Pierwsze przyjście Chrystusa oznaczało kryzys mesjanistycznych nadziei Żydów. Ewangelie opisują coraz gorętsze dyskusje, w których Żydzi określali się poprzez swój stosunek do człowieka twierdzącego, że jest Synem Człowieczym i Mesjaszem. W rezultacie, debata, której początkiem były mesjanistyczne oczekiwania, szybko przekształciła się w dyskusję nad tym, co to znaczy być Żydem. Konflikt między tymi dwiema grupami Żydów przewija się przez całą Ewangelię według św. Jana. W istocie nie będzie przesadą twierdzenie, że Ewangelia św. Jana, w której słowo Żyd” pojawia się 71 razy, jest długim dyskursem o tym, co to znaczy być Żydem. Kim więc są owi “Żydzi”, o których 71 razy wspomina się w Ewangelii? Cóż, to zależy, wszak słowo to w odmiennych kontekstach nieznacznie zmienia swoje znaczenie, ogólnie jednak w toku narracji kontekst ów staje się coraz wyrazistszy, nabierając przy tym coraz to bardziej nieprzyjaznego charakteru; ostatecznie wiedzie do rozbratu pomiędzy “Żydami” a Jezusem; owo zerwanie doprowadzi do jego śmierci.
Jedną z najciekawszych, choć może niezamierzonych konsekwencji ataku Anti-Defamation League na film Mela Gibsona Pasja jest pytanie, czy Ewangelie są antysemickie. Abraham Foxman i rabin James Rudin potępili film, ponieważ zawiera on fragment z Ewangelii Mateusza 27:25, kiedy Żydzi krzyczą do Piłata, który zdaje się skłonny wypuścić Jezusa: Krew jego na nas i na dzieci nasze. Foxman i Rudin zdają się nie brać pod uwagę kilku istotnych kwestii. Jeżeli deklaracja ta jest antysemicka, wina nie leży po stronie Gibsona, ale św. Mateusza. W taki sposób ujmując sprawę, Foxman i Rudin ujawnili swoje rzeczywiste odczucia, a mianowicie, że Ewangelie i, co za tym idzie, chrześcijaństwo są z istoty antysemickie, a Mela Gibsona należy ostro skrytykować za upublicznienie tego w wielkobudżetowej produkcji, jakie zwykle znajdują się pod całkowita kontrolą Hollywood. Rabin Daniel Lapin był wstrząśnięty, że Foxman i Rudin robią z siebie publiczne widowisko i wystawiają na szwank pozycję wszystkich Żydów w Ameryce. Foxmanowi i Rubinowi trzeba jednak zapisać na ich korzyść, że sugerując, iż Ewangelie w istocie są antysemickie, postawili problem uczciwie, choć ze specyficznie żydowskiego punktu widzenia(…) Ewangelie nie mogą być antysemickie, ponieważ wszyscy antagoniści są Semitami. Ewangelia nie nawołuje by darzyć poszczególnych ludzi nienawiścią z racji ich przynależności rasowej; w istocie byłoby to niemożliwe, jako że wszyscy chrześcijanie przedstawieni w Ewangelii, co do jednego, są Żydami Nic wyklucza to jednak faktu, że Ewangelie są w pewnym sensie “antyżydowskie”, wszystko jednak zależy od tego, co pod tym terminu n rozumiemy.
Jeśli w istocie tak jest, w jakim znaczeniu używane jest słowo “Żyd”? Brumlik, tak w innych sprawach odkrywczy, tutaj nie bardzo sobie radzi. W istocie, trudno zrozumieć, jak mógłby wyjaśnić ową kwestię, skoro jej rozwiązanie obraca się wokół prawdziwej tożsamości Chrystusa. Według Brumlika, Ewangelia św. Jana przedstawia Żydów, w istocie wszystkich Żydów, o ile nimi są – to znaczy o ile trwają przy tym, że są dziećmi Abrahama – przede wszystkim jako potępionych wrogów Jezusa. Jezus prawdopodobnie sprzeciwiłby się takiemu przedstawieniu Żydów; nie dlatego, aby uważał, że nie są potępieni – nikt, kto odrzuca Chrystusa, nie może zostać zbawiony – ale dlatego, że Brumlik widzi w nich lojalne dzieci Abrahama. Jezus w 37 wersecie ósmego rozdziału Ewangelii św. Jana wyraźnie odrzuca to twierdzenie, mówiąc do Żydów: Gdybyście byli dziećmi Abrahama, czynilibyście, jako on czyni.”(…)
Brumlik mimowolnie mówi to samo, co Św. Jan w swojej Ewangelii. Aby zachować “tożsamość”, “Żydzi” musieli odrzucić Chrystusa. Oznacza to, że “Żydzi” (w przeciwieństwie do Żydów, czyli całej grupy etnicznej, której pewni przedstawiciele uznali w Chrystusie Mesjasza) w rezultacie stworzyli sami sobie nową tożsamość, która opiera się na negacji.
Czytelnik Ewangelii według św. Jana dochodzi do zrozumienia tego faktu stopniowo, w miarę jak Żydzi określają się w czasie spotkań z Chrystusem. W ujęciu Ewangelii Św. Jana, Żyd nie oznacza wszystkich Żydów w rozumieniu etnicznym czy rasowym – wszak Jezus i wszyscy jego uczniowie również byli Żydami. Caron w swojej książce poświęconej znaczeniu słowa “Żyd” w Ewangelii Św. Jana dochodzi do tego samego wniosku: cet emploi hien particulier de oi Ioudaioi dans le contexte narratif de l’evangile exclut qu’on puisse entendre l’expression dans son sens nationalist ou meme ethniąue. Z przyczyn, o których już mówiliśmy, nie zgadza się także z pomysłem, aby oi Ioudaioi tłumaczyć jako żydowskich przywódców.
Co zatem ma na myśli Św. Jan, kiedy używa słowa “Żydzi”? Nazwą oi Ioudaioi określa grupę, która odrzuciła Chrystusa. Przyjście Jezusa na zawsze odmieniło żydowską tożsamość – Żydom żyjącym w tamtym czasie bardzo trudno to było pojąć. Począwszy od owej historycznej chwili, słowa “Izraelita” i “Żyd” przestały być synonimami, bo jak wskazuje Ferdynand Hahn w cytowanej wcześniej książce Carona Les urais Israelites z chrześcijańskiego punktu widzenia sont precisement ceux et elles qui, comme Nathaniel, reconaissent en Jesus le Messie (str. 30).
Konflikt, który w czwartej ewangelii określa znaczenie słowa “Żyd”, jest stricte religijnej natury: Le conflict ąui s’engage entre Jesus et les “Juifs” (…) est d’ordre essentiellement religie (str. 265). Caron wskazuje, że kiedy św. Jan używa terminu oi Ioudaioi,w rzeczywistości ma na myśli Judaizm”. Cóż jednak znaczy to słowo? W istocie oba te określenia zostają zdefiniowane w toku opowieści. Żydzi postawieni w obliczu faktu, że Jezus ogłasza siebie Mesjaszem, właśnie w odniesieniu do tego określają samych siebie i definiują wyznawaną przez siebie religię. Caron zauważa, że dialog (bądź konfrontacja) z Żydami następuje zawsze w czasie któregoś z religijnych świąt, kiedy Jezus przebywa w Jerozolimie lub jest w drodze do tego miasta. Nie jest przypadkiem – pisze Caron – że konfrontacje z Żydami rozgrywają się właśnie w czasie owych uroczystości. Judaizm celebruje wtedy tożsamość “Żydów”, ich pochodzenie, historię i przeszłość, a każdy, kto tak jak Jezus, kwestionuje którykolwiek z tych elementów, postrzegany jest jako zagrożenie dla owej tożsamości. Święta celebrują i umacniają żydowską tożsamość, a fakt, że spotkania Jezusa z “Żydami” odbywają się właśnie w takich chwilach, oznacza, iż zdaniem Jana, kwestia żydowskiej tożsamości obraca się wokół osoby Jezusa.
O ile chrześcijaństwo jest nierozerwalnie związane z Chrystusem, judaizm równie silnie łączy się z Jerozolimą. Judaizm, o którym mowa, nabiera oficjalnego charakteru. Ma swoją siedzibę w Jerozolimie i jest wrogo nastawiony do Jezusa. Jest on le principal uccusatueur Jezusa. Najważniejszym miastem judaizmu jest Jerozolima i tam właśnie rozgrywają się wszystkie konfrontacje pomiędzy Chrystusem a “Żydami”; to ona jest najważniejszym ośrodkiem wiadomej wrogości judaizmu wobec Jezusa. Św. Jan wspomina o owej świadomej wrogości w opowieści ślepcu którego Jezus uzdrowił. Rozeszła się wieść o tym cudzie, ale Żydzi (podkr. M.J.) nie uwierzyli, że człowiek ów rzeczywiście był ślepy i że odzyskał wzrok.
Innymi słowy, przeciwnicy Jezusa nie dali wiary tej opowieści. Aby potwierdzić (a raczej, co najbardziej prawdopodobne, zdyskredytować) tę relację, “Żydzi” posłali po rodziców tego człowieka (którzy, podobnie jak ślepiec, również byli Żydami, Ludzie ci byli zastraszeni i nie chcieli mówić o tym wydarzeniu, gdyż bali się Żydów. Żydzi bowiem już postanowili, że gdy ktoś uzna Jezusa za Mesjasza, zostanie wyłączony z synagogi (J 9:22). Brumlik utrzymuje, że poza relacjami zawartymi w Ewangelii, nie ma żadnych dowodów, iż w łonie społeczności żydowskiej istniały jakieś tarcia; mnóstwo dowodów na to przytaczają jednak Ewangelie. Niektórzy komentatorzy Biblii twierdzą, że owe sprzeczności są anachronizmem – projekcją rzuconą w przeszłość, a odzwierciedlającą sytuację z czasów, kiedy pisano ową Ewangelię – część badaczy datuje ją aż na a.D. 170. Relacja Jana, który twierdzi, że był naocznym świadkiem tych wydarzeń, a jego świadectwo jest prawdą, mówi nam, że rozłam wśród Żydów występował właśnie w okrasie ziemskiej posługi Jezusa. Po zastanowieniu trudno uznać, że sytuacja mogłaby wyglądać inaczej. Wszak Jezus twierdził, że jest “Synem Człowieczym” i wzywał Żydów do podjęcia decyzji.
W Ewangelii św. Jana 7:11-13 czytamy: Żydzi już Go szukali w czasie święta i mówili: Gdzie On jest? (…) Jedni mówili: Jest dobry. Inni zaś mówili: Nie, przeciwnie – zwodzi tłumy. Nikt jednak nie odzywał się o Nim jawnie z obawy przed Żydami. Zastosowanie słowa “Żyd” w tym kontekście jest jasne. “Żydem” jest ktoś jawnie wrogo nastawiony wobec Chrystusa i pragnący prześladować tych Żydów, którzy uznali w nim Mesjasza. Fakt istnienia obawy przed Żydami, o którym wspomina Jan, wskazuje na to, że w tamtych czasach Żydzi obawiali się “Żydów”. Dobro Żydów, którzy zaakceptowali Chrystusa było zagrożone przez Żydów, którzy go odrzucili. Co więcej, tożsamość wszystkich Żydów, zarówno chrześcijan, jak i “Żydów” została określona w chwili, kiedy Chrystus rozpoczął swoją ziemską posługę. Rodzice ślepca nie kryli obawy przed Żydami, ponieważ “Żydzi” zagrozili wyznawcom Jezusa, którzy wszak; też byli Żydami, wypędzeniem z synagogi. Tożsamość obu grup byłaś stricte religijna, w żadnym razie etniczna; jedna i druga określała się poprzez stosunek do Chrystusa. Żydzi, którzy uznali Chrystusa , zostali wypędzeni z synagogi. Żydzi, którzy Go odrzucili, określili się właśnie poprzez ten fakt i to ich Jan nazywa “Żydami”.
Nie usatysfakcjonowani wykrętami rodziców, Żydzi przywołali tego człowieka, który był niewidomy, aby wypytać jego samego. Starali się zadawać mu podchwytliwe pytania i prosili: Daj chwałę Bogu zeznając przeciwko Jezusowi, bo My wiemy, że człowiek ten jest grzesznikiem. Ów ślepy od urodzenia człowiek, w przeciwieństwie do swoich rodziców, nie dał się zastraszyć “Żydom”. Jedno wiem byłem niewidomy, a teraz widzę – odparł. Kiedy “Żydzi” nakazali mu powtórzyć jego opowieść, prawdopodobnie w nadziei, że złapią go na sprzecznościach, ślepiec odmówił podporządkowania się ich żądaniu: Już wam powiedziałem, a wyście mnie nie wysłuchali. Po co znowu chcecie słuchać? Czy i wy chcecie zostać Jego uczniami? Sugestia ta rozwścieczyła “Żydów”, którzy oburzeni odparli: my jesteśmy uczniami Mojżesza.
W innym fragmencie Ewangelii św. Jana Jezus jednak neguje ich twierdzenie, że są uczniami Mojżesza. W rozdziale piątym: Nie mniemajcie jednak, że to Ja was oskarżę przed Ojcem. Waszym oskarżycielem jest Mojżesz, w którym wy pokładacie nadzieję. Gdybyście jednak uwierzyli Mojżeszowi, to byście i Mnie uwierzyli. O Mnie bowiem on pisał. Jeżeli jednak jego pismom nie wierzycie, jakżeż moim słowom będziecie wierzyli? Według relacji świętego Jana, Jezus jest nie tylko wyraźną cezurą w historii wszystkich Żydów, On także radykalnie zrywa jej ciągłość, tak przynajmniej zdają się odbierać Go ci, którzy twierdzą, że są wyznawcami Mojżesza. W istocie jednak jest dokładnie odwrotnie, ponieważ odrzucając Chrystusa, odrzucają także Mojżesza i całą jego naukę.
Określenie “prawo”, zwykle utożsamiane z Mojżeszem prawodawcą, również jest nader zwodnicze. Jezus odrzuca tezę, że Żydzi wierni są prawu Mojżesza. Zwracając się do nich, mówi wielokrotnie, że przestrzegają “ich prawa” bądź “waszego prawa” (…) W rzeczywistości judaizm nie jest wcale judaizmem, lecz raczej tym, co Caron nazywa un pseudo-Judaisme.
Innymi słowy, “Żydzi” są wierni “ich prawu”, co oznacza, że nie przestrzegają prawa mojżeszowego. Co w odniesieniu do “Żydów” jest prawdą o Mojżeszu, którego nazywają swoim ojcem, a fortiori jest także prawdą w przypadku ich stosunku do Abrahama. W miarę jak dyskusja na temat duchowego ojcostwa przechodzi z rozdziału piątego do ósmego, zmienia się terminologia dyskusji. Teraz, zamiast o prawie, Żydzi zaczynają mówić o “nasieniu”, czyli biologicznym dziedzictwie, warunkującym ich status narodu wybranego. W obu przypadkach mamy do czynienia z radykalnym brakiem ciągłości w historii.
Ujmując rzecz inaczej, rzeczywista ciągłość w historii nie jest tym, czym się zdaje. Ci, którzy akceptują Chrystusa, są w istocie dziećmi Abrahama i Mojżesza. Ci, którzy nazywają siebie “Żydami”, są w rzeczywistości kłamcami. Sytuację komplikuje fakt, że Św. Jan również był Żydem. Posługując się językiem naszego wywodu, powinniśmy jednak dopowiedzieć, że był on Żydem, ale nie “Żydem”.(…) Jan sam jest Żydem, czemu zatem traktuje “Żydów” jako obcych “onych”, którzy postanowili zgładzić Chrystusa? Odpowiedź na to pytanie ponownie zawiera się w znaczeniu tego słowa i jego ewolucji w toku ewangelicznej opowieści. Jej początek dostrzegamy już w opisie spotkania Jezusa z Samarytanką. W rozdziale 4:22 Jezus mówi jej: Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy. Dychotomia słów “wy”/“my” jest tutaj oczywista. Jezus jest Żydem, Samarytanka zaś nie. To rozróżnienie jest istotne, ponieważ Jezus mówi dalej: zbawienie bierze początek od Żydów. Oświadczenie to jest wystarczająco jednoznaczne: Żydzi są grupą etniczną, ale tak się zdarzyło, że są również narodem wybranym przez Boga. Z ich społeczności nadejdzie zbawienie. Później jednak, jakby chciał nieco skomplikować sytuację, Jezus dodaje: (…) Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie.
Innymi słowy, teraz kiedy pojawił się Jezus, słowa “Żyd” i “prawdziwi czciciele” nie są już dłużej synonimami. Zbawienie bierze początek od Żydów, czyli od grupy etnicznej, która może nazywać siebie narodem wybranym. Z chwilą jednak, kiedy na ziemi pojawił się Chrystus, sytuacja uległa zmianie; aby pozostać Izraelem, Żydzi będą musieli zaakceptować Chrystusa. Muszą to uczynić, aby stać się prawdziwymi czcicielami, którzy będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie.
Pełne konsekwencje owego zagadkowego przesłania wygłoszonego do Samarytanki, objawią się jednak dopiero z chwilą, kiedy Jezus przeciwstawi się Żydom. Jedynie ta właśnie konfrontacja ujawni rzeczywiste znaczenie słowa “Żyd”. Złożoność tej kwestii polega na tym, że Jan używa terminu “Żyd” w dwóch odmiennych znaczeniach. Początkowo mówi, że zbawienie bierze początek od Żydów, ale kończy twierdzeniem, iż ci, którzy nazywają siebie “Żydami”, nie są dziećmi Abrahama ani Mojżesza; w rzeczywistości mają diabła za ojca. Od identyfikowania słowa “Żyd” z zaimkiem “my”, jak to było w przypadku rozmowy z Samarytanką, Jezus przechodzi do określania Żydów zaimkiem “wy”, czyli podkreśla, że nie należy do tej samej społeczności co oni. Innymi słowy, wybór: przyjąć czy odrzucić Mesjasza, staje się najważniejszym wyznacznikiem tego, co to znaczy być Żydem.
Jan znakomicie i jednoznacznie wyjaśnia to w rozdziale ósmym. Dyskusja staje się coraz gorętsza i prowadzi do nieodwracalnego rozłamu pomiędzy Jezusem a “Żydami”. Kiedy Jezus mówi do “nich” (czyli Żydów): Ja odchodzę, a wy będziecie Mnie szukać i w grzechu swoim pomrzecie. Tam, gdzie Ja idę, wy pójść nie możecie, Żydzi denerwują się i zastanawiają: czyżby miał sam siebie zabić? Jezus przemawia do nich w dalszym ciągu, ale na próżno – wielki podział już się dokonał. “Żydzi” nie mogą już, tak jak to było w przypadku spotkania z Samarytanką, być określani zaimkiem “my”, który odnosi się także do Jezusa. Teraz, ponieważ są członkami społeczności, do której nie należy Chrystus – bo go odrzucili – mówi się o nich “wy”.
W dalszej części dyskursu Jezus, zwracając się do “Żydów”, używa tej właśnie formy: Wy jesteście z niskości, a Ja jestem z wysoka. Wy jesteście z tego świata, Ja nie jestem z tego świata. Innymi słowy, kwestię tego, co znaczy być “Żydem”, można rozstrzygnąć dopiero wówczas, gdy przeanalizujemy zagadnienie tożsamości Chrystusa. Chrystus jest antytezą grzechu. Ci, którzy go odtrącają, umrą nierozgrzeszeni: Powiedziałem wam – mówi Jezus – .. pomrzecie w grzechach swoich. Następnie zaś przechodzi do sedna sprawy. W tej właśnie chwili jego posługi “Żydzi”, nie uznając w Chrystusie Mesjasza, sami dokonali redefinicji swej tożsamości. Stworzyli dychotomie, w których Mojżesz i Abraham są przeciwstawieni Jezusowi. Były one z gruntu fałszywe, ale mimo to stały się podstawową cechą, określającą, co w istocie oznacza bycie Żydem. Tak więc, w Ewangelii Św. Jana sens słowa “Żyd” ulega powolnej ewolucji, aż u jej końca znaczy już zupełnie coś odmiennego, niż na początku. Aby je oddać, konieczne było owo nazbyt częste i niezręczne stosowanie cudzysłowu, za każdym razem, kiedy cytowaliśmy, bądź odwoływaliśmy się do określenia “Żyd”.
Wraz z pojawieniem się Chrystusa i zwiastowaniem Jego posłannictwa na ziemi jako “Syna Człowieczego”, słowo “Żyd” ma albo znaczenie wyłącznie etniczne albo całkowicie i jednoznacznie teologiczne. Innej możliwości nie ma. “Żydem” jest osoba, która odrzuca Chrystusa i w rezultacie umiera w grzechu. Wraz z nadejściem Chrystusa judaizm przestał być religią, a stał się ideologią. W tej samej chwili także Izrael utracił swój biologiczny fundament. Nowym Izraelem, prawdziwymi dziećmi Mojżesza i Abrahama był odtąd Kościół.
Rzecz jasna, Żydzi, którzy doskonale pojmują, że rozmowa z Jezusem prowadzi do ostatecznej redefinicji słowa “Żyd”, nie są zadowoleni z tego stanu rzeczy i próbują zawrócić semantyczną dyskusję na, ich zdaniem, właściwe tory, czyli poprowadzić ją z własnego punktu widzenia, jako narodu wybranego bądź grupy etnicznej, którą Bóg darzy szczególnymi względami. Stąd na obrazę ze strony Jezusa odpowiadają: Jesteśmy potomstwem Abrahama. Grecki oryginał sprzyja naszym rozważaniom, bowiem Żydzi mówią: Sperma Abraham esmen, czyli jesteśmy nasieniem Abrahama, dziedziczymy jego DNA i dlatego zostaniemy zbawieni.
Jezus jednak zmienia termin “Sperma” na Tekna; czyli DNA – inaczej “nasienie”, na słowo “dzieci”. Kiedy Żydzi powtarzają: Naszym ojcem jest Abraham, Jezus odpowiada: Ei tekna tou Abraham ester, ta erga tou Abraham epoieite – Gdybyście byli dziećmi (Tekna – nie Sperma) Abrahama, to byście pełnili czyny Abrahama.
Z chwilą, kiedy Jezus odmawia Żydom prawa do zbawienia z racji dziedziczonego DNA, różnice stają się nie do pogodzenia, a przemoc nieuchronna. “Żydzi” odbierają to jako oszczerstwo rzucane na ich rodziców. Narasta w nich złość. Krzyczą: Myśmy się nie urodzili z nierządu. Czuje się, że ich gniew osiągnął już punkt krytyczny – są zdolni do popełnienia morderstwa, bo to jedyny sposób, aby zakończyć ten spór. Jezus tymczasem dolewa jeszcze oliwy do ognia i podaje w wątpliwość całość ich dziedzictwa i pochodzenie: Gdybyście byli dziećmi Abrahama, to byście pełnili czyny Abrahama. Teraz usiłujecie Mnie zabić, człowieka, który wam powiedział prawdę usłyszaną u Boga. Tego Abraham nie czynił.
Teraz gniew Żydów i prawda Chrystusa wchodzą w konflikt, z którego wyłoni się nowa definicja żydostwa.
“Biblia Tysiąclecia”, Ewangelia według św. Jana, 8:39 (przyp. tłum.). Wy pełnicie czyny ojca waszego – mówi im Chrystus.
“Żydzi”, wyczuwając kolejną obrazę, oświadczają: Myśmy się nie urodzili z nierządu. Również tym razem jednak biologia nie ma tu nic do rzeczy. Dziecię boże poznaje się nie dzięki jego DNA ani “nasieniu”, ale po jego uczynkach. “Żydzi” utrzymują, że ich ojcem jest Bóg, ale to, co czynią, wskazuje na coś wręcz przeciwnego.
Jezus napomina ich: Gdyby Bóg był waszym ojcem, to i Mnie byście miłowali.
Ponieważ z zachowania “Żydów” jasno wynika, że nie kochają Chrystusa, oczywiste jest, iż Bóg nie jest ich ojcem. Po raz kolejny Chrystus redefiniuje sens słowa “Żyd”. Według św. Jana, Żydami są albo interlokutorzy Chrystusa, albo jest nim Jezus; do tej samej kategorii przynależeć jednak nie mogą. W istocie rzeczy nie mówią nawet tym samym językiem. Dlaczego nie rozumiecie mowy – pyta Jezus. Bo nie możecie słuchać mojej nauki. Rozdział ósmy osiąga moment kulminacyjny. “Żydzi”, którzy twierdzą, że w ich komórkach jest DNA Abrahama, w rzeczywistości nie są dziećmi Boga. Ich ojcem jest Szatan. Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca – mówi im Jezus.
Tak więc spotkanie z Chrystusem skutkuje przemianą Żydów. Ci, którzy weń uwierzyli, staną się Nowym Izraelem, który inaczej nazywamy Kościołem. To oni są prawdziwymi “dziećmi” Abrahama i Mojżesza. Ci, którzy Chrystusa odtrącili, stali się “Żydami”, czyli wyznawcami Szatana. “Żyd”, który ma diabła za ojca, co od początku był (…) zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, określa sam siebie poprzez odrzucenie Chrystusa i prawdy. W tej samej historycznej chwili słowo “Izrael” traci konotację etniczną.
Stary Izrael opierał się na DNA, był, jak mówili Żydzi, “nasieniem” Abrahama. Tożsamość Nowego Izraela, który oddaje cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, wyznaczają jego postępki, a przede wszystkim przyjęcie Chrystusa i głoszonego przez niego przesłania. Ci, którzy akceptują Chrystusa, staną się dziećmi bożymi, ci, którzy go odrzucają, będą dziećmi Szatana.
Kościół jest Nowym Izraelem. Treść listów św. Pawła w pełni zgadza się z Ewangelią św. Jana. Paweł odrzuca DNA jako warunek zbawienia. Nie wszyscy bowiem, którzy pochodzą od Izraela, są Izraelem – pisze Paweł w Liście do Rzymian, 9:7 – i nie wszyscy, przez to, że są potomstwem Abrahama, stają się jego dziećmi, (…) to znaczy: nie synowie co do ciała są dziećmi Bożymi, lecz synowie obietnicy są uznani za potomstwo. DNA jest związkiem chemicznym, dzieci zaś to świadomie działające jednostki. Kryteria wyboru zmieniły się diametralnie. Tylko ci, którzy się tej zasady trzymać będą – pisze św. Paweł w Liście do Galatów, 6:16- utworzą Boży Izrael. Świadomy wybór i konsekwentne późniejsze zachowanie, są teraz podstawą przynależności do Nowego Izraela.
Odtrącenie przez “Żydów” statusu “dzieci” na rzecz koncepcji opartej na DNA postrzegamy jako fundament przyszłych ideologii rasistowskich – od nazizmu po syjonizm. Judaizerzy, jak to niezmordowanie powtarzali średniowieczni papieże, byli niczym psy powracające do własnych wymiocin. Zawsze wybierali prymitywniejsze pojmowanie wspólnoty, które intelektualną niewolę przedkładało nad wolność opartą na wyborze proponowanym przez Ewangelie.
Konfrontacja pomiędzy Jezusem a “Żydami” doprowadziła przede wszystkim do zrewidowania znaczenia słowa “Żyd”. Niegdyś odnosiła się ona do członków narodu wybranego, ale teraz określała już tych, którzy odtrącili Chrystusa. To, co niegdyś było synonimem Izraela, stało się jego przeciwieństwem. Sposób, w jaki św. Jan stosuje słowo “oi Ioudaioi” jest świadectwem jednego z najdonioślejszych i najbardziej radykalnych w dziejach transformacji i przerwania ciągłości tradycji. Ci, którzy utrzymują, że ich ojcem jest Abraham, stają się dziećmi Szatana.
Ci, którzy według “Żydów”, zdają się odrzucać religię Mojżesza i Abrahama, są w rzeczywistości prawdziwymi dziećmi Mojżesza i Abrahama. Są Kościołem, a Kościół jest Nowym Izraelem. Jeżeli po przyjściu Chrystusa prawdziwym Izraelem jest Kościół, to czym są “Żydzi”? Jan, któremu tradycja przypisuje autorstwo Ewangelii, odpowiedzi na to pytanie udziela w Objawieniu, które nazywane jest także Apokalipsą. W rozdziale 2:9, ewangelista broni kształtującej się chrześcijańskiej wspólnoty przed ówczesnymi “Żydami” i twierdzi, że za “obelgę” rzuconą na chrześcijan odpowiedzialni są ci, co samych siebie zowią Żydami, a nie są nimi, lecz synagogą szatana. Ponownie porusza to zagadnienie w rozdziale trzecim i jeszcze raz wspomina o synagodze szatana – o tych, którzy mówią o sobie, że są Żydami – a nie są nimi, lecz kłamią.
Anioł, odwiedzający nękaną chrześcijańską wspólnotę w Filadelfii i inne w Azji Mniejszej zmusi “Żydów”, że przyjdą i padną na twarz przed twymi stopami, a poznają, że Ja cię umiłowałem. Tak jak Żydzi, którzy odrzucili Chrystusa, otrzymali nazwę “synagogi szatana”, tak społeczność żydowska, która Go przyjęła, powiększona teraz o nieżydowskich konwertytów, będzie odtąd znana jako Nowe Jeruzalem, co z nieba zstępuje od mego Boga. Przyjście Chrystusa, jak można było oczekiwać, stało się – by zacytować Wengsta – punktem zwrotnym dla obu systemów religijnych. Kościół jest teraz Nowym Izraelem, a naród, który nazywa siebie Żydami, to w rzeczywistości kłamcy i członkowie “Synagogi Szatana”. Po tym, kiedy znaczenie słowa “Żyd” uległo transformacji, niemożliwy jest dalszy dialog ani jakikolwiek kompromis. Jezus mówi “Żydom”: macie diabła za ojca, a oni postanawiają go za to zabić.
Według Carona, decyzja ta confirme de facon dramatiąue l’identite diabóliąue des “Juifs”. Pseudojudaizm – to określenie proponuje Caron jako synonim “oi Ioudaioi” – jest odpowiedzialny za śmierć Chrystusa. Żydzi, aby pozostać Żydami muszą przyjąć Chrystusa. Ci, którzy odrzucają, stają się “Żydami”, czyli nie tyle wyznawcami religii Abrahama i Mojżesza, co zwolennikami nowej ideologii, która w pokoleniu żyjącym po śmierci Chrystusa była źródłem rewolucyjnego fermentu w rzymskim imperium. Po tym, jak owa ideologia poniosła klęskę w powstaniu przeciwko Rzymowi, przez 1000 lat pozostawała zapomniana, ale wraz z nadejściem epoki nowożytnej pojawiła się znowu i w chrześcijańskich królestwach odgrywała tę samą rolę, co w starożytnym Rzymie.
Po Holocauście podjęto próbę, aby stosunki między Kościołem a Żydami oprzeć na nowych podstawach. Sobór Watykański II ogłosił dokument zatytułowany Nostra Aetate; w paragrafie 4 stwierdza się, że (…) choć władze żydowskie wraz ze swymi zwolennikami domagały się śmierci Chrystusa, jednakże to, co popełniono podczas Jego męki, nie może być przypisane ani wszystkim bez różnicy Żydom wówczas żyjącym, ani Żydom dzisiejszym. Chociaż Kościół jest nowym Ludem Bożym, nie należy przedstawiać Żydów jako odrzuconych ani jako przeklętych przez Boga, rzekomo na podstawie Pisma Świętego.
Jedynym logicznym wnioskiem, jaki wynika z tego fragmentu, jest to, że zamordowanie Chrystusa było zbrodnią i że niektórzy współcześni Jezusowi Żydzi są za nią odpowiedzialni. Precyzując, kim była owa grupa ludzi, dokument soborowy stwierdza, że winne są władze żydowskie wraz ze swymi zwolennikami. Święty Jan przedstawia ich jako, arcykapłanów i sługi, którzy, kiedy Piłat wyprowadził ku nim Jezusa w koronie cierniowej i purpurowym płaszczu, krzyczeli: “Ukrzyżuj!, Ukrzyżuj!”.
We fragmentach Ewangelii poprzedzających opis Męki Pańskiej Jan nazywa tę grupę “Żydami”. Sam Chrystus również wie, kto zamierza go zabić: W odpowiedzi rzekli do Niego: Ojcem naszym jest Abraham. Rzekł do nich Jezus: Gdybyście byli dziećmi Abrahama, to byście pełnili czyny Abrahama. Teraz usiłujecie Mnie zabić, człowieka, który wam powiedział prawdę (J 8:39-40). Ludzie, do których mówi: usiłujecie mnie zabić, są tymi samymi, którzy utrzymują, ż są potomstwem Abrahama. Czyli, innymi słowy, są to “Żydzi”. A skoro “Żydzi” wespół z Piłatem zabili Chrystusa, nie uczynili tego wszyscy bez różnicy Żydzi, ale właśnie ci, którzy odrzucili Chrystusa, a których Jan określa mianem “Żydów”. (…) Wniosek, zwłaszcza w świetle dokumentu Nostra Aetate, jest jednoznaczny: “Żydzi” (których Caron nazywa “les Juifs johanniaues”) zabili Chrystusa. Jakiż ogrom nieszczęść pociągnęła za sobą ta egzekucja! – pisze Graetz w swojej historii Żydów. Iluż ludzi straciło życie, ileż nieopisanych cierpień ściągnęła ona na dzieci Izraela. Miliony złamanych serc i miliony tragicznych jednostkowych losów jeszcze nie okupiły tej śmierci. Jezus jest jedynym spośród śmiertelników, o którym bez przesady powiedzieć można, że jego zgon miał dla świata poważniejsze skutki niż życie.
Graetz w typowy dla Żydów sposób nawiązuje tutaj do krucjat, Inkwizycji, pogromów na wschodzie Europy i niezliczonych bezimiennych tragedii, kiedy to Żydzi ginęli z rąk ludzi, którzy byli chrześcijanami. Uważa, że wszystko to było owocem chrześcijaństwa. Jest też bardzo żydowski – w takim znaczeniu tego słowa, jakie nadał mu św. Jan – w swoim postrzeganiu chrześcijaństwa, jako źródła wszystkich nieszczęść i klęsk, które dotknęły Żydów. Graetz ma słuszność, kiedy początku żydowskich tragedii i dramatów upatruje w śmierci Chrystusa, ale rzeczywistą katastrofą dla Żydów było to że sami je na siebie ściągnęli.
Prawdziwym źródłem żydowskich nieszczęść było szerzenie się pośród “Żydów” rewolucyjnych nastrojów, które były nieuchronnym następstwem odrzucenia Chrystusa. Skłonił ich do tego przede wszystkim rewolucyjny zapał. Żydzi pragnęli przywódcy-żołnierza, który będzie potrafił pokonać rzymskie legiony na polu bitwy. Nie chcieli człowieka, którego Rzymianie mogli zgładzić przez rozpięcie na krzyżu. Św. Mateusz tak oto opisuje Mękę Pańska: Ci zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go i potrząsali głowami, mówiąc: Ty, który burzysz przybytek i w trzech dniach go odbudowujesz, wybaw sam siebie; jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża. Podobnie arcykapłani z uczonymi w Piśmie i starszymi, szydząc, powtarzali: Innych wybawiał, siebie nie może wybawić. Jest królem Izraela: niechże teraz zejdzie z krzyża, a uwierzymy w Niego.
Z grubsza 1000 lat po śmierci Chrystusa i odtrąceniu Go przez “Żydów”, Majmonides opracował kryteria, wedle których jego na ród miał rozpoznawać Mesjasza: Jeżeli pojawi się król z Domu Dawida, znający Torę, (który) jak jego przodek Dawid przestrzega przy kazań (…) i poprowadzi świętą wojnę, przypuszczalnie będzie to Mesjasz. Jeżeli uczyni to z powodzeniem i zbuduje Świątynię w jej właściwym miejscu, i zgromadzi rozproszony lud Izraela, zaprawdę, z pewnością będzie to Mesjasz. Graetz, około 800 lat po Majmonidesie, pisze w istocie to samo: Jedyną przeszkodą, która nie pozwala im [czyli “Żydom”] uwierzyć, jest fakt, że Mesjasz, który przyszedł zbawić Izrael i wprowadzić go do chwały królestwa niebieskiego, zginął hańbiącą śmiercią. Czy Mesjasz może doświadczać bólu? Cierpiący Mesjasz wielce ich bulwersował (str. 166).
Po raz kolejny “Żydzi” określają siebie poprzez odrzucenie Chrystusa. Ponieważ cierpiącego Chrystusa uznali za sprzeczność samą w sobie, musieli wkroczyć na ścieżkę działalności rewolucyjnej, co niemal natychmiast ściągnęło na ich głowy nieszczęścia. Wszystkie te akty samookreślenia się nierozerwalnie wiążą się z postacią Chrystusa; ponieważ żydowski Mesjasz nie mógł być cierpiącym sługą, musiał być królem-wojownikiem. Jako że Żydzi nie mieli władzy nad własnym krajem, ów król-wojownik musiałby rewolucyjnie zaangażować się w obalenie dominującego systemu politycznego tamtych czasów. Koncepcja ta stała się aksjomatem na długo przed Majmonidesem. Jeżeli pretendent nie spełniał politycznych i rewolucyjnych kryteriów, ipso facto nie był Mesjaszem.
Innymi słowy, Mesjaszem musi być Żyd Rewolucjonista. Właśnie to, a nie prześladowania ze strony chrześcijan, było źródłem żydowskich nieszczęść. Stało się tak przede wszystkim dlatego, że rewolucyjna postawa Żyda przejawiała się na przestrzeni historii na wszelkie możliwe sposoby; od politycznego buntu po wywrotową działalność w sferze kultury.
To zaś, w drodze reakcji, sprowadzało na nich prześladowania. “Żyd” wskutek rozstrzygnięć podjętych w sprawie własnej tożsamości, a wymuszonych przez Chrystusa, musiał stać się rewolucjonistą. Nieuchronność owego procesu warunkują omawiane już przez nas decyzje, które opisane są w Ewangelii św. Jana. Rodzice ślepca uchylali się od odpowiedzi na temat uzdrowienia ich syna, gdyż bali się Żydów. Żydzi bowiem już postanowili, że gdy ktoś uzna Jezusa za Mesjasza, zostanie wyłączony z synagogi (J 9:22).
Kiedy Chrystusa ukrzyżowano, “Żydzi” spełnili swoją groźbę. Brumlik jasno stwierdza, że przekształcenie się judaizmu w judaizm rabiniczny lub faryzejski miało początek z chwilą wprowadzenia 18 błagalnych modlitw, które rzucały przekleństwo na heretyków. Choć nie rezerwowano jej wyłącznie dla nich, klątwa ta była stosowana wobec nowych chrześcijan. Ułożono ja i zaczęto stosować w okresie patriarchatu Gamaliela II z Jabne. Gamaliel pełnił swoją funkcję pomiędzy rokiem 80 a 120, czyli w czasach, kiedy zdaniem naukowców, powstała Ewangelia św. Jana. Wiadomo, że judaizm uważano za religia licita, czyli wyznanie dozwolone, a to oznaczało, że było ono zwolnione od ofiar cesarzowi. Wygnanie z synagogi, dla wyznawców Jezusa musiało być wielką dolegliwością, oznaczało bowiem, że pozbawiano ich ochrony i przynależności do określonej grupy społecznej.
Brumlik nie zgadza się z poglądem, że wykluczenie wyznawców Chrystusa z synagogi miało miejsce, jak pisze św. Jan, w czasach Chrystusa. Przyznaje, że dotknęło ono chrześcijan, ale nie dostrzega, że wypędzenie chrześcijańskich Żydów z synagogi bardziej niszczący wpływ miało na “Żydów”, przede wszystkim dlatego, iż synagoga zamieniła się wówczas w ośrodek działalności rewolucyjnej. Od czasów Chrystusa wpływ zelotów na “Żydów” rósł proporcjonalnie do liczby wygnanych ze wspólnoty wyznawców Jezusa. Ów proces selekcji osiągnął apogeum wraz z początkiem jawnie rewolucyjnej działalności, kiedy to w roku 66 Żydzi podnieśli bunt wymierzony przeciwko władzy Rzymu. Nietrudno pojąć, jak to wyglądało w praktyce. Kevin MacDonald pisał: Fanatycy wciąż posuwają się coraz dalej, zmuszając pozostałych Żydów, aby się do nich przyłączyli albo przestali być częścią żydowskiej społeczności. Autor omawia tu historyczny rozwój syjonizmu, ale opis ten odnieść można także do sposobu myślenia tych, którzy rodzicom uzdrowionego ślepca zagrozili wygnaniem z synagogi.
Tendencja ta była żywa na całej przestrzeni dziejów “żydostwa”, czyli od czasów Chrystusa (MacDonald datuje jej narodziny na jeszcze wcześniejszy okres). Żydzi, którzy nie ulegli masowej histerii, kiedy ich rodacy ogłosili Mesjaszem Sabbetaja Zewiego, również zostali wypędzeni z religijnej wspólnoty. Niektórzy, aby ocalić zdrowie i życie, musieli uciekać z miasta. W obu przypadkach, najbardziej radykalne elementy we wspólnocie żydowskiej koniec końców pociągnęły za sobą całą społeczność. Radykałowie, którzy wyznaczyli kierunek rozwoju społeczności żydowskiej po śmierci Chrystusa, znani byli jako zeloci. Żydzi, którzy przyłączyli się do Jezusa, uważali, że rewolucjoniści prowadzą naród do katastrofalnej w skutkach konfrontacji z Rzymem – zostali wygnani z synagogi.
Podobnie dzieje się teraz: Obecnie, tymi, których wyklucza się ze społeczności żydowskiej są Żydzi żyjący w Diasporze, którzy nie popierają programu izraelskiej partii Likud. Oznaczało to, że po śmierci Jezusa “Żydzi” w coraz większym stopniu poświęcali się działalności rewolucyjnej, czyli akcjom wojskowym, których celem było zrzucenie rzymskiego jarzma niewoli. To, co wkrótce miało stać się bezwzględnym ruchem obejmującym część żydowskiego narodu i dążącym do rewolucji, miało swój początek, gdy, jak pisze św. Mateusz, (…) arcykapłani i starsi namówili tłumy, żeby prosiły o Barabasza, a domagały się śmierci Jezusa. Usankcjonowało go zachowanie Annasza i Kajfasza, kiedy oświadczyli Chrystusowi, że uznają go za Mesjasza, jeżeli zejdzie z krzyża.
Odrzucenie Chrystusa nierozerwalnie łączy się z akceptacją Barabasza – zeloty, czyli dokonaniem wyboru, który przedkładał Żyda rewolucjonistę nad cierpiącego Chrystusa. Wskazując na Barabasza, “Żydzi” opowiedzieli się za rewolucją. Odrzucając Chrystusa i wybierając rewolucję, zapoczątkowali łańcuch wydarzeń, który doprowadził do masakry w Masadzie i do jeszcze większych tragedii w przyszłości.
dr Michael E. Jones
Fragment książki „Gwiazda i Krzyż”. Szczegóły wydawnictwa TUTAJ.
12 maja 2020 o 11:16
E. Michael Jones (ur. 1948), amerykański pisarz, wykładowca, komentator, wydawca periodyku „Culture Wars”. W swoich publikacjach demaskuje nowoczesne ideologie, które pod hasłami emancypacji i wyzwolenia usiłują wprowadzić nowy rodzaj totalitarnej kontroli. W Polsce ukazały się jego książki: Libido dominandi, Zdeprawowani moderniści, Jałowy pieniądz oraz Gwiazda i krzyż.