Minęła kolejna rocznica zbrodni w Jedwabnem i mimo tylu publikacji, apeli i próśb o ekshumację, dalsze badania – „nic się nie da zrobić”. Do tego mamy polityków, parlamentarzystów, którzy pokazują, jaki jest poziom „klasy politycznej w Polsce”.
W sprawie Jedwabnego od początku mamy nieprawdopodobne nagromadzenie manipulacji. Od przerwania próby ekshumacji (bo jakoby „rabini się nie zgodzili”), braku ustalenia listy ofiar (na wielu publikowanych były ofiary z całkiem odległych miejsc i innych dat, a nawet… osoby, które wojnę i okupację przeżyły), aż do blokowania rzetelnych publikacji, opartych o solidną bazę źródłową.
Jeśli wszystko jest tak jednoznaczne i proste, to dlaczego po dziś dzień nie został opublikowany raport prof. Andrzeja Koli z rozpoczętej, ale gwałtownie przerwanej ekshumacji, bo jej wstępne wyniki przewracały do góry nogami dotychczasową propagandę? Jest tam wyraźne stwierdzenie, że ofiar było wielokrotnie mniej, zginęły one nie od ciosów noży, czy siekier swych sąsiadów, ale z broni palnej i zostały spalone.
Nikogo nie interesuje, że od stu do dwustu żydowskich mieszkańców Jedwabnego zostało w miasteczku ukrytych tego dnia i uratowanych. Przez kogo, przez Niemców przed Polakami, czy odwrotnie? Od następnego dnia, po wyjeździe Niemców całkiem bezpiecznie mieszkali – przez kolejne kilkanaście miesięcy! – wśród rzekomych morderców. W Jedwabnem nie było getta, wszyscy żyli razem. Po wojnie grupka ocalonych wróciła do Jedwabnego i ludzie ci mieszkali tam do swej śmierci. Wśród nich był przedwojenny prezes gminy Żydowskiej Izrael vel Józef Grądowski. Nikt świadków rzekomej polskiej zbrodni nie mordował, nikt nie zacierał śladów. I dlaczego ówczesny prezes IPN Leon Kieres powiedział, że „wiele spraw zabierze ze sobą do grobu”. Czyli co, ma wiedzę „tajemną”, ale z nami nie raczy się nią podzielić? Są zatem dwie wersje: oficjalna propaganda i „wiedza tajemna”, znana wyłącznie niektórym, ale oni (ze strachu? z nikczemności?) nie raczą się nią z nami podzielić.
Dotychczasowe apele i postulaty, aby wznowić śledztwo, aby przeprowadzić rzetelne badania, opublikować wszystkie najważniejsze dokumenty i analizy itd. cały czas pozostają bez odpowiedzi. Co więcej, „nasz przyjaciel” Jonathan Daniels kpi z nas, że jeśli nawet 40 mln Polaków podpisze petycję o przeprowadzenie ekshumacji, to ona i tak się nie odbędzie.
Leszek Żebrowski
12 lipca 2018 o 10:45
Czyli najprawdopodobniej zbrodni dokonali Niemcy, a nie Polacy, a jeśli Polacy tam byli to zostali zmuszeni przez Niemców. W każdym razie udział Polaków został wyolbrzymiony. Dopóki PiS będzie rządził, albo co gorsza zdrajcy z „totalnej opozycji” i reszta lewactwa/demoliberałów to ekshumacji nie będzie.
11 maja 2019 o 20:05
Pan Leszek jak zwykle trafnie i bez płaszczenia się przed Lobby.