Roman Dmowski był ojcem polskiego nacjonalizmu i jednocześnie wielkim krytykiem naszych wad narodowych. Znajomość jego dzieł wśród ludzi spod znaku „patriotycznej” gorączki ogranicza się właściwie do memów. Zwracał na to uwagę Adam Gmurczyk w znakomitym tekście „Bezhołowie”, opublikowanym pierwotnie w kwartalniku „Szczerbiec”. Na marginesie ostatniej „antyrasistowskiej” histerii po 11 listopada i solennych deklaracjach o tym, że Polakiem może być każdy, warto przypomnieć o zadaniach, jakie stawiał przed białą rasą nasz wielki rodak i Europejczyk:
Niech w Afryce Południowej siedzą niepodzielnie Hotentoci, w Ameryce – Indianie, w Australii – te półmałpy, co czepiają się po drzewach, żyją surowymi owocami i porozumiewają się przy pomocy prawie nieartykułowanych dźwięków, a tymczasem rasy naszego, wyższego typu co tworzą cywilizację, co przekształcają powierzchnię ziemi w ten sposób, iż może ona sto razy tyle ludzi pomieścić, niech te rasy duszą się w przeludnionej Europie, nie rozszerzając poza jej granice swego panowania i swej cywilizacji i czekając, aż się zbliży „żółte niebezpieczeństwo”, aż przyjdą ze wschodu barbarzyńcy, którzy nasz typ życia zniszczą. To będzie pięknie, sprawiedliwie i humanitarnie.
Główna trudność tkwi w samym charakterze dzisiejszego ustroju ekonomicznego, wysuwającego na czoło życia żywioły niższe moralnie, szerzące rozprzężenie obyczajowe, i w wielkim na życie współczesne wpływie Żydów, którzy właściwym swej rasie bezwstydem zarażają dziś szybko społeczeństwa europejskie. Gdyby Polska nie miałaby tylu Żydów, nigdy by nie było rozbiorów.
Czyżby Pan Roman nie podzielał opinii Wincentego Lutosławskiego, którego słowa w formie mema masowo kolportowali w internecie „narodowcy” i inni demoliberałowie?
Na podstawie: nacjonalista.pl/”Myśli nowoczesnego Polaka”
13 marca 2018 o 13:22
Pan Roman pisał jak jest
P.S. Czy ruchowcy już się od niego odcięli?