Informowaliśmy już o skutecznej polityce wobec „uchodźców” jaką prowadzi Japonia. Po rozum do głowy poszli także Australijczycy, którzy jeszcze niedawno witali z otwartymi ramionami przybyszów na łodziach. Portal forsal.pl informując o przebudzeniu przypomina także historię:
Ustawa o ograniczeniu imigracji – tak nazywała się jedna z pierwszych regulacji przyjętych przez parlament w Canberrze niecały rok po uzyskaniu niepodległości od Wielkiej Brytanii w 1901 r. i ogłoszeniu powstania federacji. Pod tą niewinną nazwą kryło się rozwiązanie, które aż do lat 70. XX w. definiowało politykę imigracyjną Australijczyków. Epoka obowiązywania ustawy przeszła do historii pod wymowną nazwą – polityki „białej Australii”. „Nie ma czegoś takiego jak równość ras. Jest za to zasadnicza nierówność. Inne rasy w porównaniu do białej są, myślę, że wszyscy są o tym przekonani, nierówne i podrzędne” – mówił Edmund Barton, pierwszy premier Australii, przed przyjęciem ustawy o ograniczeniu imigracji. Polityka „białej Australii” była tak popularna, że wielu przedsiębiorców używało jej nazwy jako marki. Pojawiły się broszki, przypinki, mydła, a nawet gra planszowa o tej nazwie. Jej zasady były proste. Gracze zdobywali punkty za wyeliminowanie jak największej liczby kolorowych i za sprowadzanie w ich miejsce białych.
Gdy do Europy ruszyła w ostatnich latach fala imigrantów z Afryki i Azji, obcy na łodziach próbowali dobijać do brzegów Australii. Średnio rocznie było to wg oficjalnych danych kilkanaście tysięcy nielegalnych poszukiwaczy lepszego życia i zasiłków.
Jednak od dwóch lat w oficjalnych statystykach nie ma już żadnego uchodźcy, który dobiłby do australijskiego brzegu. Skąd ten cud? Oprócz zaostrzenia polityki imigracyjnej, które poparły bez zastrzeżeń w zasadzie wszystkie główne partie, od 2013 r. wszelkie kwestie związane z ochroną granic przed azylantami przeszły pod jurysdykcję wojskową. W ramach operacji „Suwerenne granice” wojsko patroluje okolice australijskiego wybrzeża. Łodzie z emigrantami są albo holowane do Indonezji, albo ich pasażerów umieszcza się w nowoczesnych łodziach ratunkowych i odsyła z powrotem, dalej od australijskiej ziemi. Jeśli jednak mieliby więcej szczęścia, tj. udałoby im się dotrzeć do australijskiego terytorium, to i tak nie oznaczałoby, że najgorsze mieliby za sobą. Ci, którzy wnoszą wniosek o azyl w Australii, zostają odsyłani do ośrodków w Papui-Nowej Gwinei i Nauru, gdzie przebywają przez wiele miesięcy (obecnie dotyczy to ponad 1000 osób).
Czytaj więcej TUTAJ.
Na podstawie: forsal.pl
Najnowsze komentarze