego czasu zwyczajnie nie wierzę w sprawiedliwość w naszych sądach, ani w to, że dla polskich sędziów istnieją jakieś świętości.
Mimo to brukselscy urzędnicy postanowili pogrozić pięścią Polakom, żeby ci przypadkiem nie poczuli się jak u siebie. „Oskarżenie rockmana o bluźnierstwo jest niezgodne z europejskimi wartościami” – zakrzyknęli.
Aż strach dociekać, jakie to wartości obowiązują w Brukseli? A może by uświadomić Komisji Europejskiej, że Biblia to świętość również dla żydów, zatem zniszczenie Pisma Świętego to także nikczemny akt antyjudaizmu? Choć może sensowniej byłoby zawiadomić w tej sprawie Mossad.
Dawid i Goliat
Trzeba być sprawiedliwym, brukselscy okupanci traktują tak nie tylko Polaków. Przekonali się o tym Słowacy, którzy zaprojektowali monetę o wartości 2 euro. Przedstawiała ona wizerunki świętych Cyryla i Metodego, wielkich misjonarzy Słowiańszczyzny, patronów Europy. Emisja monety miała upamiętnić 1150. rocznicę przybycia obu świętych na Morawy.
Niestety, w Brukseli uznano projekt za „niesłuszny”. Komisja Europejska zażądała dokonania istotnych zmian. Z ornatów misjonarzy miały zostać usunięte krzyże, zaś znad ich głów – aureole. Oprócz tej ingerencji cenzorskiej, Słowakom udzielono pouczenia, że „projekt powinien respektować zasady neutralności religijnej”.
U naszych południowych sąsiadów zawrzało. Przeciw dyktatowi Brukseli wystąpili przedstawiciele elit politycznych i mediów. Tysiące obywateli słało maile z gniewnymi protestami do ministerstwa spraw zagranicznych. „Hańba!” – grzmieli przedstawiciele tamtejszego Episkopatu.
Słuchałem tych doniesień ze wstydem. Bo u nas, w Polsce, reprezentanci świata politycznego prześcigają się w lokajstwie wobec Brukseli i Berlina. Ich otumaniony elektorat, z mózgami wyżartymi przez telewizję, dawno przehandlował wartości za obietnicę igrzysk. A tymczasem mała, dzielna Słowacja przeciwstawiła się molochowi.
Podbój
W ub. roku w Polsce wykłócano się zajadle o wartość artystyczną filmu „Bitwa pod Wiedniem”, upamiętniającego odparcie inwazji islamu na Europę. Tymczasem w Danii, w miasteczku Kokkedal, rada osiedla Egeldalsvaenge zadecydowała, że nie wyłoży pieniędzy na bożonarodzeniową choinkę i świąteczne przyjęcie. Radni pożałowali kwoty 7 tys. koron (jakieś 4 tys. złotych), choć parę dni wcześniej wyłożyli aż 60 tysięcy na zorganizowanie muzułmańskiego Święta Ofiarowania.
Rada osiedlowa Egeldalsvaenge jest zdominowana przez muzułmanów. Ich przedstawiciel, Ismal Sahan, podsumował rzecz krótko: „Na tym polega demokracja!”
Zdaje się, że demokracja w Unii Europejskiej polega głównie na dokopywaniu chrześcijanom. Bo oto we włoskiej miejscowości Leonessa dyrekcja szkoły postanowiła nie obchodzić już Świąt Bożego Narodzenia. Do tej pory dzieci mogły uczestniczyć (dobrowolnie) we Mszy św., jasełkach oraz kolacji wigilijnej organizowanej na terenie szkoły. Teraz zrezygnowano z tego, aby przypadkiem nie urazić uczuć muzułmańskich uczniów. Dodajmy – wszystkich trzech, bo tylu akurat wyznawców Mahometa uczęszcza do wspomnianego przybytku wiedzy.
Król Jan III Sobieski zapewne przewraca się w grobie.
***
Wszystkie te wydarzenia zaistniały na przestrzeni ostatnich kilku tygodni 2012 r. To tylko drobne wycinki z naszej europejskiej rzeczywistości. Jak to wróży na przyszłość?
Wcale nie trzeba pozować na maga zapatrzonego w szklaną kulę, na mędrca przerzucającego z namaszczeniem stare manuskrypty, ani na wytrawnego analityka śledzącego pilnie słupki wykresów. Gołym okiem widać, że świat, w którym żyjemy, toczy śmiertelna choroba. Już wiele lat temu okazało się, że duch starej Europy jest martwy – co najmniej od chwili, gdy tak liczni jej synowie „nie chcieli umierać za Gdańsk”. Ilu dzisiaj gotowych jest oddać życie za niemodne ideały?
Tymczasem hordy barbarzyńców już nie czekają u granic miasta. One wdarły się głęboko w jego wnętrze – wszak nikt nie bronił murów i bram.
Andrzej Solak
Najnowsze komentarze