Niemiecki pisarz Ernst Jünger (1895–1998) miał wiele intelektualnych „twarzy” nie tylko z racji swej długowieczności. Zasłużony podczas pierwszej wojny światowej, przeciwnik republiki weimarskiej uważany później za jednego z przedstawicieli prawicy „torujących drogę” Hitlerowi, pod koniec stulecia okazał się nawet paradoksalnym „esencjalistycznym postmodernistą”. Recepcja była funkcją zarówno zmiennej historii, jak i jego rozległej twórczości. Zdjęto z niego fałszywe odium zwolennika nazizmu, a na pierwszy plan zaczęły wychodzić inne wątki jego dzieła. Uprawiania publicystyki politycznej, z której zawsze był najlepiej znany, zaprzestał już w latach trzydziestych XX wieku (choć powrócił do niej jeszcze na pewien czas po wojnie), za to przybrał na sile nurt jego twórczości literackiej i filozoficznej. Zadziwił świat relacjami z eksperymentów narkotycznych, obfita jest też jego literatura podróżnicza. Niniejszy wybór ukazuje go jako filozofa, a więc od strony polskiemu czytelnikowi dotąd nieznanej. Zebrane tu teksty z okresu od lat trzydziestych po lata siedemdziesiąte XX wieku prezentują zawrotne wizje metafizyki języka, jego potencjalności, narodzin z milczenia, z ciała, ze sfery przedsłownej. Znajdziemy tu echa XX-wiecznej filozofii fundamentalnej, ale w wersji właśnie wizyjnej, literackiej, aforystycznej – trudnej, choć jakże odkrywczej i inspirującej.
Powołaniem człowieka jest dążenie do intensywności – myślenia i przeżywania, stąd największym grzechem, pisał Jünger, nie jest bycie złym, ale otępiałym. Stąd „słowo o letnich, którzy powinni być wypluci, jest wspaniałym słowem boskiej surowości”. Są drogi tak samo oddalone od szczytów jak od przepaści, drogi „wędrowca, którego szary płaszcz chmur chroni przed promieniami bezlitosnego światła i którego od podziemnych wód oddziela pełna kurzu polna ścieżka”. Nie takimi drogami „nudnymi jak sen pasażera tramwaju o trzeciej po południu” powinien wędrować człowiek, jeśli chce utrzymać w sobie duchowy „dumny, dziki płomień Wikingów i arystokracji wypraw krzyżowych”, jeśli chce zachować ową „żarliwość w przyjmowaniu świata i ogromne pragnienie, aby poń sięgnąć tak jak dziecko, gdy widzi kryształową kulę”.
Konserwatyzm Jüngera tym różni się od tradycyjnego konserwatyzmu, że nie przywołuje on dawnych form, świadom, iż „dawne drogi przebyte zostały do końca i trzeba wkroczyć na nowe”, że jedyne, co może uczynić, to, jak pisał Reinhold Schneider, „zakończonej tradycji dać ostatnie słowo i zachować klucze do spalonych domów”. Jüngerowski konserwatyzm polega nie na „konserwowaniu” tego, co było lub na chęci „restaurowania” tego, co minęło, lecz na zachowywaniu tego, co „zawsze zachowuje ważność”. Manifestuje się on w zawsze tej samej duchowej postawie wobec świata, która niezależna jest od tego, co dzieje się wokół.
Tomasz Gabiś
Najnowsze komentarze