Dzieło, nad którym Tolkien pracował przez całe życie, doczekało się pierwszego wydania w ponad 30 lat od śmierci jednego z największych pisarzy XX wieku.
Historia Túrina i jego siostry Niënor – dzieci Húrina, człowieka, który śmiał się przeciwstawić Czarnemu Władcy – toczy się na długo przed wydarzeniami „Władcy pierścieni”, w rozległej krainie za Szarymi Przystaniami, na ziemiach, po których chadzał niegdyś Drzewiec zatopionych podczas wielkiego kataklizmu, jaki zakończył Pierwszą Erę świata. W odległych czasach, gdy na Północy wznosiła się ogromna twierdza pierwszego Czarnego Władcy. To opowieść o wojnie rozpętanej przez Morgotha przeciwko elfom i ludziom, o nienawiści i zemście, o odwadze i słabnącej nadziei, o strachu i o zmaganiu się z przeznaczeniem. O losach Túrina i Niënor, naznaczonych straszliwą klątwą Czarnego Władcy.
Historia opisana w książce stanowi fragment innych dzieł J.R.R. Tolkiena. Silmarillion nakreśla tło wydarzeń opisanych w Dzieciach Húrina, a także ich szerszy sens oraz znaczenie w historii Śródziemia. W Niedokończonych opowieściach umieszczono zaś fragmenty, na podstawie których zbudowano całość Dzieci Húrina.
John Ronald Reuel Tolkien (1892-1973, jeden z najwybitniejszych pisarzy w historii literatury, zasłynął jako twórca niepowtarzalnego gatunku literackiego i niezwykłej krainy fikcji, która od lat zachwyca kolejne pokolenia czytelników. Źródłem inspiracji dla powstania Hobbita, Władcy Pierścieni, Silmarillionu, Niedokończonych opowieści były legendy. Lecz sięgając do mitów greckich i rzymskich, celtyckich i anglosaskich, legend arturiańskich, karolińskich i germańskich, Tolkien- profesor języka staroangielskiego w Oksfordzie, jeden z najlepszych filologów swoich czasów – powołał do życia własną, na wskroś oryginalną mitologię. Rozmach tego przedsięwzięcia jest oszałamiający, a niepowtarzalny świat Śródziemia – najbardziej zwarty i drobiazgowo wymyślony świat w historii literatury zapisał się trwale we współczesnej kulturze.
Turin urodził się w Dor-Ióminie „zimą owego roku”, jak zostało zapisane w Annals of Beleriand (Kronikach Beleriandu), „wśród zwiastunów smutku”, mniej więcej sześć i pół tysiąca lat przed Naradą u Elronda w Rivendell.
Tragedii życia Turina w żaden sposób nie można tłumaczyć jedynie jego charakterem. Przyszło mu bowiem wieść życie osaczonego, nad którym ciąży przekleństwo przemożnej i tajemniczej potęgi, życie obłożonego klątwą nienawiści, rzuconą przez Morgotha na Hurina, Morwenę oraz ich dzieci za to, że Hurin mu się przeciwstawił i nie ugiął przed jego wolą. Morgoth zaś, nazywany później Czarnym Nieprzyjacielem, był pierwotnie – jak to oznajmił przyprowadzonemu przed swe oblicze pojmanemu Hurinowi – „Melkorem, pierwszym i najpotężniejszym z Valarów, który był, zanim powstał świat”. Teraz na trwałe nosił cielesną postać, występując jako olbrzym i majestatyczny, lecz straszliwy król północnego zachodu Śródziemia i fizycznie przebywając w swej ogromnej fortecy Angbandzie, Piekle Żelaza. Czarne wyziewy, które, unosząc się nad szczytami Thangorodrimu – gór, które Morgoth wypiętrzył nad Angbandem – plamiły północne niebo, widać było z daleka. Powiada się w Annals of Beleriand, że „bramy Morgotha od mostu Menegrothu dzieliło ledwie sto pięćdziesiąt staj; wiele, a zarazem o wiele za mało”. Słowa te odnoszą się do mostu prowadzącego do siedziby króla elfów Thingola, który przyjął Turina na wychowanie; siedziba ta zwała się Menegroth, Tysiąc Grot, i leżała daleko na południowy wschód od Dor-Ióminu
Jednak przybrawszy cielesną postać, Morgoth odczuwał strach. Mój ojciec napisał o nim: „W miarę jak wzrastał w złośliwość i wysyłał z siebie zło, które zasiewał w swych kłamstwach i nikczemnych stworach, jego moc przechodziła na nie i się rozpraszała, a on sam stawał się coraz bardziej związany z ziemią i niechętnie opuszczał swe mroczne twierdze”. Toteż kiedy Fingolfin, Najwyższy Król Noldorów, samotnie pojechał konno do Angbandu, by wyzwać Morgotha na pojedynek, zawołał u bram: „Wyjdź, tchórzliwy królu, i własną prawicą ujmij oręż! Ty, który gnieździsz się w jamach, władasz niewolnikami, kłamco i czatowniku, wrogu Bogów i elfów, wynijdź! Chcę bowiem ujrzeć twą bojaźliwą twarz”. Wtedy jak powiadają Morgoth wyszedł. Nie mógł bowiem odrzucić takiego wyzwania w obecności swoich dowódców”. Walczył olbrzymim młotem Grondem, który każdym uderzeniem wybijał w ziemi wielką dziurę, i w końcu powalił Fingolfina, lecz umierając, król przygwoździł ogromną stopę Morgotha do ziemi „i trysnęła czarna krew, wypełniając dziury wybite przez Grond. Odtąd Morgoth już zawsze chromał”. Także kiedy Beren i Luthien pod postaciami wilka i nietoperzycy zakradli się do najgłębiej położonej sali Angbandu, w której zasiadał Morgoth, a Luthien rzuciła na niego zaklęcie, „nagle padł jak góra rozsypująca się w lawinie, runął z łoskotem ze swego tronu i legł twarzą do ziemi na dnie piekła. Żelazna korona z głośnym brzękiem stoczyła się z jego głowy”….
Najnowsze komentarze