life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Hugon Hajducki: Korzenie i dogmaty „religii Holocaustu”

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Po wsiach mówi się, że Żydzi zabili Jezusa
Zevulun Hammer, minister ds. wyznań Izraela w wywiadzie dla „Polityki”[1]

Jeśli nie wierzysz słowu – wierz faktom!
św. Jan Chryzostom

Wstęp

Ogłoszona przez Kongregację Doktryny Wiary deklaracja Dominus Iesus zrazu wydawała się modernistom „łyżką dziegciu w garncu miodu”. Jednak praktyka religijna ostatniego roku pokazała, że stanowi ona łatwy do wkomponowania element watykańskiej polityki ekumenicznej. Początkowo wyolbrzymiany jednoznaczny, ostry, charakter deklaracji zastąpiła refleksja nad zawartymi w niej odniesieniami do filozofii dialogu międzyreligijnego[2]. Dyskusja wokół tekstu okazała się majową burzą, która równie gwałtownie i szybko rozgorzała, jak też błyskawicznie się zakończyła. Nie znaczy to bynajmniej, że skutki jej wydania nie są dziś widoczne. Polityka ekumeniczna Watykanu względem prawosławia, polegająca na głoszeniu zasady „Kościoła siostrzanego” i rezygnacja z misyjności, delikatna zmiana stosunków katolicko-protestanckich i katolicko-anglikańskich, wskazuje na fakt dużego znaczenia, jaki nadają deklaracji moderniści.

Dziwny, niejasny język deklaracji wzbudził sporo wątpliwości wśród wiernych. Deklaracja zawierała dość czytelne odniesienie do prawosławia i sekt protestanckich, często odwoływała się do enigmatycznego pojęcia „innych religii”, brakowało w niej jasnego ustosunkowania się do judaizmu, z którym łączą Kościół liczne więzy historyczne i religijne, nie zawsze radosne i pełne sympatii[3]. Ale analiza działań podejmowanych przez kościelną hierarchię w ciągu ostatnich lat na niwie dialogu międzyreligijnego z judaizmem, analiza działań Watykanu z szerokiej politycznej perspektywy dowodzi nieprzypadkowego pominięcia (?) żydów w tekście deklaracji, o czym wypadnie jeszcze napisać w dalszej części tekstu. Dialog z judaizmem w przeciągu ostatnich lat nabiera również nowego oblicza, stając się coraz wyraźniej synkretyzmem religijnym opartym na duchu tzw. judeochrześcijaństwa. Nowym elementem tego dialogu stało się coraz częstsze zastępowanie tradycyjnego judaizmu, niezmiennie negatywnie ustosunkowanego do chrześcijaństwa, współczesnym fenomenem religijnym i socjologicznym zwanym „religią Holocaustu”.


Celem niniejszego artykułu jest scharakteryzowanie „religii Holocaustu”*) poprzez przypomnienie najważniejszych tez zawartych w tekstach na ten temat, uzupełnienie luk, aktualizację lub odpowiedź na pytania postawione we wcześniejszych artykułach, oraz spojrzenie na dialog katolicko-żydowski z perspektywy holocaustyzmu. Autora niniejszego artykułu interesuje wyłącznie odbiór współczesny wydarzenia historycznego zwanego Holocaustem lub Shoah, pod którym powszechnie rozumie się podjętą przez hitlerowców próbę całkowitej eksterminacji ludności żydowskiej w Europie w czasie II wojny światowej, wpływ tego wydarzenia na dzisiejszą sferę sacrum, na aktualną kondycję Kościoła katolickiego i podejmowany przez hierarchię kościelną dialog ekumeniczny. Natomiast całkowicie nie interesują autora artykułu wszelkie szczegóły techniczne zbrodni – czy ona nastąpiła, czy nie; w jaki sposób likwidowano ofiary; gdzie dokonywano zbrodni; jaki był jej cel; czy ofiary należały wyłącznie do jednej grupy etnicznej. Wszystkie te zagadnienia autor pozostawia do dyskusji specjalistom.

Wzrastające od prawie dziesięciu lat zainteresowanie różnych środowisk religijnych, intelektualnych i politycznych fenomenem holocaustyzmu spowodowało pojawienie się licznych interpretacji tego religijno-socjologicznego zjawiska. Dla jednych Holocaust został przeniesiony w sferę sacrum, uległ mitologizacji, przeradzając się w świecki system religijny dzisiejszego zlaicyzowanego Zachodu. Dla innych mitologizacja Holocaustu jest związana z ekspansywną polityką Izraela. Służy celom tej polityki przez wzbudzanie poczucia winy u nie-Żydów za wydarzenia II wojny światowej, jest moralnym szantażem zmuszającym do uległości względem polityki izraelskiej, której służy wiernie żydowska diaspora. Z tym poglądem zazwyczaj w parze idzie traktowanie religii Holocaustu jako mechanizmu służącego do uzyskiwania olbrzymich, bezprecedensowych w dotychczasowej historii, odszkodowań dla Izraela i żydowskich organizacji na świecie. Sporą grupę zwolenników posiada również pogląd głoszący tezę o postępującej sakralizacji Holocaustu spełniającego od dłuższego czasu rolę zwornika świadomości żydowskiej dla ulegających zeświecczeniu Żydów tak w Izraelu, jak również w diasporze. W tym poglądzie nowa religia – holocaustyzm wypiera religię judaistyczną. Ta wielość poglądów świadczy o jednym, a mianowicie, że Holocaust nie jest już zwykłym wydarzeniem historycznym, takim jak wojny Cezara, bitwa pod Grunwaldem, wojna stuletnia, ale uległ sakralizacji. Bolesne wydarzenia II wojny światowej stały się obiektem manipulacji, w której pozytywne uczucia ludzkie, współczucie, szacunek dla ofiar, zostały wykorzystane dla swoich celów przez niejasne grupy interesów. Do opisywania Holocaustu używa się języka quasi-teologicznego, cześć mu oddawana jest nieporównywalna z hołdem oddawanym jakiemukolwiek wydarzeniu II wojny światowej, a zmitologizowana formuła przeniknęła na trwałe do świadomości społecznej, np. w postaci używanej powszechnie terminologii[4].

Analiza zjawiska

Najpoważniejszym i pierwszym w Polsce opracowaniem dotyczącym religii holocaustu jest dwuczęściowy artykuł Tomasza Gabisia, który ukazał się w kolejnych dwóch numerach pisma „Stańczyk”[5]. Pomimo licznych innych tekstów poruszających te zagadnienie, artykuł T. Gabisia wyróżnia ogrom materiału zebranego do napisania tekstu i wnikliwość w analizie zjawiska, dzięki czemu został on zauważony za granicą i przetłumaczony na kilka języków europejskich. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że każde kolejne poruszanie tego tematu może być jedynie dopisywaniem marginaliów do artykułu ze „Stańczyka”. Warto zapoznać się z tezami prezentowanymi przez autora artykułu z powodu dużego znaczenia tekstu dla niniejszego tematu, ale również z powodu niewielkiej jego dostępności.

Pierwsza część artykułu pt. Religia Holocaustu posiada kapitalne znaczenie dla tematu przez nas poruszanego. Pomimo politycznego charakteru deklarowanego przez T. Gabisia już we wstępie swojego artykułu, jego pierwsza część w jasny i bezstronny sposób opisuje i udowadnia postępującą sakralizację Holocaustu, przemianę historycznego wydarzenia w mit, umiejscowienia wydarzeń II wojny światowej w „historii świętej”. T. Gabiś pisze we wstępie:

Holocaust nie należy do historii, która minęła, ale jest wszechobecnym, bezustannie aktualizowanym i instrumentalizowanym «mitem», jednym z centralnych elementów kultury, polityki, ideologii współczesnego Zachodu. Pozostając „mitem” żydowskim uległ dzięki mass-mediom i powszechnej edukacji swoistej uniwersalizacji, uczyniono go pryzmatem, poprzez który patrzy się na historię XX wieku, a nawet na całą historię ludzkości[6].

Rozważając „wieczną teraźniejszość” Holocaustu autor powołuje się na znanego francuskiego anarchistę Serge Thiona piszącego o roli mediów w niszczeniu tych, którzy pragną rozważania tragicznych wydarzeń II wojny światowej jedynie w kategoriach historycznych, naukowych, a nie politycznych, czy teologicznych:

Oświęcim jest globalnym punktem odniesienia. Oświęcim jest hasłem potrzebnym do przejścia przez cło. Otwórzcie gazetę dowolnego dnia: za każdym razem zauważycie, że gdzieś wspomniany jest Oświęcim, niezależnie od tego, w jakim kontekście. Słowo „Oświęcim” mówi wszystko (S. Thion, Prawda historyczna czy prawda polityczna? Władza mediów: afera Faurissona, Berlin 1994, s. 20)[7].

W ten sposób Holocaustu nie można badać, trzeba go kontemplować; nie można go rozpatrywać, należy go adorować; nie należy on do sfery profanum, ale do sfery sacrum. „Nie jest to zagłada, ale Zagłada, nie ostateczne rozwiązanie, ale Ostateczne Rozwiązanie, nie holocaust, ale Holocaust” – pisze T. Gabiś. Długo można by cytować przytoczone w artykule poświęconemu „religii Holocaustu” fragmenty książek, wykładów, wspomnień, wycinki prasowe potwierdzające tezy wrocławskiego badacza. Zamknięcie Holocaustu w sferze sacrum, nadanie mu tak decydującego znaczenia –

Oświęcim nie może być wyjaśniony i nie podlega wizualizacji. Obojętnie, czy jest punktem kulminacyjnym historii czy jej zbłądzeniem, Holocaust jest transcendentny wobec historii. Wszystko w nim wzbudza lęk i prowadzi ku rozpaczy. Umarli są w posiadaniu tajemnicy, której my żyjący nie jesteśmy warci i nie jesteśmy zdolni odkryć (Elie Wiesel, „New York Times”, 16 IV 1978)

– powoduje „ujawnienie się” nowego „sakralnego” podziału czasu. Dzieje świata, dzieje ludzkości, dzieje cywilizacji, dzielą się na dwie części – przed i po Holocauście. „Na początku był Oświęcim”. T. Gabiś pisze:

Dziś wszystko jest «po Oświęcimiu» (po Holocauście): Bóg po Oświęcimiu, teodycea po Oświęcimiu, wychowanie po Oświęcimiu, Kościół po Oświęcimiu, myślenie po Oświęcimiu, świat po Oświęcimiu, teologia po Oświęcimiu, Żydzi po Oświęcimiu, chrześcijanie po Oświęcimiu, kultura po Oświęcimiu, filozofia po Oświęcimiu, socjologia po Oświęcimiu itd. itp[8].

Zdanie redaktora pisma „Stańczyk” dobrze podsumowują słowa Dyrektora Międzynarodowego Instytutu Badań Holocaustu Yad Vashem Izraela Gutmana:

Auschwitz – Oświęcim stał się symbolem czasów pogardy i zdziczenia. Mówi się o Oświęcimiu, o świecie, który istniał przed Oświęcimiem i o cieniu niepewności i obawach, które otaczają świat po Oświęcimiu. Oświęcim urósł do rangi symbolu (…)[9].

Oświęcim stał się fundamentem nowej religii: „religii Holocaustu”, Religii Oświęcimskiej, tzw. holocaustyzmu. Holocaust stał się wyznaniem wiary dla współczesnych Żydów, czego nie ukrywa m.in. Szewach Weiss: „To jest część naszej kultury, jakby nowa religia dla tych, którzy nie są religijni. Jeżeli po śmierci Chrystusa powstała religia, to my mamy moralny obowiązek stworzenia 6 milionów takich religii. (…) U nas właśnie zaczęła się taka nowa religia jako reakcja na zło„ (Szewach Weiss, „Gazeta Wyborcza”, 26 I 1995).

„Nowa religia” – by użyć określenia Szewacha Weissa, posiada dobrze dopracowany język teologiczny i zbiór swoich dogmatów. Jednym z najważniejszych dogmatów wynikających z umiejscowienia Holocaustu w „świętej historii”, w sferze sacrum, jest uznanie tego wydarzenia za jednorazowe, niepowtarzalne, bezprecedensowe i nieporównywalne. Szef Ligi Przeciw Zniesławieniu (ADL), która – jak trafnie zauważył T. Gabiś – „specjalizuje się w zniesławianiu wszystkich naokoło jako «antysemitów»”, Abraham Foxman stwierdził:

Holocaust jest szczególnym wydarzeniem. Nie jest on po prostu jednym z przykładów ludobójstwa, lecz prawie udanym zamachem na życie wybranych dzieci Boga a tym samym na Boga samego. Jest to wydarzenie będące antytezą Stworzenia tak jak przekazuje je Biblia; (…) Musi ono być pamiętane z pokolenia na pokolenie (Biuletyn ADL „On the Frontline”, I 1994, s. 2.).

Nie odbiega od takiego ujęcia sprawy Adam Michnik, gdy pisze:

Żydzi zwykle protestują, gdy ich tragedię porównuje się do nieszczęść innych narodów. Mają właściwie rację: Zagłada była czymś wyjątkowym. Ale rzeź dokonana przez Turków była dla Ormian też czymś wyjątkowym. Dla Rosjan czy Ukraińców wyjątkowym było doświadczenie Gułagu. Dla Polaków wyjątkowy był pięcioletni hitlerowski terror, powstanie warszawskie, zdrada sojuszników w Jałcie („Gazeta Wyborcza”, 17–18 IV 1993).

T. Gabiś zwraca uwagę na niuans językowy. O ile rzeź Ormian jest wyjątkowa dla Ormian, stalinizm wyjątkowy dla Rosjan i Ukraińców, a okupacja hitlerowska dla Polaków, to Holocaust jest OBIEKTYWNIE wyjątkowy, posiada ogólnoludzką wyjątkowość[10].

Czytając liczne teksty wpisujące się w teologiczny obszar „religii Holocaustu”, uderza potężny ładunek destrukcyjnego i bluźnierczego nihilizmu. Żydzi w obliczu Zagłady zostali sami, ich samotność można porównać do samotności Boga (Elie Wiesel, Bóg po Oświęcimiu, s. 23–24). A może po prostu Boga nie ma? Na to pytanie odpowiadają holocaustyści w różny sposób. Piotr Rawicz stwierdza, że Bóg oszalał, Robert Mc Afee Brown twierdzi, że Bóg padł ofiarą „tego masowego mordu”, dla Richarda Rubinsteina egzystencja Boga po Oświęcimiu jest wątpliwa, bo jeśli by istniał, musiałby być „moralnym potworem”, Fredrich – Wilhelm Marquardt uważa, że wiara doszła do kresu, Theo Klein uznaje, że niebo „było wtedy puste i takie powinno pozostać”, a Ferdinand Camon popiera tezę, że istnienie Auschwitz stawia pod znakiem zapytania egzystencję Boga[11]. Warto już w tej chwili zaznaczyć, że ateizm powyższych poglądów jest jedynie pozorny. Rozpaczliwy okrzyk: „Boga nie ma po Oświęcimiu!” nie łączy się ze wściekłym, ateistycznym hasłem bolszewików. Wypadnie nam o tym pisać jeszcze szerzej w dalszej części artykułu. Temu pozornemu ateizmowi nie daje się zwieść T. Gabiś.

(…) Holocaust nie jest traktowany jak jedno z historycznych wydarzeń, ale jako wydarzenie rangi „kosmicznej„, które jest tak demoniczne i tak infernalne, że każe stawiać pytania ostateczne[12].

Autor omawianego artykułu zauważa, że:

Nowa religia (…) ma swoje święte miejsca, święte teksty, swoich kapłanów, swoje relikwie, swoje świątynie, swoich heretyków a może nawet „ateistów Holocaustu„, i ożywiana jest potężnym impulsem, aby nawracać i aby panować[13].

Dogmaty „religii Holocaustu”

Już pobieżne przyjrzenie się dogmatom „religii Holocaustu” pozwala stwierdzić, że stoi ona w opozycji do katolicyzmu. Jednoznaczność wypowiedzi cytowanych w artykule T. Gabisia jest dla katolika jasna – Holocaust znosi chrześcijaństwo, uwidacznia bezsens chrześcijaństwa, jego małość, a nawet bluźnierczość w obliczu Shoah. Holocaust „usuwa w cień centralne wydarzenie chrześcijaństwa, czyli Ofiarę Chrystusa” – pisze redaktor „Stańczyka”. Jak to ujął Franklin Littwell w swoim artykule pt. „Ukrzyżowanie Żydów”, Oświęcim stał się „Golgotą milionów ukrzyżowanych”. Z kolei Jeffrey Hart nazwał Holocaust „ekwiwalentem Ukrzyżowania. Izrael stał się ekwiwalentem Odkupienia”. Teolog niemiecki Joachim Baptist Metz pisze: „Uważam każdą chrześcijańską teodyceę i każde mówienie o «sensie» w obliczu Oświęcimia, które biorą początek poza lub poniżej tej katastrofy, za bluźnierstwo”. Paradoksalnie w tym samym tonie wypowiedział się Jan Paweł II w czasie wizyty w Oświęcimiu w 1978 roku, nazywając to miejsce „Golgotą naszych czasów”[14].

Analizując tekst awangardowego w dalszym ciągu teologa o. Wacława Hryniewicza OMI pt. Niepojęty Bóg w obliczu piekieł świata („Znak” nr 4, 1996), T. Gabiś zauważa wśród modernistycznych zwolenników „religii Holocaustu” wstęp do przyszłej całkowitej kapitulacji przed jej dogmatami[15]. Ojciec Hryniewicz i ks. Czajkowski próbują jeszcze godzić chrześcijaństwo z nową religią, jeszcze nie zrównują Golgoty Jezusa Chrystusa z Oświęcimiem, ale piszą już o „podobieństwie do WYDARZENIA (podkreślenie moje! – H. H.) Krzyża i zstąpienia do Otchłani” (sic!). Jednocześnie modernistyczny podział na Kościół przedsoborowy i posoborowy uzyskuje nowy wymiar w zetknięciu się z „doświadczeniemShoah, tworząc – można rzec – Kościół przedholocaustowy i poholocaustowy, z nową teologią, nową biblistyką, nową teorią, nowym stosunkiem do judaizmu itd. W ten sposób chrześcijaństwo zostaje wyparte przez „religię Holocaustu”, a krzyż coraz bardziej przypomina krematoryjny komin…

I tylko w ten sposób, pokornie akceptując najpierw równoważność, a później wyższość ofiary Holocaustu nad Ofiarą Jezusa Chrystusa, można zostać dopuszczonym przez najwyższych kapłanów nowej religii do wspólnego stołu, co staje się udziałem wielu modernistów. Ci, którzy obstają twardo przy katolickiej wizji kontaktów z judaizmem, mówią o nawracaniu żydów, stają się wrogami publicznymi wyznawców „religii Holocaustu”, nazywani antysemitami, o czym przekonali się niejednokrotnie tradycjonaliści katoliccy. Skoro „(…) już w samym dążeniu do nawrócenia Żydów dzisiejsi historycy widzą rodzaj duchowego «ostatecznego rozwiązania» – jak to określili Alice i Roy Eckardtowie, bo jest to przecież dążenie do tego, żeby Żydów więcej nie było” (Henryk Grynberg, Prawda nieartystyczna, Katowice 1990, s. 39)[16], to w takim razie Kościół przedholocaustowy, chrześcijaństwo misyjne odpowiedzialne jest za Holocaust, za który musi odpokutować. Wina chrześcijan za Holocaust jest dla zwolenników nowej wiary bezdyskusyjna: „Nienawiść, która doprowadziła do tej zbrodni wyrosła z chrześcijańskiego antysemityzmu” (H. Grynberg); „(…) sześć milionów ludzi zostało wymordowanych przez spadkobierców chrześcijaństwa z tej tylko przyczyny, że byli Żydami” (H. Kremers); „(…) dla Żydów – działania nazistów były ostateczną konsekwencją tradycyjnego chrześcijańskiego antysemityzmu” (A. Graczyk); źródło Holocaustu tkwi w „(…) pierwotnej teologii nienawiści do Żydów apostoła Pawła i Ojców Kościoła” (G. Steiner); wreszcie – „To właśnie chrześcijański antysemityzm umożliwił zaistnienie Holocaustu” (o. W. Hryniewicz OMI)[17]. Rola jaką przywiązują dzisiejsi teoretycy i praktycy ekumenizmu z jednej strony a wyznawcy holocaustyzmu z drugiej strony do oficjalnego przyznania się Kościoła do współodpowiedzialności za Holocaust świadczy o wyjątkowej wadze tego aktu dla przyszłości Kościoła. Czy pozostanie on Kościołem katolickim, czy stanie się „odrębnym obrządkiem w ramach światowej religii Holocaustu” T. Gabiś podsumowuje:

Nic bardziej nie dowodzi tego, że Kościół kapituluje przed religią Holocaustu. Dialog można dziś prowadzić z każdym: z wyznawcami judaizmu, muzułmanami, animistami, ateistami. Tylko dialog z tymi, którzy nie chcą wyznawać religii Holocaustu jest wykluczony[18].

Miejsce Polski w „religii Holocaustu”

Ostatni rozdział I części artykułu T. Gabisia i aneks poświęcone zostały miejscu wyznaczonemu Polsce i Polakom w „religii Holocaustu” i interpretacjom holocaustyzmu w pismach prawicy niemieckiej. Nie posiadają już tak dużej wagi dla interesującego nas zagadnienia, jednak pomimo tego warto zapoznać się z najważniejszymi politycznymi tezami T. Gabisia.

Miejsce wyznaczone Polsce i Polakom w ramach „religii Holocaustu” jest dla przytłaczającej większości mieszkańców naszego kraju niezrozumiałe, zważywszy na zaangażowanie Polaków w pomoc niesioną Żydom w czasie II wojny światowej. Jest ono zazwyczaj traktowane przez Polaków jako gruba niewdzięczność względem tych, którzy mają posadzonych najwięcej drzewek w Instytucie Yad Vashem i otrzymali najwięcej medali „Sprawiedliwy wśród narodów świata” za ratowanie Żydów. Polska stała się w czasie II wojny światowej „epicentrum Zagłady”, miejscem gdzie ujawniło swoje oblicze absolutne zło świata, dokonujące rytualnego mordu nad „Narodem Wybranym”. Natomiast Polakom wyznaczono rolę biernych obserwatorów tego dramatu, ze względu na odwieczną wrogość polskich chrześcijan do Żydów. W ten sposób Polska ziemia, „użyźniona” żydowską krwią i popiołem została „skażona”, „zbezczeszczona” (Jan Błoński, Biedni Polacy patrzą na getto, Kraków 1994), stała się „drugim Egiptem” (zob. Powt 4, 20) zamienionym w pustynię. Dosadnie wyraził to Elie Wiesel: „Jeśli chodzi o Polaków… Nie jest to zwykły przypadek, że obozy największej zagłady powstały u nich, w Polsce, a nie gdzie indziej” (Elie Wiesel, Pieśń umarłych, Wrocław 1991, s. 143). Rola przyznana Polakom jest rolą „metafizycznego wroga„, odpowiedzialnego – może w mniejszym stopniu niż Niemcy – ale odpowiedzialnego za Holocaust[19]. Świadczy o tym wpisanie w 1996 roku w program jerozolimskich Dni Upamiętnienia Zagłady i Bohaterstwa wspomnienia „polskiej” zbrodni na Żydach, czyli tzw. „pogromu kieleckiego”. W Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie znajduje się zdjęcie kończące ekspozycję przedstawiające „pogrom kielecki”. Tzw. „pogrom kielecki” uznaje się za historyczną część, polski finał Holocaustu. Łatwo w tym kontekście zrozumieć walkę, jaka trwa wokół interpretacji wydarzeń w Jedwabnem z 1941 roku. T. Gabiś zwraca uwagę, że rola wyznaczona Polakom jest prawie identyczna z tą wyznaczoną Niemcom. Można powiedzieć, że w „holocaustycznej egzegezie historii” Niemcy i Polacy „jadą na tym samym wózku”. „W «religii Holocaustu» zawarty jest spreparowany dla Niemców i Polaków dogmat o wiecznej winie przechodzącej z ojca na syna i każdy, kto tę religię akceptuje, musi równocześnie uznawać i ten dogmat i tę „metafizyczną winę” – pisze T. Gabiś[20]. Zdają sobie z tego sprawę konserwatyści niemieccy i część niemieckich katolików, którzy wnikliwie analizują i komentują kolejne etapy powstawania i krzepnięcia religii Holocaustu, musimy sobie z tego zdawać sprawę i my.

Druga część tego niezwykle interesującego artykułu porusza również tematy polityczne, a mianowicie funkcjonowanie religii Holocaustu wśród Żydów izraelskich i żyjących w diasporze, roli, jaką wyznaczono holocaustyzmowi w polityce Stanów Zjednoczonych, odbiorowi w państwach europejskich i wadze, jaką przywiązują demokratyczni liberałowie do nowych dogmatów.

Już powyżej przedstawione opracowanie artykułu T. Gabisia ukazuje niezwykle silny związek nowej religii z polityką. Posiada ona bardzo czytelnie określone cele polityczne. Jednym z tych mocno akcentowanych zarówno przez zwolenników jak i przeciwników religii Holocaustu zadań jest budowa jednolitej tożsamości politycznej Żydów. Wiąże się to ze stopniowym zeświecczeniem i upadkiem rabinatu, utrzymującym się rozproszeniem Żydów żyjących w Izraelu i diasporze, oraz różnymi tradycjami kulturowymi obywateli Izraela[21]. W tym kontekście religia Holocaustu byłaby czymś na kształt bismarckowskiego Kulturkampfu, zmierzając do pełnego ujednolicenia Żydów.

Pamięć o Holocauście to dziś jeden z głównych elementów budowania tożsamości Izraelczyków – zarówno tych, których korzenie rodzinne są w Europie, jak i tych, których przodkowie pochodzą z krajów islamskich (Dyrektor Yad Vashem Avner Shalev, „Gazeta Wyborcza”, 14–15 VIII 1995).

Problem ten rozpatruje wydana ostatnio w USA, a dostępna już w wielu krajach europejskich, praca żydowskiego historyka z Chicago Petera Novicka[22]. Badania socjologiczne Amerykańskiego Komitetu Żydów, na których m.in. opiera się Novick stwierdzają, że wśród działań i zachowań najważniejszych dla żydowskiej tożsamości od kilku lat króluje Holocaust, wypierający świadomość religijną i polityczną w znaczeniu syjonizmu. Historyk stwierdza:

Żydzi w USA doskonale asymilują się z amerykańskim społeczeństwem. W rezultacie małżeństw z gojami liczba ortodoksyjnych Żydów stale spada. Teraz świadomość Holocaustu zastępuje czasem religię jako wyznacznik żydowskiej przynależności. Jesteś prawdziwym Żydem, jeśli Holocaust staje się częścią twej świadomości[23].

W swoich mimo wszystko „poprawnych politycznie” poglądach Novick idzie dalej, zauważając następującą sakralizację Holocaustu postępującą od lat ’70 wraz z emisją serialu pt. Holocaust przez stację NBC i budowy przez Cartera Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie, a skończywszy na działaniach Simona Wisenthala w Los Angeles i Liście Schindlera[24]. Poglądy chicagowskiego historyka omawia interesujący artykuł Adama Krzemińskiego zamieszczony w „Polityce”[25]. Krzemiński opierając się na książce Novicka przyznaje, że „holocaust stał się wręcz sakralnym mitem amerykańskiej kultury masowej”, czego nie można wyjaśnić jedynie dużą ilością Żydów, którzy są „narodem Księgi” i „narodem pamięci”, ale przede wszystkim tym, że są narodem Hollywood, TV, mediów, komiksów, uniwersytetów. Z tego bierze się szeroka prezentacja Holocaustu w tematyce kulturalnej USA. Novick odwracając tezę Zygmunta Freuda o pamięci zbiorowej, opiera się na koncepcjach zabitego w Buchenwaldzie Maurice’a Halbwachsa, „że zbiorowa świadomość jest zawsze ahistoryczna, a nawet antyhistoryczna”, opiera się na mitycznych archetypach, nie zawierających zbyt wiele prawdy. Tuż po wojnie Holocaust nie był atrakcyjnym tematem i mitem politycznym w USA ani dla Żydów, ani dla głównych sił politycznych. „Amerykańskie organizacje żydowskie (…) zabiegały o to, by w prasie czy w filmach hollywodzkich nie podkreślano żydowskich cierpień”. Holocaust w Ameryce zawłaszczyli komuniści żydowskiego pochodzenia. Novick przypomina pogrzeb Rosenbergów skazanych na śmierć za szpiegostwo na rzecz ZSRR, na którym odśpiewano pieśń „żydowskich bojowców”: „Nigdy nie mów, że idziesz w ostatnią drogę…”. Żydowskie kręgi konserwatywne i liberalne temat Holocaustu starały się przemilczeć. Zmiana nastąpiła pod koniec lat ’60, po „wojnie sześciodniowej”, kiedy Izrael w 1968 r. został oficjalnie uznany za filar polityki bliskowschodniej USA i pod koniec groźnej dla Izraela wojny Yom Kippur z 1973 roku. Wydarzenia te zdaniem Novicka skierowały zainteresowanie w stronę Holocaustu. Ale prawdziwa przyczyna leżała w głębokiej identyfikacji z innymi Żydami, w momencie rozpadu tradycyjnego autorytetu rabinatu. Postępujący „łagodny holocaust”, czyli utrata świadomości etniczno-religijnej przez Żydów spowodowała poszukiwanie takiego elementu, który stanowiłby dla nich spoiwo. Był nim Holocaust, który od lat ’70 ulega stopniowej sakralizacji, przekształcając się w „religię zastępczą”. Żydowski publicysta Adi Ophir pisze:

Przyjmuje ona cechy religii zastępczej, z własną synagogą (muzeum Holocaustu), z doktryną o wyjątkowości żydowskiego cierpienia, z Wielkim Kapłanem – Eli Wieselem, z nowymi przykazaniami („nie porównuj”, „nie będziesz miał innego Holocaustu przede mną”), z nową Drogą Krzyżową (w Muzeum Holocaustu zwiedzający otrzymuje biogram konkretnej ofiary Zagłady i idzie stacjami jej męki), a także ze swoimi relikwiami – pamiątkami po zgładzonych, i z własnymi świętymi, którzy przeżyli Noc Ofiary Całopalenia (Holocaust)[26].

W liberalnym piśmie „Tikkun” Philip Lopate pisał:

Nic na to nie poradzę, ale w tej „zadumie z Zagłady” widzę nowy wariant Przymierza z Bogiem – tyle, że teraz naród wybrany został do tego, by szczególnie cierpiał. Tym samym Holocaust staje się niczym innym jak okazją do żydowskiego szowinizmu[27].

Z socjologicznego punktu widzenia sakralizacja Holocaustu stworzyła „nową kulturę ofiar”, która idealnie pasuje do lewicowo-liberalnej ideologii, w której status ofiary daje pozycję uprzywilejowaną. „Zdaniem Novicka jest to intelektualnie bezpłodne, ponieważ każde tego rodzaju ludobójstwo jest wyjątkowe i porównywalne zarazem”[28]. W sumie należy podkreślić, że nie ma w pracy Petera Novicka takich tez, których nie możemy znaleźć w artykule T. Gabisia.

„Mit założycielski”

Innym aspektem tego problemu jest coś znacznie większego niż integracja Żydów. Wraz z upadkiem syjonizmu, stał się Holocaust – używając określenia Rogera Garaudy’ego – „mitem założycielskim Izraela”[29]. Wieloletni prezes Światowego Kongresu Żydów Nahum Goldmann pisał:

Nie jestem pewien, czy państwo żydowskie istniałoby dziś bez Oświęcimia; po Oświęcimiu nie-Żydzi mieli wyrzuty sumienia i byli skłonni traktować nas w sposób uprzywilejowany. Z tego powodu opowiedzieli się za państwem żydowskim; Do tego dochodzi ścisły związek pomiędzy państwem Izrael a ludobójstwem. Mówię często, że Żydzi swoje państwo nie opłacili tysiącami młodych ludzi, którzy polegli w czterech wojnach izraelskich, lecz sześcioma milionami ofiar narodowego socjalizmu (Żydowski paradoks. Syjonizm i żydostwo po Hitlerze, Frankfurt n. Menem 1988, s. 77, 111, 126).

Ale Holocaust to nie tylko fundament z krwi i popiołu państwa Izrael, ale również ultima ratio istnienia Żydów na świecie. Izrael, jego bezpieczne funkcjonowanie, zdaniem T. Gabisia gwarantuje, że Holocaust się nie powtórzy – Holocaust staje się więc wyznacznikiem polityki Izraela… Staje się również sposobem uzyskiwania olbrzymich korzyści finansowych[30].

Długie jałowe spory można prowadzić o wzajemne relacje i zależności polityczne pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Izraelem. Niezaprzeczalnie polityka amerykańska stoi na straży religii Holocaustu, jako wygodnego oręża w walce politycznej. Na pewno nie można ograniczać posługiwania się religią Holocaustu przez establishment amerykański wyłącznie do gry geopolitycznej na Bliskim Wschodzie. Powodzenie religii Holocaustu w Stanach Zjednoczonych wiąże się z dużymi wpływami diaspory żydowskiej w tym kraju, uległości amerykańskich środowisk liberalnych, widzących w holocaustyzmie duże możliwości realizacji własnych celów stworzenia Nowego Porządku Światowego. Jeden z amerykańskich działaczy loży B’nai B’rith Ian J. Kagedan stwierdził: „Pamięć o Holocauście jest czymś zasadniczym dla budowy Nowego Porządku Światowego” („Toronto Star”, 26 XI 1991). Według T. Gabisia „religia Holocaustu” jest w Stanach Zjednoczonych „elementem demoliberalnego mesjanizmu, wyrazem świeckiej potrzeby zbawienia świata czyli osiągnięcia «the end of history» równoznacznego z globalną ideologiczno-kulturalno-gospodarczo-polityczną hegemonią USA, z powstaniem amerykańskiego państwa światowego (…)”[31]. Nowa wiara doskonale wpisuje się według licznych badaczy w „amerykańską ideę wybraństwa – samowyniesienia przez samojudaizację”, charakterystyczną dla anglosaskiego protestantyzmu. Amerykański publicysta konserwatywnego pisma „All These Things” Michael A. Hoffman II wspomniany na łamach katolickiego pisma „The Remnant” stwierdził, że Holocaust stał się „nową religią państwową” w USA, rozgłaszaną przez media – ostatnią religią w którą naprawdę wierzy zlaicyzowany Zachód. „Naszą religią państwową jest naturalnie Kult Komór Gazowych. Główną świątynią jest amerykańskie Muzeum Holocaustu. Liturgią… jest Lista Schindlera”. Jest to forma religii obywatelskiej, świeckiej, która neguje odkupienie ludzkości przez Chrystusa na Kalwarii, zastępując je doświadczeniami Żydów z Auschwitz, jako centrum historii ludzkości. W jednym ze swoich esejów Hoffman pisze o wszechobecności religii Holocaustu w telewizji, filmie, w rządzie, polityce, edukacji i kulturze. Podsumowanie nie jest optymistyczne:

Nowa religia państwowa zarządziła całkowite podporządkowanie; nie wierzący powinien zostać natychmiast napiętnowany, oczerniony stoi w obliczu utraty dobrej reputacji, utraty pracy, a nawet w obliczu fizycznego zagrożenia[32].

Również światowe, zwłaszcza europejskie środowiska demoliberalne partycypują w „religii Holocaustu”. W prowadzonej przez siebie krucjacie przeciwko tradycji europejskiej prezentowanej przez Kościół katolicki, znajdują w holocaustyzmie użyteczne narzędzie w budowie swojego Novus Ordo Saeculorum. T. Gabiś stwierdza, kończąc swoje rozważania, że „religia Holocaustu” jest

kulminacją, ostatecznym wypełnieniem ideologii demoliberalnej pragnącej wykorzenić człowieka, zniszczyć wszystkie tradycje religijne, i narodowe, dokonać globalnej niwelacji kultur, stworzyć „Jeden Świat” na gruzach „ludobójczej cywilizacji, która zrodziła Holocaust”[33].

Swój cel pragną osiągnąć poprzez zerwanie ciągłości tradycji, która według ich zdania jest zbrodnicza, ponieważ wydała Holocaust. Andrzej Szczypiorski twierdził:

W pewnym sensie cała europejska cywilizacja ponosi odpowiedzialność za Holocaust. Eksterminacja europejskich Żydów była następstwem liczącej dwa tysiące lat europejskiej historii. (…) Była to zorganizowana realizacja brudnych pragnień chrześcijaństwa z okresu średniowiecza: wypędzenie z Hiszpanii, z Francji, z Nadrenii. Żydzi byli zawsze kozłami ofiarnymi chrześcijaństwa (wywiad dla „Der Tagesspiegel”, 30 I 1997)[34].

W podobnym tonie wypowiadają się inni bojownicy o „wolność słowa”, „pluralizm światopoglądowy” i „postawę krytyczną”. Pytanie, które machinalnie nasuwa się – gdzie ta „wolność słowa”, ten „pluralizm światopoglądowy”, ta „postawa krytyczna” względem Holocaustu? Nie ma, bo być nie może. Dogmatów się nie dyskutuje, w dogmaty się wierzy! „Religia Holocaustu jest więc podstawą demoliberalnego fundamentalizmu zapewniającego obecnie rządzącym elitom utrzymanie się przy władzy” – pisze T. Gabiś[35].

Podsumowując: dzięki dwuczęściowemu artykułowi T. Gabisia „religia Holocaustu” została w Polsce starannie zanalizowana na ówczesnym etapie jej rozwoju i scharakteryzowana. Dogmaty wyznawane przez „religię Holocaustu” można ograniczyć do czterech zasadniczych: 1° Holocaust, czyli eksterminacja Żydów w czasie II wojny światowej była wydarzeniem jednorazowym, bezprecedensowym w dziejach ludzkości, przez co stanowi centrum historii ludzkości; 2° Holocaust znosi dotychczasowy stosunek człowieka do Boga i ogólnoludzkich wartości, człowiek uniezależnia się od Boga, który swoim brakiem litości utracił ludzki szacunek – w konsekwencji jedynie człowiek jest godny być bogiem; 3° Chrześcijaństwo, szczególnie Kościół katolicki ponosi zbiorową odpowiedzialność za Holocaust; 4° Holocaust uwidacznia porażkę, marność i zakłamanie cywilizacji europejskiej, którą należy zrewidować. Wszystkie wiążą się one mniej lub bardziej z tematem tego artykułu, więc zostaną rozpatrzone w dalszej części tekstu.

Holocaustyzm a amerykanizm

Niedługo po opublikowaniu drugiej części artykułu w „Stańczyku”, temat podjęło pismo „Fronda”, zamieszczając trzy teksty na temat „religii Holocaustu”. Artykuł Igora Figi stanowił omówienie analizy T. Gabisia[36], natomiast uzupełniały go bardzo interesujące teksty wzbogacające naszą wiedzę na ten temat. Artykuł Marka Konopki pt. Czy Żydom grozi duchowy Holocaust? stanowi omówienie kontrowersyjnych wątków pracy rabina Byrona L. Sherwina[37].

Rabin Sherwin przyznaje, że większość Żydów amerykańskich żyje „mitem Holocaustu”, nie mającym odzwierciedlenia w prawdzie historycznej. Swój sąd opierają na dogmatycznej opinii, że w czasie wojny cierpieli jedynie oni, co uniemożliwia jakiekolwiek porozumienie z Polakami i wypacza obraz rzeczywistości historycznej. Autor książki stwierdza, że „religia Holocaustu” idealnie wpasowuje się w tzw. „amerykańską religię obywatelską”, stanowiącą zlaicyzowaną religię państwową, „za pośrednictwem której naród amerykański odnosi się do swoich perspektyw i przeznaczenia” „Religia obywatelska” zakłada pojmowanie narodu amerykańskiego jako narodu wybranego przez Boga, o czym już pisał redaktor „Stańczyka”. Ortodoksyjny rabin Sherwin stwierdza, że Żydzi amerykańscy traktują siebie jak naród wybrany wewnątrz narodu wybranego, „uważają się za nowy rodzaj Żydów, który pozostawił za sobą Europę oraz pamięć prześladowań, biedy, pogromów i ucisku” Właśnie ten rodzaj Żydów najbardziej zsekularyzowanych, negatywnie ustosunkowanych do ortodoksyjnego judaizmu, natomiast doskonale wpasowanych w „amerykańską religię obywatelską” jest nośnikiem zmitologizowanego Holocaustu. Powstanie religii Holocaustu łączy się nierozerwalnie z kryzysem syjonizmu. Wśród samych ortodoksyjnych Żydów jest sporo rozbieżności na temat syjonizmu, niemniej w opinii rabina Sherwina syjonizm jest nierozerwalnie związany z holocaustową mitologią, która jego zdaniem jest czymś na kształt „religii obywatelskiej”. Podkreśla w swojej książce bardzo negatywne stanowisko syjonistów po wojnie względem Żydów z Europy, którzy przeżyli obozy koncentracyjne. Aż do końca lat ’60 w Izraelu nic nie mówiono o Holocauście ani o Auschwitz, ponieważ nie pasowały do syjonistycznego obrazu jednego, niepodzielnego narodu żydowskiego, w jednym państwie Izrael, z jednym wodzem Dawidem Ben Gurionem. Holocaust w myśl ideologii syjonistycznej był zaprzeczeniem starożytnego bohaterstwa Masady, z bezwolnymi, pozbawionymi siły ofiarami pędzonymi na śmierć. Jak pisze pochodzący z Ameryki rabin:

odcinano się od tych, którym udało się przeżyć nazistowskie obozy śmierci, gdy przybywali oni do Izraela po wojnie. Nazwano ich w izraelskim slangu „sabon” – „mydło”. Takie nastawienie było klasycznym wyrazem ideologii syjonistycznej, (…)[38].

Można nie zgadzać się z autorem, że zmiana nastawienia nastąpiła w 1967 roku ze względu na prostą paralelę Holocaust – „wojna sześciodniowa”, która była w konsekwencji realną możliwością powtórzenia się Holocaustu[39]. Przyczyny związane z rokiem 1967 są znacznie głębsze w pokładach politycznych niż się rabinowi Sherwinowi wydaje[40].

Książka Duchowe dziedzictwo Żydów polskich jest w wielu przypadkach kontynuacją polityczno-religijnych sporów wewnątrzżydowskich, zwłaszcza kiedy chodzi o stosunek ortodoksyjnego rabina do syjonizmu[41]. Sherwin oskarża syjonistów o „duchowy Holocaust”, jego zdaniem ideologia syjonistyczna jest czystym bałwochwalstwem, jest „substytutem judaizmu”, opierającym się na zdaniu przedwojennego przywódcy syjonistycznego Włodzimierza Żabotyńskiego: „jedyny Bóg, którego imię brzmi: naród Izraela”[42]. Trudno się pogodzić autorowi książki – chociaż za to właśnie tak bardzo ona podpadła – ze starą tradycją judaistyczną poszukującą źródła wszelkich nieszczęść historycznych w kategoriach kary Bożej za przeniewierstwo Izraelitów (np. Wj 32, 1–35). „(…) wraz z Holocaustem coś się radykalnie zmieniło, nie tylko w teologii, lecz także w psychice i mentalności Żydów. Tym razem Żydzi odmówili zaakceptowania tezy, że to ich grzechy spowodowały katastrofę” Doprowadziło to do przeniesienia całej przypisanej winy na innych – Boga, Niemców, Polaków, katolików itd. W tym przekonaniu ugruntowywał Żydów ruch syjonistyczny. Rabin Sherwin nie podziela w całej rozciągłości tej tradycyjnej koncepcji żydowskiej, ponieważ musiałby przyjąć, że Hitler był karzącym narzędziem Bożej Opatrzności. Niemniej odrzucenie tej starej koncepcji teologicznej zdaniem Sherwina może spowodować przyjęcie „fałszywego Mesjasza”.

W tym samym tonie utrzymana jest rozmowa zamieszczona we „Frondzie” z ortodoksyjnym rabinem Michaelem Goldbergiem, autorem książki Dlaczego Żydzi powinni przetrwać?[43]. W jednym z rozdziałów swojej książki rabin Goldberg poświęca zjawisku nazwanym przez siebie „kultem Holocaustu”. Definiując pojęcie kultu stwierdza w rozmowie:

Mówię o ściśle określonych postawach, zachowaniach, miejscach, które uprawniają do stwierdzenia, że kult holocaustu rzeczywiście istnieje. Weźmy na przykład świątynie: praktycznie każda amerykańska społeczność żydowska, bez względu na to, czy jest duża, czy mała, posiada muzeum – pomnik ku czci ofiar holocaustu. Wśród tych wszystkich miejsc rolę Watykanu odgrywa waszyngtońskie Muzeum Pamięci o Zagładzie[44].

Rozmówca zwraca uwagę na olbrzymie koszty budowy (167 mln dolarów), umiejscowienie filii muzeum w Nowym Jorku i Los Angeles, oraz wymowne umiejscowienie budynku waszyngtońskiego w alei The Mall, w pobliżu Kapitolu, pomników Jeffersona i Waszyngtona, na czym zależało „pewnym kręgom” politycznym. W ten sposób nastąpiła fuzja amerykanizmu z holocaustyzmem. Dla ortodoksyjnego rabina jest nie do pomyślenia, że w całym olbrzymim muzeum nie ma ani jednej wzmianki o Bogu. To może mieć tragiczne następstwa. Dawniej żydowskie wybraństwo brało się z wiary, z  przekonania, że Bóg powołał Żydów do swoich celów i obdarzył swoją łaską, dzisiejsze wybraństwo zasadza się na przekonaniu o wyjątkowości żydowskiego cierpienia w czasie wojny, o wyjątkowości wydarzenia jakim był Holocaust. Rabin Goldberg sprzeciwia się czynieniu z Holocaustu „czegoś na kształt tajemnicy religijnej, doświadczenia mistycznego”, stwierdzając, że jest to bluźnierstwem. Jak widać z powyższego omówienia sami Żydzi mają bardzo duże kłopoty z wkomponowaniem „religii Holocaustu” w swoją tradycje kulturową, obawiając się utraty swojej tożsamości. Można zaryzykować twierdzenie, że jeśli ma spełnić się obietnica czasów ostatecznych, która mówi o nawróceniu Żydów, to nastąpi ona niechybnie w stosunku do tych wierzących i oczekujących bezskutecznie na Mesjasza, nie zaś tych, którzy zwrócili się w kierunku „złotego cielca”, obdarzając czcią samych siebie…[45]

Uwagę mediów w ciągu dwóch ostatnich lat przykuwa pojedynek pomiędzy dwoma amerykańskimi profesorami żydowskiego pochodzenia, wspomnianym już Peterem Novickiem a Normanem G. Finkelsteinem. Pojedynek dotyczący religii Holocaustu, sakralizacji tego ważnego dla Żydów wydarzenia dotyczy ściśle sfery politycznej, ale zawiera również interesujące dla nas szczegóły.

Finkelstein nie pisał swojej książki traktując ją jak polemikę z Novickiem, wręcz przeciwnie, w pracy Finkelsteina można znaleźć wiele odwołań do The Holocaust in American Life. Niemniej przerażony konsekwencjami Novick przestraszył się i zaczął publicznie lżyć Finkelsteina za zawarte w jego książce tezy, stwierdzając że Finkelstein sam partycypuje w licytacji ofiar pisząc o oszukanej swojej matce, więźniarce obozu koncentracyjnego, a tezy atakujące Światowy Kongres Żydów (WJC), „jedynie pozwalają zakwestionować jego pytania”, czyli podważają jego status wykładni Holocaustu[46]. Żydowski historyk atakuje w swojej książce bez pardonu holocaustyczny establishment amerykański, nie zostawiając suchej nitki m.in. na Davidzie Goldhagenie, Elie Wieselu i Simonie Wisenthalu.

W szczególnie dla nas interesującym rozdziale książki Hoaxers, Hucksters and History, już na wstępie autor stwierdza istnienie zjawiska religii Holocaustu i definiuje dogmaty jako: pogląd o absolutnej wyjątkowości historycznej Holocaustu i przekonanie, że Holocaust jest szczytowym przejawem odwiecznej nienawiści „gojów” do Żydów. Obie opinie znalazły miejsce w wypowiedziach przedstawicieli żydowskich elit politycznych i pracach naukowych poświęconych Holocaustowi dopiero po 1967 roku, wraz z powstawaniem tzw. „nowego Holocaustu”, czyli ideologii wymyślonej przez żydowskie elity w USA (Finkelstein dokładnie rozróżnia rzeczywiste wydarzenie historyczne – Holocaust, od jego karykaturalnego obrazu – „nowego Holocaustu”) w celu ugruntowania swojej władzy i wyłudzenia olbrzymich kwot finansowych. Finkelstein pisze, że dogmaty holocaustyzmu są dobrze zakorzenione w judaizmie i syjonizmie, które wydatnie przyczyniły się do tworzenia zsakralizowanego obrazu tego wydarzenia historycznego. Arcykapłanem nowej religii jest Elie Wiesel, którego wypowiedzi przenoszą Holocaust w świat sacrum, nadają mu wymiar kosmiczny, wyjątkowy i niezgłębialny. Dla Wiesela Holocaust jest „tajemnicą religijną”, którą głosi po świecie za jedyne 25 tys. dolarów plus limuzyna z szoferem. Finkelstein zauważa, że dogmat o absolutnej wyjątkowości Holocaustu daje Izraelowi absolutne alibi dla swoich działań, a z Żydów czyni „naród wybrany” nie liczący się z prawami innych. Szczególnie groźne zdaniem autora książki The Holocaust Industry jest przekonanie, że Holocaust stanowi kulminację wielowiekowej, genetycznej nienawiści „gojów” do Żydów, które jest ważnym składnikiem współczesnego, XIX/XX-wiecznego antysemityzmu. W przekonaniu antysemitów, tak jak w sprowadzonej ad absurdum spekulacji myślowej Wiesela, nienawiść do Żydów byłaby całkowicie uzasadniona, bo genetyczna, odwieczna[47]. Kończąc drugi rozdział Finkelstein cytuje wypowiedź publicysty poczytnej gazety izraelskiej „Haaretz” Ari Shavit, który komentując ataki izraelskiej armii na Liban w 1996 roku, które zakończyły się masakrą ponad 100 cywilów w Qanie, stwierdził, że Izrael może działać bezkarnie, ponieważ to „my mamy Antidefamation League… i Yad Vashem i Muzeum Holocaustu”[48]. Do czego jeszcze doprowadzi religia Holocaustu?

Hugon Hajducki

EJ

Artykuł ukazał się w czasopiśmie “Zawsze Wierni”.
Pismo do nabycia:
http://www.tedeum.pl/ oraz w salonach RUCHu i EMPIKu.

Przypisy:

  1. Łączy nas historia. Z Zevulunem Hammerem, izraelskim ministrem do spraw wyznań, rozmawia Krzysztof Mroziewicz [w:] „Polityka”, nr 34, 26.08.1989, s. 12.
  2. Zob. Dominus Iesus, Wstęp, 2; III, 14; IV, 16.
  3. Warto przypomnieć, że dokładny tytuł deklaracji brzmi: Deklaracja o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich. Kościół katolicki przyjmuje jasny podział kanoniczny dla niekatolików – 1. heretycy, 2. schizmatycy, 3. poganie, czyli nieochrzczeni i 4. żydzi, czyli wyznawcy judaizmu, należący niegdyś do narodu wybranego przez Boga, ale którzy, sprzeniewierzając się Mu przez odrzucenie Jezusa Chrystusa, wybraństwo to utracili. Warto zwrócić uwagę na ten specjalny status żydów (wyznawców judaizmu) w doktrynie Kościoła katolickiego.
  4. O specjalnym statusie tego wydarzenia mógł przekonać się jakiś czas temu opolski historyk dr D. Ratajczak, oskarżony o negowanie zbrodni hitlerowskich w swojej książce Niebezpieczne tematy, w której w jednym z rozdziałów zawarł alternatywne opinie historyków dotyczące tej kwestii. Nakład książki skonfiskowano, a historyka zwolniono z Uniwersytetu Opolskiego z zakazem wykonywania zawodu. Podobny charakter miał dramatyczny spór, jaki wybuchł we Francji po wydaniu książki Czarna księga komunizmu. Historykom postawiono zarzut pomniejszania, czy wręcz negowania wyjątkowości i rozmiarów zbrodni nazistowskich, ponieważ wyniki ich badań obnażyły z całą bezwzględnością zbrodniczość komunizmu. Zob. B. Dobosz, Czarna księga komunizmu. Korespondencja z Francji [w:] „Gazeta Polska”, nr 51, 17 XII 1997, s. 15; A. Arciuch, Czarna księga komunizmu [w:] „Nowe Państwo”, nr 1, 2 I 1998, s. 16–17.
    Terminologia związana z Holocaustem jest bardzo szeroko stosowana w środkach masowego przekazu dla nadania większej siły głoszonym tezom – „holocaust nienarodzonych” (Jan Paweł II), „duchowy holocaust” (rabin Sherwin), „łagodny holocaust” (Cynthia Ozick), „holowood”, „holo-tours”, „coca-holocaust” (R. Okraska), „holocaust bośniacki”, „holocaust czeczeński”, „shoah-bussines” itd.
  5. T. Gabiś, Religia Holocaustu, cz. 1. [w: ] „Stańczyk”, nr 2 (29), 1996, s. 9–43; cz. 2. [w:] „Stańczyk”, nr 1 (30), 1997, s. 16–37.
  6. T. Gabiś, Religia Holocaustu, cz. 1., op. cit., s. 10.
  7. Wszystkie przypisy prezentowane w nawiasach w tekście podawane za artykułem T. Gabisia.
  8. T. Gabiś podaje imponującą bibliografię dotyczącą tego fragmentu (s.16). Licznie już reprezentowane są prace pt. „Bóg po Oświęcimiu”, np. H. Jonas, Pojęcie Boga po Oświęcimiu, Frankfurt n. M. 1987; nowe, holocaustyczne rozumienie teodycei można znaleźć w: o. W. Hryniewicz OMI, Niepojęty Bóg w obliczu piekieł świata. Ku teologicznej interpretacji Holocaustu [w:] „Znak”, nr 4, 1996, s. 5; spośród innych prac wymienionych przez T. Gabisia na uwagę zasługują w tym kontekście: praca postępowego psychologa Theodora W. Adorno Wychowanie po Oświęcimiu, książka Johanna B. Metza Kościół po Oświęcimiu, książka Friedricha-Wilhelma Marquardta i Alberta Friedländera Milczenie chrześcijan i człowieczeństwo Boga: egzystencja wierzącego po Oświęcimiu. Wiele prac roi się od sformułowań: „świat poholocaustowy”, „Kościół poholocaustowy”, „humanizm pooświęcimski” – H. Grynberg, Prawda nieartystyczna, Katowice 1990, s. 50, 155, 141; ks. M.Czajkowski przypomina, że Holocaustem „naznaczona została także myśl chrześcijańska i katolicka, zwana odtąd teologią lub (biblistyką) po Oświęcimiu”; dla wspomnianego już T. W. Adorno „pisać wiersz po Oświęcimiu to barbarzyństwo”; ks. M. Jędraszewski rozważając filozofię E. Levinasa uważa, że „po Auschwitz nie można filozofować po grecku”; prof. Z. Bauman, na kartach swojej pracy Nowoczesność i Zagłada, Warszawa 1992, pragnie zrewidować dotychczasową socjologię. Oświęcim jako synonim Holocaustu przewartościowuje wszystkie dotychczasowe wartości.
  9. Świat po Auschwitz. Materiały z uroczystego posiedzenia Senatu Uniwersytetu Jagielońskiego upamiętniającego 50-lecie wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, 26 stycznia 1995 roku, opr. A. Flis, Kraków 1995, s. 54. Israel Gutman traktuje również Holocaust jako „wydarzenie sui generis w historii ludzkiej” (s. 53), natomiast dla Władysława Bartoszewskiego „Nebenlager-Birkenau, (…) stał się punktem nie do ominięcia w historii ludzkości” (s. 33).
  10. Dopełniając artykuł T. Gabisia, można już chyba powiedzieć o „psychologii po Oświęcimiu”. Praca dr A. Grochowskiej z Wydziału Filozofii Chrześcijańskiej w ATK w Warszawie pt. Elementy prania mózgu w procesie zagłady Żydów, Warszawa 1996, opierając się na cytowanych w omawianym artykule pracach popiera w pełni tezę o „bezprecedensowości zagłady Żydów” w porównaniu z rzezią Ormian, eksterminacją kułaków czy ludobójstwem Pol Pota. Już w pierwszym rozdziale autorka składa obowiązujące credo „religii Holocaustu”: „To, co wyjątkowe w Holocauście, to totalność jego ideologii i przełożenie tej abstrakcyjnej koncepcji na planowe, logicznie realizowane masowe morderstwo” (s.17); porównując statystki różnych genocydów i strat ludzkich z czasów II wojny światowej, dokonując interpretacyjnej ekwilibrystyki pisze: „Jednak względna liczba Żydów europejskich zabitych podczas II wojny światowej była, za sprawą celowej polityki hitlerowskiej, większa niż dla jakiegokolwiek innego narodu. Zagłada Żydów miała być totalna. Żaden Żyd nie miał ocaleć. Pod tym względem los Żydów był wyjątkowy” (s. 18).
  11. Wszystkie cytaty za: T. Gabiś, Religia Holocaustu, cz. 1., op. cit., s. 17.
  12. Ibidem, s.18.
  13. Ibidem, s.18.
  14. Wszystkie cytaty za: ibidem, s. 21.
  15. T. Gabiś cytuje obficie o. Hryniewicza: „(…) szukać można najgłębszego związku pomiędzy wydarzeniem Krzyża a Holocaustem” (s. 13); „Kto dostrzeże związek pomiędzy kenozą Chrystusa a Holocaustem ten odkryje wspólną drogę cierpienia. Cierpienie to osiągnęło swój wymiar infernalny” (s. 15). Ibidem, s. 22.
  16. Paradoksalnie w wielu wypadkach sami Żydzi wzmacniają przekonanie wśród swoich i przyznają rację antysemickiej tezie Lutra: „Jako mysz nie zje kota na śniadanie, Tak Żyd chrześcijaninem się nie stanie”.
  17. Wszystkie cytaty za: ibidem, s. 23. W bezpośredni sposób wyraził to Arnold Mostowicz, przewodniczący Związku Żydów Kombatantów i Poszkodowanych w II Wojnie Światowej: „Po tym, co się stało, żaden naród, żaden kościół nie może z gestem Piłata zrzucić z siebie odpowiedzialności i głosić, że w procesie o Holocaust i o Shoah nie ma go na ławie oskarżonych. To jest nasze przesłanie. Albo właściwiej – część naszego przesłania” [w:] Świat po Auschwitz, op. cit., s. 68.
  18. T. Gabiś, op. cit., s. 24.
  19. Polacy jako ci, którzy „antysemityzm wyssali z mlekiem matki” (I. Shamir) w oczach Żydów traktowani są jako pomocnicy katów, biologicznie obciążeni antysemityzmem. Lewicowo-liberalna Polityka prezentująca od pewnego czasu umiarkowanie krytyczne stanowisko względem żydowskich roszczeń w stosunku do Polski, zwraca uwagę na problem prezentowanego w izraelskich podręcznikach obrazu Polaków. Krytyczny raport w sprawie podręczników napisany przez pro polsko nastawionych Żydów został skrytykowany przez szefa Yad Vashem Israela Gutmana. Zob. P. Pytlakowski, Żyd-ofiara, Polak-antysemita [w:] „Polityka” nr 34, s. 36–37.
  20. T. Gabiś, op. cit., s.30. Przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego Baron Maurice Goldstein wyraził to w nastepujący sposób: Pamięć o ofiarach „sprawia, że ocaleni z Auschwitz nie mogą zapomnieć ani przebaczyć” [w:] Świat po Auschwitz, op. cit., s. 50.
  21. T. Gabiś, op. cit., cz. 2, s.16–17.
  22. P. Novick, Holocaust in American Life, Boston 1999.
  23. Zob. Złączeni Holocaustem. Rozmowa B. Węglarczyka z Peterem Novickiem [w:] „Gazeta Wyborcza”, 24–25 II 2001, s. 17–18. W podobny sposób do T.Gabisia widzi ten problem warszawski historyk Bogdan Musiał: „Holocaust staje się dla elit żydowskich «religią zastępczą» – instrumentem integracji. Jest to sposób przeciwdziałania rozluźnieniu się tradycyjnych więzów scalających społeczność żydowską, która powoli roztapia się w społeczeństwie amerykańskim. Pamięć o holocauście i doznanych krzywdach – wspólnota losów – ma się stać sposobem odbudowy zbiorowej tożsamości. Podobnym punktem odniesienia dla wielu Amerykanów pochodzenia żydowskiego mogłoby stać się państwo Izrael. Ale polityka Izraela na Bliskim Wschodzie nie odpowiada wielu osobom. Holocaust idealnie nadaje się jako zwornik losów”. Nie wolno się bać. O książce J. Grossa z Bogdanem Musiałem rozmawia P. Paliwoda [w:] „Życie” 2 II 2001 r.
  24. P. Novick zwraca uwagę w swojej książce, że serial Holocaust był odpowiedzią stacji NBC na serial stacji ABC Korzenie, eksploatujący temat niewolnictwa, co odbijało w rzeczywistości narastający konflikt rasowy pomiędzy Żydami a Murzynami w USA, zauważa z kolei w wywiadzie irracjonalność wielu opinii na temat Holocaustu funkcjonujących w USA, które opierają się wyłącznie na przekazach fikcyjnych, stwierdzając że w Ameryce „prawdziwe jest tylko to, co pokazują w telewizji” Wielu znawców widzi w pracy Novicka odpowiedź na książkę żydowskiego profesora z Nowego Jorku Normana G. Finkelsteina The Holocaust Industry, zwalczającą religię Holocaustu. Po części to prawda, niemniej Novick stwierdza: „Dla mnie Holocaust nie jest niczym świętym, nie był wydarzeniem z pogranicza sakralnego jak dla wielu Żydów” [w:] Złączeni Holocaustem, op. cit., s. 18. T. Gabiś zwraca uwagę, że sukces pojęcia ‘Holocaust’, które pojawiło się po raz pierwszy w 1961 roku, w czasie procesu Eichmanna, a które przynależy do terminów zaczerpniętych z tradycji judaistycznej, zależał wyłącznie od tytułu miniserialu Claude’a Lanzmanna. Por. T. Gabiś, op. cit., cz. 1, s. 11, 36, 41.
  25. A. Krzemiński, Ofiara na wyłączność. Amerykański spór o sakralizację Holocaustu [w:] „Polityka”, 19 V 2001, s. 70–74.
  26. Ophir opisuje domy żydowskie, w których w czasie Paschy opowiada się o zwiedzanych obozach koncentracyjnych (pielgrzymki), a obok jedzenia macy w Paschę, na pamiątkę przejścia przez pustynię (Wj 11–13), chciano wprowadzić jedzenie suchego chleba i łupin kartofli na wspomnienie obozów hitlerowskich. Ibidem, s. 71–72; na ten temat T. Gabiś, op.cit., cz. 1, s. 20–21.
  27. A. Krzemiński, op. cit., s. 72.
  28. Ibidem, s. 72.
  29. R. Garaudy, przez wiele lat ulubieniec również naszych rodzimych lewicowo-liberalnych elit politycznych, bliski przyjaciel Nahuma Goldmana, wieloletni sekretarz partii komunistycznej, działacz propalestyński i proarabski, odbył pomimo swojego sędziwego wieku (85 lat) wyrok 9-ciu miesięcy więzienia za tezy zawarte w pracy Fundamentalne mity polityki izraelskiej. W pierwszym rozdziale książki Garaudy rozpatruje teologiczne mity judaizmu składające się na „mit założycielski Izraela”, np. pojęcie „narodu wybranego”, poszukiwanie uzasadnienia biblijnego do czystek etnicznych (zob. Est 9, 1–12) itp. Dostępna w internecie w wersji angielskiej – The Founding Myths of Israeli Politics. Uwaga, praca pisana z całkowicie agnostycznego punktu widzenia!
  30. W artykule wspomniano, że suma reparacji niemieckich dla Izraela i organizacji żydowskich wyniesie do 2020 roku 100 mld marek. Po Szwajcarach przyszła kolej na Polskę. Już wspomniany Nahum Goldman pisał: „Bez niemieckich reparacji płaconych w ciągu pierwszych dziesięciu latach po założeniu Izraela, państwo żydowskie nie posiadałoby połowy swojej dzisiejszej infrastruktury: wszystkie pociągi, wszystkie statki, wszystkie elektrownie jak również duża część przemysłu są niemieckiego pochodzenia…” (Żydowski paradoks, s. 171). Władysław Bartoszewski w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” skrytykował roszczenia Światowego Kongresu Żydowskiego: „To już przybiera wymiar nieprzyjemny. To sprowadza te sprawy w dziedzinę biznesu. Wielu z nas to razi”, Który zbrodni nie daje spokoju. Rozmowa z W.Bartoszewskim w 90-te urodziny Sz. Wiesenthala, [w:] „Gazeta Wyborcza”, 30 XII 1998, s. 13. W bardzo bezpośredni sposób wyraził to amerykański mistrz szachowy żydowskiego pochodzenia, komentując roszczenia organizacji żydowskich wobec Węgier dla Radia Calipso z Budapesztu: „Holocaust… żydowski pomysł na pieniądze – światowa żydowska intryga”; M. Leidig, Jewish persecutors [w:] „Daily Telegraph”, 31 I 1999.
  31. T. Gabiś, op. cit., cz. 2., s. 26.
  32. K. Beary, Tu Solus Sanctus: Catholic Doctrine and the Holocaust [w:] „The Remnant”, 31 III 2001, s. 7.
  33. T. Gabiś, op. cit., cz. 2, s. 34.
  34. Ta idea (tj. Holocaust – przyp. H. H.) ma swoje korzenie w kulturze europejskiej w postaci antysemityzmu” – mówi Israel Gutman; „Auschwitz to miejsce, w którym osiągnięcia naszej cywilizacji zostały obrócone w perzynę” – Miles Lerman; „(…) przyjmując za prawdę doniesienia z Auschwitz i Birkenau musiałby świat przyznać, że wszystkie te zbrodnie obciążają konto politycznej i ideologicznej świadomości europejskiej, której był ten faszystowski potwór spodziewanym, oczekiwanym i najbardziej legalnym płodem” – Arnold Mostowicz. Świat po Auschwitz, op. cit., s. 52, 65, 68.
  35. Dobrym uzupełnieniem jest artykuł T. Sommera, Demokracja holocaustowa [w:] „Najwyższy Czas!” 15 I 2000, s. 7–8; artykuł zawiera omówienie konferencji sztokholmskiej z okazji rocznicy wyzwolenia Auschwitz i liczne cytaty z przemówień czołowych polityków demoliberalnych z krajów europejskich. Pomimo tego, że T. Sommer nie zgadza się z przyjęciem terminu „religia Holocaustu”, zawężając zjawisko wyłącznie do sfery politycznej, pisze: „Demoliberalni przywódcy jednogłośnie zaakceptowali swoisty ryt holocaustowy, który staje się coraz wyraźniej uzupełnieniem demokracji”; „(…) spotkanie w Sztokholmie cechował pewien, zarysowany rytuał i wyraźna była też swoiście określona sfera dogmatyczna” (s. 8).
  36. I. Figa, O „religii Holocaustu” [w:] „Fronda”, nr 9/10, 1997, s. 189–202.
  37. M. Konopko, Czy Żydom grozi duchowy Holocaust? [w:] „Fronda”, nr 9/10, 1997, s.177–188. Artykuł jest omówieniem najważniejszych wątków przemilczanej w USA i skrytykowanej w Polsce przez holocaustowców książki rabina Byrona L. Sherwina, Duchowe dziedzictwo Żydów polskich, Warszawa 1995. Syntezę poglądów rabina Sherwina oraz poglądów T. Gabisia zawiera krótki artykuł Arkadiusza F. Lewickiego, Rewizjonizm historii a religia Holocaustu [w:] „Najwyższy Czas!” 5 VI 1999, s. 26–27.
  38. Interesujące szczegóły zawiera artykuł Katawa Zara, Dyskretny zapach dwulicowości [w:] „Najwyższy Czas!” 15 I 2000, s. 40. Kataw Zar komentuje forum poświęcone Holocaustowi w Sztokholmie, przypominając los ocalałych Żydów po wojnie w Izraelu (szykany ze strony Ben Guriona i innych polityków syjonistycznych oraz dyskryminacja w kibucach doprowadziły do tego, że założyli oni z dala od innych swój własny kibuc na północy Izraela), czy wreszcie tragiczny epizod z wojny w 1948 roku, kiedy oddziały złożone z byłych więźniów wysłano na pewną śmierć pod Letrun, gdzie do dziś nie ma żadnego pomnika upamiętniającego to wydarzenie. Kataw Zar twierdzi, że cudowna przemiana polityków izraelskich, ich stosunku do Holocaustu, podyktowana była napływem olbrzymich pieniędzy i  sprzętu z RFN. Zauważono możliwość korzyści finansowych.
  39. M. Konopko cytuje J. S. Woochera: „Pierwszy podstawowy mit judaizmu izraelskiego stanowi opowieść o odrodzeniu się Holocaustu (…) Holocaust nie może się powtórzyć. Jedynie Izrael może to zapewnić, a zatem musimy zadbać o to, aby Izrael przetrwał”. M. Konopko, op. cit., s. 182.
  40. Ten aspekt omawia szczegółowo Norman G. Finkelstein The Holocaust Industry. Reflections on the Exploitations of Jewish Suffering, London-New York 2000. Praca dostępna w internecie, niedawno wydana została w Polsce przez Oficynę Wydawniczą Volumen. Interesujące omówienie książki E. Morawiec, Sprawiedliwy i paserzy Holocaustu [w:] „Arcana” nr
    39/ 2001, s. 36–48. W. Stanisławski pisał o niej: „Można tylko obawiać się, że na polskim rynku pojawi się ona jako pierwsza, przed Colem czy Novickiem, za sprawą któejś z endekoidalnych oficyn wydawniczych, w których profilu wydaje się pasować jak ulał” [w:] Amerykanizacja Holocaustu i jej skutki, „Tygodnik Powszechny”, 17 XII 2000, s. 17.
  41. Odmienny punkt widzenia prezentuje książka Uri Hupperta, Izrael i heretycy, wyd. II, Łódź 1994. Niefortunny tytuł może zwieść czytelnika, prawdziwy tytuł książki brzmi: Back to the Ghetto. Zionism in Retreat. Uri Huppert, korespondent wielu polskich gazet, Żyd pochodzący z Polski, syjonista o lewicowym nastawieniu, upatruje wszelkiego zła w ortodoksyjnych organizacjach żydowskich, które są źródłem wszelkich napięć międzynarodowych i uniemożliwiają odprężenie w stosunkach z Palestyńczykami. Huppert oskarża ortodoksów o to samo, o co Sherwin oskarża syjonistów, a mianowicie o szowinistyczny nacjonalizm, ubóstwienie narodu, które jest mesjanistycznym bałwochwalstwem…
  42. Paradoksalnie, zdaniem rabina Sherwina twórcą religii Holocaustu, pojętej jako „religia obywatelska” byłby Włodzimierz Żabotyński, człowiek, który wraz z syjonistą Wilhelmem Rippelem przed wojną znajdował się w ścisłych związkach z wieloma europejskimi organizacjami faszystowskimi i nacjonalistycznymi. W Polsce bardzo pozytywnie o Żabotyńskim pisał proniemiecki, skrajnie nacjonalistyczny tygodnik „Merkuryusz Polski Ordynaryjny”, nr 42, 1937, s. 1313–1314.
  43. Kult Holocaustu. Rozmowa z rabinem Michaelem Goldbergiem [w:] „Fronda”, nr 9/10, 1997, s. 204–209.
  44. Kult Holocaustu, op. cit., s. 204.
  45. Zob. na ten temat: H. Le Caron, Dieu est-il Antisemite? L’infiltration judaique dans l’Eglise conciliare, Escurolles 1987. W Polsce tekst Le Carona pt. Czy Pan Bóg jest antysemitą? Infiltracja żydowska w Kościele posoborowym zamieściło pismo „Prawica Narodowa”, cz. 1, nr 2, 1990, s. 24–28; cz. 2, nr 3, 1990, s.16–21. H. Le Caron rozpatrując agnostycyzm syjonistów w kontekście nawrócenia Żydów, stwierdza: „(…) tylko prawdziwe potomstwo Abrahama jest wezwane do nawrócenia (jest to synostwo względem ducha)” (cz. 2, s. 19). Na ten temat również rozdział pt. Żydzi a czasy ostateczne w bardzo interesującym artykule z amerykańskiego pisma „The Angelus”: Ks. M. Crowdy, ks. K. Novak, Tajemnica Izraela na tle historii, [w:] Zawsze wierni nr 29, 1999, s. 14–53.
  46. Polemika pt. Besserwissera tyrady nienawiści, opublikowana w „Die Welt”, cyt. za: A. Krzemiński, op. cit., s. 74; A. Krzemiński powołując się na komentarze amerykańskie, pisze o Finkelsteinie, że jego praca może być uznana za klasyczny przykład lewicowego antysemityzmu, a w Polsce Finkelsteinem interesują się prawie wyłącznie narodowcy, „sięgając do starych moczarowskich wzorców”. Katolicki historyk Andre Chelain opisuje ataki na amerykańskiego profesora, w których „New York Times” porównał książkę do Protokołów Mędrców Syjonu, a inne wyzwały go od „Żydów-antysemitów”, „arogantów”, czy „głupców”. A.Chelain, Le scandale des reparations [w:] „L’Autre Histoire”, nr. 16/2000, s. 24; niestety P. Novick czynnie sekunduje nagonce na Finkelsteina, w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” stwierdził: „Teorie Finkelsteina w niewielkim stopniu odbiegają tak naprawdę od «Protokołów mędrców Syjonu»”. Złączeni Holocaustem [w:] „Gazeta Wyborcza”, 24–25 II 2001. Od wydania książki A Nation on Trial Finkelstein podlega systematycznemu niszczeniu przez utożsamiające się z religią Holocaustu lobby, proizraelski dziennikarz „New Republik” Leon Wieseltier zaatakował wydawcę książki Finkelsteina Michaela Naumanna: „Pan nie wie, kim jest Finkelstein. To trucizna, obrzydliwy kierujący się autonienawiścią Żyd, to śmieć”.
  47. Finkelstein cytuje H. Arendt: „(…) to oczywiste, że ta doktryna (odwiecznego antysemityzmu – przyp. H. H.) została zaadoptowana przez zawodowych antysemitów – dostarcza najlepszego alibi dla wszystkich tych okropności. Jeśli prawdą jest, jakoby ludzkość przez ponad dwa tysiące lat nastawała na mordowanie Żydów, zatem mordowanie Żydów jest normalne, wręcz humanitarne, a nienawiść do Żydów jest całkowicie usprawiedliwiona i nie wymaga argumentacji”.
  48. Całkowicie pomijam ważny aspekt książki N. G. Finkelsteina dotyczący olbrzymich sum pieniędzy wyłudzanych przez organizacje żydowskie – sprawa reparacji RFN, szwajcarskich banków, odszkodowań wypłaconych przez firmy ubezpieczeniowe, odszkodowań przewidywanych do wypłacenia przez Polskę itd. Zainteresowanym polecam wywiad z prof. Finkelsteinem – Negocjacje należy wykluczyć! [w:] „Najwyższy Czas!” 28 X – 4 XI 2000, s. 54–55; z konkretnymi mitami rozpowszechnianymi przez demoliberalne media mówiącymi o reparacjach dla żydowskich organizacji rozprawia się w oparciu o książkę Finkelsteina pismo „L’Autre Histoire”, nr 15/2000, s. 37–39.


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: , , , , , , , , , , , , ,

Podobne wpisy:

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*