Po zmianie na stanowisku premiera w koszernym stylu, szybko powróciły dawne przyzwyczajenia. Flagi UE jako tło przemówień i konferencji, niekończące się deklaracje podporządkowania, a końcu zmiana szefa MSZ, o którym tak pisał Witold Gadowski, kojarzony ze środowiskiem „dobrej zmiany”:
Jacek Czaputowicz to przyjaciel Bartłomieja Sienkiewicza, Bogdana Klicha i wielu innych osób, które nie przysłużyły się dobrze Polsce. Człowiek, który od 1990 roku jest pracownikiem MSZ, członek nieformalnej Korporacji Geremka, która zżarła polską politykę zagraniczną, zniszczyła ją i przetrawiła na neomarksistowski sposób – ten człowiek został dziś mianowany ministrem spraw zagranicznych. Absolutna neoliberalna opcja. Z wielką uwagą będę przyglądał się działalności Jacka Czaputowicza, człowieka, który był przy Okrągłym Stole, i który cały czas kręci się na zapleczu i robi dziwne rzeczy.
Premier Mateusz Morawiecki po objęciu urzędu spotkał się z szefem Komisji Europejskiej, zaś minister Czaputowicz z wiceszefem KE Fransem Timmermansem. Spotkania podobno były udane. Ten ostatni w jednym z wywiadów deklarował:
Dalekosiężne interesy są podobne, chcemy silnej Unii Europejskiej, opartej o cztery swobody, konkurencyjnej. Wydaje mi się, że istnieje szansa na stworzenie pewnej synergii w naszym działaniu i współpracy korzystnej dla obu stron.
Linia podziału w Europie przebiega naszym zdaniem między liberalnymi demokracjami takimi jak Niemcy, Polska, Szwecja i Węgry, czyli krajami, które są za silną konkurencją, za wolnym handlem z wzrostem konkurencyjności i zwiększeniem pozycji UE wobec świata zewnętrznego.
Spór między PO i PiS ma wyłącznie charakter personalny. W zasadniczych sprawach, pomijamy jakieś drugorzędne machanie flagami i historyczny sentymentalizm, obie formacje mówią jednym głosem.
Na podstawie: tvp.info/nacjonalista.pl
Lokaje i marionetki obcych stolic
Najnowsze komentarze