Europejski Urząd Statystyczny podał najnowsze dane dotyczące zatłoczenia w mieszkaniach. Okazuje się, że Polacy znajdują się w czołówce narodów, wśród których ludzie żyją w zbytnim ścisku, a więc na co dzień mieszkają w zbyt dużej liczbie osób na zbyt małej powierzchni.
Z najnowszego raportu Eurostatu widać, jaka przepaść dzieli nas wciąż od Europy. W zbyt zatłoczonych mieszkaniach żyje u nas wciąż prawie 41 proc. ludzi i jest to jeden z najwyższych wskaźników w Europie. Większą ciasnotę mają tylko Rumuni, Łotysze, Bułgarzy, Turcy, Chorwaci i Serbowie. Co to właściwie oznacza, że jest nam ciasno? Eurostat definiuje to między innymi jako przypadki jednego tylko pokoju na parę osób dorosłych, lub jednego pokoju dla dwójki dzieci poniżej 12 roku życia. Innymi słowy rodzina 2+2 z małymi dziećmi, żyjąca w dwóch pokojach, lub bezdzietne małżeństwo mieszkające w kawalerce to dla statystyki unijnej sytuacja zbytniego zatłoczenia. Można się sprzeczać z taką definicją, ale tak czy inaczej wskaźnik pokazuje pośrednio zamożność społeczeństw.
W ciągu dziesięciu lat z ciasnoty wydobyło się 13,4 proc. mieszkańców kraju nad Wisłą i Odrą. To być może dużo, ale tylko jeśli nie weźmie się skali porównawczej. W tym czasie do większych przestrzeni przeniosło się aż 32,5 proc. Estończyków, 29,8 proc. Litwinów i 27,7 proc. Słoweńców. Przed nami są też Czesi i Łotysze. Słoweńcy w podobnej sytuacji do naszej obecnej byli dekadę temu. Teraz w za dużej ciasnocie żyje tam zaledwie 12,6 proc. społeczeństwa, co jest poziomem lepszym niż w Austrii i Szwecji.
Dla porównania odsetek osób mieszkających w zbyt małych lokalach wynosi 3,7% w Belgii, 4% w Holandii, 5,4% w Hiszpanii czy też 7,2% w Niemczech.
Na podstawie: money.pl/autonom.pl
9 sierpnia 2020 o 00:50
Ciekawy artykuł, ale jestem szczerze zaskoczony, że wg. przytoczonych badań „ciasnota” dotyczy zaledwie 4% Holendrów czy raczej mieszkańców Królestwa Niderlandów biorąc pod uwagę element napływowy do kraju nad Renem. Kraj o powierzchni dwóch naszych województw zamieszkuje 17 milionów osób.