Zamiarem autora tej książki nie było przedstawienie systematycznego wykładu historycznego o czasach Inkwizycji, ale raczej ukazanie pozytywnych aspektów tej instytucji oraz apologetyczna próba obalenia jednej z tzw. „czarnych legend Kościoła”. Ilekroć bowiem podejmowany jest problem Inkwizycji, tylekroć trzeba pamiętać o dwojakim charakterze zagadnienia: historyczno-ideologicznym oraz metafizycznym; w analizach historycznych drugi aspekt zwyczajowo jest pomijany… Tymczasem podstawowym celem Inkwizycji było ratowanie zagubionych dusz ludzkich, była to zatem walka o najistotniejszą wartość — o życie wieczne.
Przeciętny katolik wie o inkwizycji tyle, ile zobaczył w filmie “Imię róży”. Inkwizycja kojarzy mu się ze stosami, torturami i sadystami, a jak było naprawdę?
Obraz ten przystaje do inkwizycji w sposób znikomy. Oskarżanie inkwizytorów choćby o stosy jest nieporozumieniem. Stosy były wymysłem prawodawstwa rzymskiego. Instytucja inkwizycji znana jest przede wszystkim z literatury popularnonaukowej, która wiele czerpie z dziedzictwa oświeceniowego. Sztandarowym przykładem jest postać Bernarda Gui, inkwizytora Toledo, którego opisał Umberto Eco w powieści “Imię róży”. Jeszcze gorzej przedstawiono go w filmie na podstawie tej książki. Jawi się on jako geriatryczny mnich, którego jedyną rozrywką jest grzanie rąk przy płonących stosach. Bernard Gui jako rzeczywista postać historyczna był inkwizytorem Toledo i przez 16 lat, kiedy pełnił tę posługę, orzekł winę w stosunku do 913 osób, a tylko 42 osoby jako groźnych rebeliantów (recydywistów, pedofili, kryminalistów) przekazał władzy świeckiej. Nie było to wcale jednoznaczne z karą śmierci dla nich. Nowatorstwo Gui polegało na tym, że jako jeden z pierwszych inkwizytorów analizował podejrzanych o herezję pod kątem choroby psychicznej, a gdy ją stwierdzał, rezygnował z dalszych przesłuchań. U protestantów osoby te trafiłyby niechybnie na stos. Jednak stworzony przez Eco mit działa mocniej niż prawda historyczna.
Czarna legenda inkwizycji rozpoczęła się w Oświeceniu?
Wtedy w imię ideologii zaczęto atakować Kościół. W walce z nim przekłamywano prawdy historyczne. Klinicznym przykładem nienawiści do Kościoła i manipulacji było wiszące w Muzeum Narodowym w Budapeszcie płótno przedstawiające izbę tortur, zatytułowane w katalogu jako “Inkwizycja”. Po wielu protestach historyków, że obraz ewidentnie przedstawia scenę tortur w sądzie świeckim, zmieniono jego tytuł na “Izba tortur”. Niestety, do legendy inkwizycji przyłożył rękę sam Kościół. Jednak kiedy w 2000 r. z okazji Wielkiego Jubileuszu zorganizowano konferencję dotyczącą inkwizycji, powszechne było oczekiwanie przeprosin. Jednak słowo przepraszam po konferencji nie padło. Jan Paweł II powiedział, że do tak delikatnego zagadnienia jak inkwizycja trzeba podejść z punktu widzenia ówczesnej epoki, zbadać okoliczności, a dopiero potem wydawać werdykty.
Na czym polegało, jak pan powiedział, przekłamywanie historii?
Choćby na tym, że nie mówiono o Europie protestanckiej Lutra, kiedy to właśnie wtedy zapłonęły masowo stosy. Kto pamięta, że Hiszpania, gdzie działalność inkwizycji kościelnej była połączona ze świecką, była jedynym krajem wolnym od polowań na czarownice? Działo się tak dlatego, że tamtejsza inkwizycja wydała dekret mówiący o tym, że ktokolwiek wierzy, m.in. w sabaty czarownic, podlega sądom inkwizycyjnym.
28 grudnia 2019 o 13:17
Gdyby dzisiaj była inkwizycja taki Bergoglio nie został by papieżem
28 grudnia 2019 o 21:50
Gdyby dzisiaj była inkwizycja taki Bergoglio by spłonął na stosie
28 grudnia 2019 o 21:49
Wykład dra hab. Romana Konika wygłoszony w bydgoskim Sacre-Coeur:
https://www.youtube.com/watch?v=zDwbXl6dpuo
7 marca 2020 o 17:03
Niestety, RK jest zdaje się nadal pracownikiem marxistowskiego instytutu nauk społecznych (filozofia) UWr., jeszcze nie tak dawno im. B. Bieruta. Stare/nowe.