Nacjonalizm to dosyć szerokie pojęcie, które jako postawa społeczno-polityczna ma wiele nurtów. W swoich wyjściowych i podstawowych założeniach mówi o tym, że naród to najwyższe dobro w sferze polityki a jego interesy powinny być przedkładane nad interesami innych narodów zarówno wewnątrz kraju (np. w stosunku do mniejszości narodowych bądź etnicznych), jak i poza jego granicami (np. w stosunku do narodów sąsiadujących). Oznacza to zatem nic innego jak zdrowy egoizm danego narodu. Nacjonalizm uważa, że ludzie, których łączy ten sam język, ta sama historia i kultura stanowią wspólnotę narodową, dla której najlepszą formą organizacji społeczności jest państwo narodowe, czyli takie – w którym większość mieszkańców stanowi jeden naród.
Jak widać nacjonalizm w swoich zasadniczych poglądach to bardzo pozytywna koncepcja wspólnoty. Polityczna idea, u której podstaw (wbrew temu, co przypuszcza większość społeczeństwa) nie ma miejsca na wrogość w stosunku do mniejszości etnicznych, narodowych lub innych narodów. Dlaczego więc większa część ludzi błędnie pojmuje to pojęcie i odbiera je negatywnie? Czemu u tak wielu wywołuje złe skojarzenia i emocje?
Aby znaleźć odpowiedzi na te pytania, musimy najpierw przypomnieć sobie okrutną rzeczywistość okresu powojennego.
Na mocy postanowień Konferencji Jałtańskiej Polska po II Wojnie Światowej znalazła się pod „zwierzchnictwem” Związku Sowieckiego, a władzę w Polsce zaczęli sprawować komuniści. Nowa władza natychmiast rozpoczęła walkę z wszelkimi przejawami dążeń niepodległościowych wśród Polaków, w tym z przejawami nacjonalizmu i patriotyzmu. Żołnierze niepodległościowego i antykomunistycznego podziemia (nazywani przez stalinowskie media bandytami) zostali wymordowani lub skazani na kary wieloletniego więzienia. Komunistyczna propaganda, manipulując społeczeństwem, nazywała każdego nacjonalistę i patriotę faszystą (co oczywiście było perfidnym kłamstwem tamtejszego systemu jednak po doświadczeniach wojennych, wywoływało u większości Polaków negatywne emocje). Lata zakłamania PRL-u zrobiły swoje i nawet jeszcze dzisiaj możemy spotkać ludzi, dla których nacjonalizm to „zło najgorsze i faszyzm w czystej postaci”.
Tę stalinowską retorykę szczególnie upodobały sobie środowiska lewicowe (lewackie) sympatyzujące z poprzednim ustrojem oraz wszystkie antypolskie środowiska realizujące w Polsce obce interesy w tym także zaprzyjaźnione z nimi media.
Można by powiedzieć – ale przecież komuna się skończyła, mamy wolność i demokrację. Nic bardziej mylnego!
Przecież w Polsce nie było dekomunizacji. To, że zmienił się system – nie oznacza, że komuniści wyginęli. Oni tylko zmienili maski – niektórzy nadal zasiadają w sejmowych ławach – udając liberałów, a kiedy trzeba nawet prawicowych katolików, inni zostali prezesami dużych firm (kapitalistami), robiąc milionowe majątki (przekręty) na tzw. uwłaszczeniu nomenklatury. Wszyscy Ci ludzie mentalnie (i nie tylko) związani z poprzednim systemem oczywiście są wielkimi zwolennikami dalszej integracji europejskiej (w końcu ich firmy ciągną z unii niezłą kasę). Jeśli chodzi o wolność to pod dyktaturą Brukseli mamy jej coraz mniej (poprawność polityczna), a jeżeli o demokrację to obecnie żyjemy w postkomunistycznej pseudodemokracji, która jedynie przy okazji wyborów daje nam jej złudne poczucie.
Oba systemy – poprzedni i obecny swoją kłamliwą, antypolską propagandą sprawiły, że pojęcie „nacjonalizm” w przestrzeni publicznej straciło na swoim pierwotnym znaczeniu. Wpływ na ten proces mogły mieć także krwawe wydarzenia historyczne gdzie np. nacjonalizm pozbawiony swojej prawdziwej formy (pseudonacjonalizm) – został wykorzystany jako usprawiedliwienie dla chorych ambicji i nieludzkiej chęci zabijania (Ludobójstwo na Wołyniu).
Często możemy zaobserwować w największych mediach w kraju (większość niestety ma zagranicznych właścicieli) sytuację, kiedy nacjonalizm jest wściekle atakowany przez tzw. ekspertów (od wciskania ludziom kitu) i dziennikarzy (od prania mózgów) oraz jak przy każdej okazji wycierają sobie nim gębę prounijni politycy – niestety większa część ludzi kupuje tę kłamliwą narrację.
Podobnie dzieje się w przypadku patriotyzmu, ponieważ nacjonalizm posiada pewne jego cechy.
Nacjonalizm naturalnie stoi w kontrze do takich ideologii i kierunków politycznych jak liberalizm, socjalizm, marksizm, wielokulturowość oraz kosmopolityzm czy neokomunizm – czyli do tego wszystkiego, czym dzisiaj jest Unia Europejska. Im bardziej nacjonalizm się odradza, tym mocniej jest atakowany przez różne wrogie Polsce środowiska i grupy obcych interesów. Im bardziej nacjonalizm narusza interesy (nawet te czysto ideologiczne) sprzeczne z interesem narodowym Polaków, tym mocniej wmawia im się, że jest dla nich zły.
Jak więc rzeczywiście jest z tym „strasznym” nacjonalizmem? Czy w ogóle jest on nam potrzebny?
Nacjonalizm to nie tylko postawa społeczno-polityczna to także prawo wolnych narodów do samostanowienia i dbania o własne interesy. To esencja prawdziwej niepodległości, prawdziwe poczucie wspólnoty i jedności narodowej. Wszędzie na świecie istnieje nacjonalizm, a w niektórych państwach świetnie się sprawdza jako model prowadzonej przez nie polityki – np. w Izraelu czy Japonii.
W niektórych krajach nacjonalizm to coś zupełnie naturalnego i normalnego. Nikogo nie dziwi ani nie jest przez nikogo atakowany. W innych krajach natomiast (jak w Polsce) jest wyszydzany, ośmieszany a wręcz nawet zwalczany. Co pokazuje tylko jak nasz naród, ma mało wolności i niepodległości – kto tak naprawdę nim rządzi oraz czyje interesy realizuje. Niestety historia nie była dla nas łaskawa i z łap komunizmu wpadliśmy prosto w łamy neokomunistycznej federacji europejskiej zwanej Unią Europejską, która wszelkie przejawy nacjonalizmu i patriotyzmu zwalcza – jak tylko potrafi.
Przed nami trudne i niepewne czasy – tzw. kryzys uchodźczy, czyli realizujący się na naszych oczach, sprytnie zaplanowany, rasistowski plan islamizacji Europy (powolna zagłada białych Europejczyków), zamachy terrorystyczne (skutki uboczne wykonywania tego planu przez liberalnych polityków lub jego część), tzw. Państwo Islamskie, prawdopodobny rozpad Unii Europejskiej lub nawet wojna.
Nacjonalizm jest nam potrzebny w polityce, mediach, gospodarce i edukacji oraz wszędzie tam, gdzie nasz interes narodowy jest zagrożony. Niezbędny nie tylko przy okazji świąt i wydarzeń narodowych – lecz także w życiu codziennym. Potrzebujemy go bardzo a być może nawet bardziej niż kiedykolwiek, aby nadchodzące zmiany w Europie przetrwać i w końcu stać się wolnym, bezpiecznym i niepodległym narodem. Nacjonalizmu potrzebuje każdy naród, który marzy o niezależności, o tym – aby te trudne czasy przeżyć, który chce trwać i nie chce być tylko wspomnieniem historii.
Nie należy przy tym traktować nacjonalizmu jak idealnego sposobu na wszystkie problemy danego narodu a jedynie jak realną alternatywę wobec szkodliwej dla niego polityki. Dzisiejszy nacjonalizm powinien być racjonalny, rozważny, bezkompromisowy i konsekwentny. Takiego nacjonalizmu potrzebują dziś wszystkie europejskie narody i choć dla niektórych być może jest już za późno – dla nas na pewno jeszcze nie jest.
Łukasz O.
Najnowsze komentarze