Łódź: Nie dla ulicy imienia przedwojennego nacjonalisty

Głośne zawodzenie rozległo się w Łodzi po decyzji miejscowego wojewody odnośnie do zmiany nazw ulic. Dekomunizacja ma objąć 26 łódzkich ulic oraz jeden placc (dawny pl. Zwycięstwa, którego nazwa jest dość uniwersalna, już wkrótce stanie się placem Lecha Kaczyńskiego). Nowym patronem jednej z ulic miał zostać związany z miastem Kazimierz Kowalski (1902-1942), ochotnik w wojnie polsko-bolszewickiej, przedwojenny działacz Obozu Wielkiej Polski i Stronnictwa Narodowego. Łódzki wojewoda, Zbigniew Rau (bezpartyjny, rekomendowany przez PiS) natychmiast wycofał się ze swej decyzji, kiedy tylko rozpoczczął się festiwal płaczu na temat upamiętnienia „faszysty”. Repertuar jak zwykle ten sam: nieśmiertelny „faszyzm” (Kowalski gorąco wspierał Mussoliniego) w parze z „antysemityzmem” (obrona rodzimego handlu i wytwórczości). Scenariusz też nie odbiega od normy: śmiertelnie przerażony wojewoda, gęste tłumaczenia, samokrytyka i w rezultacie zmiana patrona ulicy na Leopolda Tyrmanda, którego związki z Łodzią są bardzo dyskusyjne, jednak pochodzenie jakk najbardziej „odpowiednie”.

To jednak dla łódzkich antyfaszystów zdecydowanie za mało. Głowy prawicowego wojewody domagają się m.in. działacze PO i SLD, zaś media wywlekają Rauowi wspólne umizgi z narodowcami (nie mylić z nacjonalistami), choć przecież ci dali sie poznać jako wzorowi antyfaszyści. Kto wie, może i oni dołączą do chóru potępiającego wybryk wojewody. W końcu dziwny jest ten świat. W ramach ekspiacji proponujemy jakiś hojny datek na rzecz miejscowej gminy. Jest zbrodnia, musi być i kara.

Na podstawie: onet.pl, dzienniklodzki.pl, narodowalodz.pl