Poprzednio zalecając Pan Apostołom swoim, aby nie czynili jałmużny swojej wobec ludzi dlatego, aby byli widziani od ludzi, jak obłudnicy – aby nie modlili się dlatego, aby byli widziani od ludzi jak obłudnicy – aby nie pościli dla oka ludzkiego jak obłudnicy: tym samym objaśnił, że dawanie jałmużny, modlenie się i poszczenie może być obłudnym i nie stanowić wcale o dobroci człowieka. Teraz to samo niejako powtarza, innymi tylko słowy, gdy mówi: „Strzeżcie się pilnie fałszywych proroków, którzy do was przychodzą w odzieniu owczym”.
Co to jest odzienie owcze? – Ach! nic innego tylko pozór pobożności. Jałmużna, która się czyni dla ludzkiego oka, jest odzieniem owczym. Modlitwa, którą odbywamy przez wzgląd na ludzi, jest odzieniem owczym. Post, który się podejmuje z uwagi na ludzi, jest odzieniem owczym. Ci co tak czynią nie rzeczywiście, ale tylko pozornie są pobożni; złość swoją i przewrotność pokrywają tym odzieniem owczym, pomimo że wewnątrz są wilkami drapieżnymi. A nic tak nie niszczy dobra, jak udane dobro.
Przed widocznym złem jako przed złem uciekamy, na ostrożności się mamy; ale się inaczej wcale zachowujemy, gdy nam złe przedstawiają jako dobre. Dopóki się nie przekonamy, za takie je mamy, i dlatego je przyjmujemy; tymczasem ono będąc zmyśleniem niszczy w nas dobro. Tak słudzy szatana wtedy najbardziej chrześcijaninowi szkodzą, gdy się za chrześcijan podają. Dlatego Chrystus Pan ostrzega uczniów swoich przed nimi, a przez nich i nas wszystkich mówiąc: „Strzeżcie się pilnie fałszywych proroków”.
Wielka to jest rzecz, gdy złe umiemy rozpoznać i silna rękojmia zbawienia, gdy wiemy kogo unikać mamy, przed kim stronić. Herezja jest rzecz niebezpieczna, ale bardzo użyteczna. Niebezpieczna, bo wielu zwodzi i o zgubę przyprawia; użyteczna, bo doświadcza wiernych i od niewiernych oddziela. Kto by szemrał na niebezpieczeństwo próby, musiałby szemrać i na nagrodę za szczęśliwe wyjście z próby. Spoczynku nie ma, jeśli trud nie poprzedzi; podobnie i w rzeczach duchownych: jeślibyśmy nie byli doświadczeni, to byśmy nie mogli być wypróbowani.
„Strzeżcie się pilnie fałszywych proroków”. Naprzód wiedzieć potrzeba, że są istotnie fałszywymi. Nic tak nie gubi chrześcijan jak to, że tych za chrześcijan uważają, którzy się za takich przedstawiają. Jeśli to niezawodna, że są fałszywi chrześcijanie, to albo on jest fałszywym chrześcijaninem albo ty. Jeśli nie ty, to on; jeśli ty, to nie on. Jeśli on, to po co go masz za chrześcijanina, skoro wiadomo: że chrześcijaninem nie jest, kogo Bóg za swego syna nie uznaje. Jakże ty masz go za brata?
Ale może powiesz: jakże go chrześcijaninem nie mam nazywać, kiedy widzę że on Chrystusa wyznaje, że ołtarz ma, że ofiarę chleba i wina sprawuje, że chrzci, że Pismo święte czyta, że inne obowiązki doń przynależne spełnia. Mój bracie! gdyby nie wyznawał Chrystusa i jawnym było jego pogaństwo, a ty byś go jednak za chrześcijanina uważał, to by było wielkie z twojej strony szaleństwo. W tym zaś przypadku, że on wyznaje Chrystusa, ale nie tak jak rozkazał Chrystus, niedbalstwo twoje jest, któremu podlegasz i którym się zwodzisz. Bo kto przypadkiem w dół wpada, ten się za niebacznego uważa, mówią o nim że źle patrzał; kto zaś umyślnie w dół wpada, ten się szalonym zowie. Co mi o praktykach religijnych nadmieniłeś, na to odpowiedź otrzymałeś. I małpa ma członki ludzkie i w wielu rzeczach naśladuje człowieka; czyliż dlatego jest człowiekiem? Tak i herezja, wszystkie tajemnice Kościoła ma i naśladuje, ale Kościołem nie jest.
Wiedząc Pan, że to nie byli jawni poganie, ale ukryci pod imieniem chrześcijańskim, nie powiedział: patrzcie, ale strzeżcie się; bo patrzeć jest to wprost na jaki przedmiot oczy skierować; strzec się zaś jest to wszechstronnie coś rozważać. Gdzie rzecz jest pewna i niewątpliwa, tam się patrzy; a gdzie niepewna i wątpliwa, tam się rozważa. Wiedząc przeto Chrystus Pan, że w nich jest co innego z wierzchu a co innego wewnątrz ukryte, rzekł: „Strzeżcie się”, to jest nie tyle oczami ciała patrzcie, ile oczami ducha. Bo jeśli oczami ciała na nich spojrzysz, nie poznasz; gdyż się za chrześcijan podają i pozory chrześcijańskie zachowują. Jako ludzie, jakże możecie widzieć kłamstwo osłoną prawdy pokryte?
Przede wszystkim więc zważać trzeba na uczynki dobre. Jeśli sami uczynki sprawiedliwości pełnimy, jeśli żadnemu błędowi nie podlegamy; to i wszelki błąd odczujemy. Sam błąd to sprawia, jeśli mu podlegamy, że błędu obcego nie poznajemy. Kto nie poznaje kłamstwa drugiego, ten sam mija się z prawdą. Dopóki więc dobre uczynki pełnimy, samo światło sprawiedliwości oczom naszym odkryje prawdę. Grzechy grzeszników tak im zmysły zaciemniają, iż nie widząc kłamstwa wpadają weń.
Sięgnijmy do początku wszech rzeczy, a mianowicie do tej chwili, w której ludzie pobłądzili. Nie błąd szatański uczynił ludzi złymi, lecz ludzie źli błąd szatański sobie przyswoili. Jeśliby błąd uczynił ludzi złymi, to by wina była Boga, który takich ludzi stworzył, aby od błędów byli zwodzeni. Ale skoro człowiek sam wybrał błąd, to wina jest człowieka; zwykle poprzedzają grzechy, a potem następują błędy. Naprzód wieloma grzechami zaślepia się człowiek i tak ułudą szatańską zwodzi, a potem w śmierć popada. Jak dopóki słońce świeci, noc nie następuje, ale dopiero wtedy gdy zajdzie; tak dopóki światło sprawiedliwości w człowieku przebywa, dopóty ciemnia błędu go nie opanowuje.
A więc na dobre uczynki baczność dawać należy, bo nie błąd rodzi grzechy, ale grzechy błąd. Mędrzec mówi: „Bezbożność wiedzie człowieka do błędów”.
Strzeżcie się – mówię – strzeżcie się myśleć, jakoby pomimo woli Boga, szatan herezje wywoływał: nie pomimo woli Boga, ale z dopuszczenia Jego. Jeśliby poganie nie uwierzyli byli w Chrystusa, to byśmy sądzili, że to była moc szatana, który poganom nie pozwolił wierzyć. Ale skoro poganie uwierzyli, skoro potem dopiero spośród wierzących powstały herezje; to pokazuje się, że to nie była moc szatana, ale dopuszczenie Boga.
Dlaczegoż tak Pan upomina, jakby nie chciał, aby się to stało? Ponieważ nie chce, aby słudzy Jego byli bez sądu, bez zdania; dlatego ich doświadcza, próbuje. Że zaś nie chce, aby przez nieświadomość zginęli, dlatego upomina. Na to próbuje, aby źli z dobrymi nie byli uwieńczeni: na to zaś upomina, ażeby dobrzy ze złymi nie zginęli: „Strzeżcie się fałszywych proroków”.
Napisano jest: wszystek zakon i prorocy aż do Jana. Nie mamy tego tak rozumieć jakoby po Janie już proroków nie było; owszem byli i Agabus i Sylas i inni. O Chrystusie tylko po Janie proroctwa ustały. Prorocy zaś byli i są nie tacy, którzy by prorokowali o Chrystusie; ale tacy którzy by tłumaczyli i wyjaśniali, co o Chrystusie Panu od dawna było prorokowanym, to jest, doktorowie Kościoła. Wszyscy chrześcijanie prorokami się zowią, jako tacy, którzy do królestwa, do kapłaństwa i do proroctwa się namaszczają. Prorockich myśli tłumaczyć nie może, kto ducha prorockiego nie ma.
Powiedzieliśmy to, abyśmy okazali, że prorokami, o których mówi Chrystus Pan, zowią się doktorowie Kościoła. Wiedząc Zbawiciel, że będą i fałszywi doktorowie, różnych herezyj twórcy, tacy którzy Pisma prorockie i apostolskie przewrotnym tłumaczeniem zamącą: przeto upomina wszystkich wiernych, wszystkich zwierzchników Kościoła słowy: „Strzeżcie się pilnie fałszywych proroków”.
Aby zaś który heretycki doktór nie powiedział, że fałszywymi prorokami nazywa nie pogańskich i żydowskich doktorów, ale nas, Zbawiciel dodał: „którzy do was przychodzą w odzieniu owczym”. Zatem miał na myśli nie swoich synów, nie swoich wybranych, ale przybyszów obłudnych.
Aby ktoś nie pomyślał, że nie o heretyckich doktorach, ale o grzesznych chrześcijańskich mówił, Zbawiciel powiedziawszy „którzy do was przychodzą w odzieniu owczym”, dodał: „a wewnątrz są wilkami drapieżnymi”. Chrześcijańscy doktorowie, chociażby byli grzesznikami, sługami ciała się zowią, bo podlegają ciału; jednak nie mają zamiaru gubić chrześcijan, i dlatego nie nazywają się wilkami drapieżnymi. Widzisz więc, że wyraźnie o heretyckich doktorach mówi, którzy w tej myśli chrześcijan odzienie przywdziewają za staraniem szatana, aby tych chrześcijan niegodziwym zwodzeniem jakby zębami rozszarpywali.
O tych wilkach w liście do Efezów, mówił Apostoł narodów: „Wiem, że po odejściu moim przyjdą wilcy zjadliwi na was, nie szczędząc trzody, i z was samych wyjdą tacy, którzy przewrotne rzeczy mówić będą, ażeby uwiedli uczniów za sobą”.
Bierz to na uwagę, bracie drogi, bierz do serca i strzeż się pilnie fałszywych proroków za łaską i pomocą Pana naszego Jezusa Chrystusa, który żyje i króluje z Bogiem Ojcem i Duchem Świętym przez wszystkie wieki wieków. Amen.
św. Jan Chryzostom
29 marca 2020 o 11:55
Jan Chryzostom, gr. Ἰωάννης ὁ Χρυσόστομος (Jan Złotousty), cs. Swiatitiel Ioann Złatoust, archijepiskop Konstantinopolskij (ur. przed 350 w Antiochii, zm. 14 września 407) – biskup Konstantynopola, pisarz chrześcijański, uznawany za największego kaznodzieję kościoła Wschodu, doktor Kościoła, święty Kościoła katolickiego i prawosławnego.
Wraz ze świętymi: Bazylim Wielkim i Grzegorzem z Nazjanzu, jest uznawany za jednego z największych ojców Kościoła tradycji bizantyjskiej. Zreformował tekst anafory liturgii Eucharystii, nazwanej odtąd jego imieniem i odprawianej w Cerkwi prawosławnej i Kościołach greckokatolickich w ciągu prawie całego roku liturgicznego.
Urodził się około 347 (według źródeł zachodnich – około 349) w Antiochii Syryjskiej, w zamożnej rodzinie – jego ojciec był wysokiej rangi oficerem. Ojciec zmarł wkrótce po narodzinach Jana, który był wychowywany przez matkę Antuzę, pochodzącą z Grecji. Był uczniem pogańskiego filozofa Libaniosa i Ammiana Marcellina, najwybitniejszego historyka późnego antyku. W swoich mowach naśladował styl Demostenesa.
Chrzest przyjął mając 20 lat, po czym został lektorem u boku biskupa Antiochii Melecjusza. Prowadził ascetyczne życie. W 371 r. opuścił Antiochię i udał się na pustynię. Po sześciu latach bycia pustelnikiem powrócił i przyjął święcenia kapłańskie. Od 381 r. nauczał w kościołach Antiochii, a dzięki swym zdolnościom krasomówczym zyskał przydomek „Złotousty”. Stał się sławnym kaznodzieją. W 397 został patriarchą Konstantynopola. W stolicy odprawiał nabożeństwa, w których chwalił zasady ubóstwa, wstrzemięźliwości i jałmużny, a jednocześnie piętnował nadużycia na dworze cesarskim. W 403 r. cesarzowa Eudoksja, żona cesarza Arkadiusza, wraz z biskupami na synodzie „pod dębem” doprowadziła do pozbawienia Jana urzędu i zesłania na banicję. Początkowo wyroku synodu nie wykonano. Jednak, ponieważ Jan kontynuował wystąpienia przeciwko cesarzowej, ostatecznie wygnano go do Armenii. Stamtąd nadal słał krytyczne listy do Konstantynopola, dlatego postanowiono zesłać go na wybrzeże Morza Czarnego. Nie dotarł tam jednak, gdyż zmarł w drodze z wycieńczenia. Tuż przed śmiercią rzekł „Chwała Bogu za wszystko”. Relikwie św. Jana Chryzostoma zostały później umieszczone w Konstantynopolitańskim kościele Świętych Apostołów.
Za życia był nieustraszonym obrońcą moralności, piętnującym nadużycia wiernych, nawet cesarzy – to właśnie ściągnęło na niego prześladowania. Jan Złotousty uprawiał również teologię – zajmował się chrystologią, zagadnieniami grzechu pierworodnego, pokuty i kapłaństwa, a przede wszystkim Eucharystią („doktor Eucharystii”).
29 marca 2020 o 14:41
Święty Jan Chryzostom zagościł także na łamach „Szczerbca” z tekstem poświęconym naszym „starszym braciom”
Szczegóły:
https://www.nacjonalista.pl/2018/04/07/szczerbiec-nr-157-zero-poprawnosci-politycznej/