Imperium nie było tylko źródłem i atrybutem dowództwa wojskowego w starożytnym Rzymie, ale stanowiło też pewnego rodzaju osiową prerogatywę, taką sama jak miecz, fasces i berło, które razem ze sobą reprezentowały Oś całego świata. Pierwotnie była ona mocno związana z rózgami liktorskimi w starożytnym Rzymie, kiedy to „być królem” znaczyło przede wszystkim bycie królem (Rex) i Kapłanem (Pontifex), swoistym łącznikiem pomiędzy tym co widzialne i niewidzialne, przede wszystkim jednak mocnym i istotnym słupem, zwornikiem naszego świata.
Kto obejmował w posiadanie Imperium, zyskiwał też pewne cudowne moce, o których jak je podsumowuje Mario Polla, pisał Julius Evola: „Pozwala rzeczom przejść od sfery możliwości do sfery istnienia, czy to jeśli chodzi o zwycięstwo w wojnie, czy o płodność, czy o uporządkowane następstwo pór roku. To z Imperium wywodzi się Autorytet. Te pojęcia zdają się być przede wszystkim mocno związane z funkcją i istotą czasownika augere (augeo, es, auxi, auctum, augere) co oznacza po prostu „zwiększyć” (bogactwo, zdrowie, płodność itd.). Od niego pochodzi na przykład słowo Augustus. Którym to ogłosił się na przykład Oktawian w 27 roku naszej ery. Europejska historiografia uważa obecnie Oktawiana za twórcę pierwszego Imperium. Za jego założyciela. Jednak August był w tym przypadku tak naprawdę jedynie przymiotnikiem i został zapisany jako: „Augusto Agurio Roma Condita”.
W tym co określilibyśmy jako fundament idei Imperium, Augustus wykonał pewien wysublimowany akt; wiążąc tradycje Urbs z potrzebą określenia pewnego rodzaju uniwersalnej centralności. Zainspirowany postacią boga o dwóch twarzach Janusa, adoptowany syn Juliusa Cezara potrafił spajać ze sobą nierozerwalnie dwie różne potrzeby. Czynił to poprzez manierę nieustannego poszukiwania centrum w każdej możliwej sprawie. Wraz z przeprowadzeniem reformy Konsulatu, która de facto pozostawała w mocy przez cały okres istnienia Imperium, a także dzięki ustanowieniu urzędu Princepsa, który był pierwotnie po prostu Trybunem z rozszerzonymi uprawnieniami, Oktawian spełnił oczekiwania jakie postawił wówczas przed nim Rzym. Oczekiwania uniwersalistyczne zostały natomiast spełnione, gdy Princeps stał się istotą boską (łac. Divus), co zapewniało święty porządek świata, który był zarazem w tym samym momencie i jednolity i zróżnicowany, gdzie mogły istnieć wszystkie możliwe kreacje; bogowie i prawa, które cieszyły się ogromną swobodą tak długo, jak nie naruszały swoim istnieniem Ius. Przy okazji warto w tym momencie będzie zauważyć, że słowo Ius wiąże się z czasownikiem iubere (iubeo, es, lussi, iussum iubere), które w porównaniu do czasownika imperare wskazuje w tym miejscu na zupełnie inny sens dowodzenia, porządku i rozporządzania. To jest właśnie tak zwana mądrość legislacyjna, która pochodzi wprost z Imperium.
To są właśnie osobliwości Rzymskiego Imperium; atrybuty które je historycznie poprzedzały, ponieważ obecne były zarówno w rzymskiej monarchii, jak i w Republice i stanowczo odróżniają się one od wszystkich późniejszych form, które się nimi inspirowały, nawet w przypadku zgodności przypisywanych tytułów (zarówno niemiecki Kaiser jak i rosyjski Car pochodzi od Cezara). Są to cechy, które stanowczo odróżniają Imperium od kolonializmu i imperializmu, które mają skłonność do standaryzacji wszystkiego czego się dotkną, podczas gdy Imperium wręcz przeciwnie: zapewnia, chroni i wzmacnia różnego rodzaju osobliwości występujące w jego granicach.
Dzieje się tak zarówno z religijnego, kulturowego, moralnego a nawet społecznego punktu widzenia, ponieważ w samej istocie Imperium istnieje koncepcja tak zwanego cezaryzmu, która opiera się w swojej istocie na relacji pomiędzy tytułem Trybuna, Cesarzem i Ludem, co skupia się w głównej mierze na obronie słabszych i niedomagających.
Zacznijmy więc dalsze rozważania od tego punktu, tak by jak najlepiej odpowiedzieć na dwie główne potrzeby naszych czasów; potrzebę zewnętrzną i wewnętrzną. Główną naszą potrzebą zewnętrzną jest to by znaleźć „historyczne” wyjście z obecnego kryzysu cywilizacyjnego i tożsamościowego.
Pisząc „historyczne wyjście” mam na myśli w głównej mierze to, że takie wyjście musi być koniecznie zidentyfikowane i wynalezione w przepływie, w strumieniu naszej ery i w związanych z nią wymaganiach oraz potrzebach. Bieżąca dynamika jest oczywiście dominująca, co może być wyrażone w szacunku do niej, lecz nie poprzez bierny opór czy nostalgiczne przypomnienie tego co było i jest niczym więcej jak tylko wezwaniem do wymuszenia zmiany znaczenia znaku i wydarzeń, jeśli wierzymy w to że nie idą obecnie takim torem jakim w istocie powinny iść.
Era Globalizacji: globalizmu, zamętu, tygla kultur, stosunków transgranicznych i ponadnarodowych, ma być z pewnością erą imperializmu (lub imperializmów powiązanych ze sobą w jedną całość i aktywną jedność), który zmiecie ostatecznie wszystkie inne rodzaje wolności, tożsamości i wszelkie różnice w imię wywyższenia różnić i włoży je w jeden wielki budynek oparty na galaretowatych fundamentach przesiąkniętych konformizmem. Zarówno w sensie przejawianych obyczajów, strojów, jak i sztywności etyki, etosu i zasad powszechnego zachowania.
Jaka nasuwa nam się w tym miejscu alternatywa? Jest jedna: Imperium.
Kiedy mówimy: Imperium, to nie mamy w tym miejscu na myśli koniecznie jakiejś określonej i precyzyjnej politycznej formy, ale mówimy raczej o odzyskaniu prawdziwej Imperialnej Osiowości, ze wszystkimi jej pierwotnymi przywilejami, bez żadnego wyjątku.
Nie istnieje żaden inny sposób na stworzenie pełnoprawnej alternatywy dla technokratycznego i biurokratycznego potwora, jak tylko wyrównanie federalizmu z fundamentem i stworzenie prawa, które w imieniu Auctoritas i Imperium może być jako jedyne w stanie odpowiedzieć na nieuchronne żądania narzucone nam przez nadejście ery połączeń kontynentalnych, czasu zerowego, satelitów itd. I wzmocni przy tym wszystkie cechy charakterystyczne naszego kontynentu.
W jaki sposób?
Nie sugerujemy w tym miejscu koniecznie powołania formalnie proklamowanego Imperium, z jednym określonym Cesarzem, który miałby władzę nad nami wszystkimi. Chodzi nam raczej o potrzebę pójścia za określonymi wytycznymi, które pozwolą nam stworzyć nasz własny Fundament, tak by prześledzić Mundus i ustanowić trwały Porządek.
Aby prawidłowo wykonać to przedsięwzięcie, musimy znowu połączyć się z rzeką dziejów, która płynie od roku 476. W tym roku, ostatni cesarz rzymski Romulus Agustulus, został zmuszony do tego by oddać tron Odoakrowi, znanemu wówczas jako król Heruli. W rzeczywistości był on jednak po prostu wodzem kolejnego plemienia germańskiego, w ramach którego Odoaker sprawował funkcję Odowahkra (co przyjęło się tłumaczyć przeważnie jako po prostu: „Wielki Mistrz”). Od tego czasu Imperium dyskretnie kontynuowało to dziedzictwo, które później przekształciło by się w Oś Gibelinów. To nierozerwalnie wiązało ze sobą Rzym i jego protohistorycznego przodka Germanów, którzy przejęli wszystkie wartości imperialne, które zaczęły być na przestrzeni wieków, od Konstantynopola do Sankt Petersburga, od Wiednia do Berlina, przechodząc poprzez Paryż Napoleona, były przez wieki wyrażane, może w mniej hałaśliwy sposób, ale za to jednak wciąż niezwykle solidnie i stanowczo.
Dlatego, wzniesienie i uwydatnienie Imperialnej Osi, oznacza przede wszystkim rozpoznanie prehistorycznych i historycznych powiązań pomiędzy różnymi biegunami Europy, tak by mogły się one rozwijać jednocześnie w oddzieleniu od siebie. Z takiej wiedzy i z takiego rozpoznania, weźmie się zdolność do niezmiennego przyjmowania określonych pozycji, odrzucania partykularnych kłótni, powtarzania się drobnomieszczańskich szowinizmów, które działają na korzyść wszelkiego rodzaju imperializmów, ale nie wzmacniają naszej własnej siły, jedności, autonomii i może przede wszystkim wolności.
Imperialna, lecz nie imperialistyczna wizja Europy implikuje przede wszystkim chęć realizowania swojej własnej władzy i wyobrażenia sobie jej ekspansji zarówno w kierunku wschodu jak i południa, bez utraty przy tym swojego znaczenia. Jeśli wizja ta zacznie się od świadomości swoich prawdziwych początków i korzeni w Micie, pojęcie to określi również granice tożsamości i powinowactwa, rozpozna kontury empatii i antypatii, których nie można określić arbitralnie przez indywidualne upodobania rozproszonego ego, ale tylko przez to, co faktycznie jest i co powinno być.
Zaczynając od tego punktu, możemy w dalszej kolejności skupić się na zdefiniowaniu i rozwijaniu rozwiązań dla ucieczki od obecnego kryzysu. Nie jest to miejsce dla propozycji- które dość szczegółowo omówiliśmy już kilka razy i których prawdopodobnie już nigdy nie przestaniemy na bieżąco aktualizować- ale warto skupić się tu przede wszystkim na podstawach. Myślenie z imperialnego punktu widzenia oznacza skoncentrowanie swoich wysiłków na wewnętrznej osiowości, która musi być zawsze obecna w nas samych, animowana przez idee historycznej transcendencji, a nie tylko heroicznej, biorącej się z naszych indywidualnej tożsamości, które łączą się bez stapiania się w jedną całość jak powiedziałby Eckhart. Robią to tylko na samym szczycie, z samej góry tworząc z nas ludzi, a nie tylko pochłaniające jednostki. Jeśli jest to przesłanką, bo szczerze mówiąc nie widzę żadnych innych, które nie są uwięzione w Chaosie, to wychodzi na to, że perspektywa imperialna oznacza też autonomię i wolność.
Jakość wskazuje na to „co jest”, na byt, substancję. Wszystkie te tożsamości: społeczne, kulturowe, antropologiczne, klanowe, plemienne, regionalne i narodowe wyrażają się przeważnie w cechach lub prerogatywach. Logika imperialna, ze względu na swoją własną naturę przeciwną zrównywaniu, gwarantuje nie tylko ochronę wszystkich indywidualnych cech podmiotów wchodzących w jej skład, lecz zapewnia wręcz także ich wywyższenie. Tak więc zarówno nacjonalizm, jak i regionalizm są na tym poziomie jak najbardziej kompatybilne i zabezpieczone. Idee te nie przetrwają dziś w najbardziej rozpowszechnionym kształcie, oznaczającym albo obronę interesów ekonomicznych jednych przeciwko drugim, albo ucieczkę z powrotem w historię ze strachu przed lataniem. Mogą potwierdzić one swoją regeneracje w zwycięskiej mentalności ideałów pewnych siebie, harmonijnie korespondujących ze sobą nawzajem, bez rezygnacji z własnej istoty.
Wizja imperialna jest z drugiej strony jedyną, która może zagwarantować przetrwanie jedności narodowej w czasach, gdy państwa narodowe zaczynają obumierać, ponieważ sprawia ona, że ta jedność, która jest obecnie zagubiona pomiędzy tym co zakorzenione, a nie zinstytucjonalizowane, nie musi być sklejane i przebudowywane wraz z jakimiś „Kodami Obywatelstwa”. Nawiasem mówiąc, w erze post-jakobińskiej, nawet regiony z przeszłością i specyficznymi cechami, nie zwykłe regiony administracyjne, nie mogą bezpiecznie żyć kultywując swoją narodową tożsamość, bez obawy że w końcu im się jej odmówi i zmusi do zaprzeczenia. W imperialnej świadomości każda jakoś może być reprezentowana i rozpoznawana na różnych poziomach- bez konieczności odwoływania się czy przeciwstawiania się sobie nawzajem. Regionalny, narodowy, imperialny- to pojęcia mające różne rozmiary, które się wzajemnie uzupełniają nawet w każdym z nas.
Wewnętrzna osiowość łączy ze sobą nawzajem wszystkie części liktorskiej rózgi. Na tym poziomie świadomości i dyscypliny, nie istnieje już potrzeba rozprzestrzeniania się kodów, przepisów, zakazów, które stale się powtarzają w niemożliwej próbie zjednoczenia rozproszonych części cywilizacji będącej w kryzysie znaczeniowym.
Logika, która utrzymuje razem ze sobą pojedyncze części składowe, jest taka sama jak ta która jednoczy ze sobą Imperium. „Maksimum wolności, maksimum odpowiedzialności”. To niezmiennie gwarantuje autonomie. Autonomia oznacza w tym miejscu dosłownie, pozbycie się prawa, które byłoby szkodliwe i rujnujące, przeznaczone do upadku w anarchii, w wyniku braku świadomości zasad, wartości, etyki i duchowej hierarchii, która dyktuje prawo we właściwy sposób. Dzisiaj, paradoksalnie bez autonomii; moralna anarchia i niesprawiedliwość na wszystkich poziomach Imperium jest nieunikniona.
W epoce szalejącego konformizmu, kiedy to zasady nie wyrażają prawa, lecz są przekształcone w akty prawne, które mają tendencje do jednolitości, oczywiste staje się to, że zagrażają one w takiej postaci tożsamości, wolności, ekonomii i tak dalej. Tworzy się w ten sposób organizm niepewny, sztuczny, neurotyczny i niespokojny. Są tylko dwie możliwości jak odpowiedzieć na tę prawidłowość: trzymanie się starych przyzwyczajeń w tym aspekcie, co oznacza stopniowe lecz nieubłagane dążenie do ruiny lub organizowanie się lokalnie: jako klasa czy kategoria społeczna. Idea imperialna, nie tylko pod względem koncepcyjnym, ale także i historycznym, zawsze sprzyjała i może jedynie zachęcać do autonomii, przeciwnie do imperializmu, który gwałcąc samą nazwę, tworzy jedynie jednorodne komórki co najwyżej replikujące całość. Idea Imperialna w swojej istocie dyktuje pewnego rodzaju linię, która pozwala lokalnym strukturom i związkom rozwijać się w sposób organiczny i harmonijny, a nie zatomizowany i atroficzny jak w czasach Globalizacji. Również w tym temacie mamy szereg szczegółowych propozycji, które zostaną omówione w innym miejscu.
Wreszcie: Ciało. Organiczne społeczeństwo, z którym imperialny ideał jest ściśle związany, nie składa się z jednostek i z mas, ani z jednostek masowych, czy bezkształtnych, spiętrzonych na sobie klas społecznych, które czerpią swoją siłę tylko z brutalnych elementów przesiąkniętych negatywnym duchem. Powstaje on poprzez propozycje i zdolność stworzenia Organizmu, „Ciała”, z którego wywodzi się słowo korporacja i korporacjonizm, którego dokładne znaczenie jest zupełnym przeciwieństwem tego co się teraz rozumie pod nim, jak to narzucili nam przeciwnicy. Wszyscy nie powinni być samo tworzącą się hipotezą- budowaną przez teorie płci i kodeksów obywatelstwa- ale indywidualną osobowością, ściśle związaną z jej dziedzictwem i jej prawowitą rolą, interpretowaną nie w sensie czysto funkcjonalnym, ale jako część kosmicznej harmonii. Jest to alternatywa dla wszystkich form obecnie istniejącej materialistycznej komercji.
Ideału Imperialnego nie można wyartykułować poprzez przyłączenie się do Imperium, Autocritas, Jakości i Autonomii, lecz poprzez zdolność do tworzenia organicznego społeczeństwa, w dosłownym znaczeniu narzuconym przez słowo Societas (jako zestaw sojuszników) i uczestników Społeczności Organicznego Przeznaczenia. Od góry do dołu, od władzy do gospodarki, od tego co terytorialne do tego co narodowe, imperialny ideał eksponuje, oferuje i chce narzucić rzeczywistości doskonałą i absolutną alternatywę.
Kształtowanie programu politycznego i ustawodawczego, opartego na opisanych wcześniej przeze mnie przesłankach to za mało, ponieważ żyjemy obecnie w czasach dysocjacji, post-demokracji, gdzie przenikają się ze sobą wzajemnie różnego rodzaju siły i formy anarchii. Nie jest to już czas podboju Państwa, z którego z ostatecznie nabytymi siłami, zmienia się też społeczeństwa. Dzisiaj nastała era zdezorientowanej i rozproszonej władzy, a także rozproszonych obszarów społecznego indywidualizmu, który rozciąga się na geograficzne różnice, ekonomiczne i lobbistyczne egoizmy, które konfrontują się z „mocarstwami”, omijając przy tym formalne moce. Ponadto dla tych, którzy nie odgrywają żadnej konkretnej roli w społeczeństwie, czyli dla większości ludzi, jedyną opcją pozostaje zrzeszanie się na rzecz dobrostanu i konsumentów.
Aby działać w tej rzeczywistości, nie możemy poprzestać na aktywizmie w dobie wyborów, lecz musimy walczyć co dzień bez żadnego wahania. Człowiek powinien być aktywny zawsze, gdziekolwiek, na dowolnym poziomie, skupiony na tym żeby go uporządkować i zorganizować tak by stworzyć z niego zupełnie autonomiczną moc, zawsze wyśrodkowaną, zdolną do oparcia się wszechstronnej sile niszczącej naszą wolność. Można to zrobić tylko pod warunkiem wyobrażenia sobie samego siebie jako jednostki imperialnej i działania także w ten sposób. Jeśli Idea Imperialna zostanie pomyślnie nabyta i przyswojona, nasze Niewidzialne Imperium stanie się naszym kręgosłupem i zarazem gwiazdą przewodnią, która pozwoli nam działać wszędzie i w każdych warunkach.
To prowadzi nas do drugiej niezwykle istotnej potrzeby naszego wieku. Do kwestii dotyczącej naszej wewnętrznej jaźni. Era planetarnego poziomu: szkodzi, zaprzecz i tłumi wolność. Czyni to w imię „wolności”. Wolność seksualna i genderowa, do której powinniśmy dodać też wolność genetyczną pomimo deklarowanych intencji, mają tendencje do standaryzacji i moralizacji transgresji, które jednak zamiast wolne stają się sztywne i skodyfikowane. W międzyczasie, zaprzeczając nawet tożsamości genetycznej i otwierając w ten sposób pole nieskończonych możliwości. Ich mentorzy pragną zerwać wszystkie więzi- wszystko co wiąże nie tylko człowieka, ale też społeczność z czymkolwiek głębszym lub wyższym. Synowie liberalnego progresywizmu, którzy zaczęli od motta: „Zakazane jest zakazywać”, teraz zaczynają zakazywać wszystkiego (od prawdziwej miłości do palenia, od picia alkoholu do jedzenia wieprzowiny) tylko po to by narzucić nam swoje zmutowane projekty. Z fundamentalnego punktu widzenia: to bunt Utopii przeciwko Mitowi, z punktu widzenia symboli i rzeczywistego odniesienia: to bezkształtny telluryzm, który dąży do zemsty wymierzonej w Olimpijską Męskość. To jedyny prawdziwy Konflikt Cywilizacji, którego istnienia powinniśmy być świadomi.
„Mit (przypomina nam Ernst Jünger w „Traktacie o Buntowniku”) - nie jest historią przeszłości, lecz rzeczywistością o charakterze ponadczasowym, która wciąż co jakiś czas powtarza się w historii”. Tak więc musimy zacząć od tego, by zmienić znaku czasu. Jednakże musimy pamiętać o tym, że żyjemy pod rządami dyktatury, nie może być inaczej skoro naszymi tańcami kierują ludzie, którzy utopijnie starają się cały czas by zaprzeczyć prawom Kosmosu. „Większość (kontynuuje Jünger) może jednocześnie działać zgodnie z prawem i produkować bezprawie. (…) Nadużycie może się stać coraz to bardziej zacięte i zmienić się w końcu w prawdziwą zbrodnie skierowaną przeciwko konkretnym grupom społecznym”.
Z drugiej strony, ta domniemana normalność, którą nazywa się obecnie poprawnością polityczną, nie może się ostać, jeśli nie wspiera swoją istotą i nie odnosi się do „mniejszości, prześladowanych, niezgodnych”. Kto zatem walczy o panowanie norm, o sprawiedliwość i o królowanie prawdy, nie może być nieświadomy tego, że angażuje się tym samym w nierówną walkę z tymi, którzy dyktując z góry reguły gry- mimo tego ciągle oszukują.
I przy tym stole do gry: my możemy tylko stracić i przegrać. Możemy co prawda: wykonywać szybkie, lotne i skuteczne najazdy- ale nigdy nie będziemy w stanie zbyt długo wytrzymać. Jeśli zdecydujemy się na taki ruch; musimy wiedzieć, że możemy przegrać. Jak było u Kiplinga: „Jeśli znowu będzie musiał zacząć od początku- nigdy nie będzie mógł wzdychać przeciwko odniesionej stracie”. Pierwsza wolność i pierwsza autonomia, pierwsza siła i pierwsza moc zawsze pozostają w grze. Nie polegaj moralnie, ekonomicznie, ani psychicznie: na tych potrzebach, które swoim działaniem wywołał Lewiatan i nie daj się zahipnotyzować przez lęki, które on stworzył. To jedyna, nieuchronna przesłanka, do wyzwalającego aktu re-fundacji. Jedyna szansa na to, że Buntownicy Imperium zwyciężą, leży przede wszystkim w ich zdolności do pozostania nietkniętymi przez wszystkie możliwe formy pochlebstw i gróźb. Po to by się nic zgubić, w czasie tego jak się angażujesz w konfrontacje, nie można dać się przyciągnąć przez język lub gesty ludzi, którzy nie są tacy jak my. Musimy wiedzieć jak być w tym świecie i umieć w nim żyć, bez konieczności bycia z tego świata.
Jak sugerował nam Jünger w swoich pismach, musiał on „przejść do lasu”, po to by jeszcze dokładniej i dalej, zostać sobą w lesie, który leży pośrodku samego miasta. Jednak sam nie możesz iść do lasu, czy nawet samemu stać się lasem, jeśli nie odzyskasz dumy z siebie, jeśli korzenie, które pozwalają nam wyprostować łodygę, nie zostały jeszcze przez Ciebie odkryte. Imperium- czyli wewnętrzna osiowość stojąca przed czymkolwiek innym – właśnie to nam umożliwia.
I to jest właśnie powód, dla którego odpowiedź imperialna, która stanie się popularną i powszechną, narodzi się na naszym świecie jako odpowiedź „elitarna”, która jednak odwrotnie niż zdarzało się to dotychczas będzie pochodzić od otwartej elity; wielkodusznej i zdolnej do ponoszenia ofiar. Znów Jünger: „Pojawią się wtedy elity, które będą walczyć o nowego rodzaju wolność, bitwa ta wymagać będzie wielkich poświęceń i interpretacji, która nie może być mniejsza od jej godności”. Musi mieć ona w szczególności świadomość, że „nie ma już odwrotu w kierunku Mitu; Mit można spotkać ponownie, gdy fundamenty czasu odchodzą od ziemi, w sytuacji skrajnego niebezpieczeństwa”.
Ernst Jünger wzywa nas także do tego, żebyśmy byli zawsze aktywni i obecni. „Motto Buntownika to „Hic et Nunc” (pol. Tu i Teraz) bycie Buntownikiem oznacza bycie człowiekiem wolnym, działającym niezależnie od innych”. Hic et Nunc – tu i teraz. Te dwa słowa w swojej pełni oznaczają Imperium i jeśli im się uda, gwarantują nam naszą wolność. Chociaż teraz już bycie Wolnym, nie jest prawem, ale trudnym zadaniem – coraz mniej akceptowanym przez ludzi. Jednak jest to zobowiązanie, które musimy wziąć na swoje barki, choćby nawet ze względu na lojalność wobec naszych przodków i dla naszych potomków, którym musimy zwrócić zarówno prawdziwą wolność jak i rzeczywistość godność.
Imperium, Hic et Nunc; po to by zapewnić przyszłość naszego Ludu, naszych narodów, naszych regionów i naszej Europy. Po to by być wolnym: jak ludzie Lasu i błędni rycerze.
Gabriele Adinolfi
9 września 2018 o 22:46
Ciężko się to czyta, trzeba przyznać, język jest dość metaforyczny, osie imperium i tym podobne sprawy, zbyt skomplikowane na mój chłopski rozum.
10 września 2018 o 18:52
Tekst w stylu Gabriele, faktycznie nie jest łatwy na pierwszy rzut oka, ale warty uwagi.
1 lutego 2022 o 23:49
Kłamcy z pewnej grupki dalej powielają kłamstwa o kradzieży, więc wyjaśnienia.
1. Ten artykuł z podaniem źródła pojawił się u nas na portalu po publikacji na stronie EurHope w związku z pkt. 2 i 3. Na źródłowej stronie nie ma ani słowa o wspomnianej grupce, nie ma informacji, że ktoś z tej grupki tłumaczył tekst. Jest nazwisko autora i tyle. Chłopcy przekonują, że został „skradziony od nich” (tak, bo nie mamy nic lepszego do roboty niż przeglądanie codziennie ich gównostronki). No i „zmieniono” tytuł – dodano „tu i teraz”, aby celowo „ukryć ślady kradzieży” podając źródło LOL.
2. Zanim tekst pojawił się na portalu, wcześniej reklamowaliśmy samą inicjatywę EurHope i to rok wcześniej, zanim dołączyli do niej, po zwyczajowym żebractwie, chłopcy z „konkurencji”.
https://www.nacjonalista.pl/2017/12/22/eurhope-think-tank-europejskich-narodowych-rewolucjonistow/
3. W styczniu 2017 roku z naszym środowiskiem skontaktował się Gabriele Adinolfi proponując publikację tekstów z witryny EurHope i propagowanie samej inicjatywy, co też robiliśmy. Oczywiście z uwagi na „antagonizm” nie publikowaliśmy tekstów ani tłumaczeń (podpisanych lub wyraźnie oznaczonych) osób związanych z „konkurencją”.
4. Gdy zarzuty o kradzież stawia coś takiego, jak 3 Droga („w prawyborach na Bosaka”), to należy traktować to jak ponury żart.