Biały nacjonalizm to potworna i niemoralna idea, zgodnie z którą biała rasa, wyjątkowy biologiczny podgatunek zagrożony wyginięciem w długim okresie (z powodu utraty niszy ekologicznej oraz konkurencji ze strony bardziej agresywnych podgatunków inwazyjnych) zasługuje na taką samą ochronę co jesiotr zachodni, puszczyk plamisty czy kondor kalifornijski.
Biali Amerykanie staną się mniejszością we własnym kraju do roku 2050. Wiem, że wielu białych Amerykanów – liberałów, centrystów czy konserwatystów – czuje się wyjątkowo źle w obliczu tej przemiany. Wiedzą, że zagraża to rzeczom, które cenią. Prawicowcy zdają sobie sprawę, że indywidualizm, kapitalizm i rządy prawa nie przetrwają w czarnej czy brązowej Ameryce. Liberałowie wiedzą, że prawa kobiet, prawa gejów, ochrona środowiska, ochrona praw zwierząt i wsparcie dla „sztuki” nie będą miały miejsca w państwie zdominowanym przez Meksykanów, muzułmanów czy czarnych. (Niestety nikt wewnątrz białego politycznego mainstreamu nie uważa przetrwania swojej rozszerzonej rodziny rasowej za dobro polityczne samo w sobie. Ale pracujemy nad tym.)
Wiem również, że biali Amerykanie będą jeszcze bardziej zmartwieni, gdy będziemy zbliżać się do punktu krytycznego; być może staną się wystarczająco niespokojni, aby rzeczywiście coś zrobić, aby spowolnić lub odwrócić ten proces.
Wiem to wszystko, ponieważ już żyję w naszej przyszłości. Owszem, mam dostęp do wehikułu czasu. Wystarczy kupić sobie bilet na samolot do Kalifornii, gdzie już mamy rok 2050.
Biali Amerykanie wiedzą, że nasz kraj jest nam zabierany i boimy się tego. Ale biali Amerykanie wiedzą również, że niebezpiecznie jest wyrażać te obawy o naszą przyszłość, z powodu strachu przed natychmiastowymi konsekwencjami. Obawiamy się, że wyrażanie tego strachu zrobi nam wielu wrogów i niewielu przyjaciół.
Ale co jeśli większość Amerykanów zacznie tak się czuć? Co jeśli większość zdecyduje, że już jest zbyt mało białych europejskich państw na zachodniej półkuli, a o wiele zbyt dużo zacofanych, hiszpańskojęzycznych kolorowych tworów? Ten kraj jest wciąż wystarczająco demokratyczny, aby zmienić swoją politykę, jeśli ludzie postawią się i tego zażądają.
Ale nie wystarczy, żeby większość jedynie uwierzyła w coś. Przedstawiciele większości muszą wiedzieć, że stanowią większość, a politycy również muszą się o tym przekonać. Ale oznacza to, że ludzie muszą publicznie zadeklarować swoje poglądy, aby samo-świadoma większość mogła się zjednoczyć. Niema większość jest pozbawiona siły.
Ale aby niema większość stała się samo-świadoma, co najmniej kilku ludzi musi przemówić na głos. Odważna mniejszość musi się określić i twardo trzymać swoich przekonań wystarczająco długo, aby mniej odważni zebrali w sobie odwagę, by do nich dołączyć. Stopniowo tłum będzie się powiększał, z każdym kolejnym szeregiem będzie dołączać coraz więcej bojaźliwych i letnich ludzi, aż w końcu dojdzie nieodzowny balast każdego ruchu masowego: ludzie, którzy przyłączają się po prostu dlatego, że chcą stać po stronie zwycięzców. Na tym etapie ludzie najbardziej godni pogardy ze wszystkich – politycy – dołączą się, a nowa większość zatryumfuje. Jest to jednak proces, który może rozpocząć się dopiero, gdy nieliczni odważni ludzie zaryzykują wzniesienie sztandaru, pod którym mogą (lub nie) zebrać się ich mniej dzielni towarzysze.
W skrócie – potrzebujemy jawnych białych nacjonalistów. Potrzebujemy ich wielu. I potrzebujemy, żeby już wkrótce się ujawnili.
Idealnie byłoby, gdyby jawni biali nacjonaliści pochodzili z wszystkich warstw, klas społecznych, regionów, wyznań, kultur, subkultur oraz grup etnicznych, aby ludzie z tych wszystkich grup mogli utożsamiać się z konkretnymi przykładami jawnych białych nacjonalistów.
Co więcej, idealnie byłoby, gdyby jawni biali nacjonaliści byli średnio mądrzejsi, przystojniejsi i odnoszący więcej sukcesów niż inni członkowie reprezentowanych przez nich grup, jako że chcemy, aby ludzie nie tylko utożsamiali się z nimi, ale również podziwiali ich.
Oczywiste jest, że przed nami jeszcze długa droga.
Ale są ku temu ważne przyczyny.
W Stanach Zjednoczony bycie białym nacjonalistą nie jest zakazane. Przynajmniej na razie. Biali nacjonaliści nie są aresztowani, więzieni, torturowani czy mordowani przez państwo. Pomimo że wiemy, że nasz rząd robi to wielu ludziom, którzy nie są obywatelami USA, na całym świecie.
Bycie jawnym białym nacjonalistą sprawia jednak, że człowiek staje się ofiarą wszelkiego typu osobistych prześladowań, zarówno legalnych jak i nielegalnych. Jawni nacjonaliści poddawani są słownym obrazom, wliczając w to moralne publiczne zawstydzanie. Jawni biali nacjonaliści mogą utracić kontakty biznesowe czy zatrudnienie. Czasem tracą przyjaciół. Mogą być nawet odrzuceni przez swoją rodzinę albo może rozpaść się ich małżeństwo. W bardzo rzadkich przypadkach jawni biali nacjonaliści padają ofiarą kryminalnej przemocy z powodu swoich przekonań, albo są wrabiani w zmyślone przestępstwa przez rząd.
Ale zwykle kary są łagodne. Można doświadczyć kilku gorących pyskówek, które podnoszą ciśnienie. Można być zmuszonym do znoszenia nieprzyjemnego klimatu w pracy. Można utracić towarzystwo letnich i tchórzliwych przyjaciół. (Jako że ma się do czynienia z tchórzostwem, nigdy do końca nie wie się, dlaczego określeni przyjaciele i znajomi odchodzą.) Ale w ostatecznym rozrachunku dobrze wychodzi się na odejściu takich ludzi i ostatecznie znajduje się nowych przyjaciół, którzy są zdolni do głębszych i bardziej znaczących relacji – przyjaciół, którzy będą również rozumieć największe problemy, które stają przed dzisiejszym światem.
Z powodu tych trudności wielu ludzi, którzy wkraczają na ścieżkę białego nacjonalizmu, woli zachować na ten temat milczenie. Rozumują, że nie mają nic do zdobycia poprzez ujawnienie się, ponieważ tak niewielu ludzi myśli tak jak my, a bardzo niewielu z nich stanęłoby w obronie kogoś, kto zostanie publicznie zaatakowany za walkę o przetrwanie naszej rasy.
Jest tak zwłaszcza w przypadku białych nacjonalistów, którzy mają wiele do stracenia – pieniądze i status społeczny; powiązanie biznesowe, społeczne i polityczne – i którzy chcą, aby oni sami oraz ich rodziny sukcesywnie pięły się po drabinie społecznej.
Właśnie tego typu ludzi biali nacjonaliści potrzebują po swojej stronie.
Jedyni ludzie, którzy nie muszą obawiać się społecznego potępienia to ci, którzy nie mają nic do stracenia. Ale ludzie, którzy nie mają nic do stracenia, mają również niewiele do zaoferowania. A mamy już w swoich szeregach wystarczającą ilość tego typu osobników.
Jednym z najpopularniejszych sposobów zaangażowania się w ruch i ochronę swojego dobrego imienia jest używanie pseudonimu. Zapewnia to dużą dozę dyskrecji, jednocześnie umożliwiając wygłaszanie swojego zdania. Duży odsetek najlepszych obrońców białych zalicza się do tej kategorii.
Jak zatem mamy stworzyć zwycięską drużynę z mainstreamowców, którzy w większości pozostają ukryci, oraz jawnych aktywistów, którzy w większość pozostają marginalni?
Nasuwa się pomysł naturalnego podziału zadań. Jawni biali nacjonaliści muszą zacząć działać publicznie, twardo trzymać się swoich poglądów i zabrać się energicznie do długiego, trudnego i niewdzięcznego zadania werbowania kolejnych ludzi do naszego ruchu. Ukryci biali nacjonaliści muszą zająć się robieniem przelewów. Albo – jeśli boją się zostawiać ślad poprzez zlecenia przelewu – powinni zacząć upychać gotówkę do kopert.
Według jednego z jego przyjaciół, Wilmot Robertson wspominał, że przez całe lata słyszał od bogatych i wpływowych ludzi, którzy zgadzali się z jego poglądami, że nie odważą się publicznie przemówić w swoim własnym imieniu. Gdy proponował im, żeby wsparli go, aby to on mógł przemówić za nich, odpowiadali, że nie odważą się również tego zrobić. Czy bali się, że ktoś namierzy wykonywane przez nich przelewy? Być może tak, ale poprzez wszystkie lata wydawania Instauration, Robertson nigdy nie otrzymał nawet jednej anonimowej koperty z gotówką.
Jak możemy stworzyć serdeczną i produktywną relację pomiędzy jawnymi białymi nacjonalistami, wliczając w to tych, którzy używają pseudonimów, oraz tymi, którzy postanawiają pozostać cicho? Na początek proponuję kilka zasad dobrego zachowania:
- Każdy, kto wkracza na ścieżkę białego nacjonalizmu, musi określi swój własny poziom zaangażowania i jawności.
- Wszyscy pozostali muszą szanować te decyzje. Biali nacjonaliści mają prawo zachować milczenie. Biali nacjonaliści mają prawo używać pseudonimów.
Z tego wynikają kolejne zasady:
- Jawni biali nacjonaliści nie mogą oczerniać ludzi, którzy postanawiają zachować milczenie czy używać pseudonimów.
- Jawni nacjonaliści nie mogą ujawniać ludzi, którzy postanowili zachować milczenie albo używać pseudonimów.
Motywy i decyzje każdego człowieka są złożone. Patrząc z zewnątrz, nie możemy zakładać, że wiemy, czemu ludzie postanawiają zachować milczenie czy przyjąć pseudonimy. Zatem te decyzje nie mogą być brane ipso facto za dowód tchórzostwa, sprzedajności, głupoty czy nieszczerości. A nawet jeśli tego typu motywy również grają jakąś rolę przy podejmowaniu decyzji, ludzi mogą z czasem nabyć odwagi, idealizmu i zrozumienia.
Ludzie dobrego charakteru mogą mieć dobre powody zachowywania milczenia czy ukrywania swoich nazwisk. Jawni biali nacjonaliści, którzy nie mogą albo nie chcą tego zrozumieć, stanowią zagrożenie dla naszego ruchu. Odciągają ludzi, którzy w innym wypadku by się zaangażowali. Tworzą atmosferę strachu i podejrzeń, która utrudnia ludziom, którzy zostają, wspólną pracę.
Kiedy jawni biali nacjonaliści onieśmielają i zastraszają niemych białych nacjonalistów, aby zeszli im z drogi, albo kiedy krytykują ludzi, którzy używają pseudonimów, naturalnym wnioskiem wrażliwych i ostrożnych ludzi jest: „Za jakiś czas ten gość zacznie ujawniać ludzi.” Mają prawo być tym zmartwieni, a jawni biali nacjonaliści powinni zabrać głos w tej sprawie. Ci, którzy pouczają i ujawniają innych, muszą zostać skarceni, a jeśli dalej będą tak postępować, muszą zostać odrzuceni. Jest to jedyny sposób, aby jawny ruch zdobył wiarygodność i się rozrastał.
Niemi lub anonimowi biali nacjonaliści muszą odwzajemnić tę grzeczność w następujący sposób:
1. Nie narzekaj na marginalność jawnych białych nacjonalistów.
Głównym powodem, dla którego jawni biali nacjonaliści są mniej mainstreamowi od reszty, jest to, że ci bardziej mainstreamowi wolą zachować milczenie lub anonimowość. Najszybszym sposobem na zmianę tego stanu rzeczy nie jest narzekanie, ale zdecydowanie się na jawność. Jeśli nie jesteś na to gotowy, daj nam trochę luzu. Wystarczająco dostajemy po uszach od systemu. Nie potrzebujemy, aby nasi ludzie też kopali nas po kostkach. Tak jak istnieją dobre powody, dla których pozostajesz niemy lub anonimowy, istnieją dobre powody, dla których wielu jawnych białych nacjonalistów jest ekscentrycznych. Ekscentryczne idee przyciągają ekscentrycznych ludzi. Gdy nasze idee staną się w końcu mainstreamem, zaczną one przyciągać mainstreamowych ludzi. Nie można jednak obwiniać ekscentrycznych białych nacjonalistów za złą prasę białego nacjonalizmu. Zła prasa jest efektem przedstawiania fundamentalnej krytyki istniejącego systemu.
2. Nie przychodź na nasze spotkania i nie zaczynaj opowiadać o wszystkich powodach, dla których najlepiej jest zachować milczenie lub pozostać anonimowym.
Wszyscy świetnie zdajemy sobie sprawę, w jakim świecie żyjemy. Marnowanie czasu jedynie utrudnia nam rekrutowanie i aktywizowanie dobrych ludzi, co jeszcze wzmaga marginalność naszego ruchu, co z kolei sprawia, że mądrym jest zachowanie milczenia i tak kręci się to błędne koło. Możecie je przerwać zachowując milczenie. Albo – jeszcze lepiej – zapewnijcie słowa poparcia i konstruktywne rady dotyczące izolowanie się od negatywnych konsekwencji jawnego białego nacjonalizmu.
Greg Johnson
Najnowsze komentarze