Gdzie go znajduje? W przynależności do organizacji wyrażających interes Europejczyków oraz w mediach społecznościowych i prywatnych rozmowach.
Trzech mężczyzn, w tym dwóch żołnierzy – Mikko Vehvilainen, Mark Barrett oraz Alexander Deakin – stanęło 12 września 2017 roku przed sądem z oskarżenia o „przestępstwo terrorystyczne” polegające na rzekomej przynależności do National Action. Tę nacjonalistyczna organizację, w celu stworzenia pozorów równowagi win oraz uzyskania swobody inwigilacyjnej, wpisano w grudniu 2016 roku na indeks organizacji terrorystycznych. Obecnie nie tylko przynależność, ale i samo popieranie National Action jest w Wielkiej Brytanii przestępstwem, za które grozi kara do dziesięciu lat pozbawienia wolności i choć główne oskarżenie opiera się właśnie na tym, pozostała jego część dotyczy działalności polegającej na dystrybucji memów czy wypowiedziach w Internecie. Chodzi oczywiście o tak zwaną „mowę nienawiści” – kolejny z długiego ciągu terminów spreparowanych po to, aby powodując umysłowy paraliż i moralną tabuizację uniemożliwiać wyrażanie jakichkolwiek treści sprzecznych z dążeniami lewicy.
Jest to już kolejna tego typu sprawa. Kilka dni wcześniej wyrok dwóch i pół roku (przed apelacją zasądzono aż cztery lata) pozbawienia wolności za publiczne wyrażanie opinii i wpisy na Facebook’u usłyszał inny nacjonalista – Lawrence Burns. Przy odrobinie dobrej woli w stosunku do deklarowanych przez liberalizm wartości, można by wskazywać na absurdalność całej sytuacji, czy choćby rażącą niekonsekwencję systemu. Jednakże, w dobie otwartej agresji ze strony obcych nacji, widać już wystarczająco wyraźnie, że liberalna cywilizacja istnieje dla niewolenia natywnych mieszkańców Europy.
Na podstawie: altright.com
***
Najnowsze komentarze