Sprawa jest arcydelikatna i „niefotogeniczna”. Okazuje się bowiem, że istotna część amerykańskich Murzynów (czyli w polityczno-poprawnej nowomowie: Afroamerykanów), których „guru” jest nawrócony na islam czcigodny Louis Farrakhan, żywi uczucia antysemickie. Twierdzą oni, iż „koalicja żydowsko-murzyńska” (nazwijmy ją „Związkiem Ludów Przez Wieki Prześladowanych”) jest historycznym fałszerstwem, gdyż w „Holocauście czarnych” wybitną rolę odgrywali właśnie synowie „narodu wybranego”. Czarni amerykańscy islamiści, posiłkując się źródłami wytworzonymi przez przeciwnika, uważają, że Żydzi byli autorami „mitu chamickiego”, zgodnie z którym rasie czarnej przypisywano „od zawsze” rolę niewolników mających służyć białym panom (przypominam, że według biblijnej Księgi Rodzaju jeden z trzech synów Noego, Cham, był protoplastą ludów kananejskich i afrykańskich). Mit ten miał być podstawą prymitywnego myślenia plantatorów na południu Stanów Zjednoczonych, Ku-Klux-Klanu, Burów w Afryce, a także wielu chrześcijańskich grup wyznaniowych – na przykład Mormonów. Maltretowanie czarnych przez Żydów ma także wymiar całkiem praktyczny, wynikający z zaangażowania się tych drugich w haniebny proceder handlu niewolnikami. Żeby nie być gołosłownym islamiści, powołując się na żydowskie autorytety w tej sprawie, przedstawiają następujące fakty z historii Ameryki Południowej i Środkowej:
- Lee. M. Friedman, swego czasu prezes Amerykańsko-Żydowskiego Towarzystwa Historycznego, stwierdził, że w Brazylii gros handlu niewolnikami pozostawało w rękach żydowskich osadników;
- Marcus Arkin napisał, iż Żydzi z holenderskiego Surinamu dysponowali „wieloma tysiącami” czarnych niewolników;
- Herbert I. Bloom przyznał, że „handel niewolnikami był jednym z najważniejszych żydowskich zajęć w Surinamie oraz w innych koloniach”. Opublikował przy tym pochodzącą z roku 1707 listę żydowskich kupców z wyszczególnieniem ilości nabytych przez nich niewolników;
- Cecil Roth, autor 30 książek i setek artykułów poświęconych żydowskiej historii, dowodził, że niewolnicze rewolty w wielu częściach Ameryki Południowej „były głównie skierowane przeciwko (Żydom – DR), jako największym posiadaczom” ludzkiego towaru;
- Wilfred Samuels przyznał: „Żydzi (z Barbadosu – DR) robili świetne interesy nabywając, a potem wynajmując (plantatorom – DR) negroidów…”. Na Curacao, będącym jednym z głównych rynków handlu niewolnikami, prawie każdy tamtejszy Żyd zakupił od 1 do 9 niewolników — dla siebie lub w celu odsprzedaży;
- Moshe Kahan oświadczył bez ogródek, że w latach 1653-1658 „żydowscy kupcy (najczęściej przechrzczeni marranowie – DR) całkowicie zmonopolizowali hiszpański i portugalski handel (niewolnikami – DR)”.
Jeżeli chodzi o kolonie brytyjskie w Ameryce Północnej (przyszłe Stany Zjednoczone) faktem jest, że Żydzi w mniejszym stopniu byli tam zaangażowani w bezpośredni handel niewolnikami. Niemniej jednak pozostawali znaczącymi beneficjentami niewolniczej gospodarki. Należy bowiem pamiętać, iż biali plantatorzy za ich pośrednictwem sprzedawali swoje towary. Mogli również liczyć na żydowskie pożyczki, dostawy narzędzi, odzieży dla niewolników itd. Nic znaczy to bynajmniej, że Żydzi nie mieli własnych niewolników. Przeciwnie, aż 75% Izraelitów na amerykańskim Południu posiadało „swoich czarnych”, podczas gdy w odniesieniu do całej populacji białych procent ten wynosił 36.
Może dlatego też próżno byłoby szukać Żydów w szeregach abolicjonistów (z nielicznymi wyjątkami), czemu dało wyraz Amerykańskie i Zagraniczne Towarzystwo Antyniewolnicze w swym sprawozdaniu z roku 1853. Czytamy w nim m.in.: „Żydzi ze Stanów Zjednoczonych nie zajęli stanowiska w kwestii niewolnictwa , a przecież jako przez wieki prześladowani „winni być wrogami wszelkich kast i przyjaciółmi idei wolności uniwersalnej”.
Współcześnie natomiast czarni aktywiści zarzucają Żydom wręcz rasizm. Przypominają, że żydowscy naukowcy — Michael Levin, Vincent Sarvich i Richard Hcrnstein (współautor książki Bell Curve) – utrzymują, iż Murzyni są upośledzeni pod względem intelektualnym; Howard B. Abikoff i Rachel Klein („Long Island Medical Center” i „Columbia University”) oraz Gaił Wasserman z Wydziału Psychiatrii Dziecięcej zajmują się badaniami mającymi udowodnić istnienie związku między genetyką, a problemem przemocy w „czarnych” i latynoamerykańskich miejskich gettach; żydowscy dziennikarze (Jeff Greenfield, Norman Podhoretz i inni) nabijają się z czarnych gdzie tylko mogą; hollywoodzcy producenci – bezsprzecznie „żydowska mafia” — produkują telewizyjne sitcomy ośmieszające Murzynów (dobrym przykładem niech będzie serial „Sugar Hill”); żydowska Liga Antydefamacyjna prowadzi działania operacyjne (z użyciem szpiegów, podsłuchu itd.) w stosunku do wielu organizacji zrzeszających ludność kolorową; amerykańscy Żydzi sprzeciwiali się wizycie Nelsona Mandeli i biskupa Desmonda Tutu w USA w roku 1990, określając ich jako antysemitów, gdy tymczasem 110 tysięcy Żydów w RPA przez długie lata tuczyło brzuchy na systemie apartheidu; żydowski showman radiowy, Howard Stern (popularny skandalista, mitoman, wreszcie wariat) w jednej ze swoich audycji „puszczał piosenki… Ku-Klux-Klanu, a poza tym w ciągu 10 minut 55 razy użył terminu „czarnuch” (nigger). Nie omieszkał też nazwać Murzynów „werandowymi małpami” i „podwórkowymi małpoludami”. Et cetera, et cetera…
Nie mnie sądzić, czy czarni przesadzają z pretensjami pod adresem amerykańskich (i nie tylko) Żydów. Jako nierzadko zdeklarowani rasiści sami nie są bez winy. Przypominając wszelako, że ich adwersarze na przestrzeni wieków – jak to w życiu – byli nie tylko ofiarami, ale i oprawcami, zaprzeczając żydowskiemu mitowi „wyjątkowych i bezprzykładnych cierpień” obiektywnie zbliżają się do prawdy.
dr Dariusz Ratajczak
Najnowsze komentarze