Profesor Jacek Bartyzel, jeden z czołowych polskich tradycjonalistów, często gości na naszym portalu. Jego diagnozy rzeczywistości są w sporym stopniu zbieżne z opiniami narodowych rewolucjonistów. Medialny rwetes spowodowany nowelizacją ustawy o IPN i ciągłe opowieści o antysemityzmie spotkały się ze znakomitym komentarzem:
Struktura wynalezionego przez „teologów” holocaustianizmu (i ze skwapliwą służalczością zabsorbowanego przez kościelnych progresistów) „grzechu” antysemityzmu jest taka sama, jak nauki Lutra o usprawiedliwieniu. Luter mówi (w tezie 30. z Wittenbergii): „nikt nie jest pewny, czy jego żal był szczery, tym mniej może być pewny, czy otrzymał zupełne odpuszczenia”. Jeżeli zatem nikt nie może być upewniony co do szczerości swego żalu, ergo nie może wiedzieć, czy odpuszczono mu jego grzechy, to daremny i zbędny staje się sakrament pokuty, ponieważ jego skuteczność zdaje się zależeć od pewności wyrażenia żalu, czyli rzeczy niemożebnej. W tej sytuacji pozostaje jedynie zdać się na wiarę, że Bóg i tak nas z góry usprawiedliwił, bo tak Mu się podobało (albo i nie).
I tak samo jest z „grzechem” antysemityzmu. Żaden goj nigdy nie może być pewien czy nie zgrzeszył w jakikolwiek sposób przeciw temu – nieokreślonemu – grzechowi nad grzechami, choćby, z jednej strony, na każdym kroku dawał dowody swojej żarliwej judeofilii, z drugiej zaś strony, też nieustannie bił się – jednostkowo i kolektywnie – w piersi za antysemickie czyny, a nawet myślozbrodnie. Może jedynie mieć nadzieję, że znajdzie usprawiedliwienie w oczach zimmanentyzowanego „boga” zbiorowego, jakim w holocaustianizmie został zastąpiony Bóg transcendentny, czyli samych Żydów. Jeśli tak im się będzie podobało. A jak nie, to nie.
Nic dodać, nic ująć!
Na podstawie: facebook.com
Najnowsze komentarze