Prawda na temat „dobrodziejstw” Unii Europejskiej i waluty euro coraz częściej dociera do mainstreamu. Rzeczywistość udowadnia, że językiem nacjonalistów mówią znani ekonomiści. Ostatnio Stefan Kawalec, były wiceminister finansów i współtwórca tzw. programu Balcerowicza (o zgrozo, jednak refleksja u nich się pojawia), w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną wypowiedział się na temat „wspólnej waluty”, do której zachęca część demokratycznych zaprzańców:
Dziś, podobnie jak duża część ekonomistów wypowiadających się w dyskusji o euro w Polsce, posługuje się głównie argumentami politycznymi. Ja ich nie lekceważę, uważam jednak, że argumenty polityczne za wejściem do strefy mogłyby być przesądzające w sytuacji, gdyby z euro nie wiązało się poważne ryzyko ekonomiczne. Jeżeli Polska pozbawiona własnej waluty popadnie w tarapaty gospodarcze, to polityczne korzyści, o których mówią ci ekonomiści, nie ziszczą się. Zamiast mieć większy wpływ na sprawy europejskie staniemy się petentem proszącym o pomoc i zmuszonym do wykonywania instrukcji.
Warto zwrócić uwagę, że Polska dzięki własnej walucie utrzymuje konkurencyjność i nasz handel z głównym partnerem, Niemcami, rozwija się znakomicie, ku obopólnemu zadowoleniu.
Mieliśmy już do czynienia z nieracjonalnymi rozwiązaniami, które istniały przez bardzo długi czas. To choćby system gospodarki socjalistycznej. Ale nawet jeśli euro miałoby trwać jeszcze dziesiątki lat, nie warto go przyjmować. Podzielam obawy dotyczące przyszłości, ale uważam, że lekarstwo w postaci euro jest szkodliwe i niebezpieczne. Niezależność powiązana jest z siłą ekonomiczną. Kryzys gospodarczy, jaki może nas dotknąć, w przypadku gdybyśmy w ramach strefy euro z jakichś powodów utracili konkurencyjność, może zagrozić suwerenności Polski.
Od początku mieliśmy rację. Polecamy w nr. 151 magazynu „Szczerbiec” obszerny tekst pt. „Narodowy Radykalizm wobec peryferyjności polskiej gospodarki”.
Na podstawie: forsal.pl
Najnowsze komentarze