Program gospodarczy młodego pokolenia narodowego wywołał wiele obaw wśród pokolenia starszego. Może dla tego nie od rzeczy będzie podjąć próby ich rozproszenia. Najwięcej bodaj zamętu wywołuje postulat unarodowienia, czy też uspołecznienia pewnych gałęzi przemysłu. Zarzuca się, że to socjalizm i to jest wielkie nieporozumienie. Doszliśmy do wniosku, że inaczej zagadnienia wielkiego przemysłu rozwiązać się nie da na podstawie rozumowań zupełnie sprzecznych w założeniu z doktryną socjalistyczną. Ustrój oparty na własności prywatnej przechodzi głęboki kryzys. Kryzys ten wywołany jest przez fałszywe zrozumienie pojęcia własności prywatnej i wypaczenie jej form.
Własność prywatna – to prawo człowieka do tych rzeczy niczyich, które wziął we władanie (ten sposób nabywania własności dziś w małym stopniu wchodzi w rachubę) oraz do rezultatów pracy swojej i swoich przodków. Nie jest natomiast własnością człowieka to, co zdobył wbrew przykazaniu „nie kradnij”, choćby ta kradzież była dokonana w jak najlepiej zamaskowanej formie. System prawny stara się urzeczywistnić pewien ład, możliwie najbardziej zgodny z postulatami etyki, między innymi i przykazaniem „nie kradnij”. Ale to się nie zawsze udaje. Dlatego też każdy system prawny wciąż ulega zmianom i to bardzo głębokim. Zmiany te wpływają na podział własności. Ale nie można twierdzić, że każda zmiana systemu prawnego, pociągająca za sobą przesunięcia w układzie stosunków własności jest naruszaniem prawa własności. Nam chodzi o to, by prawo własności ocalić, usuwając te niesprawiedliwości w ustroju gospodarczym, wskutek których własność dzielona jest wbrew zasadzie prawa własności, to znaczy wbrew prawu człowieka do posiadania rezultatów swej pracy, wbrew etycznemu sensowi prawa własności. Weźmy taki przykład: rolnik ze swej pracy nie otrzymuje zarobku, a właściciel fabryki unieruchomionej przez kartel otrzymuje zarobek za to, że… nic nie robi. Wypaczeniu uległy nie tylko zasady prawa własności, ale i formy własności. Własność polega na pewnym osobistym stosunku do rzeczy. Ten osobisty stosunek daje poważne korzyści. Właściciel dba o to, by dobra jego nie przepadły, by dobrze z nich korzystano. Dzięki temu ta część majątku społecznego czy też narodowego, która jest własnością pracujących ludzi nie niszczeje, ale mnoży się. Tak jest wszędzie tam gdzie właściciel rzeczywiście włada sam nad swem dobrem. To jest sens gospodarczy prawa własności.
Ale dziś mamy taki stan rzeczy, że duża część majątku narodowego i to właśnie ta część, co do której można przypuszczać, że dostała się w ręce właścicieli w sposób sprzeczny z przykazaniem „nie kradnij” znajduje się we władaniu… nieznanych właścicieli, przebywających nie wiadomo gdzie, ale w każdym razie nie w Polsce, którzy rządzą swym mieniem przez najemników. Czy to ma być ustrój oparty na zasadzie prywatnej własności? Ten ustrój chcemy zmienić. Przede wszystkim chcemy wszędzie gdzie to się da, przywrócić prawdziwą własność prywatną, opartą na zasadzie bezpośredniego władania człowieka nad jego dobrami. To jest sens walki o urzeczywistnienie wielkiego hasła: własność dla każdego. Ważnym etapem tej walki jest dążenie do tego, by system prawny urzeczywistniał etyczny ideał prawa własności. Walczymy też o to, by prawo własności nie skróciło swego sensu gospodarczego, to znaczy o to, by właściciel rzeczywiście kierował swoim warsztatem pracy. Ale trzeba realnie liczyć się z tym, że obecne formy własności anonimowej(sprzeczne zarówno z moralnym jak i gospodarczym sensem pojęcia własności prywatnej) nie dadzą się zamienić na własność prawdziwą- I tu wysunęliśmy hasło unarodowienia wielkich warsztatów pracy. Tylko że to unarodowienie mało ma wspólnego z socjalizmem.
Wychodzimy z założenia, że obok motywu zysku osobistego są inne, niemniej silne motywy działalności osobistej — motywy idealistyczne. Dlatego nie obawiamy się słowa „unarodowienie”. Tego nie zrozumie człowiek, wychowany na materializmie ubiegłego stulecia, który uważa, że pracownicy unarodowionych warsztatów pracy będą pracować nieudolnie, że kierownicy ich będą marnotrawić grosz publiczny i t p. Istotnie opierając się na dotychczasowych doświadczeniach, można by przypuszczać, że tak będzie. Ale przecież, u licha trzeba wyciągnąć jakieś konsekwencje z tego, że nie uważa się motywu walki o byt za główny motor działalności ludzkiej… Przez unarodowienie nie rozumiem jednak bynajmniej upaństwowienia w dzisiejszym tego słowa znaczeniu. Upaństwowienie winno być jedynie pierwszym etapem naprawy, której celem zasadniczym ma być uspołecznienie, to znaczy oddanie pracownikom wielkich warsztatów współwłasności i współkierownictwa. W ten sposób rozwiązałaby się sprzeczność między dążeniem do rozdrobnienia produkcji, a techniczną niemożliwością zlikwidowania wielkich przedsiębiorstw w niektórych działach wytwórczości.
Mrzonek o zupełnym rozdrobnieniu wszelkiej produkcji nie możemy brać serio. Jednak takie stawianie sprawy może być pożyteczne, gdyż popularyzuje postulat upowszechnienia własności. Z socjalizmem nigdy nas nic nie łączyło. Ale także nic nie łączy z ustrojem kapitalistycznym, w którym prawa moralności i prawa człowieka przekreśla się dla garstki ludzi bez skrupułów. Zresztą — wiemy przecież — od socjalizmu do kapitalizmu i z powrotem — to spacer bardzo niedaleki. My idziemy z dala od tych dróg.
Wojciech Zaleski
***
Polecamy opracowanie „Narodowy Program Gospodarczy” będące syntezą poglądów dra Wojciecha Zaleskiego – jednego z najwybitniejszych polskich narodowych radykałów. Szczegóły wydawnictwa TUTAJ.
27 września 2018 o 17:51
Wojciech Zaleski był prawdziwym gigantem narodowego radykalizmu. Nieprędko pojawi się ktoś równie wielki.