Czy demokracja jest dobrym systemem z perspektywy rasowo świadomych białych ludzi?
1. Jeśli zarówno Stany Zjednoczone i Korea Północna określają się mianem demokracji, można bezpiecznie stwierdzić, że „demokracja” oznacza prawie wszystko i praktycznie nic. Na potrzeby niniejszego eseju zdefiniuję demokrację jako ideę, zgodnie z którą większość powinna posiadać władzę podejmowania decyzji politycznych.
Poprzez „większość” rozumiem więcej niż mniejszość, ale mniej niż wszystkich. Społeczeństwem może rządzić jeden człowiek, wybrani ludzie albo wielu ludzi. Ale nie mogą nim rządzić wszyscy ludzie, jako że w każdym społeczeństwem jest co najmniej kilku, którym nie wolno pozwolić na sprawowanie władzy politycznej, np. nieletni, szaleńcy, kryminaliści itd.
2. Większość białych nacjonalistów wykazuje silną sympatię do elitaryzmu nawet pomimo tego, że opinie większości w takich kwestiach jak nacjonalizm ekonomiczny i kolorowa imigracja są o wiele bardziej sensowne niż te, które wyznają rządzące elity, które wmuszają ludziom globalizację i wymianę rasową. Jeśli białe społeczeństwa byłyby prawdziwie demokratyczne w tych kwestiach, bylibyśmy w o wiele lepszej sytuacji. Ale pomimo tego, że dzisiejsze tak zwane demokracje można by naprawić poprzez uczynienie ich jeszcze bardziej demokratycznymi, nie jest to żaden argument na rzecz demokracji jako takiej.
3. Pragnę dowieść, że demokracja – zdefiniowana jako przekazanie suwerenności politycznej w ręce większości – nie jest dobrym systemem ani dla rasowo świadomych białych, ani w ogóle dla nikogo. Ale – dla zachowania pełnej jasności – należy odróżnić demokrację od dwóch dobrych idei, które są tak bardzo podobne do demokracji, że często są z nią mylone.
4. Pierwszą dobrą ideą, która mylona jest z demokracją, jest to, co będę nazywał „populizmem”, zasadą suwerenności ludowej, albo zasadą dobra wspólnego. Definiuję tę zasadę jako ideę, zgodnie z którą legitymacją rządu jest służenie dobru wspólnemu narodu.
W swojej Polityce Arystoteles czyni tę zasadę najwyższym prawem oraz kryterium rozróżniania pomiędzy dobrymi i złymi formami rządu.[1] Kiedy pojedynczy człowiek rządzi dla dobra wspólnego, mamy do czynienia z monarchią. Kiedy rządzi dla swojego osobistego dobra, mamy do czynienia z tyranią. Kiedy nieliczni rządzą dla dobra wspólnego, mamy do czynienia z arystokracją. Kiedy nieliczni rządzą dla swoich osobistych i frakcyjnych interesów, mamy do czynienia z oligarchią. Kiedy większość rządzi dla dobra wspólnego, mamy do czynienia z tym, co Arystoteles nazywa „politeją”. Kiedy większość rządzi dla swojego dobra osobistego oraz frakcyjnych interesów, mamy do czynienia z demokracją.
Owszem, dla Arystotelesa demokracja jest z definicji złą formą rządu. Ale uważa on, że „politeję” – rządy ludu dla dobra wspólnego – można co najmniej sobie wyobrazić.
Idea, zgodnie z którą dobro wspólne jest właściwym celem polityki, jest często mylona z demokracją, ale nie to nie jest to samo. Dobru wspólnemu może służyć jeden człowiek, wybrani ludzie, albo większość. Co więcej, otwartym pozostaje pytanie dotyczące tego, która grupa – pojedynczy człowiek, wybrani ludzie, czy większość – jest najbardziej zdolna do zabezpieczenia dobra wspólnego.
Biali nacjonaliści są oczywiście rasowymi populistami. Uważamy, że jedynym prawowitym ustrojem jest taki, który zabezpiecza istnienie naszych ludzi i przyszłość białych dzieci.
5. Drugą dobrą ideą, która często mylona jest z demokracją, jest tak zwany ustrój „mieszany”, w którym występuje element demokratyczny. Na przykład Stany Zjednoczone mają ustrój mieszany z elementami monarchii (Prezydent), arystokracji (Sąd Najwyższy oraz Senat – zanim zaczął być wybierany demokratycznie) oraz demokracji (Izba Reprezentantów). Sama demokracja przedstawicielska jest systemem hybrydowym, jako że większość wyznacza jednego człowieka czy kilku ludzi, aby reprezentowali ich interesy. Dosłownie każde europejskie społeczeństwo dzisiaj ma ustrój mieszany z elementami monarchii, arystokracji i demokracji, tak jak starożytny Rzym czy Sparta (która w gruncie rzeczy nie była monarchiczna, ponieważ miała dwóch królów w tym samym czasie).
W swojej Polityce Arystoteles twierdzi, że ustrój mieszany lepiej zadbałby o dobro wspólne niż ustrój czystego typu. W ustroju czystego typu pojedynczy człowiek, kilku ludzi albo większość są skłonni dążyć do własnych interesów frakcyjnych kosztem wspólnoty po prostu dlatego, że pozostałe części składowe społeczeństwa nie mają władzy, aby ich powstrzymać. W ustroju mieszanym wszystkie trzy grupy mają wystarczającą ilość władzy, aby powstrzymać zapędy pozostałych do służenia swoim interesom kosztem dobra wspólnego. Owszem, Arystoteles był jednym z pierwszym teoretyków mechanizmów zachowania równowagi politycznej.
W ustroju czystego typu musimy polegać na cnocie rządzących, ponieważ ich samolubność może zrujnować społeczeństwo. W ustroju mieszanym, nie musimy polegać wyłącznie na cnocie rządzących, ponieważ zarówno pojedynczy człowiek, kilku ludzi jak i większość biorą wszyscy udział w sprawowaniu władzy, a nawet gdy zawodzi ich cnota, nadal będą sprzeciwiać się samolubstwu pozostałych frakcji z powodu swoich własnych egoistycznych motywacji.
Zatem Arystoteles znacznie wyprzedził Machiavellańską krytykę starożytnej teorii politycznej, a mianowicie zarzut o zbytnie poleganie na ludzkiej cnocie. Arystoteles odrzuciłby jednak ideę współczesnych teoretyków polityki, zgodnie z którą dobre społeczeństwo może powstać z niskich pobudek. Dobre społeczeństwo może być wytworem jedynie cnotliwych mężów stanu, aczkolwiek przyznałby on, że niskie pobudki mogą zostać wykorzystane do zachowania wytworów cnoty, nawet jeśli cnota jedynie okazjonalnie tym działaniom przytakuje.
6. Dlaczego właściwie demokracja jest najzwyczajniej w świecie złym systemem? Po prostu dlatego, że ludzie nie są sobie równi.
Aby zrozumieć istotę dobra wspólnego i dążyć do jego realizacji, rządzący potrzebują określonych cnót moralnych i umysłowych: mądrości, inteligencji, odwagi, sprawiedliwości, samokontroli itd. Ale cnoty te nie występują w takim samym stopniu w całej populacji. Zatem bardzo nieprawdopodobnym jest, aby większość, poprzez wspólne debatowanie, kiedykolwiek wymyśliła działania polityczne, które przysłużą się dobru wspólnemu (a nawet ich własnym interesom frakcyjnym).
Większość nie mogłaby również poprzez wspólną pracę wprowadzić w życie i realizować tego typu polityki na dłuższą metę.
Co więcej, większości nie można nawet powierzyć wyboru lepszych jednostek, aby reprezentowały ich interesy, ponieważ mają skłonność ulegania łapówkom oraz pochlebstwom podstępnych i pozbawionych skrupułów demagogów.
7. Jeśli większość nie posiada cnót niezbędnych do służenia dobru wspólnemu, to jedynym pytaniem pozostaje, czy rządy jednego człowieka (monarchia) czy raczej kilku ludzi (arystokracja) najlepiej służą dobru wspólnemu.
Jeśli cnota jest jedynym kryterium jakości władzy, to monarchia jest najlepszym systemem jedynie w wyjątkowych i wysoce nieprawdopodobnych okolicznościach. Albowiem monarcha musiałby być najlepszy w całym spektrum cnót, które rzadko występują u jednego człowieka, a jeszcze rzadziej występują w stopniu najwyższym.
Arystokracje mogą wybierać z całego szeregu ludzi o najwyższych cnotach: najmądrzejszych mędrców, najbardziej poruszających mówców, najsprytniejszych strategów, najodważniejszych wojowników. Jedynie bóg mógłby posiadać wszystkie te cnoty jednocześnie. Jeśli można by znaleźć takiego boga-króla, to monarchia byłaby ustrojem najlepszym z możliwych. Albowiem taki król łączyłby wszystkie cnoty niezbędne do podejmowania mądrych decyzji z władzą rzeczywistego podejmowania decyzji.
Ale głupotą jest pokładanie wszelkich nadziei w cudzie. Zatem arystokracja jest lepszym systemem niż monarchia, ponieważ jedynie prawdziwe ustroje mogą służyć dobru wspólnemu.
Co więcej, wszelkie istniejące monarchie są w rzeczywistości arystokracjami w praktyce, ponieważ jeśli król ma rządzić dobrze, musi z konieczności wybrać doradców, delegować władzę, a tym samym stworzyć szlachtę.
8. Jednak arystokracja również ma swoje ograniczenia. Głównym problemem arystokracji jest to, że zawsze, kiedy władza sprawowana jest przez grupę, musi ona dyskutować, a dyskusja musi przynieść decyzje. W idealnym stanie decyzje te powinny być najmądrzejszymi z możliwych. Ale czasem jakakolwiek decyzja, nawet lekkomyślna, jest lepsza od braku decyzji.
Istnieje wiele procedur, które mają ukrócić dyskusje i wymusić decyzje. Można ustanowić limit czasowy dyskusji. Można poddać problemy głosowaniu. Można nawet podjąć decyzję poprzez rzut monetą. Ale w takich wypadkach istoty ludzkie w istocie oddają swoją odpowiedzialność bezosobowemu systemowi.
Ale jeśli potrzeba czegoś więcej niż tylko decyzji, jeśli potrzeba odpowiedzialności za decyzje i jeśli potrzeba kogoś, kto wykona postanowienia, wówczas niezbędna jest osoba, która może decydować. Jest tak zwłaszcza w przypadku zagrożenia takiego jak wojna czy kryzys konstytucyjny, kiedy istniejące prawa i instytucje okazują się niewystarczające.
Ostatecznie nie mogą rządzić jedynie prawa i instytucje. Prawodawcy nie są w stanie przewidzieć i przygotować się na wszelki możliwy rozwój wydarzeń. Zatem zawsze będą istnieć sytuacje, w których jednostki będą musiały podejmować decyzje w obliczu nowych okoliczności.
A nawet jeśli prawodawcy byliby w stanie przewidzieć wszelkie możliwe okoliczności, to jednostki wciąż muszą wykonywać prawo. A wykonywanie prawa nie może być po prostu regulowane przez jeszcze wyższy poziom praw, ponieważ jak wówczas wykonywano by ten wyższy wymiar? Nie można odwoływać się do kolejnego poziomu praw, ponieważ te prawa także muszą zostać wykonane. W skrócie – idea ogólnych praw regulujących wykonywanie ogólnych praw prowadzi do nieskończonej regresji.
Jedynym sposobem uniknięcia tej regresji jest uznanie inteligencji innego rodzaju, która może oceniać wykonywalność praw ogólnych w szczegółowych okolicznościach. Jest to zadanie osądu. Ale jeśli osąd nie może zostać zredukowany do abstrakcyjnych praw ogólnych i zawarty w kodeksach prawnych, musi zostać ucieleśniony w określonej jednostce – jest nim sędzia, który posiada umysł zdolny do pojęcia ogólnych praw, ogląd zdolny do zrozumienia i takt zdolny do docenienia konkretnych okoliczności, a także wnikliwość niezbędną do odniesienia praw do okoliczności.
Osąd niezbędny jest na wszystkich poziomach ustroju, zaczynają od praw związanych z ruchem drogowym aż do kwestii życia i śmierci całych narodów. Zatem nawet najbardziej podniosła i szlachetna arystokracja potrzebuje monarchy: kogoś, kto ponosi odpowiedzialność, a także posiada władzę dokonywania osądu w wyjątkowych sytuacjach decydujących o losach całego narodu.
Arystokracja z konieczności jest zmuszona do przyjęcia monarchii tak, jak monarchia z konieczności zmuszona jest do przyjęcia arystokracji. Arystokracja jest najlepszą zasadą w normalnych okolicznościach, a monarchia w sytuacjach zagrożenia. W normalnych warunkach monarcha powinien jedynie zasiadać na tronie i zarządzać debatami, ale dawać maksymalną wolność władzy arystokracji, aby zapewnić podejmowanie decyzji najlepszych z możliwych. W sytuacjach zagrożenia arystokracja powinna w najwyższym stopniu wspierać monarchę, aby pomóc zarówno jemu jak i samym sobie oraz całemu ciału politycznemu stawić czoła nadchodzącej burzy.
9. Ale pomimo tego, że istnieje o wiele większe prawdopodobieństwo, że kilku ludzi zaplanuje i zrealizuje politykę sprzyjającą dobru wspólnemu, gdy już zdobędą władzę, jak możemy sprawić, że rzeczywiście tak zrobią?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy stawić czoła niewygodnemu faktowi: społeczeństwo oparte na zasadach białego nacjonalizmu nigdy nie będzie miało miejsca, jeśli nie zdołamy zgromadzić elity złożonej z wyjątkowych jednostek, które to społeczeństwo stworzą i obdarzą je odpowiednimi instytucjami. Jako że takie społeczeństwo może zostać stworzone jedynie przez elitę, musi ono z konieczności być zarządzane przez elitę. A więc znowu – jak możemy upewnić się, że taka elita, gdy już obejmie władzę, naprawdę będzie dążyć do dobra wspólnoty?
Odpowiedź jest dwojaka. Po pierwsze – należy nadać elicie taką strukturę, aby mogła trwać i się ulepszać. Po drugie – należy nadać całemu systemowi taką strukturę, aby większość posiadała władzę zapewnienia, że elita służy dobru wspólnemu, nie swoim interesom frakcyjnym.
10. Pomimo tego, że biali nacjonaliści wykazują silną tendencję do faworyzowania zasady dziedziczenia, dziedziczne arystokracje i monarchie nie są najlepszymi systemami, ponieważ w przypadku dziedziczności ogromne znaczenie ma przypadek, który sprawia, że możliwym jest posiadanie przez uzdolnionych rodziców mniej uzdolnionych dzieci oraz posiadanie przez mniej uzdolnionych rodziców bardziej uzdolnionych dzieci.
Zatem, jeśli mamy być rządzeni przez najlepszych, potrzebujemy sposobów, (a) aby rekrutować i promować najlepsze dzieci mas, aby stały się elitą oraz (b) aby rozpoznać i zdegradować gorsze dzieci elit na pozycje, które będą dla nich odpowiedniejsze.
Rodzice z kręgów elity w całkiem naturalny sposób będą kochać swoje dzieci bardziej niż dobro wspólne. Obdarzą swoje dzieci wszelkimi korzyściami wynikającymi ze swojej pozycji. Zatem dobrze rządzone społeczeństwo musi podejmować aktywne działania, aby zanegować te korzyści oraz kultywować i promować geniuszy pochodzących z niższych warstw.
Jednym z najlepszych sposobów osiągnięcia tego jest rygorystyczny i całkowicie publiczny system edukacyjny, odmienny od obecnego mieszanego systemu publiczno-prywatnego, który został zaprojektowany tak, aby zapewnić przetrwanie obecnym zepsutym elitom, jednocześnie dławiąc lub werbując ich potencjalnych rywali z niższych warstw społecznych.
Najlepszym instytucjonalnym modelem dla społeczeństwa opartego na zasadach białego nacjonalizmu jest kościół rzymsko-katolicki, który jest rządzony przez niedziedziczną arystokrację, która jest werbowana i awansowana ze swoich własnych szeregów i która wybiera monarchę z grona swojej własnej arystokracji.
Kolejnym przydatnym modelem jest system wenecki. Pomimo tego że Wenecją rządziła elita kupiecka, utrzymywała ona raczej arystokratyczny niż oligarchiczny rodzaj rządu poprzez awansowanie i degradowanie ludzi sprawujących władzę w oparciu o ich zasługi. Wenecja również posiadała elekcyjną formę monarchii, tak jak papiestwo czy inne włoskie państwa-miasta, takie jak Genewa.
Oczywiście społeczeństwo oparte na zasadach białego nacjonalizmu nie zostanie zbudowana przez kapłańską czy kupiecką arystokrację.
Według Starej Prawicy społeczeństwo oparte na zasadach białego nacjonalizmu zostałoby stworzone przez arystokrację wojskową lub polityczną, która przypominałaby bardziej średniowieczne zakony rycerskie albo inny wojujący zakon – jezuitów. Obie te instytucje były wzorem dla utworzonego przez Himmlera SS.
Nowa Prawica dąży do stworzenia społeczeństwa opartego na zasadach białego nacjonalizmu poprzez obalenie obecnej hegemonii anty-białych idei oraz stworzenie kontr-hegemonii pro-białych idei, propagując tę hegemonię poprzez system edukacyjny i kulturowy oraz kolonizację całego spektrum politycznego przez cały zakres pro-białych opcji.
Medium stworzenia i utrzymania białej hegemonii jest arystokracja intelektualna i duchowa zorganizowana w ramach nie-hierarchicznej sieci, która może spenetrować, dokonać przewrotu i przejąć kontrolę nad wszystkimi istniejącymi instytucjami, które kształtują świadomość oraz kulturę.
Tego typu intelektualna i duchowa arystokracja nie musi martwić się wykonywaniem władzy, dopóki w wystarczający sposób kształtuje ona świadomość tych, którzy rządzą, co jest innym sposobem stwierdzenia, że Nowa Prawica jest ruchem raczej metapolitycznym niż politycznym. Polityka jest z daleka kierowana przez metapolitykę.
Ale społeczeństwo odpowiednio zinfiltrowane przez metapolitykę Nowej Prawicy przyjęłoby formę ustroju mieszanego z arystokratyczno-monarchicznym przywództwem. Oczywiście większość białych społeczeństw już ma taki ustrój, aczkolwiek w mniej lub bardziej zdegenerowanych formach. Zatem metapolityka Nowej Prawicy ma na celu wlanie nowej, świadomej rasowo treści w istniejącą instytucjonalną formę.
11. Pamiętajcie, że dwiema dobrymi ideami, które często nazywane są demokracją są (a) populistyczna zasada, według której system jest sprawiedliwy jedynie wtedy, jeśli służy dobru wspólnemu oraz (b) ustrój mieszany z elementami monarchicznymi, arystokratycznymi i ludowymi.
Mając to na względzie, możemy postawić pytanie: Czy monarchia i arystokracja potrzebują elementu ludowego? Odpowiedź brzmi: Tak. Jeśli monarchia i arystokracja mają służyć dobru wspólnemu, to ludzie muszą mieć władzę ograniczania ich.
Ale jaką formę może przybrać ten element ludowy, biorąc pod uwagę oczywistą porażkę demokracji przedstawicielskiej?
Po pierwsze, demokracja przedstawicielska może zostać poprawiona poprzez podniesienie jakości i obniżenie ilości elektoratu. Można ograniczyć głosujących jedynie do głów gospodarstw domowych, posiadaczy albo stale zatrudnionych. Można podnieść minimalny wiek głosowania. Można wprowadzić wymagania dotyczące edukacji czy służby publicznej. Można dać dodatkowe głosy ludziom o wysokiej inteligencji. W skrócie – istnieje większe prawdopodobieństwo, że demokracja wybierze arystokrację, jeśli zasada arystokratyczna zostanie wykorzystana do ustanowienia elektoratu.
Po drugie, jako że demokracja najlepiej działa w małych, jednolitych społecznościach, należy przyjąć zasadę „subsydiarności”, która oznacza, że każda kwestia powinna zostać rozwiązana przez możliwie najniższą, najmniej scentralizowaną i najbliższą ludowi instancję władzy, która jest w stanie efektywnie poradzić sobie z danym problemem. Subsydiarność umożliwiłaby celową demokrację bezpośrednią oraz naprawiła demokrację przedstawicielską, ponieważ im mniejsza społeczność, tym łatwiej można pociągnąć do odpowiedzialności wybranych przedstawicieli ludu.
Po trzecie, pomimo że większość jest w mniejszym stopniu – niż nieliczna elita – kwalifikowana, aby ustanowić i zrealizować politykę na poziomie ogólnonarodowym, zwykli ludzie są w pełni świadomi niszczącej polityki, takiej jak wolny handel czy wymiana rasowa poprzez imigrację.
Zatem lud lub jego przedstawiciele powinni mieć prawo weta wobec legislacji, która szkodzi dobru wspólnemu. Lud powinien mieć również prawo dymisjonowania urzędników publicznych, włącznie z sędziami, którzy szkodzą dobru publicznemu.
Aby zapobiec nadużyciom ze strony ludu i demagogów prawa te powinny oczywiście być ograniczone jedynie do wyjątkowych okoliczności. Mogłyby na przykład być realizowane poprzez przeprowadzanie wyjątkowych wyborów, referendów czy plebiscytów.
Po czwarte, lud powinien mieć prawo proponowania i narzucania swojej własnej legislacji poprzez inicjatywę obywatelską i specjalne wybory. Znowu, aby zapobiec nadużyciom, powinny zostać one ograniczone do wyjątkowych okoliczności.
Po piąte, aby zapewnić uczciwość elit, starożytni Grecy dali ludziom prawo audytu wydatków publicznych.
Nawet odrobina wyobraźni wystarczy, aby rozwinąć tę listę. Żaden z tych środków nie krępowałby uczciwych sług dobra wspólnego. Ale zapewniłby silne środki zapobiegawcze wobec korupcji.
12. Obecna władza zainwestowały bardzo wiele w promowanie wartości różnorodności, nawet pomimo tego, że w tym samym czasie realizuje ona politykę, która systematycznie tę różnorodność niszczy. Okazało się to być zagraniem na korzyść Nowej Prawicy, ponieważ to my jesteśmy prawdziwymi obrońcami ludzkiej różnorodności – biologicznej i kulturowej.
W podobny sposób establishment zainwestował wiele w stworzenie bożka demokracji, jednocześnie ignorując wolę ludu i niszcząc dobro wspólne.
To również może przynieść pożytek Nowej Prawicy, ponieważ pomimo że jesteśmy szczerymi i nieugiętymi elitarystami, możemy z pełną szczerością dowodzić, że reprezentujemy „prawdziwą demokrację”, albo to, co jest prawdziwe w demokracji, a mianowicie zasadę dobra wspólnego oraz ideę oddawania władzy – w imię dobra wspólnego – w ręce ludu, aby mógł on przeciwstawić się zepsuciu elit.
Greg Johnson
1 listopada 2018 o 21:34
„Wenecja również posiadała elekcyjną formę monarchii, tak jak papiestwo czy inne włoskie państwa-miasta, takie jak Genewa”
.
Chodzi raczej o Genuę.