Republika Okrągłego Stołu jest tworem marionetkowym, podporządkowanym zewnętrznym ośrodkom władzy. Stanisław Michalkiewicz w ten sposób pisze o rządzących nią agenturach:
Najtwardszym jądrem komuny była, jak wiadomo, bezpieka. Tworzyli ją ludzie zdemoralizowani do szpiku kości, ale inteligentni, spostrzegawczy i sprytni. Gwoli osobistego zabezpieczenia się przed nieprzyjemnymi niespodziankami, jakie „transformacja ustrojowa” mogłaby przynieść, przewerbowali się na służbę do przyszłych sojuszników naszego bantustanu, to znaczy – do służb amerykańskich, izraelskich, niemieckich, a część pozostała przy sowieckim GRU. W rezultacie w Polsce władza rotacyjnie przypada albo Stronnictwu Ruskiemu, albo Stronnictwu Pruskiemu, albo wreszcie – jak to ma miejsce obecnie – Stronnictwu Amerykańsko-Żydowskiemu. Tworzące te stronnictwa ubeckie dynastie – bo te zależności reprodukują się w kolejnych ubeckich pokoleniach – działają za demokratycznym parawanem, utworzonych przez nie swoich politycznych ekspozytur; Platformy Obywatelskiej, którą uważam za ekspozyturę Stronnictwa Pruskiego, Prawa i Sprawiedliwości, które uważam za ekspozyturę Stronnictwa Amerykańsko-Żydowskiego, bo Stronnictwo Ruskie zostało zepchnięte do głębokiej defensywy, chociaż ma reprezentację parlamentarną, za którą uważam Polskie Stronnictwo Ludowe.
W jaki sposób Stronnictwa administrują naszym nieszczęśliwym krajem? Za pośrednictwem agentury, którą uplasowały w konstytucyjnych organach państwa, w miejscach, gdzie kontroluje się kluczowe segmenty gospodarki, w miejscach, gdzie wytwarza się masowe nastroje, a więc – w mediach, przemyśle rozrywkowym i środowiskach opiniotwórczych, no i również – a może nawet przede wszystkim tam, gdzie decyduje się o śledztwach – komu zrywamy paznokcie, a komu nie, no i tam, gdzie wydaje się wyroki; kogo wsadzamy za kraty, w kto ma cieszyć się wolnością.
Poszlaką wskazującą na przeżarcie struktur państwa agenturą są nie tylko afery w rodzaju FOZZ, Amberg Gold, czy reprywatyzacyjnej – chociaż jest oczywiste, że bez parasola ochronnego byłyby niemożliwe – ale również, a może przede wszystkim to, że osoby na eksponowanych stanowiskach, wśród nich – sędziowie i prokuratorzy – zapytani przez tę czy inna sejmową komisję o nazwisko, odpowiadają: „nie wiem, nie pamiętam”.
Na podstawie: michalkiewicz.pl
Najnowsze komentarze