Na nic się zdały protesty środowisk żydowskich – w Budapeszcie blisko 1000 węgierskich nacjonalistów oraz ich europejskich kolegów oddało hołd obrońcom miasta przed bolszewicką dziczą. Na Zamku Królewskim, który na początku lutego 1945 roku był świadkiem najcięższych walk, w trakcie przemówień podkreślano poświęcenie tych, którzy stanęli do bezkompromisowej walki z „czerwonym niewolnictwem”. Testamentem poległych przodków ma być zdecydowany sprzeciw wobec marksizmu i liberalizmu oraz wszystkich zagrożeń, jakie niosą te antynarodowe ideologie.
W wydarzeniu wzięli udział działacze wszystkich radykalnie nacjonalistycznych organizacji z Węgier: Siła i Determinacja (Erő és Elszántság), Betyársereg, Ruch 64 Komitaty (Hatvannégy Vármegye Ifjúsági Mozgalom, HVIM), Skins4Skins Hungary, Blood and Honour, Węgierski Ruch Samoobrony (Magyar Önvédelmi Mozgalom), a towarzyszyli im również nacjonaliści z Niemiec, Polski, Bułgarii oraz Szwecji.
Warto wspomnieć, iż Viktor Orban, na prośbę swoich koszernych przyjaciół, zwrócił się do ministra spraw wewnętrznych z prośbą o podjęcie starań w kierunku zakazu zgromadzenia. Na szczęście bezskutecznie, a duża w tym zasługa działań prawnych nacjonalistów. Humorystycznym akcentem był protest grupki antyfaszystów – żenujące istoty wzbudzały raczej litość i współczucie.
Po uroczystościach na Zamku grupa kilkudziesięciu nacjonalistów wyruszyła w 60-kilometrowy marsz szlakiem oddziałów węgierskich i niemieckich, które próbowały w lutym 1945 roku przełamać okrążenie.
6 marca 2018 o 18:10
Kitartas!