Na nic zdały się protesty neosowieciarzy i organizacji żydowskich. Jak co roku narodowcy oraz estońscy weterani 20 Dywizji Grenadierów SS przybyli do miejscowości Sinimäe, aby oddać hołd obrońcom ojczyzny, którzy bohatersko walczyli w 1944 roku przeciwko bolszewickim hordom. To właśnie w tym rejonie i na linii rzeki Narwa przebiegała ostatnia linia oporu. W wydarzeniu, które zgromadziło ponad 500 osób, wzięli udział politycy obecnej w parlamencie Estońskiej Konserwatywnej Partii Ludowej oraz delegacje nacjonalistów z Łotwy, Niemiec
Gdy armia sowiecka stanęła u granic Estonii i pojawiło się widmo nowej bolszewickiej okupacji, tamtejsi politycy, którzy wcześniej unikali otwartej współpracy militarnej z Niemcami, wezwali rodaków do walki. Jak się szacuje, na apel odpowiedziało kilkadziesiąt tysięcy ludzi. W sformowanych przy armiach niemieckiej i fińskiej oddziałach estońskich oraz 20 Dywizji Waffen SS służyło w 1944 roku 70 tys. Estończyków.
Niemal półroczne walki o Narwę bywają nazywane ”bitwą europejskiego SS”, bowiem wśród jednostek przerzuconych w lutym na ten odcinek frontu znalazły się liczne Waffen SS, w których służyli ochotnicy z różnych państw. Nordycki charakter miała 11 Ochotnicza Dywizja Grenadierów Pancernych ”Nordland”, w której służyli Duńczycy i Norwegowie. Na front pod Narwą trafiły 4 Brygada Grenadierów Pancernych SS ”Nederland”, złożona z Holendrów, i grupa bojowa z flamandzkiej 6 Ochotniczej Brygady Szturmowej SS ”Langemarck” oraz walońska 5 Ochotnicza Brygada Szturmowa SS ”Wallonien”. W III KPanc SS znalazła się, składająca się z Estończyków, 20 Dywizja SS.
Politycznej poprawności w trakcie uroczystości nie można było uświadczyć. Koszulki wyrażające niechęć do Antify, podkreślające znaczenie wierności oraz upamiętniające żołnierzy Legionu, cieszyły się dużą popularnością.
Na podstawie: nacjonalista.pl/wp.pl
5 sierpnia 2019 o 06:59
Pod względem liczebnym trochę cieniutko, liczba uczestników powinna być przynajmniej zbliżona do liczby uczestników podczas estońskiego święta niepodległości. Cieszy obecność przedstawicieli partii EKRE – choć nie radykalnej, to nacjonalistycznej partii nie kłaniającej się poprawności politycznej w kontekście historycznym oraz popierającej etniczny nacjonalizm i skłaniającej się ku identytaryzmowi. Obecnie EKRE jest partią współrządzącą Estonią.
Z partii radykalnych nacjonalistów wstawiam link do strony fb Estońskiej Partii Niepodległości (strona internetowa została usunięta), chociaż do końca nie wiem, czy oni nadal istnieją:
https://m.facebook.com/iseseisvuspartei/
Oraz na wikipedii o EPN:
https://et.m.wikipedia.org/wiki/Eesti_Iseseisvuspartei
Nie znam zbyt dobrze estońskiej sceny nacjonalistycznej, w Estonii raczej dominuje mainstreamowy nacjonalizm i z uwagi na brak radykalnej sceny radykalni nacjonaliści działają w mainstreamowych partiach. Jest też tego pozytywna strona, bo w ten sposób estoński mainstreamowy nacjonalizm jest dużo radykalniejszy od jego odpowiedników w innych krajach europejskich.
A wracając do głównego wątku, miło widzieć na zdjęciu starszą panią z totenkopfem i napisem „Meine Ehre Heisst Treue” na podkoszulku
Szkoda, że w przypadku Polski historia potoczyła się inaczej i takiego przypadku nie uświadczy się, dlatego jest dużo poprawniej politycznie, zresztą sama historia inaczej się toczy.
Zresztą, ktoś wie jak się trzyma estońska scena NS?
5 sierpnia 2019 o 12:48
Nie zgodzę się z Przedmówcą. Jak na niespełna półtoramilionowy naród udział ponad 500 narodowców w takim wydarzeniu, biorąc pod uwagę „kontrowersje” to raczej dobry wynik.
5 sierpnia 2019 o 13:16
Jak na liczebność narodu estońskiego (z tych 1,5 mln tylko 900 tysięcy to Estończycy) ten wynik prezentuje się dużo lepiej niż gdyby to w Polsce organizowano.
„Kontrowersje” co prawda jakieś tam są, ale w rzeczywistości upamiętnianie Legionu Estońskiego SS oburza w Estonii jedynie albo najbardziej zatwardziałych lewaków spośród Estończyków (których w tym narodzie jest niewielu), albo dużo liczniejszą grupę homo sovieticusów z „mniejszości rosyjskiej”.