Tusk, uciekając nagle do Brukseli w 2014 r., dał się tam wybrać na przewodniczącego Rady Europejskiej. Wybór to zbyt wiele powiedziane: było po stalinowsku – kto jest przeciw? Natomiast bez proceduralnego: kto jest za, kto się wstrzymał. I siły ustanowione uznały go na tym stanowisku. To kwintesencja „wartości europejskich”, czyli nowa wykładnia demokracji i jej procedur…
W kraju zostawił nam swoisty spadek, swoje zastępczynie. Jedną z nich jest Ewa Kopacz, którą namaścił na stanowisko premiera (premierzycy?), wybitną specjalistkę od rzucania kamieniami w dinozaury (!), z genealogii ZSL-icę, o czym jakoby nie pamięta (amnezję ma polityczną).
Druga to Hanna Gronkiewicz Waltz, specjalistka od jazdy na baranie (no i od „reprywatyzacji” warszawskich nieruchomości).
O Grzegorzu Schetynie nawet nie wspomnę, bo jego zasług nie znam i nawet Tusk publicznie go upokorzył (nie po raz pierwszy), tym razem nie podając mu ręki na oczach gawiedzi.
Ale czego można oczekiwać od partii politycznej, do której powołania jawnie przyznał się funkcjonariusz komunistycznych służb, a w neo-PRL już generał – Gromosław Czempiński? „A potem jak przystało na człowieka ze służb, nie rościłem sobie żadnych pretensji do tego, aby być członkiem partii albo działać. Ludzie ze służb nie powinni być w polityce”.
Wygłaszając „wykład” na Uniwersytecie Warszawskim 3 maja 2019 r., Tusk bardzo wyraźnie michnikował, czyli co chwila wplatał w swe przemówienie cytaty z różnych intelektualistów (lub ich przywoływał). W ten sposób Adam Michnik (i naśladująca go michnikowszczyna) nobilituje sam siebie. Być może owe cytaty i wplatanki dobierał mu jego odwieczny ciećnik, beneficjent niemieckiego właściciela pewnego dworku, który od niego za pilnowanie interesu nie pobierał opłat. Dobry pan…
- Skoro ich cytuję, to im dorównuję. Skoro o nich mówię, to gawiedź uzna, że jestem jednym z nich. W ten sposób Tusk staje się szczególnym postrzegaczem i odkrywcą, albowiem stwierdza: „Kwintesencją zachodu jest to, że ludzie uśmiechają się do siebie”. Z perspektywy brukselskiego stołka może to tak wygląda, gdy wiecznie wstawiony jego partner Juncker szczerzy się i obślinia wszystko, co się do niego zbliży. Szkoda, że ci ludzie nie chodzą piechotą po brukselskich (i w ogóle „europejskich”) ulicach, podglądając życie na co dzień. Tam przecież kościoły i katedry płoną na sam widok tych radosnych uśmiechów. Gwałcone Szwedki, Norweżki, Niemki znoszą to z godnością i entuzjazmem, pośpiesznie ubogacane przez nowy europejski narybek. Protesty w Paryżu i innych miastach Francji gaszone są wyłącznie uśmiechniętymi pałami i kulami radosnych funkcjonariuszy obrońców tych specyficznych „wartości”.
Ci, którzy oczekiwali poziomu i manier, choćby na przyzwoitym poziomie, dostali to, co im się należy. Może zatem warto odwołać się do genialnej charakterystyki cynicznego, aczkolwiek wielce sprytnego karierowicza i wydmuszki Nikodema Dyzmy, którego nicość dostrzegł człowiek uznawany za… nienormalnego: „Z kogo się śmieję? Z was, elita! Oświadczam wam, że wasz mąż stanu, wasz wielki człowiek, wasz Nikodem Dyzma to oszust, łajdak, hochsztapler i kompletny kretyn. Spójrzcie na jego prostacką gębę: przecież to skończony tuman! Wy sami wywindowaliście to bydlę na piedestał!”
Leszek Żebrowski
Źródło: facebook.com
9 marca 2020 o 09:13
LŻ jest ok. Chwała Jemu i temu, co robi, i jak działa.