W całej panoramie postaci europejskich ruchów narodowo-rewolucyjnych, tożsamościowych i walczących z niszczącym wszystko globalizmem nie może zabraknąć francuskiego publicysty i pisarza – Jeana Mabire. Urodził się 8 lutego 1927 roku w Paryżu.
Działalność polityczną rozpoczął pod koniec lat 40. W latach 1949-1955 redagował pismo regionalistyczne „Viking”. W międzyczasie od października 1950 r. do października 1951 r. brał udział w walkach w Algierii jako oficer 1 batalionu spadochronowego. W 1958 r. ponownie został zmobilizowany do armii. Do października 1959 r. w stopniu kapitana walczył w wojnie algierskiej w 12 batalionie strzelców alpejskich. Został odznaczony Croix de la Valeur militaire i Croix du combattant. W 1968 r. był jednym z założycieli Grupy Badawczej i Naukowej nad Cywilizacją Europejską (GRECE), zaś w 1971 r. – Ruchu Normandzkiego. W magazynie „National-Hebdo” prowadził kronikę literacką. Współtworzył pismo „Nouvelle revue d’histoire”. Napisał przeszło 50 książek, w tym trylogię „La Brigade Frankreich”, „La Division Charlemagne” i „Mourir à Berlin”, opisującą losy Francuzów w Waffen-SS podczas II wojny światowej.
Jean Mabire, zgodnie z postulatami etnopluralizmu i separatyzmu rasowo-kulturowego, zdecydowanie odrzucał mity nowoczesności i politycznej poprawności:
Nigdy Buriat nie będzie Kałmukiem, a biały nigdy nie będzie żółtym. Mogą jednak walczyć ramię w ramię, właśnie o to, by na świecie panowały niezbędne różnice między ludźmi i narodami. Oto znaczenie mojej walki: rewanż jednostki. Nienawidzę równości. To kłamstwo fałszywych proroków. Nie ma dwóch takich samych narodów. Nie ma dwóch takich samych ludzi. Lubię obcokrajowców właśnie za to, że są obcokrajowcami.
Z jednakową pasją zwalczał także współczesnych sobie miłośników pijackich imprez i leśnych spektakli z wafelkami:
Jedna z powieści Saint-Loupa nosi tytuł “Nostalgicy”. Poznajemy w niej kilku awanturników, którzy choć w II wojnie światowej walczyli po stronie pokonanych, zdecydowanie nie chcą zapomnieć o impulsach z czasów swej młodości. Ci, którzy w 1943 r. skończyli 20 lat, dziś są siedemdziesięciolatkami. To nie „neonaziści”, ale weterani bez sztandarów i medali, którzy odmawiają zapomnienia o swoich towarzyszach poległych na Pomorzu czy w Berlinie. Jak mogliby utożsamić się z prowokacjami ogolonych na łyso młodzieńców uznających za własny świat znany im tylko z medialnych doniesień o polowaniu na mityczną bestię?
Neonazista jest częścią krajobrazu audiowizualnego. Wygląda jak modelowe wyobrażenie głupoty i nieprzyjemności. I wszędzie jest taki sam. Doskonały klon demona, który zmienił się w bajkowego diabełka.
Do końca pozostał piewcą normandzkiej tożsamości oraz Europy Narodów, szanującej regionalne odrębności. Zmarł 29 marca 2006 roku w Saint-Malo.
2 kwietnia 2020 o 08:55
„Leśny spektakl z wafelkami” hehehe
10 lutego 2022 o 15:37
Cały tekst dostępny tutaj:
Jean Mabire: Karnawałowi naziści
xportal.pl/?p=32758