Pogląd prof. Wielomskiego tu wyrażony nie jest niczym zaskakującym, jeśli zna się choćby pobieżnie jego (ekstrawagancką) publicystykę, niemniej stanowi on demagogiczną manipulację. Przede wszystkim popełnia klasyczny błąd logiczny “non sequitur”, albowiem z przyjętej przesłanki – istnienia różnic pomiędzy Generalną Gubernią (właściwie powinno być: Generalnym Gubernatorstwem) a tzw. Polską Ludową – żadną miarą nie wynika logicznie wniosek w rozumowaniu o charakterze (z założenia) dedukcyjnym, iżby Armia Czerwona wyzwoliła Polskę. Jeśli siedzę zamknięty w więziennej celi, do której klucz ma jeden strażnik, a następnie inny strażnik przepędzi tamtego i odtąd to on będzie mnie trzymał pod kluczem, nie wynika, iżbym został uwolniony, bo przeczy temu rzeczywistość: nadal jestem w celi i nie mogę z niej wyjść. Nawet jeśli by ten pierwszy strażnik czynił bezpośrednie przygotowania do zamordowania mniej, a ten drugi, przepędzając pierwszego, doraźnie ocalił mi życie, niemniej nadal trzyma mnie pod kluczem, to i tak wciąż nie jestem wolny. Na płaszczyźnie realnej: Wehrmacht rozpoczynając w 1941 roku ofensywę na Wschód, też przecież doraźnie ocalił życie niejednemu Polakowi przeznaczonemu do rozstrzelania przez NKWD, ale przecież nie mówimy, że “wyzwolił” wschodnią część Polski.
Kluczowe jest tu więc słowo WYZWOLENIE, to zaś nie ma samo w sobie żadnej pozytywnej treści, bo jest tylko działaniem reaktywnym na zaistniałą sytuację jakiegoś ZNIEWOLENIA, toteż jego koniecznym pozytywnym korelatem i rezultatem musi być WOLNOŚĆ. Gdyby Armia Czerwona po wyparciu z Polski Niemców zwróciła Polakom wolność zarówno zewnętrzną, łącznie z uprawnieniem do swobodnego zawierania sojuszów, jak wewnętrzną, czyli swobodnego ustanowienia swojego ustroju i władz, to można by było mówić o wyzwoleniu, a nawet okazywać wdzięczność, jednakowoż – co jest oczywiste, więc nie wymaga dowodu – Sowiety postąpiły dokładnie odwrotnie, zniewalając Polskę zarówno w aspekcie zewnętrznym, jak wewnętrznym, ergo żadnego wyzwolenia nie było.
Drugą manipulacją jest przyjęta płaszczyzna porównania, czyli GG oraz “Polski Ludowej”. Pierwsze było bowiem stosunkowo krótkim, bo kilkuletnim zarządem okupacyjnym w czasie wojny, drugie trwało pół wieku w warunkach (poza pierwszym miesiącami, czy latami – dodając czas działalności zbrojnego podziemia) pokoju, a przez ten długi okres czasu formy oraz stopień zniewolenia się zmieniały. Inaczej porównanie z okupacją niemiecką będzie wypadało w roku 1945 czy 1953, inaczej po 1956, inaczej w 1970 czy 1981, jeszcze inaczej w 1988. Jeśli się tego nie uwzględnia i porównuje się ryczałtem, to jakiekolwiek wnioski są poznawczo bezwartościowe, można je o kant… stołu wytrzeć.
Co zaś do warunków i skali zagrożeń dla polskości obu przypadków. Jest oczywiste, że miały one – wyjąwszy okres tuż powojenny, kiedy szalał terror fizyczny – inny charakter. Terror niemiecki wymierzony był w polskość jako taką i swoim rozmiarem stanowił zagrożenie dla samej substancji biologicznej narodu (choć też nie należy popadać w przesadę, bo rojenia o totalnej eksterminacji Polaków były niewykonalne; w razie zwycięstwa Niemiec groziłoby nam całkowite pozbawienie elit i drastyczna redukcja liczby ludności, sprowadzonej do rzędu niewolników, ale nie totalna zagłada). Zniewolenie komunistyczne miało natomiast zasadniczo charakter polityczny – ubezwłasnowolnienia, ale również, i co jeszcze groźniejsze (bo istnieć bez niepodległości naród może nawet przez długi czas, co też, zwłaszcza w Polsce, nie wymaga dowodu) – duchowy. Gdyby zamiary sowieckich komunistów i ich krajowych wykonawców się powiodły, gdyby nie nastąpiło tąpnięcie, rozkład, a w końcu krach systemu komunistycznego, Polacy przetrwaliby wprawdzie fizycznie, ale przestaliby być Polakami (i chrześcijanami), straciliby duszę, stając się “homines sovietici”. Jeżeli zatem próbuje się dowodzić, iż Sowieci ocalili nas przed zagładą fizyczną, to jak można zapominać, że z drugiej strony groziłoby nam unicestwienie duchowe? No chyba, że jest się skrajnym materialistą, czy to marksistowskiego, czy to darwinistycznego chowu, dla którego dusza to puste słowo. Ponieważ, co do mnie, nie jestem również czysto etnicznym (tym bardziej rasowym) nacjonalistą czy “nacjokratą” (jak to teraz modniej jest mówić), nie wynoszę na najwyższy piedestał etni i krwi, to nie uważam również, że nawet i mój naród musi fizycznie istnieć za wszelką cenę, czyli również za cenę utraty duszy, przeciwnie – istnienie jego i jego państwowości musi być usprawiedliwione jakimś celem moralnym. Dla mnie narody, jak pisał Krasiński, to “myśli Boże w dziejach”, toteż narody żyjące jak bydlęta, na istnienie niekoniecznie zasługują. Etniczny Polak, myślący i postępujący jak “homo sovieticus”, o duszy wydrążonej przez komunizm, nie jest moim rodakiem, nie łączy mnie z nim żadna wspólnota.
Jeśli porównuje się okupację niemiecką ze zniewoleniem komunistycznym tylko na płaszczyźnie statystyki liczb pomordowanych, to oczywiście (uwzględniając nawet pierwszą okupację sowiecką w latach 1939-41), porównanie to wypada bezwzględnie na niekorzyść Niemców. Z pewnością zabili oni wielokrotnie więcej Polaków. Ale wszelkiej porównywanie zjawisk jakoś podobnych, lecz jednak różnych powinno uwzględniać wiele czynników, możliwie wszystkich. A przynajmniej jedna rzecz nie działa na ich niekorzyść. Niemcy nas mordowali, ale nie wymagali od nas wdzięczności za “wyzwolenie” spod panowania “jaśniepanów”, nie żądali stawiania bram triumfalnych na powitanie Wehrmachtu, nie kazali prosić o przyłączenie Kraju Warty czy Śląska do wielkoniemieckiej Rzeszy, nie nalegali, aby pisać dziękczynne ody do Adolfa Hitlera jako słońca ludzkości i chorążego pokoju, nie kazali studiować “klasyków” ideologii narodowego socjalizmu, nie usiłowali przerobić nas na dobrych hitlerowców. Powie ktoś, że wynikało to zarówno z odmiennego od “uniwersalistycznego” komunizmu, partykularnego charakteru nazizmu, jak również z pogardy dla polskich “podludzi”. Zapewne, nie zmienia to jednak tego, że tak było: Niemcy zabijali nasze ciała, ale nie interesowała ich nasza dusza.
Warto jeszcze wspomnieć o tym, co prof. Wielomski pominął w swojej deklaracji. Najwyraźniej “wyzwolenie” Polski przez Armię Czerwoną dotyczy według niego tylko obszaru GG, ziem inkorporowanych do Rzeszy w 1939 roku oraz “zdobytych dla nas” Ziem Odzyskanych na Zachodzie. “Wyzwolone” byłyby więc tylko Warszawa, Lublin, Kraków, Poznań, Katowice, tudzież Wrocław, Szczecin czy Gdańsk. Czy jednak ośmieliłby się także powiedzieć, że Armia Czerwona “wyzwoliła” także nasze województwa zabużańskie, Wilno, Grodno, Pińsk, Równe, Lwów, Stanisławów czy Tarnopol? Domyślam się jego odpowiedzi, bo wiem, że uważa te ziemie (błędnie zresztą nazywane Kresami) za mniej wartościowe i nieinteresujące z jego punktu widzenia. Nie zmienia to jednak faktu, że w świetle prawa międzynarodowego wszystkie te ziemie i miasta należały do państwa polskiego, a więc Sowieci zajmując je i inkorporując do ZSRS byli ich zaborcami, a nie “wyzwolicielami”.
Konkludując: podtrzymywać tezę o “wyzwoleniu” Polski przez Armię Czerwoną może tylko zaślepiony jednostronną miłością moskalofil, dla którego dobro Polski jest tylko funkcją interesu Rosji.
Jacek Bartyzel
4 grudnia 2019 o 09:13
Tutaj są następujące sowietofilskie teksty osób mieniących się „konserwatystami”, zgodne z żydowską narracją historyczną (‚antyrewizjonistyczne’):
https://konserwatyzm.pl/piasta-wyzwolenie/
https://konserwatyzm.pl/wielomski-nowa-okupacja-czy-wyzwolenie-polski-glossarium-do-wypowiedzi-wlodzimierza-czarzastego/
Oraz tekst Rękasa, w którym najpierw pisze, że to jest spór o pierdoły i że „mamy wspólny cel z nim – dobro Polski” (nominalnie to samo możemy powiedzieć o PiSuarze, co będzie gówno warte), potem sam próbuje udowodnić tę samą żydowską narrację historyczną i atakuje narrację przeciwną.
Żałosna argumentacja osób mieniących się konserwą i intelektualistami, bagatelizujących historię krzywd dokonanych przez Sowietów na polskich cywilach, które piszą, że okupacja niemiecka była zabójcza dla naszego narodu „w przeciwieństwie” do okresu PRLu, tak jakby dysgeniczny i antykulturowy i antynatalistyczny (spowodowany np powszechnością aborcji; stopniowy spadek dzietności obserwowany od PRLu, w latach 90′ mieliśmy jego apogeum, czyli załamanie) wpływ tego okresu nie był zabójczy dla Polaków, tak jakby problemy Polaków, w tym te demograficzne i kulturowe nie wynikały choćby częściowo z wpływu antytradycyjnego komunizmu.
4 grudnia 2019 o 09:16
Tekst Rękasa:
https://konserwatyzm.pl/rekas-wyzwoliny/
Między nami, a konserwami istnieje zbyt duża przepaść mentalna, dlatego na dłuższą metę nie da się z nimi współpracować i na końcu (po zwycięstwie nacjonalizmu) trzeba ich wyeliminować z dyskursu.
4 grudnia 2019 o 19:24
Ateizacja, rozwody, antykoncepcja, aborcja, feminizm, filosemityzm, wynoszenie Żydów do władzy i wpływów, antyrasizm, antyfaszyzm, fizyczna likwidacja przedstawicieli Narodowego Oporu – same fajne rzeczy były za komuny, każdy polski patriota to powinien lubić.
4 grudnia 2019 o 20:17
Z ludźmi, których religią jest antyfaszyzm lub „antyfaszyzm” nie może być żadnego dialogu. Profesor Bartyzel świetnie zaorał postsowieckich głupoli.
5 grudnia 2019 o 17:12
Tak to +17 września to był nóż w plecy, zbrodnie, gwałt, deprawacje na wiele lat narodu polskiego-komuna, socjalizm, PRL, demosracja ludowa etc.zgroza RIP
6 grudnia 2019 o 16:04
Choć wiele mnie różni z konserwatystami, zawsze będę szanował profesora Bartyzela za jego bezkompromisowe stanowisko w kwestii czerwonej zarazy.
6 grudnia 2019 o 23:22
Kolejne pierdy Konrada Rękasa o „rusofobii”, „piłsudczykowskich paneuropejskich neo-neonazistach” ze Szturmu:
http://xportal.pl/?p=35655
Zastanawiają mnie następujące rzeczy. Jak Konrad Rękas zinterpretował u Szturmowców następujące cechy:
1. Nienawiść do alter-ego Zachodu, jakim jest Putin jako nienawiść do Rosjan w chwili , gdy oni sami mają bardzo dobre relacje z rosyjskimi nacjonalistami, a i sam Nacjonalizm Szturmowy w ogromnej części bazuje na kulturze współczesnego rosyjskiego nacjonalizmu?
2. W jaki sposób Rękas u Szturmowców dopatrzył się slawofobii skoro oni sami mocno podkreślają swoje przywiązanie do słowiańskiej kultury, tożsamości i etnosu choćby poprzez uczynienie z mitologii słowiańskiej i słowiańskiego folkloru własnego symbolu?
3. W jaki sposób Rękas uważa, że Szturmowcy odwołujący się do paneuropeizmu nie mogą go w stanie zrealizować? Rękas napisał, że żeby Europa była silna, musi oprzeć się o czynnik eurazjatycki. To znaczy, że Rękas w ogóle nie rozumie paneuropeizmu szturmowego. Paneuropeizm w ich wydaniu opiera się o biały nacjonalizm, bo powiedzmy sobie szczerze – nie zaistnieje silna zjednoczona Europa, jeśli nie będzie oparta o czynnik najbardziej ją spajający, czynnik rasowo-etniczny. W jaki sposób Eurazja – multirasowe gówno ma wzmocnić Europę po wzajemnym zjednoczeniu geopolitycznym?
4. Rękas popełnia kolejny błąd – skrycie sugeruje, że Szturmowcy nie uważają Rosjan za Europejczyków. To, że są wrogami Kremla to nie znaczy, że według nich Rosja po wyzwoleniu tego kraju przez etnonacjonalistów nie może stać się częścią zjednoczonej pro-białej Europy. Wręcz przeciwnie, będzie to naturalna kolej rzeczy, że Rosja stanie się ważnym filarem geopolitycznego białego imperium europejskiego. Niech lepiej Rękas przyzna, że on wcale nie broni Rosjan przed wyimaginowanymi „neo-neonazistami” („nazizm” najlepszym straszakiem i deprecjonowaniem przeciwników, LOL), ale broni endokomuny i jego kremlowskich braci, spośród których wielu to mieszańcy mający ni to słowiańskie, ni azjatyckie, ani kaukaskie mordy. Takie osobniki, jak Rękas to najgorsze ścierwo dla nacjonalistów, bo kojarzone jest z nimi, a w rzeczywistości jest ono gorsze od PiSuaru, bo stosuje praktycznie taki sam punkt widzenia, oderwany od kwestii rasowej, etnicznej i moralno-ideowej i próbuje nacjonalistom narzucić uwielbienie do tych, których nacjonaliści chcieliby eksterminować, gdyby byli nacjonalistami w owych krajach. Nie rozumie, że faktyczni nacjonaliści mają w dupie oderwany od ideologii „realizm”, który jest tak naprawdę kalką pojęciową demoliberalnego pluralizmu politycznego, który po prostu został naniesiony na stosunki międzynarodowe. Nacjonaliści chcą wspierać nacjonalistów z innych białych krajów po to, by w całym białym świecie ustanowić monopol pozbawionego szowinizmu nacjonalizmu i na jego podstawie stworzyć coś na kształt Świętego Przymierza, czyli sojuszu wszystkich białych państw w celu utrwalenia porządku nacjonalistycznego.
Tacy ludzie, jak Rękas nie rozumieją priorytetów nacjonalistów, nie rozumieją, że termin „nacjonalizm” można rozumieć na dwa sposoby:
1. Jeden to partylularne nacjonalizmy (który jest bliższy Rękasowi), który jest w zasadzie zabawą między narodami w kotka i myszkę, grą w to, kto kogo bardziej wyrucha i ten stan może trwać do usranego końca świata.
2. Drugi to Nacjonalizm z dużej litery polegający na wspólnej wizji idei, na której podstawie oparty zostanie porządek międzynarodowy tak, jak w średniowieczu miał zostać ustanowiony porządek międzynarodowy w oparciu o wizję braterstwa świata Christianitas. Ja bym tu zastosował radykalne porównanie do idei Państwa Islamskiego, które również nie chce utrzymywać chaosu związanego z anarchicznym modelem stosunków międzynarodowych i chce zaprowadzenia ładu w oparciu o konkretną ideę. Tak rozumiany Nacjonalizm jest wspólną ideą przekraczającą granice (zwłaszcza białych) państw.
Z tej perspektywy wrogami Nacjonalistów (z dużej litery) będą wszyscy przywódcy oraz wszystkie systemy stojące im na drodze, zarówno system skupiony wokół hegemonii USraela, jak i jego kremlowskie postsowieckie alter-ego. Co nie znaczy, że mamy wrogi stosunek do Rosjan i do Amerykanów – w końcu Rosja i USA to są kraje, w których rozumiany w nasz sposób Nacjonalizm jest najlepiej rozwinięty.
6 grudnia 2019 o 23:23
Poprawka, o ten art mi chodziło:
http://xportal.pl/?p=35783
7 grudnia 2019 o 23:44
Rękas w brodzie wygląda mi (((podejrzenie))).
7 grudnia 2019 o 23:45
Wielomski też ma trochę taki nieciekawy (((wygląd)))
7 grudnia 2019 o 23:47
Dobra, mniejsza o wygląd, grunt, że ktoś powinien napisać uwspółcześnione wydanie „Upadku myśli konserwatywnej w Polsce”. Co to za konserwatyzm, oderwany od rasy, co oni chcą konserwować, ZOG?
8 grudnia 2019 o 09:38
Pod postem Rękasa wstawiłem koment, nie wiem, czy Xportal go przepuści to go wstawiam tutaj:
„Po pierwsze, że ten tak im odpowiadający nazizm/neo-nazizm, nawet w swej wersji paneuropejskiej – nigdy nie był niczym więcej niż ideologią germańskiej dominacji nad Kontynentem”
Pomijam już to, skąd autor wywnioskował takie stwierdzenie, w czym dominacja moskiewskiej knagi byłaby lepsza od dominacji niemieckiej knagi? Usuwając zarazę liberalną ze Starego Kontynentu, jeśli mam do wyboru dominację wyższych cywilizacyjnie Germanów w Europie oraz dominację prymitywnego względem Europy i Azji świata postsowieckiej Rosji to wybieram to pierwsze.
„Po drugie zaś, że konstrukt nacjonalizmu europejskiego nie może się ostać geopolitycznie bez oparcia o integrację całej Eurazji”
Autor chyba nie rozumie sensu paneuropejskiego nacjonalizmu. Paneuropejski nacjonalizm jako główny punkt spajający Europejczyków (obok ewentualnie chrześcijaństwa, kultury i indoeuropejskiego dziedzictwa duchowego) uznaje czynnik etniczny, czyli przynależność do białej rasy. W jaki sposób Europa ma nadal pozostać Europą (w rozumieniu paneuropejskich nacjonalistów) jeśli ma się zintegrować z multirasową Eurazją, gdzie obok siebie mamy Słowian, jakieś syberyjskie ludy rasy żółtej z chińską imigracją oraz kaukaskich muzułmanów i muzułmańskich imigrantów z Azji środkowej? Jedynym rozwiązaniem, który pozwoli przetrwać Europie po integracji z Eurazją to jest uznanie Rosji za kraj europejski, a żeby to się stało to Rosja musi podkreślać swój ruski, słowiański i biały rasowo charakter, a żeby to zachować Rosja musiałaby powstrzymać imigrację niebiałych, a po integracji Europy i Eurazji musiałoby dojść do eksplozji demograficznej białych i białej kolonizacji azjatyckich terenów Eurazji, czyli to, czego dokonali Anglosasi w Ameryce Północnej.
Inaczej nie widzę perspektyw integracji Europy i Eurazji z zachowaniem wytycznych paneuropejskich etnonacjonalistów. Cytowane stwierdzenie autora dowodzi jedynie u autora brak zrozumienia środowiska, o którym wspomniał autor.
„Zapalona rusofobia, a nawet slawiofobia tego środowiska jawi się więc niepokonywalną sprzecznością wewnętrzną i elementem samobójczym w obrębie ruchu”
Tere fere kuku, strzela baba z łuku. Ciekawe jak autor doszedł do wniosku, że te grupy „neo-neo-nazistów” są „slawiofobiczne”, skoro one same mocno odwołują się do słowiańskiej mitologii, słowiańskiej kultury i symboliki oraz same identyfikują się ze Słowianami na podobnej bazie, jak niemieccy NS identyfikowali się z Germanami (co ich odróżnia od kacapofili, dla których słowiańszczyzna to prymitywne i odarte z etniczności i rasy postsowieckie moskalofilstwo).
To prawda, że w takich krajach, jak Rosja, czy Ukraina jest dużo neonazistów. Z tym, że to, że oni uważają się za nazistów nie znaczy, że są jakimiś przydupasami ich zachodnich lub niemieckich kolegów. Tak naprawdę ruchy neonazistowskie są (obok USA) najsilniejsze w tych dwóch krajach i w dużej mierze to one pociągają za sznurki w międzynarodowym ruchu NS. To, że odwołują się do Hitlera nie ma dla mnie żadnego znaczenia, bo Hitler to przeszłość, a oni sami nie zabiją się za bycie „słowiańskimi podludźmi”, ani tego nie zrobią NS z zachodu, bo ich jest za mało w stosunku do wschodnich NS. To jest takie sranie, że „oni są słowiańskimi nazistami, a Hitler chciał mordować Słowian”. Hitler już nie żyje i on nie będzie kreował oblicza NS, a słowiańscy NS są obecnie ważną częścią tego ruchu i to oni go kreują i będą kreować. Poza tym nie liczy się historyczna inspiracja, tylko liczą się priorytety, z którymi się zgadzam. Na marginesie, na chłopski rozum, jak po powstaniu zintegrowanej nacjonalistycznej Europy miałoby dojść do integracji z putinowską Eurazją, która nie jest nacjonalistyczna? Najpierw chyba trzeba byłoby eksterminować putinistów i zainstalować tam rząd nacjonalistów, potem dopiero można mówić o integracji. Druga sprawa, ciekawe, jak autor dopatrzył się w tym ruchu „rusofobii”, skoro ten ruch współpracuje z ruskimi nacjonalistami i ogółem odpowiednik tego ruchu jest dużo silniejszy w Rosji niż w Polsce? Nienawiść do kremlowskich antynacjonalistycznych, postsowieckich i multikulturowych tworów politycznych nie jest równoznaczna z rusofobią, to tak jakby identyfikować nienawiść amerykańskiego systemu z nienawiścią do Amerykanów i amerykańskich nacjonalistów.
„Co ciekawe, są to elementy, od których dawne ekipy polskich eNeSów przeważnie bywały wolne (przynajmniej w takim natężeniu), co może wskazywać na sztuczny, przywleczony charakter tej pułapki na niektórych spragnionych radykalizmu młodych narodowców”
Po pierwsze, dawne ekipy polskich NS to przeważnie były tłuki umysłowe stawiające na bójki z punkami w porównaniu do stawiających na intelektualizm obecnych środowisk, poza tym w czasach dawnych NS Rosja była nieporównywalnie słabszym i mniej znaczącym na świecie państwem, które było pogrążone w kryzysie po upadku ZSRR.
Po drugie, twierdzenie, że ten ruch ma sztuczny, przywleczony charakter jest absurdalny, podobny do tropienia ruskiej agentury przez Sakiewicza lub tropienia Żydów przez Bubla i Podleckiego. Zresztą dziwne, żeby w obecnym globalnym świecie nacjonaliści byli zamknięci w swoich granicach powstrzymując się przed wymianą idei. Ani nie żyjemy na odludnej wyspie, żeby być poza procesami dotyczącymi całej Europy, ani nie jesteśmy jakoś odrębni od Europy, żeby pewne współczesne idee pojawiające się w Europie zachodniej nie pasowały do nas. Zresztą nawet historycznie to do nas nie pasuje, bo Polacy przez całe tysiąclecie zapożyczali idee i kulturę z Zachodu.
„W Polsce, inaczej niż na Zachodzie – trudno by było wciąż wytworzyć jawnie pro-syjonistyczną fałszywkę, która by efektywnie imitowała polski nacjonalizm. Być może więc mamy do czynienia z podpuchami zastępczymi”
Ten fragment to już jest kompletny absurd, zwłaszcza że napisany przez osobę, która nie ma zbyt wiele z nacjonalizmem wspólnego, w dodatku osobę, która próbuje nacjonalistom narzucić rozmydlony, poprawny politycznie przekaz. Ci „neo-neonaziści” nie przejmują się poprawnością polityczną i otwarcie wskazują problemy narodów europejskich, jakim są: problem demograficzny, problem podmiany rasowej, problem globalnego kapitalizmu, problem wpływów żydowskich, problem degeneracji moralnej, relatywizmu moralnego i kulturowego prowadzącego do dysgeniki. Co proponuje Konrad Rękas i jemu podobni cuckserwatyści? Neosowietyzm, sojusz z wrogami nacjonalistów, poprawność polityczną, która plasuje go w tym samym miejscu, w którym są szabesgoje oraz ignorowanie tego, co nacjonaliści uznają za kluczowe w imię geopolityki.
To, co proponuje Konrad Rękas nacjonalistom to jest pułapka rozmydlająca cele nacjonalistów, która degraduje nacjonalistów do roli „narodowców” na poziomie post-nacjonalistycznych prawicowych politykierów w stylu Marine Le Pen, „Szwedzkich” Dupokratów, czy Geerta Wildersa.
13 grudnia 2019 o 21:55
@Goyim Nationalist
Czysta prawda. Niech różne Rękasy przestaną srać o geopolityce. Najpierw trzeba obalić ZOG, a potem można gadać o geopolityce.
15 grudnia 2019 o 19:41
Niejaki Leszek Szczepaniak (cuckserwatywny endokomuch i neosowieciarz) „zaszczycił” nas na xpor(n)talu swą polemiką, ponieważ nie wiem, czy mi to xportalowcy pozwolą opublikować, zamieszczam to tu również.
1. Dobry goj, lata ideologicznej tresury i prania mózgu przez ZOG dały świetne owoce! Obalałem te bzdury już tyle razy, i nie chcę mi się rozwijać. Powiem jedno: czy wy cuckserwatyści w swych pustych łbach, na serio nie widzicie, że polityka żydokomuny a teraz żydoliberalizmu eksterminuje polski naród znacznie szybciej niż polityka niemiecka/”nazistowska” doby II wojny światowej? Chyba, że komuś eksterminacja koniecznie kojarzy się z łapankami, obozami koncentracyjnymi, masową likwidacją fizyczną elit (zresztą nawet z tego punktu widzenia: czy z punktu widzenia polskiego interesu narodowego stalinizm był w czymkolwiek lepszy niż hitleryzm?). Takie skojarzenia to błąd. Proszę spojrzeć na demografię polskiego narodu. To jest punkt odniesienia. I nie bredzić o demograficznym rozwoju polskiego narodu za komuny, w sytuacji gdy ów przyrost naturalny spadał z roku na rok, do poziomu nie pozwalającego nawet na zastępowalność pokoleń w końcu komuny. Oczywiście potem spadł jeszcze bardziej w „wolnej Polsce” po 1989. Mityczny „rozwój miast i przemysłu” za komuny – powiem tylko tyle: od kiedy prawica jest zwolennikiem forsownej urbanizacji i industrializacji za wszelką cenę, to jest za cenę destrukcji tradycyjnych więzi społecznych i środowiska? Poza tym rozwój przemysłu był za komuny tak wielki, że aż w sklepach świeciło pustkami Niepodłegłość „polskich” władz PRL – proszę sobie to darować, nie było lepiej niż dziś. Nie wspomnę o tym, że jestem etnicznie czysto polskim Ślązakiem, moi przodkowie mieli niemieckie obywatelstwo i służyli w Wehrmachcie, Niemcy NIKOGO mi z rodziny nie zamordowali, sowieci owszem, i nie wiem dlaczego niby miałbym w roku 1945, które mojej rodzinie przyniosło jedynie mordy i wywózki na Sybir widzieć wyzwolenie. Jak i tego, że patrzę z punktu widzenia białej rasy jako całości i z tego punktu widzenia triumf państw osi byłby lepszy niż zwycięstwo żydo-aliantów. Mniejsza zresztą o przeszłość. Liczy się dziś. Dziś biała rasa umiera w kajdanach ZOG. Białe narody powinny zjednoczyć się w wyzwoleńczej walce przeciw żydowskiej tyranii, trzeba wyciszać dawne między-białe spory, a nie w kółku bredzić o złym Hitlerze, złym „nazizmie”, złej III Rzeszy, które są pozytywnymi symbolami rasowymi dla 90 procent białych nacjonalistów i negatywnymi dla 100 procent Żydów i zdrajców rasy. Jeśli punktem odniesienia dla polskich patriotów dziś ma zatem być „antynazizm”, to logicznie stawia to ich po stronie ZOG i jego (anty-)białych piesków z antify. NIE: punktem odniesienia ma być biały, rasowy nacjonalizm, a nie między-białe spory sprzed 100 lat.
2. W PRL nie było miejsca na promocję zboczeń, pedalstwa, ani nawet pornografii, która w tamtych czasach była zupełnie legalna i dostępna w krajach zachodu? Ale były wszechobecnie promowane: ateizm, aborcja, antykoncepcja, feminizm, pacyfizm (rozbrojenie narodu), alkoholizm, antynacjonalizm, antyrasizm, antyfaszyzm, generalnie szeroko pojęta antynatalistyczna i dysgeniczna polityka społeczna itd. Co do: ukraińskich „neonazistów” – to już wcześniej pisałem co sądzę o tych antybiałych hasłach (to samo co o atakowaniu niemieckich „nazistów” czy „neonazistów” – patrz wyżej). I nie wiem po co znów bredzić o USA czy Ukrainie, czy Niemcach, w sytuacji, gdy tamtejsze rządy są tak samo sterowane przez Żydów. Tamtejsze białe narody cierpią pod jarzmem ZOG nie mniej niż Polacy, nie wiem więc po co je atakować przy każdej okazji. Nie można po prostu napisać: Żydzi nas niszczą? Trzeba zaraz do jednego wora z nimi wrzucać inne białe narody, które Żydzi niszczą nie mniej niż nasz? W PRL nie panował konserwatyzm społeczny, ale co najwyżej CUCKserwatyzm antyspołeczny. Nie wiem, co wspólnego ma ateizm, feminizm, aborcjonizm i antyrasizm (piszę to jako rasowy konserwatysta, a nie tylko kulturowy konserwatysta), z konserwatyzmem, ale niech ci będzie, nie zamierzam wykłócać się o każde kretyństwo które wypowiesz, a widzę że nic innego nie umiesz powiedzieć poza samymi kretyństwami.
3. Dalej znów zamiast o rasie i Żydach, jakieś nienawistne szczucie na białe siostry i białych braci z zachodu… Cóż nie wiem, czy istnieje lekarstwo na tę chorobę nienawiści. Żydowscy tyrani to lubią i się cieszą, bo dopóki polscy nacjonaliści nie potrafią nawet poprawnie zidentyfikować (((prawdziwego wroga))), nie mają powodu do obaw…
4. I na końcu znów te same brednie, winni zepsuciu nie są Żydzi, ale zachód: Niemcy i USA, Rosja to bastion moralności. Obiektywnie patrząc: we wszystkich tych państwach mamy anty-białe reżimy żydowskie, które prowadzą politykę demograficznego wyniszczenia białej większości poprzez niską dzietność i choroby „cywilizacyjne” głównie spowodowane wysokoprzetworzoną „żywnością”, nikotyną, alkoholem, narkotykami z jednej, a kolorową inwazję i związane z ową inwazją nią mieszanie ras i wysoką anty-białą przestępczość z drugiej strony.
5. Zapamiętaj: Polacy tak jak Niemcy, biali Amerykanie, Ukraińcy czy Rosjanie należą do aryjskiej rasy, Żyd to wróg!
8 grudnia 2019 o 02:40
„III Rzesza – zła, ZSRR – dobry!”. Brawo, brawo, tak dalej cuckserwy. Plujcie dalej na NS – jedyną ideę zdolną ocalić białą rasę, wychwalajcie rasowo destrukcyjny marksizm. Szechter i Kalkstein lubią to.
Jedno pytanie: kim jesteście? Jedna z poniższych opinii jest prawdziwa:
1. Żydami, którzy podają się za Polaków by ich tym łatwiej kantować.
2. Płatnymi fagasami Żydów.
3. Czy piszecie to bo Żydzi wam przeprali mózgi do tego stopnia, że nic nie rozumiecie ani z historii ani współczesnego świata?
9 maja 2023 o 23:12
1. „nie kazali studiować “klasyków” ideologii narodowego socjalizmu”
Szkoda, bo warto
2. „nie usiłowali przerobić nas na dobrych hitlerowców”
To akurat jest właśnie minus NS. Niemiecki szowinizm, zamiast pan-europeizmu. Szkoda, bo gdyby było inaczej, to NAWET GDYBY III Rzesza przegrała wojnę, mielibyśmy jakiś fajny historyczny pkt odniesienia: NS jako idea walki rasowo-wyzwoleńczej Ariów przeciw ZOG, a tak Hitler zamiast być postacią historyczną, która nas łączy, dzieli europejskich nacjonalistów. Szkoda, zmarnowano szansę na duchowe zjednoczenie Europejczyków.