Ludność żydowska naszego kraju stanowi w swej masie odrębną zupełnie, zamkniętą w sobie i zorganizowaną wewnętrznie społeczność. Ma ona swoją religię, swój język, swoją etykę i kulturę, swe szkoły, sądy, dobroczynność itd.
Życie jej — to dziwna kombinacja nowoczesności w dziedzinie ekonomicznej z odwieczną staroświeczczyzną w dziedzinie duchowej. Potrzeba zarobkowania zmusza ją do wchodzenia w styczność z nowoczesnym życiem i z obcym jej społeczeństwem, wśród którego przebywa; po za tym izoluje się ona instynktownie, nie posiłkując się w zaspakajaniu swych potrzeb umysłowych i moralnych tymi środkami, które dziś tworzą kulturę wszystkich cywilizowanych ludów. Ten stan społeczny jest już dziś anachronizmem. To pozostałość czasów, kiedy rola ekonomiczna żydów w kraju była skromniejsza, niż dzisiaj. Żyd dzisiejszy, to już nie jest wyłącznie faktor, pachciarz, karczmarz, drobny kupiec, lub drobny lichwiarz. Wszedł on w sferę szerokich interesów handlowych i przemysłowych, która go wiąże z nowoczesnym życiem i zmusza do orientowania się w jego warunkach. Toteż i w swej sferze duchowej musi się on stawać bardziej nowoczesnym człowiekiem.
Koniecznością był po prostu ruch kulturalny wśród żydów, jako masy, który obudził wśród nich zainteresowanie dla szerszych zagadnień, który zrodził nowe potrzeby intelektualne. Ruch ten zjawił się u nas ostatnimi czasy, czyniąc wyłomy w dotychczasowej organizacji życia żydowskiego i wprowadzając w nie nowe zupełnie czynniki. Zjawiła się przede wszystkim prasa, dla szerszych mas przeznaczona, zjawiła się literatura i teatr popularny, zaczęła się organizować opinia żydowska w sprawach, którymi szersze masy dotychczas nie interesowały się wcale.
Narzędziem tego nowego ruchu intelektualnego stał się, jak zawsze bywało przy budzeniu się podobnego ruchu wśród mas etnograficznie odrębnych — język, którym masy żydowskie mówią, tzw. żargon, dialekt pochodzenia niemieckiego. Nie był on zawsze językiem naszych żydów. Za Piastów i Jagiellonów mówili oni po polsku, dopiero w miarę napływania większych mas żydowskich z Niemiec, mową powszechną żydów w Polsce stało się narzecze szwabskie języka niemieckiego z przymieszką hebrajszczyzny, oraz z nieustannie wsiąkającymi w nie wyrazami polskimi, w ostatnich zaś czasach i rosyjskimi. I tak jak u innych ludów, zaczynających sobie tworzyć język literacki, alfabetem tego języka — stał się alfabet ksiąg świętych, hebrajski. Jest to po prostu regułą, że wystąpieniu nowego języka w druku towarzyszą zawsze dążności do wyodrębnienia się tych, którzy się tym językiem posługują, do przeciwstawienia się ludności innego języka. Po za przyczynami ogólniejszej natury znajdują one grunt w interesach wydawców, redaktorów, którym potrzeba, ażeby jak najwięcej ludzi trzymało się języka, w którym drukowane są ich dzienniki.
Niezależnie tedy od prądów syjonistycznych, które obudziły się ostatnimi czasy wśród żydów całego świata, sam ruch kulturalny wśród żargonowej masy żydowskiej, powołując żargon do roli języka literackiego, musiał stać się źródłem jej separatyzmu i przeciwstawienia się społeczeństwu polskiemu. Zbieg okoliczności, sprawiający, że moment budzenia się tego ruchu wśród mas przypadł jednocześnie ze zjawieniem się w naszym kraju napływowego żywiołu żydowskiego, stał się przyczyną szybkiego i silnego zaostrzenia antagonizmu żydów względem naszego społeczeństwa i nadał mu w danych warunkach nieoczekiwaną śmiałość. Żydzi napływowi, nie mający żadnych związków z naszym społeczeństwem i odznaczający się zuchwalstwem, jakie im dawała powierzchowna przynależność do kultury rosyjskiej, panującej, uchwycili w lot rodzące się aspiracye masy żydowskiej i zrozumieli, że dają one im możność zajęcia pozycji w tym kraju, odegrania w nim roli. I oni też głównie zajęli miejsce przewodników tej masy. Nie krępowani żadnymi w stosunku do nas interesami, niezależni od nas pod żadnym względem, oceniwszy nasze trudne położenie polityczne, poznawszy przy tym naszą bierność i wyrozumiałość na wszystko — poszli śmiało do ataku. Może być, że poszli, jak zwykle żydzi, za gorąco, że niepotrzebnym drażnieniem obudzili czujność opinii polskiej, ale może być także, iż mają przekonanie, że nie będą zmuszeni tego żałować, że wszystko się skończy narzekaniem na „litwaków”…
Gdyby sądzić z dotychczasowych głosów prasy polskiej, to na to się zanosi. Nie trzeba wszakże sądzić, iż te fałsze o Polakach, którymi przepełniona jest prasa żargonowa, są wyłącznie przejawem bezmyślnej nienawiści. Jest to zwykła metoda: chodzi o zorganizowanie żydów do przeciwstawienia się społeczeństwu polskiemu, więc dobre jest wszystko, co pomaga budzić nienawiść do tego społeczeństwa, co żydów stawia w przeciwnym obozie. Podobnymi środkami budzono i ruch litewski, i ruski w Galicji, i podobnymi posługują się związki kresowe rosyjskie na Litwie i Rusi. Prasa żargonowa rozwinęła się — jak na krótki okres swego istnienia — potężnie. Ona już w znacznej mierze ma w ręku organizację opinii wśród naszych mas żydowskich, a niezawodnie organizacja ta z czasem całkowicie stanie się jej udziałem. Gazeta będzie coraz większą potrzebą przeciętnego żyda, potrzebę tę, przy odrębności kulturalnej naszych żydów zaspakaja właśnie gazeta żargonowa, a gazeta żargonowa. z wyłuszczonych wyżej względów, będzie zawsze mniej lub więcej antypolską. Mogą powstać gazety żargonowe, dążące do złagodzenia stosunku żydów względem Polaków, ale z natury rzeczy, ze względu na język swój, będą one przemawiały w imieniu żywiołu odrębnego, stającego równolegle do Polaków w tym kraju. Reprezentowana przez nie społeczność żydowska może spróbować paktowania z nami, ale nam się nie podporządkuje. Nie trzeba się łudzić, że ten proces wyodrębnięnia w rozwoju swym się zatrzyma. Kto przewiduje możliwość tego, niech wskaże czynniki, które by go zatrzymać mogły.
Reasumując wyżej powiedziane, stwierdzamy, że rozwój kwestii żydowskiej w naszym kraju za ostatnie dziesięciolecia przyniósł nam następujące fakty:
1) Asymilacja żydów, pomnażających zastępy inteligencji naszego kraju w okresie popowstaniowym, w miarę swego postępu stawała się coraz bardziej powierzchowną. Wytworzyła ona liczne, odrębne od inteligencji polskiej środowisko żydowskie, w którym wprawdzie panuje język polski, ale które dalekie jest od ideałów, aspiracji i dążeń społeczeństwa polskiego i często własne swoje dążenia mu przeciwstawia. W ostatnich czasach zjawiają się wśród miejscowych żydów ludzie wykształceni, którzy uznają język polski za obcy, wywieszając żydowski sztandar narodowy.
2) Wśród masy żydowskiej, obcej całą swą kulturą naszemu społeczeństwu, a biernej dotychczas i odciętej duchowo od nowoczesnego życia, obudził się, pod wpływem zmiany warunków jej bytu, ruch kulturalny, zaspakajający swe potrzeby w języku nam obcym, tzw. żargonie. Ruch ten szybko się rozwija, ogarniając coraz szersze koła, przy czym coraz wyraźniej występuje, jako ruch narodowy, polityczny, organizując żydów przeciw społeczeństwu polskiemu.
3) Pomimo, że jesteśmy krajem, posiadającym największy odsetek żydów na świecie, odsetek ten stale wzrasta, nie tylko na skutek znacznego przyrostu naturalnego, ale w ostatnich dziesięcioleciach także na skutek imigracji żydów ze wschodu. Ludność tedy żydowska jest zasilana u nas żywiołem obcym, nie mającym nic wspólnego z krajem, który, przeszedłszy przez wpływ kultury rosyjskiej, panującej, tym śmielej nam się przeciwstawia i organizuje przeciw nam wśród żydów walkę zaczepną. To są fakty, niewidoczne jedynie dla tych, którzy nie chcą patrzeć. Jeżeli zaś sięgamy do przyczyn, które je wywołały, to widzimy, że przyczyny te tkwią głęboko w niezależnych od nas zmianach ustroju naszego życia i w naszym politycznym położeniu.
Zmiany te, które zaszły po ostatnim powstaniu, są w głównych zarysach następujące:
1) Rozwój ekonomiczny naszego kraju, połączony był z utratą jego ekonomicznej samodzielności, dzięki czemu powiększyły się w nim pola zarobkowania, ale jednocześnie stały się w znacznej mierze niezależnymi od polskiego społeczeństwa. Sfera tedy działalności ekonomicznej żydów znacznie się rozszerzyła, ale zarazem osłabła ogromnie ich zależność ekonomiczna od społeczeństwa polskiego, stanowiąca dotychczas główny, prawie jedyny węzeł ich łączności z tym społeczeństwem.
2) Straciliśmy na uroku w oczach żydów wobec tego, że polityka rządu wyznaczyła nam upośledzone stanowisko w naszym własnym kraju.
3) Nasz język, który do r. 1865 wyłącznie panował w kraju, musiał po powstaniu ustąpić miejsca w zarządzie krajem, w sądzie i w szkole językowi rosyjskiemu, oddziaływanie tedy naszej kultury na żydów straciło najgłówniejsze narzędzia.
4) Prądy, w mniejszym lub większym stopniu antynarodowe, za którymi szły nasze młodsze pokolenia w ubiegłem stuleciu, a które znalazły silne poparcie ze strony żydów, pomogły żydom do walki z tradycyjnymi pierwiastkami naszego życia i do przeciwstawienia się naszym dążeniom narodowym. Mur tedy, który oddzielał zamkniętą masę żydowską od zewnętrznego, współczesnego świata, zaczął się szybko rozsypywać, ale na jego miejsce wyrosła głęboka przepaść, dzieląca ją od społeczeństwa polskiego. Rozpoczął się i postąpił znacznie proces organizacji żydów we wrogi nam obóz, który występuje świadomie do walki z nami, jako z narodem.
Ta walka znalazła swój wyraz nie tylko w artykułach pism żargonowych. Przecie mamy w świeżej pamięci zachowanie się żydów w okresie przełomu politycznego: rolę i charakter czynnika żydowskiego w ruchu rewolucyjnym naszego kraju i akcję wyborczą żydów. Objawia się ona wreszcie i w dziedzinie ekonomicznej. Nie mówimy tu o starych jej formach, mających źródło w charakterze ekonomicznym żydów, a praktykowanych niezależnie od wszelkich tendencji separatystycznych. W ostatnich czasach mamy do czynienia. z bojkotem, organizowanym przez żydów. Przecie jest faktem, że lekarzom i adwokatom Polakom praktyka żydowska urwała się przed niedawnym czasem prawie zupełnie, a stało się to od razu, w jednej chwili, bez żadnego okresu przejściowego.
Takie nagłe zmiany nie zachodzą nigdy nieświadomie. Praktyka ta przeszła do licznych lekarzy i adwokatów żydów, których uważamy przeważnie za „zasymilowanych“, jakkolwiek nie stoją oni w obozie asymilatorów i nie stawiają sobie wcale za cel wyrównania przepaści, wyrastającej między żydami a społeczeństwem polskim. Proces tedy przeciwstawienia się żydów naszemu społeczeństwu posuwa się szybkim krokiem naprzód, a przyczyn, które go wywołują, nie mamy żadnej możności usunąć. Jest to nieunikniony proces dziejowy. To jest obiektywna prawda, na którą nie wolno nam zamykać oczu i wobec której koniecznością jest poddać gruntownej rewizji całe stanowisko społeczeństwa polskiego w kwestii żydowskiej. Musi nastąpić „przewartościowanie” — że użyjemy niezdarnego wyrazu, który się zjawił u nas niedawnymi czasy… Odpowiadać na to doniosłe zjawisko wzdychaniami do ubiegłych czasów, kiedy było inaczej, ogłaszać konkursy na temat, jak nawrócić żydów na drogę „asymilacji”, jest to, przy najszlachetniejszych intencjach, mamić siebie i ogół mirażami.
Robić zaś wielki hałas z powodu „kwestii litwackiej“, gdy wyrosła przed oczami jednego pokolenia tak doniosła i tak trudna kwestia żydowska, jest to stawiać sobie na krótkiej odległości parawan, ażeby zasłonił cały, szeroki widnokrąg. Mamy tę właściwość, że do każdej sprawy przystępujemy za późno. Za późno też zwróciliśmy uwagę na to, co się dzieje w środowisku żydowskim. Byłoby podwójnym grzechem, grzechem nie do darowania, gdybyśmy raz zmuszeni do zajęcia się tą sprawą, zakończyli fałszywą oceną położenia, gdybyśmy, nie mając odwagi spojrzeć prawdzie w oczy, zaspokoili swe sumienie rzuceniem naiwnego hasła, które nie da żadnych realnych skutków, a nawet jako hasło dziś wygląda śmiesznie. Asymilacja istnieje niewątpliwie, jakkolwiek różne można mieć zdania co do jej rozmiarów i narodowej wartości. Ale asymilacja już dziś nie może być programem w stosunku do kwestii żydowskiej, jako całości. Główna masa żydów idzie i pójdzie już w kierunku przeciwnym. Wskazywanie za przykład innych krajów, gdzie żydzi się zasymilowali, do niczego nie prowadzi, bo w tych innych krajach żydzi stanowili niewielką garstkę i nie mieli warunków do zorganizowania się w odrębną niezależną od ogółu narodowego społeczność. A i to nie przeszkadza, że odgrywają tam rolę ważnego bardzo, zwracającego na siebie uwagę czynnika.
Na Węgrzech żydzi nie tylko przyjęli język węgierski, ale stanęli w szeregach madziarskich przeciw innym narodowościom. Pomimo to kwestia żydowska zaostrza się tam ostatnimi czasy i coraz częściej słyszymy głosy o niebezpieczeństwie żydowskim. U nas, wobec rozwoju separatyzmu wśród głównej masy żydów, kwestia zasymilowanych żydów także inaczej musi stanąć. Przy istnieniu obozu żydowskiego, przeciwstawiającego się polskiemu, i wobec faktu, że ten obóz dąży do szybkiego ogarnięcia naszej masy żydowskiej, coraz trudniejsze będzie istnienie typu pośredniego w jednej osobie żyda i Polaka, zgłaszającego swą przynależność do społeczeństwa polskiego wraz z żądaniem, żeby to społeczeństwo uznawało ogół żydowski za swoich. Coraz wyraźniej musi tym ludziom stawać przed oczami konieczność ściślejszego określenia swej przynależności — pójścia albo z Polakami, albo z żydami. Już dzisiaj właściwie nie ma mowy o pogodzeniu tych dwóch stanowisk. One się godzą tylko wewnętrznie, w psychice jednostek, nie mając na zewnątrz warunków szczerego, konsekwentnego postępowania. I bodaj że ta wewnętrzna potrzeba psychiczna przedstawicieli inteligencji żydowskiej naszego kraju sprawia, iż tyle się mówi dziś o asymilacji, jako programie rozwiązania kwestii żydowskiej, gdy nieubłagana konieczność rozwiązuje ją w kierunku przeciwnym.
Roman Dmowski
15 stycznia 2020 o 20:53
Prawie wszystko o Romanie Dmowskim:
https://www.nacjonalista.pl/2013/01/02/w-rocznice-smierci-romana-dmowskiego/