Massimo Morsello był wybitnym włoskim narodowym rewolucjonistą od początku lat 80-tych, żyjącym na wygnaniu w Wielkiej Brytanii. Tak jak wielu innych Włochów zbiegłych wówczas ze swej Ojczyzny przed prześladowaniami politycznymi był obiektem ataków ze strony liberalnych mediów. Massimo nie jest w Polsce zupełnie nieznany, choć kojarzony bywa raczej jako znakomity muzyk, niż działacz narodowo-rewolucyjny. Poniżej przedstawiamy rozmowę, jaką przeprowadził z M. Morsello Gareth Hurley – wydawca magazynu „Final Conflict”, redaktor trzeciopozycyjnej gazety „Voice of St. George” oraz londyński współpracownik „Szczerbca”.
Zacznijmy może od przypomnienia początków Twojej działalności politycznej we Włoszech. Co sprawiło, że przyłączyłeś się do FUAN (akademicka organizacja Włoskiego Ruchu Społecznego —MSI)?
Późne lata 70-te były we Włoszech bardzo płodne ideowe. Młodzi ludzie czuli, że „filozofia rozpadu” —głoszona od ’68 roku — rzeczywiście zmieniła ich życie. Wartości rodzinne i patriotyzm upadały i myślę, iż młodzi ludzie instynktownie czuli, że muszą podjąć walkę polityczną dla zachowania tych wyższych wartości, koniecznych wszak do przetrwania narodu. Wszystko, co stało się później w latach 80/90 po-twierdza słuszność ich wyboru. Ja również doszedłem do takich wniosków i wśród starszych bojowników skrajnego skrzydła MSI znalazłem ludzi, którzy podzielali moje najgłębsze przekonania. FUAN był zrewoltowanym skrzydłem MSI i w późnych latach 70-tych był już na tyle silny, że zaczął kontestować oficjalną linię partii i tworzyć własną platformę ideową. Władze partii nie tylko nie mogły nas powstrzymać, ale były tak słabe, że nadal opłacały czynsz za nasze lokale i nigdy nie odważyły się skrytykować nas publicznie — pomimo ciągłej krytyki z naszej strony.
Represje przeciwko włoskiej Trzeciej Pozycji z roku ’80 są dobrze znane. Media szeroko rozpisywały się na temat zamachu bombowego na dworcu w Bolonii. Czy możesz powiedzieć coś o tamtym okresie i dlaczego tylu młodych narodowych rewolucjonistów, nie wyłączając Ciebie, było zmuszonych do opuszczenia Włoch?
Myślę, że była to konsekwencja sytuacji, którą przedstawiłem. Obydwie organizacje — FUAN i TP — stanowiły rzeczywistą alternatywę polityczną dla skorumpowanego systemu. My mieliśmy czyste ręce i byliśmy poza kontrolą państwa. Bardzo często władza tworzy własną „opozycję” i manipuluje nią według własnych potrzeb. Młode grupy nurtu narodowo-rewolucyjnego, o których tutaj mówimy, były pierwszymi organizacjami, które działały, myślały i formułowały swoje idee niezależnie — poza jakąkolwiek kontrolą. System, z pełnym poparciem MSI, zdecydował się zniszczyć tę rosnącą siłę używając tortur, więzień i prześladowań.
Rozumiemy, że funkcjonariusze włoskiej policji politycznej, odpowiedzialni za zorganizowanie zamachu w Bolonii — przypisywanego pierwotnie narodowym rewolucjonistom — siedzą obecnie w więzieniu. Jak możesz więc wyjaśnić fakt, że media łączą nadal sprawę zamachu z TP, a zwłaszcza z ludźmi takimi jak ty i Roberto Fiore, kiedy zostało niezbicie udowodnione, że nie macie z tym aktem terroru nic wspólnego?
To żadna nowość. Media są przecież całkowicie w rękach ludzi Systemu. Wiele już razy ruch NR we Włoszech był oskarżany całkowicie bezzasadnie o terroryzm, np. o zamach na Piazza Fontana. Jest normalną praktyką w życiu politycznym naszego kraju, że nacjonalizm nigdy, pod żadnym pozorem, nie może być przedstawiany w dobrym świetle.
Po Twoim przybyciu do Anglii na początku lat 80-tych nic chyba nie wróżyło dobrych perspektyw młodemu włoskiemu uchodźcy politycznemu. Czy kiedykolwiek marzyłeś o powrocie do Ojczyzny jako wolny człowiek?
Marzyłem o tym zawsze, choć wątpiłem, czy dożyję tego dnia. Bóg jednak okazał się dla mnie łaskawy.
Czy podczas twego tak długiego pobytu w Anglii zadzierzgnęły się jakieś więzy pomiędzy Tobą a przybraną Ojczyzną i angielskim ruchem narodowym?
O dziwo, tak. Powiedziałem „o dziwo”, ponieważ kiedy tu przyjechałem dostrzegłem ogromną różnicę pomiędzy radykalnymi ideami, które wyniosłem z FUAN — a tym, czym był National Front w latach 80-tych. Jednak ataki przeciwko nacjonalistom stawały się powoli czymś powszechnym w całej Europie, tak więc wspólny opór przeciwko Systemowi zbliżał nas coraz bardziej. Prócz tego muszę dodać, że angielscy nacjonaliści przez te lata pogłębili swą ideologię.
Zostawiając na boku walkę polityczną — wiemy, że jesteś twórcą niezależnej muzyki folkowej i wydałeś już kilka swych płyt — pierwszą z nich była bodaj „Massimino”, zawierającą Twoje utwory z lat 70. i 80. Co natchnęło Cię myślą o na-graniu ostatnich: „Punto Di Non Ritorno” (Punkt bez odwrotu) i „La Direzione Del Vento” (Kierunek wiatru) i jakie było ich przyjęcie?
We Włoszech przyjęcie było bezprecedensowe — przynajmniej jak na skalę nacjonalistycznego alternatywnego rynku muzycznego, który zazwyczaj jest w stanie wchłonąć nie więcej, niż 2-3 tysiące egzemplarzy jednego tytułu. Natomiast „Punto..” sprzedał się w ilości 10 tys. a „La Direzione” aż 13 tysięcy w przeciągu roku. Paradoksalnie, bardzo pomogła mi prasa włoska, która zareagowała na ukazanie się moich płyt gwałtowną krytyką przez co zrobiła im dobrą reklamę.
Kilkakrotnie występowałeś w An-glii przed mieszaną, angielsko-włoską widownią. Jak udane było to koncerty?
Sądzę, że udały się świetnie, chociaż od wielu lat nie koncertowałem publicznie. Dla mnie samego były radosnym i budującym doświadczeniem.
Wróćmy do polityki. Większość obserwatorów życia politycznego słyszy o Aleanza Nationale (Sojusz Narodowy) Finiego, jako największej organizacji nacjonalistycznej we Włoszech. Niektórzy uważają, że to ona wskazuje właściwą drogę rozwoju nacjonalizmu. Co możesz nam powiedzieć o AN?
Prościej byłoby zostawić na boku temat AN, która nie ma nic wspólnego z nacjonalizmem. Jego przywódcy stwierdzili już dobitnie w co wierzą i od jakich poglądów się odżegnują [G. Fini, lider AN, w czasie swojej „pielgrzymki" do Auschwitz publicznie kajał się przed Żydami — przyp. red.]. Dlatego też coraz więcej działaczy AN porzuca swą partię widząc jedyną nadzieję w Forza Nuova (Nowa Siła) — nowej formacji odrodzonego włoskiego narodowego radykalizmu.
FN powstała stosunkowo niedawno, lecz jej szeregi gwałtownie rosną. Co udało się wam dotąd osiągnąć?
FN działa na wielu płaszczyznach: politycznej, samorządowej, edukacyjnej i gospodarczej. Prowadzimy dla naszych członków zaawansowany program studiów z zakresu historii, socjologii i ekonomii, przez co zyskujemy rzesze aktywistów doskonale przygotowanych do dalszej pracy edukacyjnej i politycznej. Poprzez akcję „Compra Italiano” (Kupuj włoskie) wspieramy włoską wieś kupując bezpośrednio od rolników ich produkty po godziwych cenach. Dla produktów tych — z pomocą firm kierowanych przez nacjonalistów w innych krajach Europy — znaleźliśmy nowe rynki zbytu. Między innymi w ten sposób współpracujemy z Third Position w Anglii. Prowadzimy letnie obozy, zwane Koloniami Evy Peron, dla dzieci z ubogich rodzin robotniczych. Dzieciom tym zapewniamy wypoczynek, zajęcia sportowe i wycieczki oraz naukę włoskich tradycji w naszych ośrodkach w górach i nad morzem. Powołaliśmy do życia również własną organizację studencką i młodzieżową. Wydajemy gazetę uliczną w nakładzie 20 tys. FN jest największą w Europie partią Ruchu Trzeciej Pozycji, dobrze zakorzenioną w wielu lokalnych społecznościach. W odróżnieniu od tradycyjnych partii, nasza działalność skupia się na pracy dla narodu a nie na zdobywaniu głosów wyborców.
Jak widzisz przyszłość swoją i swojej organizacji?
Mamy teraz doskonałą okazję. Ludzie są zmęczeni polityką, jaką widzą na co dzień w telewizji. Naszym zadaniem jest praktyczna obrona ich interesów — Włosi nie stracili jeszcze zdrowego rozsądku i potrafią dokonać dobrego wyboru.
Co masz do powiedzenia wrogom narodowej rewolucji, którzy atakują cię stale od tak długiego czasu?
Oni zawsze starają się zniszczyć nas, nasze życie, nasze rodziny i naszą przyszłość. Jestem wdzięczny Bogu za opiekę, jaką otacza nas chroniąc przed potęgą Systemu. Mam obecnie 40 lat i przez całe swoje życie byłem nacjonalistą. Nie potrafię wyobrazić sobie życia, które nie jest poświęcone Ojczyźnie, Narodowi i Bogu. Ani przeciwności losu, ani ataki wrogów nie mogą tego zmienić. Mogę im tylko powiedzieć: nie traćcie swojego czasu!
Wywiad ukazał się w “Szczerbcu”, czasopiśmie Narodowego Odrodzenia Polski.
Przedruk całości lub części wyłącznie po uzyskaniu zgody redakcji. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Pismo do nabycia:
http://www.archipelag.org.pl/ oraz na Allegro
Choć Massimo zakończył już ziemskie pielgrzymowanie, jego słowa pomimo upływu lat są ponadczasowe. Był wielkim przyjacielem polskich narodowych rewolucjonistów z NOP, nigdy o nim nie zapomnimy!
15 sierpnia 2018 o 17:16
Massimo był niezwykłym człowiekiem. Na pewno brakuje takich ludzi we Włoszech.
29 sierpnia 2019 o 00:08
Chwała Massimo! Brakuje takich ludzi w upadającej Europie.
La Rivoluzione è come il vento!
10 marca 2020 o 18:09
Jego muzyka towarzyszy mi od lat. Niezwykły bojownik NR.
12 marca 2021 o 00:18
MUZYKA WŁOSKIEJ PRAWICY – zarchiwizowana wersja strony
https://web.archive.org/web/20181101174017/http://muzykawloskiejprawicy.pl/
Tłumaczenie na język polski tekstów dziesiątek piosenek:
https://web.archive.org/web/20180901143104/http://muzykawloskiejprawicy.pl/teksty
Kontakt z Autorką strony i tłumaczeń:
https://pl-pl.facebook.com/MuzykaWloskiejPrawicy
(zapowiadała ostatnio, że strona powróci do internetu w nowej odsłonie, trzymamy za słowo droga Wiedźminko!)
12 marca 2021 o 21:31
Massimo Morsello
https://web.archive.org/web/20180901140130/http://muzykawloskiejprawicy.pl/strona/massimo-morsello