Jedna rzecz nieustannie rozwija się w Republice Okrągłego Stołu – biurokracja. Już dawno przekroczono poziom nieboszczki PRL. Rozdawnictwo ściśle wiąże się z nowymi żerowiskami, co słusznie zauważył Stanisław Michalkiewicz:
W dzisiejszych czasach na czoło sposobów duraczenia wybija się „wrażliwość społeczna”, w ramach której rosnąca armia dobroczyńców ludzkości tworzy coraz to nowe urzędy gwoli przychylenia obywatelom nieba, z czego oni cieszą się szalenie, nie zdając sobie sprawy z tego, że nie tylko muszą zapłacić za dobrodziejstwa, którymi są obsypywani, ale w dodatku – utrzymać rosnącą armię swoich dobroczyńców, którzy przecież byle czego nie zjedzą. Znakomitym przykładem tej metody jest sławny program „500 plus”, który – jak słychać – jest rozszerzany na coraz to inne dziedziny i jak tak dalej pójdzie, to dojdziemy do „100 procent” – już bez plusa, bo w tej sytuacji – jak to zauważył Kukuniek – mogą pojawić się wyłącznie „plusy ujemne”. Jak tedy pamiętamy, rząd postanowił oprzeć finansowanie programu „500 plus” i wszystkich innych, na tak zwanym „uszczelnieniu systemu podatkowego”.
Tymczasem do dobrego obywatele się przyzwyczajają, a co gorsza – zaczynają te dobrodziejstwa uważać za oczywiste i należne, za rodzaj „praw nabytych”, toteż rząd, pragnąc utrzymać reputację „dobrej zmiany”, musi inicjować i uruchamiać coraz to nowe programy rozdawnicze – i to właśnie robi. Gdyby po prostu obniżył obywatelom podatki, to w ich kieszeniach mogłoby zostać nawet więcej pieniędzy, niż uzyskują z programów rozdawniczych, ale cóż z tego, kiedy przy takim rozwiązaniu nie powstawałyby żadne biurokratyczne synekury, na których można ulokować rosnące zastępy członków własnego zaplecza politycznego? Dlatego rząd „dobrej zmiany” podobnie zresztą jak i poprzedni rząd „zmiany złej”, musi wychodzić naprzeciw oczekiwaniom własnego zaplecza politycznego i tworzyć mu coraz to nowe żerowiska.
Na podstawie: michalkiewicz.pl
23 sierpnia 2018 o 13:22
Pan Stanisław przypomina o oczywistych oczywistościach demoliberalnego bagna.