W poniższym tekście, opierając się na opracowaniach ekspertów, spróbuję wykazać, że grupa Pawła Chojeckiego o nazwie Kościół Nowego Przymierza w Lublinie spełnia wiele z warunków potrzebnych do tego by postrzegać ją, ni mniej ni więcej, tylko jako sektę religijną. Rozpoczniemy od próby zdefiniowania sekty, co właśnie, ze względu na różnorodność takich grup, przysparza do tej pory sporych problemów, które z jednej strony dają sektom pole obrony a z drugiej strony wymogły na ekspertach zastępowanie tego terminu innymi, bardziej politycznie poprawnymi.
Sam Paweł Chojecki wielokrotnie odnosił się do tego zagadnienia, próbując udowodnić iż jego grupa nie jest sektą, jak nazywają ją niemal wszyscy obserwatorzy ich działalności. Robił to w sposób bardzo płytki a za najważniejszy argument uważa on to, że grupa zarejestrowana jest jako związek wyznaniowy, co według niego jest argumentem niemal ostatecznym.
Spróbujemy przyjrzeć się metodom manipulacji stosowanym w sektach, także w tej Pawła Chojeckiego, metodom rekrutacji, doktrynie, sposobom utrzymywania spójności grupy. Na konkretnych przykładach “nauczań” i działań sekty Chojeckiego, porównamy je z opracowaniami dotyczącymi grup destrukcyjnych. Po kolei.
Definicja sekty.
Sztywne zdefiniowanie sekty jest niemożliwe ze względu na wiele czynników. Dlatego ludzie czy instytucje zajmujące się walką z destrukcyjnymi grupami mają często skrępowane ręce. Wynika to z zapisów prawnych, braku dokładnej i zatwierdzonej definicji. Sekty charakteryzują się wieloma cechami o czym będzie za chwile. Sektą określa się więc grupę religijną będącą najczęściej „odpryskiem” od głównych światowych religii, lub całkiem nową formacją nie odwołującą się do wielkich religii. „Wyzwanie duszpasterskie” wydane przez Watykan w roku 1986 sugeruje definiowane sekt jako „grup religijnych posiadających własny, indywidualny światopogląd wywiedziony z nauk jakiejś wielkiej religii światowej, lecz z nią nie tożsamy”. Prawdopodobnie właśnie z tym przypadkiem mamy do czynienia. Jednak dokument ten dzieli sekty jedynie na kryterium pochodzenia sekt, chrześcijańskich lub niechrześcijańskich.
Nie należy spodziewać się oczywiście, że jakikolwiek guru czy samozwańczy kapłan / pasterz przyzna, że jego grupa jest sektą. Paweł Chojecki podejmował kilka nieudolnych prób „udowodnienia”, że jego „kościół” nie jest sektą. Poświęcił temu kilka ponad dwugodzinnych programów, z których nie dowiadujemy się niczego konkretnego, obrócone są one w jego maniakalne monologi podpierane cytatami z Biblii, porównywanie określenia ich grupy sektą do prześladowań pierwszych chrześcijan, zaś koronnym „argumentem” Chojeckiego w każdym z nich pozostawało to, że jego grupa zarejestrowana jest jako legalny związek wyznaniowy. Jest to argument dość słaby, m.in. ze względu na wspomniane już problemy z dokładnym, prawnym określeniem sekty. Chojecki w swoich programach nigdy nie odniósł się do zarzutów swoich krytyków, które wysuwali oni formułując oskarżenia o bycie sektą. Jeśli chodzi to wczasie rejestracji KNP do utworzenia formalnie takiej wspólnoty wystarczyło 10 osób. Jeśli argument rejestracji miałby być argumentem obalającym sekciarską działalność grupy wyznaniowej, nie moglibyśmy nazwać takową chociażby hinduistycznej sekty Misja Czaitanii, zarejestrowanej, także w Lublinie, w roku 1990.
Jeśli spojrzymy na świat to także zarejestrowaną grupą wyznaniową była apokaliptyczna sekta Aum-Najwyższa Prawda z Japonii (Aum Shinrikyo), która odpowiedzialna jest za zamach z użyciem sarinu w tokijskim metro w 1995 roku. Jej lider Shoko Asahara, stracony w zeszłym roku, wraz z uczestnikami wspomnianego zamachu, był liderem grupy religijnej, który spotykał się nawet z Dalaj Lamą, uważanym do dziś za moralny autorytet i hołubionym na całym świecie (dla przypomnienia, w jednym z programów IPP TV Marian Kowalski promował Dalaj Lamę w temacie teorii spiskowych odnośnie Chin, z których słynie sekta Chojeckiego).
Definiowanie pojęcia sekty może odbywać się na płaszczyźnie socjologicznej w zagadnieniach takich jak techniczne (sposoby powstawania sekt), funkcjonalne (opisujące sposób ich działania), korelacyjne (odnoszące rzeczywistość sekty do znanych powszechnie grup społecznych), wynikowe (akcentujące skutki działalności sekty czy opisowe (wykazujące cały szereg cech, które świadczą o tym, że dana grupa jest sektą) i na tym postaram się skupić.
Jakie są znaki rozpoznawcze sekt? Raport Watykański z 1986 roku „Sekty albo nowe ruchy religijne” definiuje ją jako „grupę religijną posiadającą własny, indywidualny światopogląd, wywiedziony z nauk jakiejś wielkiej religii ale z nimi nie tożsamy”. W sekcie pojawiają się elementy manipulacji i kłamstwa. Istnieją w nich dwie prawdy, dla tych na górze i dla tych na dole. Ci z dołu nie wiedzą do końca, jakie są plany i zamierzenia przywódców, nie znają celu, losu i pochodzenia pieniędzy, którymi posługuje się organizacja. Obserwujemy to w przypadku KNP/IPP, gdzie podawane są nieweryfikowalne, ale jednocześnie bardzo duże kwoty mające wpływać od widzów niszowego kanału internetowego. Wtajemniczony nie był w ten temat do końca także Marian Kowalski, który pracował dla nich jako wabik, zaś pytany o konotacje z amerykańskimi południowymi baptystami sprawiał wrażenie, jakby naprawdę myślał, że poważne sumy pochodzą od widzów You Tube. Tym bardziej nie mają o tym pojęcia szeregowi działacze czy sympatycy (przykład pieniędzy zbieranych na, nieistniejącą już, partię Ruch 11 Listopada).
Badacze podają następujące cechy charakterystyczne sekt:
- izolacja od środowiska zewnętrznego
- niezależność i nonkonformizm
- odrębność światopoglądowa, ideologiczna, społeczna i aksjologiczna (własna hierarchia wartości, własny system norm moralnych i społecznych)
- autorytarne (charyzmatyczne) przywództwo
- dobrowolne uczestnictwo w ruchu
- autorytaryzm i fanatyzm członków
- silne, wewnątrzorganizacyjne zespolenie.
Wszystkie z wymienionych cech spełnia Kościół Nowego Przymierza Pawła Chojeckiego. Postaramy się jednak przyjrzeć im bliżej. Bardziej szczegółowym określeniem stosowanym przez ekspertów jest termin sekty destrukcyjnej, czyli stwarzającej realne zagrożenie nie tylko dla jej członków ale i społeczności, w których funkcjonują. Według amerykańskiego specjalisty Stevena Hassana sektę destrukcyjną określa totalitarny / autorytarny lider , posługiwanie się przez nią oszustwem i manipulacją, grupę o strukturze piramidalnej (twardo określona hierarchia), sprawującą całkowitą kontrolę nad człowiekiem lub grupą ludzi, korzystającą z manipulacji i oszustwa w celu rekrutacji członków. Tutaj także grupa Chojeckiego wpisuje się w wymienione praktyki. Jeśli chodzi o tę ostatnią, charakterystyczną cechę to w przypadku KNP mamy do czynienia z tzw. Klubami Idź Pod Prąd, których członkowie dali się nabrać na przystrojoną patriotycznie retorykę Chojeckiego i jego organizacji. Technika rekrutacji poprzez zainteresowanie tematyką patriotyczną wpisuje się w oszustwo i zatajanie prawdziwych celów i ideałów grupy odnoszące się do grup destrukcyjnych. Członkowie tzw. Klubów Idź Pod Prąd, których dziś z dnia na dzień ubywa dali się zwieść patriotyczną retoryką oraz twarzą wynajętego do tego celu Mariana Kowalskiego. Pomimo tego, że od początku podnoszony był alarm, że jest to podejrzana grupa o charakterze syjonistycznym, milenarystycznym, antykatolickim i antypolskim, wielu ludzi dało jej się zwieść. Sekta celowała także w emigrantów wykorzystując ich tęsknotę za krajem i oferując jakąś formę wspólnoty. Prawdziwe cele sekty, jej zajadła nienawiść do Polski i katolicyzmu wyszła dopiero po jakimś czasie. Wtedy też w studiu IPP pojawiła się izraelska flaga, do grona komentatorów dołączył, znany ze współpracy z Gazetą Wyborczą, Eli Barbur, promotor zbrodniczych poczynań reżimu izraelskiego a na końcu okazało się, że „pastor” zna się z niejakim Jonnym Danielsem. W tym punkcie wypełnione jest więc oszustwo przy rekrutacji, ponieważ wielu „klubowiczów IPP” nie zdawało sobie sprawy z syjonistycznego charakteru ich działalności i prawdopodobnego zadaniowania ich przez sponsorów z Lynchburga w stanie Virginia.
Hassan definiuje sektę jako destrukcyjną jeśli spełnia ona następujące elementy:
- podstęp (sekciarze Chojeckiego przyciągali do siebie ludzi, wyznawców czy okazjonalnych gosci mających zapewnić promocję sekty nie informując ich dokładnie o profilu swojej działalności)
- techniki kontroli świadomości, manipulacja (codzienne pranie mózgów w programach IPP)
- ogranicza wolność jednostki, pozbawia ją własnej woli i uzależnia od przywódcy.
Hassan pisze, że władza w grupie nie jest niczym złym , jeśli jednak przywódca grupy wykorzystują ją aby oszukiwać jej członków, tępić wszelkie objawy indywidualności, samodzielnego myślenia i własnej woli to nabierają charakter destrukcyjny. Ze wszystkim tym mamy do czynienia w grupie Chojeckiego.
Rodzaje sekt.
Sekty mogą mieć różny rodowód, mogą być oderwanymi odłamami od wielkich religii ale także ruchami całkowicie nowymi, które nie odwołują się do wyżej wymienionych. Możemy mieć do czynienia z sektami muzułmańskimi, radykalnymi odchyłami od uznanego nauczania, dzielącymi się na przeróżne wielkie, plemienne a czasem ogólnonarodowe klany. Sekty hinduistyczne, które z racji wielości świętych ksiąg i ich interpretacji, osiągnęły szczególne sukcesy na świecie. Możemy natknąć się sekty satanistyczne, które jednak, chcąc nie chcąc, odnoszą się do chrześcijaństwa, których filozofia stanowi zaprzeczenie wyznawanych przez chrześcijan wartości. Te także dzielą się na dwa główne nurty filozoficzne, czyli satanizm teistyczny i ateistyczny. Mamy także do czynienia z sektami wywodzącymi się z szeroko pojętego ruchu New Age, mieszającego nauczania różnych religii. Na koniec mamy sekty „ufologiczne”, zwiastujące istnienie obcej, ale przyjaznej ludziom cywilizacji kosmicznej, która pała chęcią uratowania ludzi od zagłady do której zmierzają. Taktyka wybierania „tego co najlepsze w religiach” jest popularna wśród sekt. Wszystkie wyżej wspomniane w jakiś sposób odnoszą się do chrześcijaństwa, dla wytłumaczenia nowym adeptom swoich nauk odwołują się często do osoby Jezusa Chrystusa, wplątując go gdzieś pomiędzy swoje doktryny. Może on być prorokiem. Może być członkiem „Kosmicznej Eskadry” pod dowództwem Aśtara Śerana (czeska sekta ufologiczna „Anioły Nieba”). Ma to na celu zagłuszenie wyrzutów sumienia z powodu „zdrady wyuczonych wartości”, odstępstwa od swej wiary, poprzez wcielenie osoby Jezusa w ich nauczanie. Możemy mieć, w końcu, do czynienia z sektami gospodarczymi / handlowymi (czego podręcznikowym przykładem jest Amway), terapeutycznymi czy politycznymi, których doktryną jest szczęście doczesne rozumiane przez zysk i stałe poprawianie swojego statusu materialnego lub ustanowienie raju na ziemi poprzez wprowadzenie określonego ustroju politycznego .
Sekty gospodarcze eksploatują swoich wyznawców w podobny sposób jak sekty religijne, stanowią , powiedzmy, „alternatywę” dla ludzi pozbawionych potrzeb duchowych. My skupimy się na sektach wyrosłych z chrześcijaństwa, gdyż tak należy zakwalifikować sektę Chojeckiego. Chojecki, niespełniony polityk, który próbował swoich sił w niszowym ugrupowaniu Janusza Korwina-Mikke znany jest z wielkich ambicji, chęci zaistnienia w świecie mediów i polityki, dlatego jego sekta łączy aktywność parareligijną z aktywnością parapoltyczną o czym będzie mowa później.
Doktryny sekt.
Jedną z charakterystycznych cech sekty jest przekonanie, że są one w stanie udzielić dokładnych, często prostych odpowiedzi na bardzo złożone tematy, nurtujące ludzi od setek lat. Trudne pytania o zawiłości tego świata, aktualne czy historyczne wydarzenia, sens ludzkiego życia. Członkowie sekt przypisują swojej grupie zdolność rozwiązywania problemów ludzkości, kraju, kontynentu, świata. Liderzy sekt mają „opracowane rozwiązania” na wiele problemów społecznych, politycznych, duchowych. Dokładnie z czymś takim mamy do czynienia w przypadku KNP Pawła Chojeckiego. Przedstawia on swoim wyznawcom i sympatykom proste rozwiązania, uwarunkowane jednak tym, że muszą oni „przyjąć prawdę biblijną”, oczywiście w interpretacji samego „wielebnego”. Przy okazji sekty wykluczają możliwość dialogu z jakąkolwiek religią, czy to w sprawach fundamentalnych czy nawet współistnienia. Sekta Chojeckiego skupiona jest na nienawiści do kościoła katolickiego i katolicyzmu samego w sobie, czemu często daje upust w swych akcjach i samych „nauczeniach” lidera.
Kolejną charakterystyczną cechą jest to, że ich liderzy przypisują sobie prawo do jedynego poprawnego interpretowania świętych ksiąg. Paweł Chojecki, twierdzący, że „siłą Ameryki jest istnienie tysięcy kościołów”, z pośród których każdy może sobie wybrać to co mu pasuje (relatywizm moralny i doktrynalny), jednocześnie wielokrotnie podkreślał, że większość kościołów protestanckich jest w błędzie a jego zbór jest jedynym, który mówi prawdę (zarówno w kwestiach doktrynalnych jak i bieżącej polityki). Podstawą doktrynalną takich kościołów jest wybieranie sobie „szczególnie ważnych” przesłań, które następnie są szczególnie uwypuklane w „nauczeniach”. Jeśli chodzi o grupę Chojeckiego to zalicza się ona do sekt milenarystyczno-apokaliptycznych. Apokalipsa św. Jana jest ulubioną częścią Biblii „pastora” Chojeckiego. Łączy on ją z powstałą w drugiej połowie XIX wieku protestancką doktryną „porwania wiernych”. I tutaj zaczyna być naprawdę niebezpiecznie, ponieważ guru Chojecki i jego córki, z braku argumentów, zaczynają po prostu straszyć wyznawców „kościoła” taty, że owo porwanie nieuchronnie się zbliża i „a co, jeśli będzie za późno?”. Jak kończyły się podobne straszenia w sektach podobnych do tej Chojeckiego… wiemy. Miejmy nadzieje, że w Lublinie nie dojdzie do jakiegoś „Pawelstown” (1).
Odpuścimy wiec ruchy pochodzenia orientalnego i skupimy się na sektach wyrosłych na pniu chrześcijaństwa…
Sekty chrześcijańskie.
Ruchy o rodowodzie chrześcijańskim prawie zawsze odwołują się do autorytetu Biblii, nawołują do jej czytania, kontemplacji i życia jej nauką. Ich liderzy i członkowie podpierają się jej cytatami, tłumaczą nimi wszelkie wątpliwości. Nie jest to jednak jeszcze powodem aby taką grupę ludzi nazwać sektą. Katoliccy autorzy takie podejście określają postawą zaangażowaną, biorąc także pod uwagę różnorodność wspólnot chrześcijańskich (argumentem różnorodności kulturowej wśród katolików próbował usprawiedliwiać sektę Chojeckiego Marian Kowalski, zatrudniony w niej na etacie „komentatora-wabika”, który miał przyciągać do niej zagubionych katolików). Jest to jednak także pole oddziaływania sekt. Wszak w łonie Kościoła Katolickiego mamy do czynienia z grupami ortodoksyjnymi. Tutaj rodzi się pytanie o to co jeszcze możemy określać mianem Kościoła, co grupą ortodoksyjną a co, tym co już wyszło wyraźnie poza jego ramy i stało się nie radykalnym odłamem ale sektą?
Paweł Chojecki i jego niegdysiejsza grupa „Pojednanie” wyszła poza Kościół Katolicki i jego nauczanie już dawno. Odnośnie metamorfoz lubelskiego guru jeszcze trochę napiszemy, gdyż często jego „nauczania” dopasowywane są do potrzeby chwili np. zaistniałej sytuacji politycznej czy aktualnych na scenie wydarzeń stwarzających możliwość rozpropagowania swojej grupy poprzez odniesienia do nich.
W sektach o charakterze chrześcijańskim mamy do czynienia z przeróżnymi modyfikacjami nauczania, wliczając w to nawet usuwanie określonych fragmentów a nawet całych ksiąg z nauczania grupy, nie wspominając o najróżniejszych modyfikacjach w ich rozumieniu, które dopasowywane są do wizji lidera lub jakiejś „rady” czuwającej na prawidłowością nauczania. Najbardziej znana w Polsce tego typu grupa to Świadkowie Jehowy, którzy posługują się własną wersją Biblii i zarzucają nagabywanych ludzi masą biblijnych cytatów. Podobnie działa „pastor” Chojecki, który posługuje się protestancką wersją Biblii wydawaną przez gedeonitów, ma swoje ulubione fragmenty i cytaty, które, często podniesionym głosem, objawia swoim wyznawcom. Tworzy do nich baśniowe wręcz interpretacje przy okazji skupiając się na całkowitej negacji nauczania Kościoła Katolickiego, który jest największym wrogiem jego sekty.
Chojecki wielokrotnie atakował także Świadków Jehowy wytykając im błędy doktrynalne czy wyśmiewając ich praktyki. Oczywiście zamknięty charakter grupy biblijnego samouka Chojeckiego nie przewiduje możliwości skonfrontowania poglądów z przedstawicielami czy to Świadków Jehowy czy znienawidzonego Kościoła Katolickiego. Ma to charakter asekuracyjny. Chojecki znany jest z unikania jakichkolwiek publicznych debat z obawy przed całkowitą kompromitacją i posypaniem się całego biznesu. Jednocześnie jednak w audycjach nadawanych ze swojego studia bardzo często rzuca pytaniami do katolików, Świadków Jehowy i wszystkich innych. Rzuca on pytania na które odpowiedzi nie chce usłyszeć, ma to na celu pokazanie gronu wyznawców, że oto „zagiął” doktryny jednych i drugich.
Negacjonizm nauczania katolickiego to właściwie jedna z podstaw istnienia sekty Chojeckiego. Czyni to w sposób zakrawający na groteskę. Jego techniki manipulatorskie są naprawdę niskich lotów, niemniej jednak znalazł on niszę podatną na proste czy wręcz prostackie wyjaśnianie spraw ważnych zarówno w kwestiach politycznych jak i religijnych czy moralnych. Chojeckiego charakteryzują bardzo płytkie interpretacje i aż rażące nadinterpretacje zarówno Biblii jak i medialnych przekazów na których opiera on sprzedawaną wyznawcom wizję świata. Żadne z jego „biblijnych nauczań” nie wytrzymało by konfrontacji z jakimkolwiek teologiem katolickim ani nawet z naprawdę zaznajomionym w kwestiach wiary „zwykłym katolikiem”, dlatego też żadna konfrontacja nie wchodzi w grę.
Jego „analizy polityczne” są przy tym przykładem uproszczonego do granic możliwości rozumowania charakterystycznego dla uczniów wczesnych klas szkoły podstawowej. Przy tym jakakolwiek wątpliwość w słowa Chojeckiego nie wchodzi w grę, równa się one bowiem natychmiastowo ostracyzmem wewnątrz grupy i zastosowaniem kary, gdyż sekta Chojeckiego stosuje system nagród i kar tak jak każda inna tego typu grupa, o czym szczegółowo będzie później.
Sekta Chojeckiego odniosła sukces na polu działalności w Internecie. Nie można im tego odmówić. Stara się ona zapewnić swoim wyznawcom i sympatykom całe spektrum ofert, zarówno duchowych, politycznych a nawet… zdrowotnych. Biznes sekty Chojeckiego o nazwie „Idź pod prąd” oferuje więc najróżniejsze programy. Są to codzienne komentarze polityczne obfitujące w niestworzone historie połączone z wulgarnym językiem i uproszczoną wizją postrzegania polityki, są „warsztaty biblijne”, podczas których Chojecki daje upust swoim cudacznym interpretacjom Biblii i poświęca się opluwaniu swojego największego wroga – Kościoła Katolickiego. Mieliśmy do czynienia także z programami sportowymi, np. niezbyt popularna seria „Pakuj z Marianem” czyli programy treningowe z Marianem Kowalskim, który przez 2,5 roku był sowicie opłacanym wabikiem do sekty. Zdarzają się także programy kulinarne, zdrowotne, cykl poświęcony walce z teorią ewolucji i prezentacji teorii „kreacjonistów młodej ziemi”, którą Chojecki zaczerpnął od swoich znajomych ze Stanów Zjednoczonych (niejaki „dr” Kent Hovind, który wraz ze swoją rodziną zbił fortunę na tego typu teoriach a także jest oszustem podatkowym z odbytym 10-letnim wyrokiem więzienia; rodzina Chojeckich wizytowała w USA rodzinę Hovindów). Duże zastrzeżenia budzi zwłaszcza jedna z serii ich programów czyli „Pogotowie rodzinne”, gdzie rodzina Chojeckich wraz ze swoimi akolitami doradza widzom jak stworzyć niemalże idealną, chrześcijańską rodzinę. Wzorem jest tutaj oczywiście rodzina samego lidera, co jest także tematem na osobny rozdział. Zanim rozwiniemy wszystkie napoczęte już wątki, wrócimy do doktryn sekt.
Proste odpowiedzi na trudne pytania.
Zjawisko to nazywane jest przez badaczy redukcjonizmem. Dotyczy on niemal wszystkich rodzajów sekt czy „ruchów alternatywnych”. Przejawia się on w uproszczonym rozumieniu kluczowych dla religii tematów takich jak objawienie, cud, grzech, wiara, zbawienie. Zbawienie jest bodajże najważniejszym z poruszanych tematów, stanowi bowiem cel wszystkich religii. Uproszczenie tych tematów ma na celu „ułatwienie” adeptom przesiąknięcie wiarą w nauczanie lidera. Ograniczony do minimum zbiór świętych tekstów, nieliczne dogmaty a zarazem obszerna interpretacja wybranych aspektów uwypukla w grupie świadomość głównego celu, który jest jasny, zrozumiały i nie wymaga od adeptów ciągłego dorastania do jego zrozumienia.
Skupienie się na głównym celu, ciągłe uwypuklanie tego tematu i pomniejszanie innych spraw sprawia, że grupa scala się wokół najprostszych sposobów jego osiągnięcia. W sekcie Chojeckiego tematem takim jest filozofia darmowego zbawienia, która nie wymaga od adeptów jakiegokolwiek innego zaangażowania w celu jego osiągnięcia (pozornie, ponieważ przecząc własnym naukom Chojecki wielokrotnie przestrzega swoich wiernych przed odstąpieniem od swojej grupy, przytaczając przy tym opowiastki o krzywdach jakie spotkały ludzi, którzy zdecydowali się pójść własną drogą uwalniając się od jego sekty). Uproszczenie do minimum zauważyć możemy w „świadectwach” wiernych Chojeckiego, których przyciągnął do siebie właśnie podobnymi sloganami. Chojecki wykorzystuje zagubionych ludzi, którzy nabierając się na jego „nauki” odnajdują prostą drogę do zbawienia. Ich świadectwa są przykładem totalnej manipulacji ludźmi, którzy nigdy nie zadali sobie trudu zgłębienia sensu religii, jednocześnie szukając prostych dróg w celu duchowego spełnienia się. Mieliśmy okazję obejrzeć film, który sekta nagrała z dziewczyną twierdzącą, że to „kościół” Chojeckiego pokazał jej, że „nie trzeba się wysilać, jak w katolicyzmie, robić dobrych uczynków, bo tutaj wszystko jest za darmo (czyt. zbawienie)”. Metoda duchowej drogi na skróty to podręcznikowy przykład oferty sekt.
Chojecki nagrywając takie filmy z ludźmi, których w jakiś sposób dotknął los, ukazuje się nam jako wyjątkowy cynik i manipulator. Zwróćmy uwagę, że są to ludzie, którzy na pierwszy rzut oka sprawiają wrażenie zagubionych, czyli najłatwiejszy cel dla sekt. Później jednak ludzi tych nie widzimy już na spotkaniach lubelskiego KNP, nie są wspominani w ich programach, nie uczestniczą w życiu ich wspólnoty. Gdzie zatem są? Czy potrzebując pomocy faktycznie ją otrzymali? A może byli jednorazowo wykorzystani w kampanii propagandowej a następnie, jako bezużyteczni i nie mogący realnie wesprzeć grupy, czy to finansowo czy medialnie, zostali pozostawieni sami sobie? Podkreślić należy, że mowa o ludziach, którzy w owych „świadectwach” przyznawali się do poważnych problemów takich jak depresja, alkoholizm, próby samobójcze, poważne choroby. Czy początkowo otaczający ich miłością i zainteresowaniem „kościół” Chojeckiego naprawdę otoczył ich należytą opieką i wsparciem czy jedynie wykorzystał propagandowo? Sekta Chojeckiego nie udziela takich informacji a jeśli już komuś uda się o to zapytać na którymś z ich profili w mediach społecznościowych, gdzie są szczególnie aktywni, może liczyć się z natychmiastową blokadą. Ludzie, którzy szukając prostych praw zwrócili się w kierunku sekty Chojeckiego nie chcieli nigdy naprawdę zagłębić się w nauki religii, w której wyrośli czyli katolicyzmu. Nie zachęcał ich do poznania ich Chojecki, który najmniejsze wątpliwości wykorzystywał w celu zwerbowania ich w szeregi swojej grupy. On po prostu oferował im „atrakcyjniejszą” ofertę, dodatkowo podpuszczając ich przykładami patologicznych zachowań niektórych księży katolickich, co układało się im w logiczną, zważywszy na wymagania, całość. Dodatkowo było to wszystko opatrzone nieweryfikowalnymi, jak ich „zeznania przychodów”, historyjkami. Przytoczmy te pierwsze z brzegu. Słyszeliśmy już w IPP TV o księżach katolickich, którzy swoim parafianom polecają oglądanie wulgarnych programów Chojeckiego, o zakonnicach, które oglądają ich z wypiekami na twarzy… idziemy dalej. Zasłyszeliśmy także historię księdza katolickiego, który pod ich wpływem zrezygnował z kapłaństwa a dziś, razem z żoną wspiera ich działalność. Czy „świadectwo” takiego człowieka nie byłoby czymś co chciałby wykorzystać medialnie Chojecki? Dużym ciosem zadanym „wielkiej prostytutce”, jak określa on Kościół Katolicki? Oczywiście, że tak. Po wielu komentarzach poddających w wątpliwość istnienie kogoś takiego pojawił się on w ich programach ze swoim „świadectwem” i jest postacią równie enigmatyczną jak Ivan Belostenko, dyżurny Żyd IPP. Owy „ksiądz” i jego historia dopasowana jest idealnie do linii ideowej i propagandowej IPP, przy czym tak naprawdę nic o tym osobniku nie wiadomo. Nie wiemy więc, gdzie pełnił posługę, o ile w ogóle, i co było prawdziwą przyczyną jego odejścia ze stanu kapłańskiego. Nie można także zapominać, że w latach poprzedzających „transformację ustrojową” seminaria duchowo szpikowane były agenturą władzy, a sam Chojecki pochodzi z rodziny związanej z aparatem bezpieczeństwa PRL.
Uproszczona do minimum doktryna sprzyja wielu manipulacjom. Odnosi się to zarówno do sekt o rodowodzie chrześcijańskim jak i orientalnym, te charakteryzuje uproszczona i wypaczona filozofia dalekowschodnia. Redukcjonizm w przypadku sekt chrześcijańskich będzie bardziej wyrazisty ponieważ można zestawić go np. z dokumentami Kongregacji Nauki Wiary. W przypadku sekt hinduistycznych lub buddystycznych, czyli odprysków od religii nie posiadających wykształconego „urzędu nauczycielskiego” o wiele bardziej można pogubić się w wielości interpretacji świętych ksiąg. W przypadku sekt chrześcijańskich istnieje większa wyrazistość, którą zestawić można z konkretnymi instytucjami zajmującymi się doktrynami wiary (jest to, oczywiście, najbardziej wyśmiewane i negowane przez samozwańczego pastora Chojeckiego, który nie ma żadnych kompetencji teologicznych a odnośnie swojego „olśnienia” przedstawiał już kilka różnych wersji). Chojecki przedstawia swoim wyznawcom Stany Zjednoczone jako potęgę, która wzrosła właśnie dzięki wielości, setkom tysięcy małych kościołów protestanckich, choć gdy ma do czynienia z negacją własnych „nauczań” ze strony podobnych „kościółków” wprost nazywa ich (autentyczny cytat) „biblijnymi debilami”. Zresztą zaprzeczanie sobie to także cecha charakterystyczna sekty Chojeckiego i całej jego działalności, o czym prawdopodobnie znów przekonamy się w tym tekście.
Selekcjonizm
Kolejną cechą sekt jest selekcjonizm czyli rezygnacja z niektórych prawd wiary, będących byt trudnymi lub niezrozumiałymi. Często odbywa się to przy pogłębianiu znaczenia tych zaakceptowanych, co ma wypełnić pustkę po odrzuconych. U Chojeckiego widoczne jest to nie tylko w odrzucaniu wymagania bycia dobrym i przyzwoitym człowiekiem, ale także w jego, zmieniających się jak w kalejdoskopie, sympatiach politycznych i autorytetach. Przy tym zagadnieniu wspomnieć należy, że wyselekcjonowane dogmaty nabierają w sektach nowego znaczenia, nowej interpretacji. We wszystkich tego typu ruchach, jeśli nie w chwili założenia to z czasem, coraz większego znaczenia nabierają teksty komentujące teksty źródłowe, stając się dla wyznawców bardziej poczytne jako tłumaczące tekst źródłowy. Nie inaczej jest u Chojeckiego, który wykłada co tydzień wyznawcom to, jak mają interpretować Biblię, choć zachęca ich do jej czytania. W ostatnim czasie Chojeckie wydał także książkę pt. „Trudne wersety”, która ma być jego pomocą w rozumieniu Biblii przez wyznawców.
Synkretyzm
Sekty charakteryzuje także synkretyzm, polegający na łączeniu istniejących elementów doktryn, które z góry podporządkowane jest zasadniczej idei, celom sekty. W przypadku KNP mamy do czynienia z charakterem apokaliptycznym, a politycznie syjonistycznym (jego prawdopodobni sponsorzy z USA to szefowie środowisk tzw. chrześcijańskich syjonistów). Sekty, aby przetrwać w zmieniającym się świecie muszą często rewidować swoje poglądy, co obserwujemy u Chojeckiego ze znacznym nasileniem. Wszystko to udaje mu się dopasować do jego naiwnych interpretacji Biblii. Synkretyzm związany jest ściśle z działaniami misyjnymi. „Kościół” Chojeckiego stale powtarza, że jego celem jest ewangelizacja Polaków. W tym celu stosuje on podręcznikową, sekciarską metodę wprowadzania w błąd adeptów odnośnie doktryn i rozumienia świętych tekstów. Ma to na celu także uspokojenie sumienia adeptów, którzy mniej odczuwają „zdradę swojej religii”. Chojecki stosuje takie techniki, odnoszą się np. do swojej dawnej aktywności w grupach związanych z Kościołem Katolickim, niejednokrotnie udając, że jego krytyka Kościoła wynika jedynie z kryzysu w jakim się on obecnie znajduje, że tak naprawdę nie jest antykatolicki. W przypadku „pastora” Chojeckiego jest o tyle nieudolne, że wulgarne ataki na same doktryny katolickie, sakramenty czy nienawiść do Matki Boskiej, pokazują, ze jego troska o kondycję Kościoła, czy tęsknota za dawnymi czasami jest fałszywa.
Ekskluzywizm
Szczególnie widoczną w grupie Chojeckiego cechą charakterystyczną sekt jest ekskluzywizm czyli poczucie religijnej wyższości nad ociemniałymi masami. Poczucie to wyraża się w przekonaniu iż jedynie w łonie owego ruchu dostąpić można prawdy a jego członkowie mają zapewnione zbawienie. Chojecki systematycznie wzmacnia to uczucie w członkach swojej sekty, poprzez nazywanie ich elitą, o swojej grupie mówi zaś, że jako jedyni w Polsce mówią prawdę o Biblii a także o tym co dzieje się w obszarze polityki. Poczucie brania udziału w czymś doniosłym, w budowaniu lepszego świata jest czymś co Chojecki, w nieco karykaturalnej formie sprzedaje swoim wyznawcom. W kontekście „wielkiego dzieła” jakie realizują wyznawcy rodzi się w nich naturalnie poczucie wielkiej odpowiedzialności i lojalności danej idei a wszelkie zaniedbania wzmacniają w nich poczucie winy. Sam Chojecki ostro piętnuje tych, którzy w jakiś sposób wykazują „odchylenie niebiblijne, wielokrotnie przywoływał on historie rzekomych dawnych członków swojej grupy, których za odejście spotkały przeróżne nieszczęścia. Takie zestawienie poczucia misji oraz adekwatnego do niego poczucia winy za zbyt małe zaangażowanie na rzecz sekty jest jaskrawym przykładem destrukcyjnej psychomanipulacji. Chojecki stręczy poczucie winy nawet swoim widzom czy członkom tzw. Klubów Idź Pod Prąd, które są przedsionkiem do sekty. Wśród członków sekty takie działanie staje się z czasem motywacją do ogromnych wysiłków i poświęceń, których wymaga wielka sprawa. Tak właśnie jest w przypadku Chojeckiego, który wymaga od nich nie tylko utrzymywania swojej rodziny i „kościoła”, ale także ciągłego rozwijania jej działalności, zakupu lokali, terenów, darmowych prac na rzecz sekty (remonty zajmowanych pomieszczeń, przygotowywanie imprez). W ostatnim czasie judzi ich on wizją „biblijnego uniwersytetu”, na który już zaczął zbierać pieniądze.
Równolegle wzmacniane jest w szeregowych członkach poczucie wyjątkowości, a dzieje się to poprzez pochlebianie im a także złudne obietnice zapewniające, że i oni kiedyś zostaną przywódcami ruchu, którego niewielkie trybiki stanowią dziś. Chojecki wielokrotnie powtarzał, wrzeszcząc z ekranu, że „to wy zostaniecie kiedyś pastorami, liderami lokalnych społeczności i kościołów”. Odzwierciedleniem elitarnej mentalności , jaka charakteryzuje sekty, jest więc postawa dystansu, podejrzliwości a nawet pogardy do osób spoza zamkniętego kręgu. Przekonani są oni nie tylko o własnej wyjątkowości, mądrości ale i ogromnym potencjale i możliwościach, co skutecznie pielęgnuje w nich Chojecki wmawiając im, że ich grupa jest potężną siłą mającą wpływ na losy Polski a nawet znaczącą na arenie międzynarodowej oraz, że to oni niosą kaganek ewangelizacji Polski a także przyczyniają się do wyzwolenia, kolejno, Tajwanu, Iranu, Hong Kongu. Uformowani już w tym przekonaniu adepci sekty będą więc mieli ogromne trudności z przyjęciem słusznych uwag lub racjonalnej krytyki od osób pozostających poza kręgiem grupy. U Chojeckiego wrogość do otaczającego świata, budowanie poczucia zagrożenia z jego strony jest pielęgnowana ze szczególną troską. Jego wyznawcy nie mają prawa w najmniejszym stopniu zakwestionować jego ocen i analiz.
Dualizm, czyli ta charakterystyczne dla sekty Chojeckiego, postrzeganie świata w ujęciu skrajnie biegunowym, pojmowanie rzeczywistości jedynie w dwóch przeciwstawnych aspektach. Przy jednoczesnym pomijaniu lub wręcz negowaniu wielości możliwych wyjaśnień problemów. U Chojeckiego widzimy to w jaskrawej postaci. Chodzi o konflikt świata zachodniego z Rosją i Chinami a także muzułmanami. Przedstawiane jest ono w kategorii walki dobra ze złem, „imperium dobra” kontra „imperium zła”. Czerń i biel, dobro i zło, sacrum i profanum a na końcu rzeczywistość sekty w relacji do otaczającego świata.
Syndrom oblężonej twierdzy
Sekta musi także pielęgnować w wyznawcach poczucie zagrożenia ze strony osób i grup pozostających poza jej wpływem. Paweł Chojecki, podobnie jak inni guru, często określał on nieprzychylnych jego „kościołowi” dziennikarzy czy krytyków mianem agentury, która, koniec końców, działa na zlecenie Szatana. Hermetyczny i totalitarny charakter jego grupy, organizowanie wyznawcom niemal całości czasu wolnego oraz wzajemna inwigilacja członków, pozwala im wierzyć, że przeciwko nim sprzysięgły się jakieś ciemne siły, zawiązano przeciwko nim spisek. Chojecki setki razy wskazywał źródła pochodzenia tego spisku (jezuici, służby rosyjskie, chińskie, niemieckie). To też ma podkreślać ogromne znaczenie ruchu i tego co robią. Znajomi, rodzice czy partnerzy członków sekty, którzy nie dali się do niej wciągnąć zostają przedstawieni jako osoby szkodliwie wpływające na „żołnierza Chrystusa” a sam Chojecki wiele razy pochwalał zerwanie więzi i znajomości nie tylko z narzeczonymi ale i rodzicami, którzy nie akceptują przynależności swych bliskich do antypolskiej i antykatolickiej sekty. Wszystko to podsycane jest odniesieniami do prześladowań pierwszych chrześcijan i ma utwierdzić adeptów w przekonaniu, że takie sytuacje musza spotykać ich ze względu na wielkie dzieło, w którym biorą udział. Zobrazowaniem stosowanie tego zabiegu w sekcie Chojeckiego może być fragment programu z udziałem nastoletniego syna Radosława Kopcia, członka sekty z wewnętrznego kręgu. Młody chłopiec mówi o tym, jak bardzo ich grupa nie jest akceptowana w świecie zewnętrznym, jednocześnie mówi, że jest pewny, że prawda stoi po ich stronie. „Oni chcą iść za złem” – powiedziało dziecko. Program z udziałem dzieci prowadziła Kornelia Chojecka, która spytała kim są „oni” a odpowiedź widocznie ją zadowoliła. Kim więc są “oni” według tego zindoktrynowanego dziecka? Odpowiedź: „Wszyscy dookoła”.
Fundamentalizm
Cechą sekt jest także fanatyzm i fundamentalizm, który w grupie Chojeckiego jest wręcz porażający. Nawet ludzie związani z nimi jedynie za pośrednictwem Internetu, pod ich wpływem, stają się osobnikami agresywnymi, nie stroniącymi nawet od gróźb. Przekonanie o posiadaniu jedynej prawdy, przedstawianie swoich racji w sposób pozbawiony jakichkolwiek wątpliwości, ślepe posłuszeństwo wobec lidera, któremu nikt nie ośmieli się sprzeciwić czy nawet z nim nie zgodzić, to typowa dla sekt postawa fundamentalistyczna.
Moralność i etyka
Każdy kościół czy religia ma zasady postępowania moralnego. W sektach zagadnienie postępowania etycznego jest zróżnicowane i często skomplikowane. W ruchach o orientacji dalekowschodniej mamy więc wskazówki dotyczące ubioru, żywienia, odpowiednich postaw w czasie medytacji. Do tego dochodzą ścisłe wytyczne odnośnie życia społecznego, płciowego, rodzinnego. W lubelskim KNP także wypracowano pewien zespół zasad, nawiązujący do pokazowego purytanizmu, Chojecki wyznaczył w jaki sposób ubierać się mają kobiety w sekcie, jaka jest ich rola, co im wolno a czego nie. Pod jego kontrolą jest życie prywatne, rodzinne członków sekty o czym wielokrotnie mówił sam. Dowiedzieliśmy się, że nachodzili oni chłopaka u którego na noc została dziewczyna, wiemy, że „pastor” jest tym, który ingeruje w życie rodzinne wyznawców podnosząc nieraz ich problemy na forum publicznym i ferując wyroki. Jeden z ich programów pt. „Pogotowie rodzinne” ma wskazywać wyznawcom jak według Chojeckiego ma wyglądać życie „prawdziwej chrześcijańskiej rodziny”. Dodać tutaj należy, że programy te są pseudoeksperckim bełkotem fanatyka oderwanego od realnego świata.
Chojecki bardzo często mówi o etosie rycerskim, na logo swojej telewizji wziął sobie husarskie skrzydła, łechta wyznawców komplementami o honorze, rycerskości i nie poddawaniu się. Nie przeszkadza mu to jednak zaszczepiać w nich wrogość wobec otaczającego świata, obrzucać jaskrawymi kłamstwami ludzi i środowiska krytyczne w stosunku do wyznawanych przez nich poglądów, które bardzo często mają charakter, nie tylko antykatolicki ale i antypolski. Jeśli chodzi o byłych członków jego sekty to niegdysiejsi „bracia” i „siostry” zostają okryci zasłoną milczenia, nie wspomina się o nich więcej (chyba, że w charakterze przypowieści o zagubionych owieczkach) i zrywa z nimi wszelkie kontakty. Realne więzi koleżeństwa czy przyjaźni w sekcie Chojeckiego nie istnieją, jak wiemy z samych wypowiedzi lidera, przestrzegany jest tam ściśle system wzajemnej kontroli członków a donosicielstwo jest wręcz cnotą. Sprzeciw czy odstępstwa od panujących zasad są tłumione i karane. Stosowane kary to na przykład kilkugodzinne nasiadówki podczas których „grzesznik” jest strofowany przez swoich „braci w Chrystusie”. Może to być także chwilowe wykluczenie z imprez organizowanych przez sektę, co spotkało niegdyś ich etatowego Żyda Ivana Belostenko przy okazji jakiegoś sporu z Marianem Kowalskim. Belostenko został wykluczony z kilku wydarzeń a następnie musiał publicznie kajać się przed guru oraz członkami najbliższego kręgu sekty.
Totalna kontrola
Jeśli chodzi o sferę życia seksualnego, mamy do czynienia z sektami promującymi rozwiązłość jak np. Dzieci Boże (dziś Rodzina) Dawida Berga, która w latach 70-tych propagowała „prostytucję dla Jezusa” a z drugiej z traktującymi ten temat represyjnie i to do nich zdaje się należeć sekta Chojeckiego, pomimo, że głosi on, że seks i stosunki towarzyskie są naturalne to obwarowuje je konkretnymi restrykcjami wpisującymi się w linię światopoglądową swojej grupy. Problematyka ta poruszana jest przez niego w programach typu „Pogotowie rodzinne”, gdzie mamy do czynienia z wykoślawionym obrazem zwykłych międzyludzkich relacji. W poddanych ciągłej kontroli członkach sekty Chojeckiego ujawnienie zainteresowania odmienną płcią (poza programowym nauczaniem teoretycznym) nie jest prawdopodobnie tolerowane, stąd wiele razy obserwowaliśmy programy w których 30-kilku letnie kobiety i mężczyźni mówią o związkach i partnerstwie jak dzieci kończące podstawówkę. Lęk wyznawców przed narażeniem się na donos do lidera ze względu na zachowanie mogące sugerować np. zaloty, dajmy na to Czarka do Kornelii, wpływają negatywnie na ich rozwój osobowy i mogą powodować trwałe zahamowania w sferze seksualnej jak i kontaktów międzyludzkich. Zablokowana zostaje także tendencja do odpowiedzialnego partnerstwa i wychowania do miłości.
Ingerencje w życie rodzinne wyznawców są także charakterystyczne dla sekt i są na porządku dziennym w omawianej grupie. Słyszeliśmy kilka „świadectw” wyznawców Chojeckiego mówiących o rozbitych rodzinach i porzuconych partnerach, którzy nie chcieli dołączyć do tej szkodliwej grupy. Izolacja od świata zewnętrznego jest tutaj pomocna w utrzymaniu wyznawcy w szeregach sekty. Najlepszym przykładem tego jest jedna z wypowiedzi żony Pawła Chojeckiego, Marzeny. Mówiła ona o tym, że samo odczuwanie potrzeby czy chęci do kontaktu z kimś spoza grupy może świadczyć o tym, że dzieje się coś złego. W sektach tego typu wywierana jest psychiczna presja aby adepci kształtowali swoje życie prywatne według założeń lidera i przyjętej linii światopoglądowej a rodziny swoje budowali i utrzymywali wewnątrz struktur ruchu.
Stąd w KNP mamy całe rodziny, których dzieci wykorzystywane są propagandowo w programach IPP i indoktrynowane w myśl apokaliptycznych wizji „pastora” Chojeckiego. Dzieci, które nie miały wpływu na to w jakim środowisku dorastają, wyuczone propagandowych formułek, dorastają w świecie, który jest utopią, ułudą ograniczającą ich osobowy rozwój, słowem w toksycznej rzeczywistości. Dzieci, które oglądamy w programach IPP kiedyś zetkną się ze światem zewnętrznym po latach indoktrynacji i, skonfrontują rzeczywistość z bańką tworzoną przez Chojeckiego i będzie to dla nich szok. Okaże się bowiem, że „wujek pastor” wcale nie ma wpływu na światową politykę, nie będzie drugim Lutrem a dzieciństwo spędzone w dusznej atmosferze sekciarskich, wulgarnych sesji i pod kontrolą, pozbawionego ludzkich uczuć, guru to najgorsze co mogło ich spotkać. W sektach przestrzeganie kanonu norm moralnych nakierunkowane może być więc na podporządkowanie się autorytarnej woli lidera.
Cele grupowe
Sekta musi posiadać także jasno określony cel swojej działalności. Jasno określone cele grupy motywują członków do działania i poświęceń, jednocześnie wychodząc naprzeciw ich osobistym aspiracjom czy chęci spełnienia. Rozumie to doskonale Chojecki, który swoim wiernym wyznacza coraz to kolejne zadania, nie wymagające od nich wprawdzie wielkiego zaangażowania, ale zaspokajające ich potrzebę brania udziału w czymś istotnym a przy okazji wypełniające czas wolny. W naturalny sposób wśród sympatyków grupy wytwarza się coś w rodzaju konkurowanie o większe zaangażowanie na rzecz sprawy (większe wpłaty, drukowanie banerów reklamowych i plakatów).Mowa tutaj o kolejnych akcjach hashtagowych, fotografowaniu się z wydrukowanymi kartkami z narzuconym na dany tydzień czy miesiąc hasłem, czy spamowania internetowych for. Otoczka robiona wokół takich akcji ma dać im poczucie dobrze spełnionej misji, motywować do poświęcenia własnych pieniędzy czy pracy na rzecz sekty.
Organizacja Chojeckiego, podobnie jak wszelkie inne tego typu grupy, wychodzi naprzeciw wszelakim oczekiwaniom werbowanych ludzi. W „świadectwach” nagrywanych przez ludzi spotykamy więc i chora na raka kobietę, która specjalnie dla sekty wróciła z mężem ze Szwecji, mamy alkoholików i niedoszłych samobójców, których dano chwilowe zrozumienie (jednak nie wtajemniczono na tyle, aby wziąć ich pod swoje skrzydła i zapewnić opiekę i powrót do normalności). Dla każdego z nich jest przygotowana odpowiednia formuła wciągnięcia go do sekty. Niewielu z nich zostaje w niej aktywnych, większość jest jednorazowo użyta propagandowo. Ludzie, którzy nabrali się na sektę Chojeckiego mówili wprost o tym jakie szczególne zainteresowanie i „bombardowanie miłością” spotkało ich na początku ich kontaktów w grupą. To standardowa zagrywka wszelkich sekt odnośnie ich ofiar.
Marcin Pytlak, w książce, którą posiłkuje się przy pisaniu tego tekstu, pisze, że współczesna psychologia społeczna rozróżnia trzy orientację na realizowanie celów, będące dodatkowym kryterium w klasyfikacji nowych ruchów religijnych. Orientacja zadaniowa polega na przydzieleniu grupie konkretnego zadania i żądania jego realizacji. W przypadku sekty Chojeckiego mało to miejsce przy różnych okazjach. Było to pozyskanie siedziby w Siennej pod Nowym Sączem a następnie jej remont przez adeptów (przecieki z sekty mówią o kredytach branych przez adeptów na sfinansowanie widzimisię „pastora” Chojeckiego), był to wysiłek na produkcję gadżetów partii, która od początku była wydmuszką, teraz wysiłek przekierowany jest na „biblijny uniwersytet”, który będzie najkosztowniejszym z przedsięwzięć sekty, a więc wymaga zwiększonej uwagi i wysiłku członków i sympatyków. W tego typu totalitarnych sektach dopuszcza się poświęcenie wszelkiego rodzaju dóbr i wypracowanych bogactw na rzecz wspólnego celu. Przecieki z sekty Chojeckiego mówią o kredytach jakie, podobno, zaciągali jego wyznawcy na kolejne projekty „pastora”.
Organizacja czasu wolnego
Mówiąc o organizacji życia społecznego w grupie mówimy także o planowaniu czasu wolnego członków grup. W różnych sektach ma to różny charakter. Te bardziej opresyjne posiadają narzucany wyznawcom niemal cały harmonogram dnia i wykonywanych czynności. Sekty takie zbliżają się do modelu funkcjonowania wspólnot klasztornych. Przykładowo adepci Hare Kryszna mają dzień rozplanowany na wiele rytuałów i ceremonii, mantrowanie, pracę na rzecz wspólnoty. Ich dzień zaplanowany jest od świtu do nocy, do czego wlicza się także wytyczne odnośnie posiłków. W przypadku tej sekty, tak zorganizowany dzień adeptów uniemożliwia im bliższe kontakty i więzi między sobą.
Organizacja Świadków Jehowy nie prowadzi życia wspólnotowego, zobowiązani są jedynie do uczestnictwa w spotkaniach dwa lub trzy razy w tygodniu. Każdy wyznawca ma jednak wyznaczone limity czasu „nauczania”, co organizuje im czas wolny. Ci, którzy nie wyrabiają „norm” uważani są za chorych lub nie do końca wartościowych duchowo.
W podobny sposób działa Kościół Zjednoczeniowy znany bardziej jako sekta Moona, którego założenia określają pracę i pozyskiwanie pieniędzy dla sekty za akt wiary. Czynią to niemal całymi dniami prowadząc handel uliczny i domowy. Sekta Moona jest powiązana finansowo i, po części, ideologicznie z organizacjami południowych baptystów z Virginii w USA czyli rodziną Falwellów. Pieniądze Moona pozwoliły Jerry’emu Falwellow seniorowi uniknąć bankructwa i stworzyć wielką wspólnotę baptystyczną, która cechuje się także tzw. chrześcijańskim syjonizmem. Rodzinę Falwellów wizytuje w USA rodzina i współpracownicy Chojeckiego. Wszystko wskazuje na to, że otrzymuje on również finansowe wsparcie od tej grupy i jej organizacji.
Sekta Chojeckiego nie ma, póki co, możliwości prowadzenia życia społecznego na zasadzie klasztornej, choć hierarchia grupy ma już pewne tego symptomy a lider wypełnia tę lukę, jak tylko się da. Ścisła wierchuszka sekty, stanowiąca także ekipę redakcji Idź Pod Prąd, jest zaangażowana w ich projekty każdego dnia. Tworzą oni programy, spędzają czas wysłuchując kilkugodzinnych tyrad Chojeckiego, wszelkie uroczystości i wydarzenia rodzinne obchodzone są wewnątrz grupy i pod jej nadzorem. Dotyczy to np. „ślubów”. Chojecki maltretuje swoimi programami swych wyznawców niemal przez cały dzień i cały tydzień. Wielu z nich, najbliższy krąg, bierze w nich udział na żywo, sympatycy zaś poświęcają im kilka godzin dziennie. Kilkukrotnie zdarzyło się także, że sympatycy sprzed komputerów chwalili się tym, że oglądają każdy ich program. To musi oczywiście wpływać na relacje rodzinne i międzyludzkie w ich gronie. Dla ścisłego kręgu sekty co kilka miesięcy organizowane są kilkutygodniowe obozy, mające na celu integrację grupy, utrwalenie kontroli nad nią. Nie uczestniczą w nich jednak wszyscy, którzy zostali zanurzeni przez Chojeckiego w Zalewie Zemborzyckim, a jedynie ci, którzy stanowią dla nich najznakomitsze kąski, czy to pod względem przydatności czy finansowym.
Dla reszty organizowane są raz na jakiś czas tzw. „zjazdy chrześcijan” lub „zjazdy patriotów”. Są to weekendowe zjazdy, oczywiście odpłatne w kwocie 300-500 zł, które na moment dopuszczają ich do poczucia spójności z grupą tych, którzy wspierają ich finansowo z daleka.
Hierarchia grupowa
W sektach istotnym jest kto kim jest i jakie w związku z tym posiada w niej przywileje. W przypadku KNP są to członkowie rodziny Chojeckiego oraz najbliżsi współpracownicy tworzący redakcję IPP. Cieszą się oni uznaniem w oczach szeregowych członków czy sympatyków. Kilka przykładów z nagranych przez sympatyków bądź członków dalszego kręgu pokazuje nam również, że grupa Chojeckiego stosuje zabieg charakterystyczny dla wszystkich sekt. Jest to otaczanie największym zainteresowaniem. Mimo, że w hierarchii grupy posiadają oni najniższy status nowicjuszy to im poświęcone jest najwięcej uwagi. Otaczani są oni wyjątkową serdecznością (utarło się określenie tego zabiegu jako „bombardowania miłością”) i troską. Oferuje się im bezwarunkową akceptację, wszechstronna pomoc i absolutne zainteresowanie. Sekty oferują przy tym nowym adeptom ułudę spełnienia się w łonie grupy w swoich zainteresowaniach. Specjalnie dla nich podejmuje się tematy, które ich interesują, robi wszystko by poczuły, że właśnie odnalazły swoje idealne miejsce na ziemi. Przykładem takiej działalności w sekcie Chojeckiego jest starsze małżeństwo, które pod wpływem ich programów zdecydowało się na powrót do Polski ze Szwecji. Przyjechali oni do Lublina, gdzie sekta pomogła im się zaaklimatyzować (nie obyło się to raczej bez jakiegoś, możemy tylko domyślać się jakiego, wkładu z ich strony). Zostali wykorzystani propagandowo w nagrywanych „świadectwach” mówiąc dokładnie to na co zalecają zwracać uwagę eksperci ds. sekt. Nie żyjąca już kobieta, która zmarła na raka, mówiła o tym, jaką miłością otoczona została przez sektę Chojeckiego, o tym, że odnalazła w niej sens życia i pragnie by dołączyły do niej także jej dzieci.
Innym przykładem takiego działania, choć jednak osobnym jest postać Mariana Kowalskiego, dosłownie kupionego przez Chojeckiego zaraz po tym, gdy dzięki kandydowaniu na urząd prezydenta RP w ramach Ruchu Narodowego i wielu wizytom w mediach stał się osobą znaną, wypromowaną na bezkompromisowego lidera narodowców. Przy trwającej ówcześnie „modzie na patriotyzm” takie posunięcie ze strony „pastora” było wręcz idealne. Kowalski, który jest typowym oportunistą, pozbawionym wykształcenia osiłkiem, za to z przerostem ego i ambicji został przedstawiony widzom Chojeckiego jako opuszczony po wyborach, samotny wojownik. W czasie zbiórki internetowej uzbierao dla niego 40 tysięcy zł, sumę jakiej Kowalski w życiu nie widział. W zamian za to zgodził się zostać wabikiem do sekty a Chojecki wypłacał mu od 15 do 18 tysięcy miesięcznie. Kowalski został zatrudniony jako wabik, dlatego miał większą swobodę niż członkowie sekty. Celowo podkreślano to, że jest on rzymskim katolikiem, jednak z biegiem czasu i pod wpływem sekty i on zradykalizował się w prostackim, antykatolickim zamordyzmie Chojeckiego. Miało to na celu pokazanie, że także katolicy popierają i słuchają Chojeckiego. Mariana Kowalski, który jest bardzo łasy na pochlebstwa, o czym doskonale wiedział guru sekty, szybko został tam czymś z rodzaju politycznego i życiowego autorytetu, mimo, że czterokrotny rozwodnik niezbyt pasował do purytańskich wizji Chojeckiego. Zaczęto kadzić mu w sposób niesamowity, porównując do drugiego Piłsudskiego, jedynego wartościowego narodowca, w końcu nawet ewangelistę, który, zdaniem Chojeckiego, „przyciągnął do Jezusa więcej ludzi niż księża katoliccy”. Specjalnie pod jego zainteresowania robiono programy (kilka odcinków pt. „Pakuj z Marianem”) a ostatecznie podarowano mu atrapę partii politycznej, której mógł sobie prezesować. Oczywiście wystarczyły by same niebagatelne dochody, ale jak widać sekta pielęgnowała próżność swojego „poster-boya”.
Takie oddziaływanie wywołuje nienaturalne uzależnienie od nowych znajomych a wciągnięty w grupę stara się za wszelką cenę utrzymać satysfakcjonującą go, niezwykle przyjazną relację z nimi. Ta jednak kończy się gdy adept zostanie pełnoprawnym członkiem sekty. Kończy się bezwarunkowa akceptacja i miłość, zaczynają się zadania, wymagania wniesienia wkładu w grupę. Wtedy po raz pierwszy zaczyna się wymagać bezwzględnego posłuszeństwa wobec przywódcy, akceptacji przydzielonych mu zadań i starania się sprostania im.
W sektach nie ma miejsca na prawdziwą przyjaźń między jej członkami, mogłoby to zakłócić kontrolę nad grupą. Przywódcy z zasady nie tolerują takich relacji. W sekcie Chojeckiego, jak we wszystkich innych, powierzchowność relacji międzyludzkich jest jaskrawa. Kierownictwo takich grup ucieka się do różnych sztuczek aby nie dopuścić do nawiązania się prawdziwej relacji. Chojecki kilkukrotnie wspominał o inwigilacji członków wspólnot, które tworzył, szpiegowaniu intymnych relacji między kobietami mężczyznami, którzy później byli wydalani lub odchodzili sami. Po odejściu od grupy osoba taka traci „braci” i „siostry”, nie jest już nawet wspominana osobowo co także pokazuje ile warta jest przyjaźń w wydaniu sekty. W sekcie tej, członkowie musza pilnować się wzajemnie aby pomiędzy kimś nie „zaiskrzyła” jakaś bardziej szczera relacja, wiąże się to z natychmiastowym poinformowaniem lidera i wspomnianymi godzinami wysłuchiwania o nieprawomyślności swojego postępowania.
Przywódcy nie wykonują sami prac, które zlecają swym wyznawcom, ich rola ogranicza się do zachęt i motywowania ich do niej. Oni też są beneficjentami ich pracy, nadzorują ja, rozdają pochwały i zachęcają do jeszcze większego wysiłku. Tak jest w przypadku Chojeckiego, któremu remont jednego z pomieszczeń zajmowanych przez sektę w Lublinie za darmo zrobili Polacy pracujący w Niemczech, przebywający wtedy na urlopie. Jednym słowem, praca lidera polega na panowaniu, rozkazywaniu i wyznaczaniu zadań. W sekcie Chojeckiego szczególnie przedmiotowo traktowane są kobiety, które dosłownie mają traktować mężów jak władców, co wielokrotnie podkreślał Chojecki. Widać to zresztą także po zachowaniu jego żony, czy jego zachowaniu w stosunku do córek, a także przytaczanych przez niego opowieściach z życia rodzinnego. Chojecki i cały jego biznes utrzymują członkowie KNP oddając mu 10 procent przychodów. Oczywiście całość podejmowanych przez niego inicjatyw nie jest możliwa, jak twierdzi, ze składek widzów You Tube, dlatego zachodzi uzasadnione podejrzenie, że otrzymuje pomoc finansową z centrum w Virginii lub jeszcze innych ośrodków.
System władzy
Sekty, podobne do KNP, nie mogłyby funkcjonować bez władzy, która wyraża się w kontrolowaniu jednego członka przez drugiego. Lider musi więc wyrobić w członkach przekonanie, że taka obserwacja innych i donosicielstwo jest czymś wskazanym i pożądanym. Chojecki nie próbuje nawet ukrywać, że takie zachowanie jest w jego grupie preferowane i stosowane. Wobec tych, którzy w jakiś sposób dopuszczą się „odstępstwa”, cokolwiek nim będzie, może on zastosować jakąś karę, np. częściowe lub okresowe wykluczenie z wydarzeń w łonie sekty, co dla człowieka psychicznie uzależnionego od grupy będzie prawdziwą karą i sposobem przywołania go do porządku. Scenę taką w grupie Chojeckiego widzieliśmy ze wspomnianym Ivanem Belostenko, wykluczonym na pewien czas z ich spotkań za jakies nieporozumienie z Marianem Kowalskim, który poskarżył się „pastorowi”.
Chojecki jest w KNP liderem, najwyższym autorytetem i władcą. To on określa np. zasady ubioru i makijażu kobiet w gronie sekty a z jego wypowiedzi dowiedzieliśmy się niegdyś, że nawet doradza poszczególnym członkom sekty czy dany partner / ka są dla tej osoby odpowiednie. Wiele razy pochwalał także rozstania z osobami, które nie chciały zaakceptować zaangażowania się partnera w działalność KNP. Podobnie pochwala on zrywanie więzów rodzinnych na rzecz przynależności do jego sekty, choć zdarza mu się maskować je historiami o tym, że trzeba jednak rodziców przekonywać.
Ważnym aspektem sprawowania władzy w grupie, jest zauważalna aż nadto w KNP/IPP tendencja do naśladownictwa lidera, nawet jeśli chodzi o retorykę czy gesty, przez niższych w hierarchii wyznawców. Ci, którzy są niżej starają się być tacy jak ci wyżej, natomiast ci z góry mają za zadanie kontrolować niższych. Na samy szczycie stoi, oczywiście, wzór cnót, czyli lider.
Charakterystyka przywódców
Mimo różnorodności sekt, wszystkie posiadają przywódców obdarzonych charyzmą, umiejących porwać ich swymi płomiennymi mowami. Chojecki nie jest tutaj wyjątkiem, choć wulgarność jego przemów a zarazem to jak gubi się w swoich własnych historiach, jest czymś niesamowitym. Przywódcy sekt są osobami inteligentnymi a zarazem cynicznymi, nie odczuwającymi żadnych oporów przed kłamaniem w żywe oczy i obstawianiu przy swojej racji mimo przytłaczających argumentów krytyków. W wyznawcach umacnia to poczucie, że ich liderzy są kimś kogo obdarzyć mogą szczególnym zaufaniem. Często zdarza się, że liderzy mają jakąś wiedzę na temat psychologii, psychoterapii oraz znajomością mechanizmów rządzących życiem społecznym. Wystarcza to do kontrolowania odciętej od świata zewnętrznego grupy, jednak nie wytrzymało by zderzenia z realnym współżyciem w łonie społeczeństwa. Dlatego też Chojecki nigdy nie podjął się żadnej dyskusji z kimkolwiek, unikał nawet organizowanych przez IPP spotkań z gośćmi. Jeśli chodzi o jego przygotowanie to znamienne SA tutaj jego kontakty z amerykańskimi organizacjami religijnymi. Wspominał także o „amerykańskich misjonarzach” w Lublinie, którzy pomagali im budować wspólnotę. Nie jest więc wykluczone, że brał udział w jakichś kursach czy warsztatach pomagających stosować techniki manipulacji i zarządzania grupą.
Podstawową cechą przywódców takich jak Chojecki jest to, że są nieprzewidywalni. Wynika to z faktu, że nie wiąże ich żadna tradycja ani kanony, nie odpowiadają przed nikim za swoje czyny i słowa, sami dla siebie stanowią normę postępowania wymagając przy tym zaakceptowania jej przez innych.
W sekcie Chojeckiego zauważyć to możemy choćby na przykładzie nagłych zmian narracji lidera, przeważnie w sferze polityki. Partia czy politycy, dziennikarze czy nawet idee wychwalane przez niego przez długi czas, mogą z dnia na dzień stać się bezwartościowymi a nawet szkodliwymi. Nie powoduje to najmniejszej reakcji jego wyznawców, którzy bezkrytycznie przyjmują, zmienioną o 180 stopni narrację i dopasowują się do niej.
W samej redakcji IPP widzieliśmy wiele razy, przypadkowe popadanie któregoś członków w chwilową niełaskę guru. Jeśli chodzi o jego córki to, jako, że stanowią trzon redakcji, nie były karane np. odsunięciem na jakiś czas od danej roli, jednak takie rzeczy miały miejsce. Miejsce „ukaranych” zajmowali nagradzani. W sektach zagrywki takie służą temu aby członkowie sekty nigdy nie byi pewni stałości swojej pozycji, byli zdani na lidera, który ma ostateczne zdanie i osąd. Tak sprawa miała się w tzw. Klubach Idź Pod Prąd, które były przedsionkami do sekty KNP, swego rodzaju sitem. Ludzie, którzy je tworzyli dali się nabrać na patriotyczną otoczkę grupy Chojeckiego, z czasem jednak coraz bardziej na wierzch wychodziły faktyczne cele idee Chojeckiego a jakakolwiek samodzielność w tych grupach była tłumiona.
Wśród technik sprawowania władzy stosowanych przez Chojeckiego wyróżnić możemy przeświadczenie wyznawców o szczególnych kompetencjach lidera w wielu dziedzinach, mamienia nagrodą (w postaci „porwania wiernych” a bliżej ziemi, stania się kimś znaczącym w grupie lub liderem jakiegoś „kościoła”) lub kary w przypadku nieposłuszeństwa. Techniką sprawowania władzy rozróżnianą w sektach jest także ukierunkowanie na wychowanie i wpajanie swoich idei i zasad. Odnosi się to głównie do ruchów o długiej już historii, w których na świat przychodzą kolejne pokolenia adeptów, jednak i u Chojeckiego widzimy takie zakusy. Na razie ofiarami jego działalności są jego własne dzieci oraz dzieci członków najbliższego kręgu, które indoktrynowane są w ramach ich obozów szkoleniowych i programów. Chojeckiemu marzy się także własny uniwersytet oraz domowe nauczanie dzieci, skupione na zideologizowanym nauczaniu jego samego.
Technik odwołujące się do wzbudzenia w członkach sekt nadziei na nagrodą albo lęk przed karą są stosowane najczęściej. Tak samo robi Chojecki a widoczne jest to np. w przytaczanych przez niego historiach ludzi, którzy rzekomo kiedyś upuścili wspólnotę, której on szefował a przez to spotkały ich życiowe nieszczęścia takie jak rozpad rodziny, narkomania dzieci, alkoholizm czy depresja. Świadomość nagrody lub kary jest ciągle podsycana w adeptach sekty, mogąc stać się z czasem ich jedyną motywacją wykonywanych działań. Wyznawcy będący odseparowani od świata zewnętrznego, zamknięci w szczelnym kręgu grupy, kontrolowani i żyjący z złudnej rzeczywistości, dodatkowo nastraszeni wrogo nastawionym do nich światem, poruszając się z gąszczu manipulacji dotyczących aktualnych wydarzeń jak i interpretacji Biblii gubią się w tym wszystkim i nie zdają sobie sprawy ze zniewolenia jakie stało się ich udziałem. Z tego powodu też powodu nie próbują nawet się z niego wyzwolić. Zresztą po długim czasie przebywania w hermetycznej grupie, konfrontacja ze światem, który nie jest dwubiegunowy, mogłaby być dla nich bolesna.
Świadomość grupowa
Świadomością grupową w sekcie można określić ogólne pojęcie jej członków co do celów grupy, jej naukach i przyjętych zasadach. Cechą zdrowych, poprawnie funkcjonujących grup, jest posiadanie klarownie sformułowanych przekonań, z którymi każdy członek może zapoznać się przed przystąpieniem do niej. Uczciwym jest aby członek miał pełny obraz wyznawanych przez grupę poglądów i idei, z którą się zgadza i, z którą po przystąpieniu będzie się utożsamiał.
Sektach jednak mamy do czynienia z istnieniem wielu poziomów prawdy, wtajemniczenia. Inna jest doktryna oficjalna, prezentowana opinii publicznej oraz nowicjuszom, inna ta zarezerwowowana dla wtajemniczonych. Widać to na dwóch przykładach odnoszących się do sekty Chojeckiego. Pierwszy to zatrudniony przez nią Marian Kowalski, który prawdopodobnie naprawdę nie wiedział o amerykańskich kontaktach Chojeckich i ich dziwnych powiązaniach, wierzący, że całe to przedsięwzięcie realizowane jest w datków widzów You Tube. Kowalskiego zresztą trudno podejrzewać o zadanie sobie trudu sprawdzenia tego ponieważ w jego roli interesowały go jedynie dobre warunki finansowe oraz możliwość złudnego spełnienia się w roli lidera czy autorytetu. Sam Chojecki musiał zresztą wiedzieć, że Kowalski nie jest osobą godną zaufania, której należałoby wspominać o tajnikach działalności jego sekty.
Drugim przykładem są Kluby Idź Pod Prąd, które w pierwszej fazie działalności IPP wykwitły masowo w Polsce i wśród emigrantów. Dano im bowiem satysfakcjonującą idee środowiska patriotycznego, w którym mogą działać i utożsamiać się z nim. Niewielu z nich zapewne zdawało sobie sprawę, że ideologią grupy Chojeckiego jest wspomniany „chrześcijański syjonizm” na wzór baptystów z Virginii i prawdopodobnie stamtąd wspomagany finansowo. Nie mogli wiedzieć też o kontaktach i powiązaniach Chojeckiego ze środowiskami żydowskimi występującymi jawnie przeciwko polskim interesom i polskiemu narodowi. To wszystko ujawniało się stopniowo w ramach radykalizacji przekazu KNP/IPP. Z Klubów wyłowiono tych, którzy gotowi byli przyjąć ideologię sekty i jej przekonania, podporządkować się jej, reszta powoli dogorywa albo już przestał istnieć. Część Klubów IPP, których przecież podstawą istnienia miało być zaangażowanie patriotyczne, stopniowo zaczęła ewoluować w tzw. grupy biblijne.
Ale nawet i ci wyłowieni z Klubów IPP nie są do końca wtajemniczeni w meandry powiązań Chojeckiego a dostąpienie przez nich np. takiego awansu jak wyprawa do USA to rzecz nieosiągalna. Trzon grupy stanowi bowiem kilka rodzin. Sam Chojecki mówi o „doświadczonych chrześcijanach” wskazując przy tym na Pawła Machałę i Radosława Kopcia, najbliższych współpracowników, oraz o „niemowlętach w Chrystusie” jak określa nowych adeptów grupy. Członkowie najbliższego kręgu Chojeckiego prawdopodobnie wierzą w to, że ich grupa nie oszukuje nowicjuszy nie mówiąc im całej prawdy o swoich celach czy ideologii ponieważ ci ostatni mogliby jej nie zrozumieć lub błędnie zinterpretować, dlatego np. propaganda proamerykańska i proizraelska sączona była stopniowo.
Nieujawnianie wyznawcom wszystkich szczegółów związanych z doktryną i działalnością sekty posiada jeszcze dwie zalety. Pierwsza z nich to utrzymywanie ich w niewiedzy zapobiegającej odejściu z grupy. Gdy członek mógłby zacząć mieć wątpliwości co do słuszności założeń i celu, mówi mu się, że jeszcze nie dojrzał do poznania całej prawdy albo zrozumienia pewnych zagadnień. Druga to wyeliminowanie krytyki ze strony szeregowych członków. No bo jak, ktoś mający znikomą wiedzę odnośnie prawd wyznawanych przez sektę, mógłby krytykować mistrza i jego najbliższych uczniów?
Sekta czy nie?
Paweł Chojecki wielokrotnie użalał się nad nazywaniem jego organizacji sektą i nieudolnie próbował udowadniać, że nią nie są. Koronnym argumentem było to, że organizacja jest zarejestrowana. Chojecki karmi swoich wyznawców zapewnieniami, że grupa podejmuje jakieś kroki prawne przeciwko swoim krytykom. Tak było w przypadku akcji w Siennej, o której w programach IPP mówiono dużo i dołożono informacje całkowicie nieprawdziwe. Czy Chojecki może pozwać kogoś za nazywanie jego grupy sektą? Czy w związku z niejasna definicją, sądy w Polsce stosują ten termin? Samo pojęcie sekty nie ma odgórnie narzuconych, negatywnych treści, te wynikać mogą jedynie z jej działalności. Słowo sekta jest określeniem opisowy a nie wartościującym i oznacza samodzielny, socjologiczny typ społeczności.
Nazywanie danej grupy sektą mieści się w dopuszczalnej ocenie jej działalności, stylu bycia, poglądów. W 2002 roku sąd w Lublinie umorzył postępowanie z powództwa sekty Misja Czaitanii skierowanej przeciwko krytykującej ich kobiecie. Chodziło właśnie o używanie terminu sekta.
Kamuflaż
Zatajanie swoich prawdziwych celów, jest typowe dla działania werbunkowego sekt. Nie inaczej jest w przypadku IPP/KNP. Na początku nadawanie programów na kanale You Tube, Chojecki i jego świta nie wspominali zbyt często i dosadnie o swoich prawdziwych poglądach na wiele spraw. Wszystko ubrano w patriotyczne piórka, co przyciągnęło do ich „klubów IPP” sporo ludzi, w tym przebywających na emigracji.
Chojecki radykalizował się z czasem, stopniowo wychodziły na jaw podejrzane konotacje ze środowiskami amerykańskich „chrześcijańskich syjonistów”, z niejakim Jonnym Danielsem czy byłym współpracownikiem Gazety Wyborczej Eli Barburem. Wylewając z siebie codziennie rzekę słów, Chojecki nie może ustrzec się pewnych wpadek, co jest odnotowywane przez obserwatorów. Podczas gdy swoich wyznawców napycha historyjkami o cudach bożych na każdą okazję, to ci, którzy chcieli wyłapali np. kilka sprzecznych wersji „nawrócenia” pana „pastora” a dopiero w którejś z nich pojawił się tajemniczy „amerykański misjonarz”, który na początku lat 90-ych pomagał mu organizować podobne wspólnoty.
Początkowo Kluby Idź Pod Prąd liczyły sobie po kilkanaście osób w wielu miastach Polski, Anglii czy Irlandii. W zamyśle były wstępem do werbunku do sekty, to z nich wyławiano potencjalnych adeptów, których potem „chrzcił” Paweł Chojecki. Tym, którzy w jakikolwiek sposób sprzeciwiali się pomysłom „pastora” dziękowano i zrywano z nimi kontakty. Coraz rzadziej też odbywają się, częste niegdyś, połączenia z klubowiczami podczas programów. Część z nich na pewno zorientowała się na co dali się nabrać.
Sekty kamuflują się w różny sposób, starając się wyrobić sobie dobrą opinię w społeczeństwie. Udzielają się przy akcjach charytatywnych, organizują zbiórki pomocowe, zajmują się ekologią oraz za wszelką cenę próbują zbliżyć się do edukacji i kultury. Jako przykład podać można Federację Kobiet na rzecz Światowego Pokoju, będącej fasadową organizacją sekty Moona (powiązanej z amerykańskimi protektorami Chojeckiego), która np. angażuje się w kampanie przeciwko wirusowi HIV, a w okresie stanu wojennego wysyłała do Polski świąteczne paczki z żywnością, środkami czystości czy słodyczami. To, oprócz dobrego PR, otworzyło ruchowi drzwi do wielu instytucji społecznych.
Sekta Chojeckiego działa podobnie. Dzieci „pastora” powołały do życia „Fundację Twój Ruch”, razem z innymi członkami sekty próbują swoich sił w ulicznych teatrzykach czy muzyce. Jest to typowa, fasadowa organizacja sprawiająca wrażenie grupy zajmującej się sztuką i kulturą, która jest przedsionkiem do pozyskiwania wyznawców sekty. Do obiegu wprowadzają książki, zarówno samego Chojeckiego, jak i amerykańskich fanatyków takich jak Michael i Deby Pearl. Dodatkowo przez jakiś czas IPP/KNP zbierało pieniądze na sprzęt sportowy dla lekkoatletki Marceliny Witek, która odwdzięczała się sekcie promowaniem jej swoim nazwiskiem (brała udział w ich programach).
Szczególnie oburzające jest to, że sekta ta próbuje wdzierać się do szkół pod pretekstem promowania amerykańskich uczelni (chodzi oczywiście o należący do rodziny Fallwelów biznes o nazwie Liberty University). Córka Chojeckiego, Kornelia, w tym roku wzięła udział w spotkaniu z uczniami licem im. Staszica w Lublinie, gdzie reklamowała sektę swojego ojca a następnie, wykorzystując markę publicznej placówki, uwiarygodniała organizację w programach IPP. Pismo w tej sprawie zostało wysłane do dyrekcji szkoły i, miejmy nadzieje, że następnym razem grono pedagogiczne zweryfikuje zapraszanych gości i nie będzie narażać młodzieży na kontakt z destrukcyjną grupą.
Kamuflaż prawdziwych założeń grupy jest także elementem werbunku członków i sympatyków, jak ma to miejsce w przypadku emanowania symboliką patriotyczną przez KNP/IPP. Tym, których chce się ściślej związać z wewnętrznym kręgiem grupy oferuje się zrozumienie akceptację, „bombardowanie” miłością i serdecznością przy jednoczesnym dogłębnym poznawaniu tych ludzi, ich zainteresowań, lęków czy nawyków. Rekrutacja taka odbywa się powoli, na przestrzeni miesięcy, adept jest stopniowo ale systematycznie karmiony ideologią grupy aż do momentu, w którym nie potrafi określić momentu, w którym zaczął postrzegać otaczającą go rzeczywistość w sposób inny niż czynił do tej pory. Liderzy sekt sporządzają w ten sposób coś w rodzaju portretu psychologicznego wyznawcy, co ułatwia im kontrolę nad nim.
Bombardowanie miłością i zauważalnie sztuczną serdeczność mogliśmy obserwować podczas zjazdów organizowanych dla sympatyków sekty Chojeckiego, podczas których nie szczędził im komplementów, nalazł chwilkę na krótką rozmowę z każdym. Technika ta zastosowana została także w stosunku do Mariana Kowalskiego, niespełnionego polityka, któremu w gronie sekty stworzono iluzję bycia kimś ważnym, autorytetem i liderem. Łasy na komplementy Kowalski w końcu uwierzył w to, że jest naprawdę kimś znaczącym a jego opinie mają dużą wartość. Zamknięto go w klatce studia IPP i wykreowano rzeczywistość alternatywną. Jego osoby jednak nie można zaliczyć do grona ofiar sekty Chojeckiego w przeciwieństwie do ludzi, którzy dzięki niemu się w niej znaleźli. On był sowicie opłacanym i pielęgnowanym wabikiem a wiedząc w czym bierze udział brnął w to przez 2,5 roku.
Kowalski został zatrudniony na etacie „autorytetu”. Pozyskiwanie rozpoznawalnych postaci przez sekty jest stałą praktyką. Widząc znaną twarz i kojarząc mniej więcej jej poglądy, ludzie łatwiej zawierzają grupie, którą ta osoba reklamuje. Międzynarodowe Towarzystwo Świadomości Kryszny taki autorytet znalazło w osobie Jurka Owsiaka, sekta Chojeckiego zaś w Marianie Kowalskim. Metodę tę sekta Chojeckiego wykorzystała kilkukrotnie, między innymi zapraszając do swojego studia Wojciecha Sumlińskiego, który nie orientował się z jakiego rodzaju grupą ma do czynienia.
W Polsce nadal autorytetem i szacunkiem cieszy się Kościół Rzymskokatolicki, stąd wiele sekt próbuje go w jakiś sposób wykorzystać. Metodami takimi może być np. powoływanie się na nieweryfikowalne a przychylne sekcie wypowiedzi rzekomych ludzi kościoła czy po prostu zmyślone historyjki. Wiele sekt marzy aby w ich szeregach znalazł się jakiś były ksiądz czy zakonnik. Zdarza się, że i duchowni odchodzą do sekt, a wtedy stają się w nich natychmiast świadectwami ich wiarygodności.
W 1995 roku sekta Hare Kryszna w swoim magazynie opublikowała wywiad z niejakim bratem Aelredem, rzekomym zakonnikiem z Australii i jednocześnie gorącym zwolennikiem dialogu Kościoła z sektą. Twierdził on, że Kościół mógłby jedynie zyskać na wymianie poglądów z kulturą Wschodu. Co znamiennego było w tym wywiadzie? Podane zostało jedynie imię owego zakonnika. Żadnych innych informacji, które mogłyby zweryfikować jego autentyczność. Nie podano miasta ani regionu z jakiego pochodził, zgromadzenia, w którym odbywał posługę ani żadnych innych informacji pozwalających na sprawdzenie czy człowiek ten faktycznie jest duchownym.
Kalkę takiej sytuacji zaserwował swoim wyznawcom Paweł Chojecki, który twierdzi, że pod wpływem jego „nauczania” już kilko księży zasiliło szeregi jego sekty. W końcu w programach IPP pojawił się niejaki „ksiądz Jerzy”, rzekomo były ksiądz, dziś mąż i ojciec, który zrezygnował z kapłaństwa bo zrozumiał, że Kościół zakłamuje naukę Biblii. Tak samo jak w przypadku australijskiego mnicha reklamującego sektę Hare Kryszna, oprócz imienia nie wiemy o „księdzu Jerzym” nic. Ale wpisując się w podręcznikowy dla sekt przykład manipulacji od razu urósł do rangi autorytetu zaświadczającego, że rację ma lider sekty. Należy przy tym pamiętać, że w schyłkowym okresie PRL także seminaria duchowne nadziewane były agenturą władzy a ojciec Pawła Chojeckiego był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa.
Kontrola grupowa
W sektach ważna jest żelazna dyscyplina i pełne podporządkowanie, dlatego stosuje się przeróżne systemy karania członków, których zachowanie nie mieści się w przyjętych przez grupę normach. Odstępstwa takie natychmiast spotykają się z dezaprobatą pozostałych adeptów. Grupa Chojeckiego jest pod względem wzajemnej kontroli członków niezwykle rygorystyczna a mówił o tym wielokrotnie sam lider. Od niego samego wiemy także, że kara on nieposłusznych członków, czego najlepszym przykładem był fragment programu opisującego sytuację nieporozumienia pomiędzy Marianem Kowalskim a Ivanem Belostenko. Pochodzący z Ukrainy Żyd i obywatel Izraela, będący dziś w wierchuszce sekty został ukarany zakazem uczestniczenia w aktywności sekty, jej spotkaniach, następnie musiał publicznie ukorzyć się przed liderem i resztą wyznawców.
W celu kontroli stosowane są w KNP/IPP „pogadanki wychowawcze”, członkowie tej sekty bombardowani są całymi dniami sugestiami, nakazami i zakazami, które definiuje Chojecki. Podczas „pogadanek” winowajca jest krytykowany przez pozostałych członków grupy, a on sam musi przyznać się do „grzechu” i obiecać poprawę. Podobnie jest z utrwalanym w wyznawcach poczuciem winy, choćby ze względu na niedostateczne zaangażowanie we wspólne dzieło. To odnosi się zarówno do pełnoprawnych członków grupy jak i sympatyków czyli widzów IPP. Oni właśnie, wielokrotnie zasypywani byli nakazami większej aktywności, zwłaszcza w ramach finansowania sekty. W zamian za ich pieniądze czy nieodpłatną pracę na rzecz sekty, Chojecki obdarzał ich komplementami i „zaliczał do elity społeczeństwa”. Była to nagroda za ich wkład w tworzenie IPP/KNP. Bliżsi współpracownicy, przebywający niema codziennie we własnym gronie mogą być nagradzani w inny sposób, np. publiczną pochwałą lidera lub awansem (np. na prowadzącego program).
Psychomanipulacja
Trudno znaleźć dziś dziedzinę życia społecznego nie naznaczonego manipulacją. Są nią nasycone reklamy, programy telewizyjne, gazety. Powstaje więc pytanie na ile manipulacja, towarzysząca człowiekowi od najmłodszych lat, jest charakterystyczna dla grup takich jak sekty? Powyższe przykłady występowania manipulacji są często przywoływane przez obrońców nowych ruchów religijnych.
Manipulacja staje się wyjątkowo nieetyczna w przypadku, gdy poddany jej, doświadcza jej negatywnych skutków. Manipulator nie liczy się z kosztami ponoszonymi przez manipulowanych, najważniejsza jest korzyść jaką osiągnie, cel jaki założył. Jeśli członek czy sympatyk sekty traci pieniądze, dobre samopoczucie, zdrowie fizyczne i psychiczne, własną tożsamość czy choćby możliwość rozwoju w kierunku osobistej dojrzałości czy realizacji kariery zawodowej a dodatkowo jeszcze zrywa kontakty z bliskimi to można mówić o głębokiej psychomanipulacji, która sięga podstawowych sfer życia człowieka.
Wszystkie te symptomy obserwujemy w grupie Chojeckiego, a widzimy tylko to co chcą nam pokazać podczas swoich programów. Członkowie grupy zobowiązani są do utrzymywania rodziny Chojeckich i całej jego działalności odstępując mu część swoich przychodów, wielu sympatyków sekty nieodpłatnie wykonywało dla niego remonty i inne prace. Do wiadomości przedostała się nawet kwestia zobowiązania wyznawców do brania kredytów mających sfinansować posiadłość w Siennej, lecz informacja ta nie jest potwierdzona w stu procentach. Narzucone ograniczenia z jednoczesnym nakazem traktowania ich jak błogosławieństwa obserwujemy już w rodzinie Chojeckich. To zakończona na rozkaz Chojeckiego kariera zawodowa jego żony, ucięte zainteresowania sportowe córki Euniki, infantylne zachowanie i brak pozasekciarskich zainteresowań córek jak i brak normalnych, ludzkich kontaktów towarzyskich w łonie sekty. Dorośli i wykształceni ludzie słuchający posłusznie bzdur wygadywanych przez lidera, angażujący się w żenujące czy wręcz uwłaczające akcje czy „rozrywkę”.
Kontrola osobowości
Sekty narzucają swym adeptom reguły, którymi kierować się mają w codziennym życiu. W niektórych sektach są to specjalne diety, medytacja czy obrzędy, w innych może to być po prostu zbiór jakichś zasad określanych poprzez interpretację świętych ksiąg. Osoby poddawane tego typu „obróbce” w ramach sekt nie przyjmują postawy obronnej ponieważ są przekonani, że mają do czynienia z osobami i grupą, która jest im życzliwa i przyjaźnie nastawiona. Ważną rzeczą w tym procesie jest subtelność metod sprawiająca, że manipulowany jest przekonany, że jego poglądy i działania wynikają z jego własnej woli i poczucia obowiązku a kontrola nad nim to jedynie złudzenie. Adept ma mieć przekonanie, że on sam podejmuje decyzje i nikt na nie nie wpływa. Kontrola ta obejmuje nadzór nad czterema elementami osobowości: zachowaniem, informacją, myślą i uczuciami. Kontrola nad tymi aspektami życia powoduje, że adept czuje się zmuszony do życia w nierozerwalnej symbiozie z grupą a wydalenie go z niej było by najgorszą dla niego karą.
Kontrola zachowań w sektach wiąże się z narzuceniem członkom reguł i wzorów zachowań, których przestrzegać muszą w życiu codziennym. Chojecki opisywał w jednym z programów historię pary, która była członkami jego poprzedniej wspólnoty religijnej. Pozostali członkowie grupy zorientowali się, że mężczyzna i kobieta związali się ze sobą, nachodzili ich w domu, kontrolowali czy kobieta nie zostaje na noc u mężczyzny. Podobne historie Chojecki zawsze wieńczy opowieścią o dalszych losach ludzi, którzy zdecydowali się odejść z tego grona. I zawsze są to opowieści o złamanym życiu, rozbitych rodzinach, problemach z dziećmi czy zdrowiem. Wmawia więc swoim wyznawcom, że opuszczenie seky sprowadzi na nich nieszczęście. W kontroli nad wyznawcami istotne jest maksymalne zagospodarowanie ich czasu wolnego. Chojecki robi to na miarę własnych możliwości. Członkowie KNP nie mieszkają razem jednak wewnętrzny krąg grupy niemal codziennie spędza godziny na wysłuchiwaniu przemów „pastora”. Do tego angażowani są w zajmowanie się przygotowaniem programów, wydrzeń we własnym gronie czy zajmowanymi nieruchomościami. Raz lub dwa w roku sekta organizuje kilkutygodniowe obozy (w Siennej pod Nowym Sączem oraz ostatnio na Mazurach), gdzie jej członkowie mają jeszcze bardziej zżyć się z grupą. Krąg sympatyków zajmowany jest na bieżąco udziałem w reklamowaniu IPP, czy braniu udziału w „akcjach politycznych” za jakie uznają oni fotografowanie się z wypisanymi na kartkach hasłami dotyczącymi różnych spraw.
Kontrola informacji
Już na etapie rekrutacji sekty stosują dozowanie informacji odnośnie swojej działalności czy przekonań. Wspomniane było to powyżej, chodzi o patriotyczną otoczkę działalności Chojeckiego. Dozowanie informacji oraz indoktrynacja polegająca na codziennym zaszczepianiu w adepcie informacji ze świata interpretowanych „pod założoną tezę”, zgodną z ideologią grupy, utrudnia nowemu członkowi trzeźwy osąd organizacji. To pomaga zmusić jednostkę do całkowitego zaufania grupie i liderowi, który jest w niej najwyższym autorytetem, oraz jedynym arbitrem dobrego lub złego zachowania czy wywiązywania się z poleconych zadań.
Zewnętrzny krąg sekty Chojeckiego, czyli widzowie, członkowie Klubów IPP, których przyciągnięto patriotyczną stylizacją nie mogli od początku wiedzieć, że zarówno od strony religijnej jak i politycznej, KNP reprezentuje nurt „chrześcijańskiego syjonizmu” i oddania interesom nie Polski lecz USA i Izraela.
Najprostszą i zarazem najbardziej praktyczną metodą kontroli informacji jest odcięcie człowieka od informacji z zewnątrz. Adeptowi odradza się oglądanie telewizji, czytanie prasy i publikacji spoza sekty. Odbywa się to poprzez ograniczenie kontaktu z osobami spoza grupy, dotychczasowym środowiskiem życia a nawet rodziną. Kwestia nie akceptowania przynależności do sekty przez rodziców czy partnerów była poruszana w programach IPP wiele razy. W wielu przypadkach Chojecki doradzał zakończenie związku czy zerwanie relacji z rodzicami. Zamiast właściwego osądu medialnych doniesień i wyrobienia sobie na ich podstawie własnego zdania, sekta oferuje członkowi gotowy, „obrobiony” przekaz wpisujący się w jej narrację. To codzienność w sekcie Chojeckiego, gdzie dochodzi do płodzenia najdziwaczniejszych teorii spiskowych a polityczne sympatie mogą być z dnia na dzień przestawiane o 180 stopni.
Odcięciu od informacji ze świata zewnętrznego towarzyszy często „bombardowanie intelektualne”, które ma miejsce przy okazji programów IPP oraz podczas wielogodzinnych czy wielodniowych spotkań. Wyznawcom przekazywana jest przytłaczająca ilość informacji, poprzeplatanych ze sobą, odpowiednio wykrzywionych, których nie są w stanie krytycznie przetworzyć. Po jakimś czasie wyznawca przytłoczony codzienną lawiną informacji, dodatkowo nacechowanych wieloma emocjami, traci czujność i przyjmuje je jako prawdziwe przy rezygnacji z ich krytycznej oceny. Chojecki dodatkowo podkręca ten proceder ciągłym przypominaniem widzom, że oni jako jedyni w Polsce mówią prawdę.
W sektach kontroli poddawane są także wzajemne relacje członków, przy czym to oni sami stają się ich kontrolerami. Lider podsyca w wyznawcach przeróżne fobie, sprawiając, że aby czuć się bezpiecznie muszą szpiegować się nawzajem, donosić jeden na drugiego. Sekta Chojeckiego spełnia wszelkie przesłanki ku temu by określić ją mianem sekty bazującej na „syndromie oblężonej twierdzy”. Członkowie KNP codziennie słyszą, że za ich niepowodzeniami stoją najróżniejsze agentury, słaby specjalne, szatańskie moce a świat wokół nich sprzysiągł się przeciwko nim.
Kontrola zachowania i informacji, jak widać, nie jest procesem wyjątkowo skomplikowanym, ale co z kontrolą myśli? Jak kontrolować myślenie i uczucia? Kontrola myśli dokonuje się na trzech płaszczyznach. Pierwszą z nich jest radykalne przeinterpretowanie rzeczywistości co widzimy na co dzień w programach IPP i podczas „nauczania” Chojeckiego. Przekazywane emocjonalnie informacje wytwarzają czarno-biały obraz świata i zachodzących w nim zmian. Wyznawca, któremu, poprzez uczestnictwo w grupie, pozwolono „poznać prawdę” ma czuć się wybrańcem, członkiem elity (Chojecki często komplementuje tak swoich wyznawców), na której spoczywa odpowiedzialność za los świata. Przy myśleniu takim wszelkie osoby krytykujące organizacje stają się dla adepta wrogami. Niestety bardzo często wrogami tymi stają się rodzice, dawni przyjaciele czyli jedyne osoby, którym naprawdę zależy na danym człowieku.
Drugą płaszczyzną kontroli myśli jest odrzucanie tych „złych”, czyli obrona przed wątpliwościami, które mogłyby zburzyć wyznawcy obraz grupy i jej cele. Trzecim sposobem jest wprowadzenie i posługiwanie się własnym, wypracowanym przez sektę językiem, redefinicja pojęć połączona w wewnętrzną nowomową czy żargonem. Gdy język taki staje się częścią codziennych rozmów, adept zauważy, że coraz trudniej jest mu nawiązać kontakt z kimś spoza grupy. Konsekwencją tego będzie przekonanie, że rodzina i dawni znajomi myślą odmiennymi od niego kategoriami a to z kolei umacnia w nich mentalność „my i oni”, którą starają się pielęgnować liderzy sekt a czego najlepszym przykładem jest właśnie Paweł Chojecki.
Jedną z metod kontroli uczuć jest wspomniana już wyżej upokarzająca praktyka „publicznej spowiedzi” czyli przyznawanie się do prawdziwych bądź wyimaginowanych przewinień a następnie odbieranie krytyki ze strony innych członków grupy i lidera. Kolejną metodą jest wpędzanie w destrukcyjne poczucie winy co często stosuje Chojecki, gdy chodzi o wpłaty sympatyków na działalność jego organizacji. Mówi on im, ile wynosiła rzekoma najwyższa wpłata, ile i na co potrzebują pieniędzy i, że zaniechanie tego obowiązku to prawie sabotaż ich działalności a przynajmniej grzech zaniedbania. Jest to wzbudzanie strachu oraz odczucia, że pomimo posiadanych możliwości nie robi się wystarczająco wiele dla wspólnej sprawy.
Ciągle podtrzymywanie w wyznawcach napięcia, fobii i strachu przed otaczającym ich światem zmusić ma ich do emocjonalnego uzależnienia od grupy, w której czują się bezpieczni. Członkowie KNP mają powiedziane, że niemal wszędzie zainstalowana jest komunistyczna agentura a oni są bastionem „wolnego świata”, do tego dodawane są najdziwaczniejsze teorie spiskowe. Dodatkowym straszakiem mającym wybić z głowy odejście z grupy są powtarzane przez Chojeckiego, wspomniane wyżej, opowiastki o nieszczęściach jakie dotknęły odszczepieńców.
Proces indoktrynacji
Jak zostało wspomniane powyżej sekta Chojeckiego wabi członków i sympatyków m.in. na patriotyzm. W przekonaniu do siebie np. emigrantów zarobkowych wykorzystuje ona ich tęsknotę za krajem, wskazuje się im winnych sytuacji, przez którą musieli wyjechać. Poprzez organizowane dla nich, płatne, zjazdy próbuje ona wyłuskać tych, którzy zasilą szeregi „kościoła”. Radykalizacja przekazu Chojeckiego była stopniowa, ale nadal utrzymuje on, że wszystko to robione jest zgodnie z wolą Boga i z pobudek patriotycznych. Codzienny natłok przejaskrawionych maksymalnie informacji, integracyjne zjazdy mają za zadanie uformowanie „nowego człowieka”. A więc „nawrócony” dostaje drugie życie, pozostawiając a sobą to stare, które z perspektywy członka grupy wydaje mu się złe i ciężkie.
Przebywając w hermetycznym środowisku grupy i chłonąc jedynie przekazywane przez nią informacje, nowy członek stopniowo przejmuje jej poglądy i zasady, formuje się aby dopasować się do reszty. Cały czas poddany jest naciskowi otoczenia.
Czy KNP to prześladowana mniejszość religijna?
Przedstawianie się jako ofiary nietolerancji religijnej to częsta praktyka sekt, którą wykorzystują w celu zamknięcia ust krytykom swojej działalności. Tak samo działa sekta Pawła Chojeckiego. Mimo, iż ich programy są codziennymi seansami wulgarnej nienawiści do katolików (obrywa się także muzułmanom), to jednak guru Chojecki kreuje wśród swoich widzów obraz swojej grupy jako wystawionej na ataki mniejszości religijnej. Ubolewa wtedy nad brakiem reakcji władz i mediów (tak było w przypadku akcji informacyjnej w Siennej, gdzie mieści się letnia siedziba sekty). Wejście w rolę ofiar nietolerancji ma zakończyć dyskusje na temat kontrowersyjnych celów i poglądów sekty oraz zyskać sympatię opinii publicznej i odwrócić uwagę od prawdziwych zarzutów, negatywnych zjawisk w sferze osobistej, rodzinnej i społecznej.
Jeśli chodzi o sektę Chojeckiego to pomimo publicznego łamania prawa, nikt nie przeszkadza mu w jego szkodliwej działalności. Nikt nie sprawdza także finansów sekty i źródeł ich pochodzenia. Można powiedzieć, że Paweł Chojecki cieszy się wyjątkową bezkarnością a może nawet jakimś rodzajem ochrony. Zaznaczyć należy także, że przy okazji sporów z krytykami na jaw wychodzą coraz ciekawsze kontakty „pastora”, do których zwraca się z prośbą o pomoc. Po akcji w Siennej z potępieniem jej wykonawców pospieszył sam Jonny Daniels, który wystąpił w programie IPP telefonicznie.
Czasami sekty perfekcyjnie wykorzystują rolę ofiar aby manipulować opinią publiczną, zyskać przychylność mediów czy organizacji zajmujących się swobodami obywatelskimi. Żądają także dla siebie przywilejów przysługujących głównym religiom. W przypadku grupy Chojeckiego kontakt i zainteresowanie mediów jest znikome z racji wulgarności i radykalizmu przekazu a także pozostawania we wrogiej relacji ze wszystkimi środowiskami spoza sekty. Przy okazji takich spraw w studiu IPP odbywają się teatrzyki dla wyznawców, zapowiadane są pozwy i rozprawy, Chojecki i jego córki zasypują media społecznościowe alarmistycznymi informacjami o rzekomych prześladowaniach ich „kościoła” (przykładowo na Twitterze w podawanych przez siebie, panicznych wpisach oznaczają Donalda Trumpa i innych ważnych polityków). Stałą praktyką jest też u nich skarżenie się listowne do amerykańskiej ambasady i zagranicznych organizacji.
Czy więc polemika z sektami i ich krytyka jest atakiem na wolność religijną? Są sytuacje, w których społeczności religijne są prześladowane za swoją wiarę i przekonania, jednak nie można tłumaczyć wolnością sumienia i wyznania zakazu krytyki takich grup. Prawo do wolności religijnej nie jest prawem do wolności od krytyki. Niektóre potężne sekty dysponują ogromnymi finansami i zespołami prawników co skutecznie ucisza ich krytyków. W przypadku KNP rolę tę odgrywa mecenas Andrzej Turczyn z Koszalina, prezes Ruchu Obywatelskiego Miłośników Broni (ROMB). Nie jest to jednak siła nacisku o jakiej marzy Chojecki. Turczyn, jako prawnik, „poległ” na odcinku sporządzenia statutu powołanej przez nich partii Ruch 11 Listopada, nie potrafił także nadać biegu prawnego odnośnie akcji w Siennej. Sam Turczyn wsławił się wpisami na swoim blogu, pochwalającymi usiłowanie zabójstwa z użyciem broni palnej i pod wpływem alkoholu, podczas rodzinnej awantury.
Grupa Chojeckiego, zaliczająca się do sekt nurtu milenarystyczno-apokaliptycznego, jest sektą nastawioną wrogo do otaczającego ją świata. W audycjach sekty pojawiają się wezwania do wszczęcia wojny atomowej i globalnego konfliktu. Sekta Chojeckiego posiada nieznaną liczbę broni palnej, co w połączeniu z agresywną retoryką i pogardą dla ludzi i środowisk spoza zamkniętego kręgu, powinno budzić niepokój a także zainteresowanie odpowiednich instytucji.
Czy krytyka werbunku do sekt może być postrzegana jako atak na wolność wyboru przynależności jednostki? Jest to kolejny argument liderów sekt, w tym Pawła Chojeckiego. Jak było już wspomniane, przedsionkiem dla sekty były Kluby IPP, których członkom przedstawiana była działalność kulturalna i patriotyczna. Kontrowersyjnym aspektem rekrutacji do sekty była również rola w tym procederze Mariana Kowalskiego, kojarzonego ze środowiskiem narodowców. W nagrywanych przez sektę materiałach zwanych „świadectwami nawróconych” adepci wielokrotnie mówili o tym, że do grupy tej zbliżyła ich właśnie postać Kowalskiego. Z nagrań tych wyłania się nam również obraz ofiar sekty, które opowiadają o swoich ciężkich przeżyciach, chorobach, alkoholizmie czy depresji. Takie momenty w życiu człowieka są sygnałem dla sekt, które zaoferują im złudne poczucie wspólnoty i akceptacji w trudnych chwilach.
Warto podkreślić, że w sektach nie ma miejsca na normalne relacje międzyludzkie ani prawdziwą przyjaźń czy koleżeństwo. Ludzie, którzy ostentacyjnie nazywają siebie „braćmi i siostrami w Chrystusie” zrywają wszelkie kontakty z tymi, którzy postanowili opuścić grupę.
Przede wszystkim jednak, aby członkostwo w sekcie było świadomym wyborem, cała jej doktryna i światopogląd powinien być adeptowi jasno i rzetelnie przedstawione. Tymczasem w sekcie Chojeckiego oraz innych, podobnych, grupach praktyką jest dozowanie informacji i wtajemniczenia. Rekrutacja powinna odbywać się na uczciwych warunkach, bez zatajania informacji na temat działalności i celów organizacji oraz w atmosferze wolności od potężnej presji, która najczęściej towarzyszy decyzjom adeptów o konwersji i przyłączeniu się do danej grupy.
Charakterystyka sekt ze względu na ich stosunek do świata, wartości społecznych i religii.
Sektę Chojeckiego zaliczyć należy do tych o rodowodzie chrześcijańskim, wypaczonym na potrzeby grupy i jej celów. Tę grupę sekt charakteryzuje „odkrywcze” poznawanie Biblii i podważanie słuszności twierdzeń teologów głównego nurtu religii. „Pastor” Chojecki jest biblijnym samoukiem a jako amerykańskie autorytety przywołuje ludzi, który kończyli zaoczne, internetowe kursy biblijne oferowane w USA przez przeróżne, domowe „uniwersytety”. Sam Chojecki zresztą marzy o powołaniu takiej placówki w Polsce, rozpoczął już nawet akcję mobilizacji finansowej swoich sympatyków na ten cel. Podobnie jak w przypadku partii Ruch 11 Listopada, która została rozwiązana przez PKW z powodu niedostarczenia sprawozdania finansowego, szeregowi członkowie czy sympatycy sekty nie mają dostępu do informacji co dzieje się z ich pieniędzmi przeznaczonymi na ten czy inny cel. Prezes partii Michał Fałek, którego na to stanowisko w zastępstwie Mariana Kowalskiego, wyznaczył Chojecki, stwierdził, że partia przez rok swojej działalności nie ponosiła żadnych kosztów i nie miała przychodów, co jest bardzo dziwne choćby ze względu na fakt sprzedawania gadżetów z logo owej partii. Marzenie o własnej, „biblijnej” uczelni wyznacza wyznawcom Chojeckiego kolejny cel do zrealizowania. Ich wysiłek finansowy nie jest jednak w żaden sposób transparentny, wyznawcy nie będą wiedzieli gdzie podziały się ich pieniądze gdy uczelnia nie powstanie, a wszystko wskazuje na to, że tak właśnie będzie.
Jeśli chodzi o stosunek do świata i wartości społecznych to grupa Chojeckiego deklaruje wiarę w możliwość naprawienia świata poprzez wytężoną pracę edukacyjną, wychowawczą i propagandową, co zaliczało by ją do nurtu konwertystycznego, z drugiej strony jednak przykłada wielką wagę do zbliżającej się apokalipsy, przestrzega przed nią a nawet jej wyczekuje, co powoduje, że zaliczyć można ją do sekt milenarystycznych. KNP stoi w opozycji do świata zewnętrznego, neguje wiele norm społecznych, ustrój państwa czy tradycyjne wartości. Nawet podkreślane przez nich wartości rodzinne są ekstremistyczną karykaturą zwyczajnej, zdrowej rodziny.
Można powiedzieć, że KNP jest sektą religijno-polityczną, gdyż wydarzenia polityczne i ich interpretacja stanowią lwią część ich publicystyki. Nie są oni jednak sektą na tyle znaczącą by móc aktywnie zaangażować się w politykę co potwierdziła fasadowa partia Ruch 11 Listopada, powołana na życzenie ich widzów, którzy wierzyli w autentyczność ich zamiarów oraz, co sami przyznali, dla zaspokojenia ambicji Mariana Kowalskiego.
Legalność / rejestracja grupy a określanie jej mianem sekty
Wspomnianym już koronnym argumentem Chojeckiego, mającym, w jego mniemaniu, przeczyć tezie o sekciarskim charakterze jego organizacji jest fakt wpisania jej do rejestru MSWiA. Wpis taki dodaje wiarygodności danej grupie, nadaje jej osobowość prawną i określone przywileje (ulgi podatkowe czy celne). Legalność grupy nie zależy od jej rejestracji. Wolność sumienia i wyznania zapisana jest w konstytucji, więc nawet niezarejestrowana grupa religijna jest legalna, dopóki sąd nie zakaże przynależności do niej. Niezależnie od tego czy grupa jest zarejestrowana czy nie, czy działa legalnie czy nie, a wykazuje cechy charakterystyczne dla sekt czy grupy psychomanipulacyjnych, powinna być takim mianem określana. Rejestracja grupy jest jednym ze sposobów uwiarygodnienia jej w oczach opinii publicznej, podobnie jak zakładane przez nią stowarzyszenia czy fundacje (z takich rozwiązań korzysta sekta Chojeckiego).
Odejście z sekty
Media czy filmy przedstawiają sekty jako grupy, z których nie da się odejść a przynajmniej jest to bardzo trudne. W rzeczywistości w sektach istnieje duża rotacja szeregowych członków, choć, oczywiście znamy też przypadki ekstremalne jak Świątynia Ludu Jima Jonesa. Ci, którzy zdecydują się odejść znikają ze świadomości tych, którzy pozostali, obłożeni są ostracyzmem. Przykładem takim może być niejaki Kamil Niemczuk, prowadzący niegdyś programy IPP. Odszedł on z sekty na rzecz pracy w wojsku i była to jedyna podana przez Chojeckiego informacja na jego temat. Nigdy więcej nie był już wspomniany. Podobne historie dotyczą większej grupy ludzi, która otarła się o „braci i siostry” z KNP. Przed odejściem z sekty adepta powstrzymuje przede wszystkim on sam, zmanipulowany i uzależniony na różne sposoby od grupy, przekonany, że poza nią sobie nie poradzi. Ci, którzy odeszli z sekty Chojeckiego, jeśli w ogóle są wspominani , to na zasadzie przestrogi dla innych. Kolejnym mitem jest to, że do sekt przystępuje jedynie ludzie zagubieni, na życiowych zakrętach, że osoby wykształcone są odporne na działalność sekt. W sekcie Chojeckiego większość wewnętrznego kręgu stanowią właśnie ludzie wykształceni. Ci, których oglądamy na nagrywanych „świadectwach”, a z których wielu sprawia wrażenie ludzi z poważnymi problemami, są wykorzystywani propagandowo i finansowo, jednak prawdopodobnie nigdy nie przebiją się do wewnętrznej grupy sterującej organizacją. Chojecki przytaczał też kilkukrotnie argument rygorystycznych zasad pozwalających stać się pełnoprawnym członkiem Kościoła Nowego Przymierza. W jego zamyśle miało to zbijać argument sekciarskiego charakteru jego grupy. W rzeczywistości dowodzi to jednak wyłącznie kalkulacji zysków z wprowadzenia danej osoby do grona najbliższych wyznawców.
Manipulacja
Terminem manipulacji opisujemy działanie człowieka lub grupy / instytucji adresowane do innych ludzi w celu skłonienia ich do bezwiednego wykonywania założeń manipulatora. Pomocny w manipulowaniu grupą jest wspomniany system kar i nagród, subtelnych pochlebstw lub upomnień. W sektach wyróżniamy specyficzną formę manipulacji określaną mianem „głębokiej” czyli dotykającej najgłębszych sfer życia człowieka. Nie jest ona tym samym co manipulacja „płytka” występująca np. w reklamach produktów.
W przypadku głębokiej manipulacji, którą na każdym kroku widać w sekcie Chojeckiego składa się ona z manipulacji sferą poznawczą i emocjonalną. Psychomanipulacja stosowana w sektach to intencjonalny proces wywierania wpływu na indywidualne lub zbiorowe zachowanie, postawy, motywacje, procesy percepcyjne itp. W sekcie Chojeckiego bardzo widoczny jest mechanizm „myślenia orwellowskiego” polegającego na postrzeganiu prawdy w specyficzny sposób czyli nie jako czegoś niezmiennego i podpartego faktami, ale jako czegoś co aktualnie akceptuje dana grupa. Przykładem z życia sekty Chojeckiego może być nagła zmiana stosunku do partii PiS, nad którą wszyscy członkowie przeszli do porządku dziennego bez cienia wątpliwości. Przez prawie rok Chojecki wraz z Kowalskim wychwalali władzę PiS by z dnia na dzień zmienić narrację i umieścić partię Kaczyńskiego po stronie zdrajców. To samo dotyczyło poszczególnych osób najpierw chwalonych a następnie mieszanych z błotem w programach IPP.
Dlaczego sekta?
Środowiskowe przyczyny podatności na wpływ sekt to m. in. kryzys Kościoła, cywilizacji, zatracenie wartości takich jak przyjaźń w świecie postępującego globalizmu, kryzys instytucji rodziny lub państwa, osobiste kryzysy związane z ciężkimi przeżyciami czy niepowodzeniami. Przeróżne kryzysy polityczne także mogą być wykorzystywane przez sekty obracające się w tej tematyce, właśnie takie jaką jest sekta Chojeckiego. Wspominane powyżej „świadectwa” nowych adeptów nagrywanie dla KNP pokazują nam obraz jednostek doświadczonych przez los, którym sekta zaoferowała akceptację, jednak trzyma ich w bezpiecznym dystansie swojej działalności, prawdopodobnie po kalkulacji zysków z ich głębszego wtajemniczania czy dopuszczenia do ważniejszych funkcji w organizacji.
Sekty na wszelkie sposoby próbują wypełnić lukę powstałą w wyniku zaniedbań powyższych instytucji. Angażują się w akcje charytatywne czy próbują jakoś ingerować w edukację. Bogate organizacje sekciarskie tworzą własne szkoły i uczelnie, organizacje fasadowe mające wtopić się w społeczeństwo czy zbliżyć do kręgów władzy czy mediów. Paweł Chojecki marzy o powtórzeniu sukcesu Jerry’ego Fallwela Sr., twórcy Liberty University, powiązanego z sektą Moona. Przedstawiciele sekty wysyłani są także do publicznych placówek, czego przykładem jest wizyta Kornelii Chojeckiej w lubelskim liceum. Na ulicach Lublina teatralne przedstawienia odstawiają młodzi ludzie związani z sektą.
Kryzys instytucji państwa i Kościoła, jest eksploatowany przez Chojeckiego nie tylko w kwestiach faktycznie budzących niepokój czy obawy. Dodaje do tego własne interpretacje historycznych wydarzeń tworząc teorie spiskowe, które mają w prosty sposób wskazać wyznawcom wroga. Chojecki uknuł, powtarzaną niemal codziennie, tezę, że mamy dziś do czynienia ze spiskiem watykańsko-niemiecko-rosyjsko-chińskim, który wspierają także radykalni islamiści. Po drugiej stronie stoi „biblijna republika” czyli Stany Zjednoczone, oraz Izrael. Absurdalnych teorii spiskowych jest w „nauczaniu” Chojeckiego bardzo dużo. W czasie, gdy jeszcze dla sekty pracował Marian Kowalski uknuto teorię, że Chińczycy produkują masowo lotniskowce, które mogą posłużyć do napaści na Polskę a w ramach wymiany handlowej z Chinami mogą oni zażądać oddania im… polskich kobiet.
Skutki pobytu w sekcie
Skutki pobytu w sekcie odbijają się na ich adeptach na różnych płaszczyznach, zarówno fizycznej, psychicznej jak i społecznej. Członkowie sekty poddawani przez długi czas izolacji od świata zewnętrznego często mają spore problemy z powrotem do normalnego życia i odnalezieniu się w realnym świecie. Zatracają pewne społeczne cechy, umiejętność podjęcia dyskusji z oponentem światopoglądowym czy politycznym. Wskutek kształtowania w nich przez długi czas postawy nieufności, wrogości czy pogardy dla „reszty ludzi”, mogą mieć niemałe trudności w ponownym zgraniu się ze społeczeństwem. W sekcie KNP wrogość do świata zewnętrznego jest programowa i starannie pielęgnowana. Dodając do tego importowane idee „chrześcijańskiego syjonizmu” i pogardę dla tradycji swojego narodu pasują oni do jednej z opisanej przez badaczy szkody społecznej wywołanej przebywaniem w destrukcyjnej grupie. Chodzi o utratę indywidualnej tożsamości jak i poczucia więzi z własnym narodem, grupą etniczną. Sekta Chojeckiego, pomimo emanowania patriotyczną symboliką, wielokrotnie udowadniała, że gotowa jest do publicznego opluwania Polski i Polaków, jeśli wymaga tego ich „sprawa”. Swojej nienawiści do polskiej tradycji wiele razy dawał też wyraz sam Paweł Chojecki, który fantazjował na temat całkowitej przebudowy polskiej mentalności na wzór amerykański. Paweł Chojecki i jego córki lżyły Polskę podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych i wizyty na baptystycznym, syjonistycznym Liberty University.
Poprzez nieustanną indoktrynację członkowie sekt zatracają umiejętność samodzielnego myślenia na rzecz „prawd” serwowanych im przez lidera, tak samo jak znacznemu osłabieniu ulega ich zdolność współczucia, pomocy innym. Obserwowaliśmy to w programach IPP w wielu sytuacjach. Były to drwiny z ofiar konfliktów zbrojnych, wychwalanie globalnego konfliktu atomowego i bagatelizacja jego skutków czy choćby okazywana publicznie radość z problemów zdrowotnych swoich krytyków.
Patologie psychiczne lidera przed założeniem sekty
Liderów sekt charakteryzuje kilka cech, które skłoniły ich do utworzenia takiej grupy i objęcia nad nią przywództwa. Jedną z nich jest paranoja związana z przeświadczeniem powierzonej mu wielkiej misji przewodnictwa nad wybranymi do osiągnięcia zbawienia i poznania prawdy. W psychiatrii patologię taką określa się czterema elementami, które idealnie opisują Pawła Chojeckiego. Pierwszym z nich jest przeświadczenie o własnej wielkości i mądrości. Chojecki uważa, że posiadł zdolność odpowiedniego zrozumienia Biblii, a inne religie próbują ją zafałszować i zmienić. To samo dotyczy omawianych przez niego wydarzeń politycznych. W wyznawcach KNP i widzach IPP próbuje on wytworzyć iluzję mocy oddziaływania grupy na wydarzenia polityczne, nawet w sensie globalnym. Chojecki przypisuje swoim pomysłom i receptom wybrane posunięcia rządu polskiego, sugeruje, że jego audycje stanowią cenny materiał dla krajowych decydentów. Twierdzi nawet, że ich akcje internetowe są w stanie wpłynąć na decyzję np. Donalda Trumpa. Egocentryczna osobowość, która charakteryzuje Chojeckiego wyraża publicznie pogardę dla wszystkich, którzy nie podzielają jego osobliwych wizji.
Drugim elementem jest błędny, lub celowo zafałszowany osąd rzeczywistości wynikający z niezrozumienia mechanizmów społecznych czy działań politycznych, przesądów, pseudologii czy pseudonauki (sekta Chojeckiego zalicza się do tzw. kreacjonistów młodej Ziemi). Każda próba wykazania braku logiki głoszonych przez Chojeckiego poglądów jest klasyfikowana jako podważenie autorytetu przywódcy, atak na samą grupę i wartości, które ją cementują.
Kolejną cechą jest programowa nieufność. Krytykom z zewnątrz Chojecki przypisuje wyimaginowane powiązania agenturalne ze wskazaniem kierunku rosyjskiego lub chińskiego. Nielogiczna sekciarska ideologia zastępuje rzeczywistość, wokół absurdalnych poglądów budowane jest całe, grupowe rozumowanie jej członków. Przekonanie uczniów, że ich lider jest prześladowany i ich uległość i wsparcie dla niego potęgują w nim przekonanie, że jest na właściwej drodze. On sam natomiast przekazuje swoim uczniom, po raz kolejny, dowód na to, że świat zewnętrzny jest do nich nastawiony wrogo.
Ostatnim elementem jest chłód emocjonalny. Guru przekonany jest, że jest on w posiadaniu prawdy, nic nie jest w stanie zmienić jego poglądów a wszelka krytyka jest wyrazem głupoty adwersarza lub celowego działania mrocznych sił. Wszystkie powyższe cechy charakteryzują lidera KNP Pawła Chojeckiego. Dodatkowo, z pewnością, istnieją jeszcze inne czynniki, choćby wpływ niespełnionych ambicji politycznych z dawnych lat.
Czy Kościół Nowego Przymierza można określić sektą destrukcyjną?
Eksperci wyróżniają dwie cechy charakteryzujące grupę destrukcyjną. Jedną z nich jest poziom manipulacji, który w KNP jest jaskrawo widoczny dla obserwatora z zewnątrz, kogoś kto posiada jakąkolwiek wiedzę na temat historii czy polityki. Drugim czynnikiem jest totalizm, który także znajdujemy w KNP/IPP. O totalnym charakterze KNP Pawła Chojeckiego świadczy całościowość, czyli indoktrynacja obejmująca swym zasięgiem wszystkie sfery życia człowieka, próby jak najpełniejszego wypełniania wolnego czasu członków i sympatyków. Zasady życia totalnego próbuje rozciągnąć się na wszystkich związanych z sektą a także (teoretycznie) na całe społeczeństwo. Chojecki nie kryje się z ambicjami przebudowy moralnego społeczeństwa na swoją modłę i zapewnia swoich wyznawców, że grupa ich istnieje w tym celu. Kolejnym czynnikiem jest wyłączność czyli podporządkowanie różnych dziedzin życia nadrzędnemu, grupowemu celowi oraz władzy autorytetu. Ostatnim czynnikiem jest zerwanie więzi z przeszłością, „ponowne narodziny”, stworzenie „nowego człowieka”, którego celem jest działanie na rzecz grupy. Właśnie takie „odrodzenie” oferuje adeptom Chojecki, wymagając przy nim od nich jakiegoś wkładu w działalność grupy. „Rodząc się na nowo” (Chojecki nazywa nowicjuszy „niemowlakami w Chrystusie”) członek sekty odcina się od swojej przeszłości, degraduje własną tożsamość, porzuca tradycje i dawne znajomości na rzecz przyjęcia sposobu myślenia sekty.
Jak widać sekta Pawła Chojeckiego posiada wszystkie cechy charakterystyczne dla niebezpiecznej sekty, prowadzi ona szkodliwą działalność, manipuluje i dezinformuje poprzez swoje audycje. Niejasne pozostają także źródła jej finansowania oraz kontakty. Stosowane przez Chojeckiego metody zarządzania grupą i zabiegi mające na celu zdobywanie sympatyków są wysoce nieetyczne i naznaczone piętnem manipulacji w wielu względach. Należy więc trzymać rękę na pulsie i obserwować rozwój wydarzeń a także przeciwdziałać ekspansji ich działalności, tym bardziej, że podstępem próbują już nawet wchodzić do szkół.
Klub Idź Pan Stąd
28 października 2019 o 10:29
Klub Idź Pan Stąd wykonał świetną robotę. Warto go wspierać i obserwować:
https://twitter.com/KlubIdzPanStad
https://klubidzpanstad.tumblr.com/
28 października 2019 o 10:46
Dobry artykuł, ale mam wrażenie, jakby te same informacje zostały w nim powtórzone po kilka razy, co spowodowało sztuczne wydłużenie tekstu, który dość długi jest, a przez to topornie się go czyta.
Lepiej dane informacje podać raz i napisać krótszy tekst, by się go czytało zwięźle.