„Komentarze Eleison” na pytanie, czy liberalizm jest tak przerażający, jak się wydaje, odpowiedziały pozytywnie: domyślnie, liberalizm jest wojną przeciwko Bogu. Pozostało pytanie, czy ci liczni liberałowie, którzy przeczą temu, że są liberałami, mają rację zaprzeczając. Odpowiedź jest z pewnością taka, że my wszyscy dzisiaj jesteśmy tak przesiąknięci liberalizmem, że nieliczni z nas rozumieją, jacy liberalni jesteśmy.
Liberalizm w swym najszerszym znaczeniu polega na uwolnieniu się człowieka spod prawa Bożego, co człowiek robi każdym grzechem, którego się dopuszcza. Stąd, w najszerszym znaczeniu, każdy grzesznik jest liberałem, tak więc każdy, kto przyznaje się do tego, że jest grzesznikiem, musi przyznać, że jest liberałem w tym szerokim znaczeniu. Jednakże, jedną rzeczą jest złamać prawo Boże i jednocześnie dalej uznawać, że Bóg jest Bogiem i Jego prawo jest Jego prawem. Taki grzesznik jest zaledwie praktycznym liberałem. Rzeczą zupełnie inną jest łamać prawo Boże, ale jednocześnie zaprzeczać, że Bóg jest Bogiem, czy że Jego prawo jest Jego prawem. Taki liberał, z zasady, to liberalizm nowoczesnych czasów.
Wpadł na scenę z Rewolucją Francuską 1789 roku. Statut tej Rewolucji, Deklaracja Praw Człowieka, to rzeczywiście deklaracja niezależności człowieka wobec Boga. Odtąd, jeśli ktokolwiek był posłuszny prawu Bożemu, robił to wyłącznie z własnego wyboru, a nie z rozkazu, czy przez wzgląd na przykazanie Boże. W tym pozornym posłuszeństwie nie zachowywałby się w praktyce jak liberał, ale pod spodem, we wszystkim, co robi, byłby liberałem z zasady. To jest ów nowoczesny liberalizm, o który dzisiaj katolicy często oskarżają swoich przeciwników. Czy ci przeciwnicy mają rację, prawie równie często, przecząc temu? Subiektywnie, tak. Obiektywnie, nie.
Subiektywnie, tak, ponieważ od 1789 ludzie coraz to bardziej przepojeni są fałszywymi zasadami Rewolucji, tak, że gdy są oskarżani o to, że uwalniają się spod prawa Bożego, mogą szczerze odpowiedzieć, „Jakie prawo? Jaki Bóg? O czym ty mówisz?” Do takiego stopnia Bóg i Jego prawo zostały pozornie wymiecione. Ale obiektywnie, nie, ponieważ Bóg i Jego prawo z największą pewnością nie przestały istnieć i głęboko w swym wnętrzu nawet nowocześni ludzie to wiedzą. „Niewybaczalne” jest mówić, że nie istnieje (Rzym. I, 20) i jego prawo wypisane jest na sercach wszystkich ludzi (Rzym. II, 15), cokolwiek by mówili swymi ustami. Owo „szczerze” wyżej wspomniane wymaga cudzysłowia – warte jest tyle tylko, ile jest warte przed tronem sądu Bożego.
A więc, czy owe władze Bractwa Św. Piusa X, obecnie starające się złączyć Bractwo z Kościołem Soborowym, mogą zaprzeczać temu, że są liberałami? Subiektywnie niewątpliwie są przekonani, że robią, co mogą dla Kościoła, ale obiektywnie nieskruszenie starają się przekazać antyrewolucyjne dzieło arcybiskupa Lefebvre’a pod kontrolę urzędników Kościoła zamierzających do tego, by liberalna Rewolucja zatryumfowała raz na zawsze. Mówią, że musimy ponownie przyłączyć się do widzialnego Kościoła, ponieważ to jest Kościół katolicki. Ale anglikański „kościół” jest nadal widzialny w całej Anglii. Czy to powoduje, że jest katolicki? I obecni przywódcy FSSPX nie mogą nie być świadomi, jak przeinaczają i tłamszą słowa Arcybiskupa, by dopasować go do ich wizji Kościoła.
Smutną prawdą jest to, że ci liberałowie nigdy tak naprawdę nie zrozumieli, o co chodziło Arcybiskupowi. Gdy żył, byli oczarowani, jak wielu z nas, jego katolicką charyzmą, ale nigdy nie pojęli tej wiary, która była dla jego charyzmy jak korzeń jest dla owocu. Kochali owoc – pełne uznanie dla nich z tego powodu – ale niedługo po tym, jak odszedł, owoc bez korzenia zaczął schnąć i zamierać. Nieuniknione było, że jeśli nie zrozumieją jego wiary, przemienią jego Bractwo na swój sposób. To jest to, co widzieliśmy i widzimy. Boże dopomóż!
Kyrie eleison.
bp Richard Williamson
20 stycznia 2020 o 22:19
Strona środowiska skupionego wokół biskupa:
https://stmarcelinitiative.com/