Mój memoriał o polityce okupacyjnej sporządzony w końcu 1939 i rozesłany przeze mnie w Berlinie czynnikom rządzącym w Trzeciej Rzeszy, nazywam aktem oskarżenia niemieckiej polityki okupacyjnej.
Pisałem go w silnym podnieceniu, wywołanym cierpieniami naszego społeczeństwa.
Memoriał rozpocząłem od personaliów, jakkolwiek wiedziałem, że Niemcy w swojej kartotece mają informacje o mnie, sporządzone przez wydział polityczny Gestapo. Przypomniałem, że w okresie pierwszej wojny byłem wybitnym przedstawicielem grupy dążącej do odbudowy Polski w przymierzu z Niemcami, że przedstawiłem wówczas Beselerowi memoriał o potrzebie proklamowania niepodległości Polski i że stał się on promotorem tej idei. Wspomniałem, że w ciągu 20-lecia państwa polskiego zawsze broniłem mniejszości niemieckiej w Polsce od krzywd, chociaż były one nieznaczne w porównaniu z tym co dziś doświadcza naród polski. Mam więc prawo i obowiązek dopomnieć się o krzywdę mego narodu.
Wobec tego, że w owym czasie prasa niemiecka w okupacji nawoływała do zemsty, wyolbrzymiając gwałty popełnione na Niemcach na początku wojny, pisałem, że dobra polityka musi dążyć do pomyślnego ukształtowania przyszłych stosunków, więc powinna odrzucić zasadę zemsty. Szereg krzywd, zadanych przez stronę mszczącą się, wywołuje pragnienie odwetu, a to musi prowadzić do nowych walk i nowych okrucieństw; może w nich upaść słabszy, lecz olbrzymie straty poniesie także silniejszy.
Przeobrażenie zwyciężonego przeciwnika w sprzymierzeńca jest nakazem mądrej polityki. Bismarck zwyciężył Austrię w r. 1866, ale sprzeciwił się jej pokrzywdzeniu, obcięciu terytorialnemu i poniżeniu jej godności, bo chciał z niej uczynić sprzymierzeńca, i to mu się udało. Czemuż analogiczna polityka nie może być stosowana względem Polski? Tymczasem widzimy co innego: masowe rozstrzeliwania, jak w Aninie z powodu zabicia dwóch żołnierzy niemieckich przez bandytów. Popełniono mord demoralizujący żołnierzy, gdyż mord dokonany na cywilnej spokojnej ludności, to nie wojna, gdzie zabijający naraża swe życie dla dobra wyższego gatunku.
Murawiew, który przeszedł do historii jako „wieszatiel” po powstaniu r. 1863, uśmiercił dwieście kilkadziesiąt osób. Obecnie w ciągu kilku tygodni niemiecka okupacja przekroczyła tę cyfrę wielokrotnie. W Rosji pogardzano Murawiewem. Gdy w r. 1907 poseł Rodiczew porównał z Murawiewem ministra Stołypina, ten wyzwał go na pojedynek. Czy społeczeństwo niemieckie będzie miało mniejszą wrażliwość od rosyjskiego, jak się odniesie do tych co kontynuują tradycję Murawiewa?
Następnie wystąpiłem przeciwko dokonywanej na wielką skalę aneksji ziem polskich, która objęła nie tylko dawny zabór pruski ale i znaczną część Królestwa oraz Małopolski. Według mego obliczenia anektowano około 180.000 km2 z ludnością przeszło 9-milionową, w tym Polaków o pełnej świadomości narodowej przeszło 8 milionów. Pozostawiono jako obszar życiowy dla ludności polskiej 89.000 km2 z ludnością przeszło 9-milionową. Kraj gęsto zaludniony, pozbawiony głównych swych okręgów przemysłowych i głównych zapasów węgla. Kraj, który nie jest w stanie wchłonąć ludności polskiej, usuwanej z anektowanych prowincji. Instynkt życiowy narodu polskiego nie pogodzi się z takim zmniejszeniem obszaru polskiego – pisałem w memoriale, wykazując, że Polska w tych rozmiarach nie może być państwem buforowym, oddzielającym Niemcy od Rosji, a przez to nowy układ terytorialny, tworzony obecnie przez Trzecią Rzeszę, pogarsza międzynarodowe stanowisko Niemiec. Zwycięstwo Niemiec na zachodzie uwarunkowane jest zwycięstwem na wschodzie, lecz podział Polski między Niemcy a Rosję uniemożliwia to zwycięstwo. Klęskę Niemiec na zachodzie uznaję za klęskę Polski, gdyż Sowiety, występując w charakterze sprzymierzeńca państw zachodnich, zajmą Polskę, a także Prusy Wschodnie i Czechosłowację. Polska byłaby otoczona morzem rosyjsko-sowieckim. Jestem przeciwnikiem ruchu podziemnego i sabotażu w okupacji niemieckiej, ponieważ służyłoby to interesom sowieckim. Ale muszę także przeciwstawić się obecnej polityce Niemiec wobec Polski, gdyż wywołuje ona nienawiść do Niemców, a to może popchnąć Polaków do aktów rewolucyjnych podczas wojny, utrudni pokojowe współżycie obu narodów i zatruje polityczną atmosferę Niemiec i Polski.
Dużo miejsca poświęciłem sprawie wydaleń i wywłaszczeń. Wspomniałem że przed laty zwalczałem w prasie i w memoriałach oraz na posłuchaniach u ministrów wydalanie Niemców-optantów, chociaż to wydalanie nie miało nic wspólnego z rabowaniem majątku i dobytku, jak to się dzieje obecnie w anektowanych obszarach. W całej Polsce, szczególnie w prowincjach anektowanych, niszczy się poczucie własności u ludności niemieckiej – pisałem. – Dziś można zabierać wszystko Żydom w Krakowie i innych miastach, Polakom na terenach anektowanych, jutro Niemcy, przyzwyczajeni do rabunku obcego mienia, rzucą się na wszystkich posiadaczy. Wrota do komunizmu otwarte. Wiem, że naród niemiecki ma dużo zdrowych, historycznie wyrobionych instynktów, że znaczna część przeciwstawi się temu komunizmowi, ale wszystko to prowadzi do wojny domowej i może mieć nieobliczalne następstwa międzynarodowe.
W dalszym ciągu podnosiłem sprawę zamknięcia Akademii Umiejętności, posiadającej powagę w świecie naukowym Europy, pisałem o wywiezieniu zbiorów Tow. Naukowego Warszawskiego, o zamknięciu uniwersytetów, o niszczeniu polskiego szkolnictwa średniego oraz o zniekształceniu początkowego. Prześciga się w ten sposób wszystko co czyniła Rosja podczas swego panowania w Polsce. Mikołaj I po powstaniu r. 1830 zamknął uniwersytet warszawski, ale nie więził profesorów, gdy tymczasem profesorowie krakowscy, podstępnie zwołani, zostali wysłani do obozu karnego, a profesorowie poznańscy są tropieni i więzieni. W imię czego się to czyni? Gdy podczas powstania r. 1863 część prasy rosyjskiej pisała, że Rosja nie da sobie rady z Polską ze względu na wyższą kulturę Polski, publicysta rosyjski Katkow napisał: „Nic nie szkodzi, my ich dogłupimy do swego poziomu”. Lecz skoro poziom kulturalny Niemiec jest wysoki, po cóż obniżać kulturę Polski?
Ze szkolnictwem wyprawia się dziwne rzeczy. Uniemożliwia się młodzieży systematyczną naukę i wpędza się ją nieodwołalnie do ruchu rewolucyjnego. Władze okupacyjne przystąpiły do konfiskaty podręczników szkolnych, aby poprzerabiać podręczniki historii i geografii. Władze rosyjskie robiły wszystko by wobec młodzieży szkolnej uzasadnić rozbiory i zohydzić całą historię Polski. Wzbudziły tylko wstręt i nienawiść do Rosji.
Pisząc o niszczeniu dóbr kulturalnych w Polsce, wspomniałem o zabraniu instytutu fizycznego przy uniwersytecie warszawskim, daru Rockefellera, o zniszczeniu instytutu skandynawskiego, daru Danii. Czyż takie fakty nie będą materiałem do propagandy antyniemieckiej za granicą? Nie ominęłem błędów polityki gospodarczej, pisałem, że „Treuhänder”zy dezorganizują życie gospodarcze i szerzą korupcję. W końcu żądałem rewizji polityki okupacyjnej i zezwolenia na powołanie do życia komitetu do odbudowy państwa polskiego, co jest niezbędnym warunkiem powstania bloku gospodarczo-politycznego środkowej Europy.
Memoriał ten w grudniu 1939 zawiozłem do Berlina.
Zaraz po przyjeździe poszedłem do byłego ambasadora w Polsce Moltkego. Wręczyłem mu zarówno ten jak poprzedni memoriał (w sprawie wojny z Sowietami). Po przeczytaniu memoriałów Moltke uścisnął mi rękę i powiedział:
– Dobrze pan zrobił, że napisał te memoriały, szkoda tylko, że w tonie bardzo ostrym. Zresztą może to i dobrze, niech wiedzą, że nawet ludzie przyjaźnie nastrojeni dla Niemiec tak reagują na dzisiejszą politykę.
Moltke sądził, że będę przyjęty przez Göringa, Ribbentropa i Goebbelsa, gdyż był czas, że sfery rządowe interesowały się, gdzie przebywam, i obiecał, że powiadomi Ribbentropa, iż przyjechałem do Berlina.
Dowiedziałem się potem, że na kilka tygodni przed moim przyjazdem Moltke złożył memoriał wykazujący, że władze okupacyjne prowadzą w Polsce nieodpowiednią politykę, i że został za to przez Hitlera zwymyślany. Hitler zrazu chciał go wysłać z Berlina na wieś, lecz Göring dowodził, że Moltke w wielu punktach ma rację i że jest niezbędny jako rzeczoznawca w sprawach polskich.
Tego samego dnia byłem u barona Manteuffla, Niemca nadbałtyckiego, którego brat wyzwolił Rygę od bolszewików, lecz został potem zamordowany przez Łotyszów. Ich majątki rodowe skonfiskowano, i Manteuffel nabył majątek w Polsce w województwie białostockim.
Po wyjściu mojej książki „System polityczny Europy”, w której między innymi życzliwie wspomniałem o jego bracie, Manteuffel złożył mi wizytę. Lato spędzał on w swoim majątku, resztę roku w Berlinie, gdzie miał zlecone wykłady na uniwersytecie o Polsce, oraz wykłady o Europie wschodniej w akademii wojennej. Manteuffel należał do grupy Niemców, pragnących zbliżenia polsko-niemieckiego, i stale się ze mną komunikował.
Manteuffel chciał zorganizować dla mnie demonstracyjny obiad z wielu uczestnikami, ale udało mu się zebrać tylko osiem osób, wśród których byli profesorowie. Wielu mówiło mi, że radzi by byli ze mną pomówić, ale nie w szerokim gronie. Rozdałem moje memoriały. Słyszałem wyrazy ubolewania, że Niemcy nie mają Bismarcka. Dowiedziałem się, że Hitler jest rozwścieczony na Polskę, że wpada w furię gdy kto mówi o oszczędzaniu Polski, i twierdzi, że nie chciał wojny z Polską tylko z Rosją, ale skoro Polska mu karty przemieszała, musi za to zapłacić. Wyrażano nadzieję, że może takie nastawienie przeminie, że Göring ma inne poglądy, że uważa m.in., iż pod żadnym pozorem nie należało oddawać Rosji sowieckiej województwa białostockiego, iż Niemcy poszli za daleko w koncesji dla Sowietów.
Gdy mówiłem, że profesorowie niemieccy powinni ująć się za swych kolegów polskich, zesłanych do obozu koncentracyjnego, usłyszałem, że w Trzeciej Rzeszy profesorowie nie mają takich wpływów, jak w drugiej.
Rozesłałem memoriał Hitlerowi, Göringowi,Ribbentropowi, Goebbelsowi, naczelnemu dowództwu, przy czym dołączyłem numer „Berliner Börsen Zeitung” z 2 lutego 1940 z artykułem wstępnym „Nieusłuchany prorok”, gdzie przedrukowano ważniejsze ustępy mego memoriału przeciwko wojnie, złożonego rządowi polskiemu 5 maja 1939 i znalezionego w archiwach ministerstwa spraw zagranicznych w Warszawie. Do każdego z adresatów wystosowałem odpowiedni list. Do Goebbelsa pisałem: „Pan Minister prowadzi propagandę proniemiecką dla zagranicy, a przyjaciele Pana, gubernator Frank et compagnie, wytwarzają materiały dla propagandy antyniemieckiej, mam nadzieję że gdy Pan Minister zaznajomi się z moim memoriałem, będzie tej polityce przeciwdziałał. Dla bliższego wyjaśnienia sprawy proszę o udzielenie mi audiencji”. Goebbels po przeczytaniu memoriału kazał napisać do Gestapo, że memoriał Studnickiego ma charakter pisma agitacyjnego, prawdopodobnie przeznaczonego dla zagranicy, i że dla większego efektu rozesłany został ministrom niemieckim, uważa więc za potrzebne by Gestapo zbadało, ile egzemplarzy odbito i kto je otrzymał.
W dniu kiedy czekałem na dwóch wybitnych Niemców, znajomych Manteuffla, którzy mieli odwiedzić mnie w hotelu, zjawiło się dwóch mężczyzn. Wyszedłem na spotkanie i powiedziałem:
– Słyszałem, że panowie mają przyjść, bardzo rad jestem.
Okazało się jednak, że byli to agenci policji. Zakomunikowali mi, że w pewnej sprawie muszę się z nimi udać na jakie pół godziny. Taksówką pojechaliśmy do Gestapo.
Władysław Studnicki
20 stycznia 2022 o 17:16
Władysław Studnicki przyszedł na świat w Dyneburgu 15 listopada 1867 roku. Miasto obecnie leży w granicach Łotwy, w chwili narodzin było częścią Imperium Rosyjskiego i największym ośrodkiem polonijnym na Inflantach. Wpływy mieszczaństwa niemieckiego na Łotwie zawsze były duże, co było odczuwalne również w rodzinie Studnickiego (jego starsza siostra została germanistką). Być może wywarło to jakiś wpływ na późniejsze poglądy przyszłego publicysty. Tego nie wiemy. Z całą pewnością można za to domniemywać, że młody Studnicki odebrał patriotyczne wychowanie – jego ojciec był agentem Rządu Narodowego w dobie Powstania Styczniowego, matka zaś związana była z PPS-em.
.
W 1877 roku Studnicki wyjechał do Warszawy, by rozpocząć naukę w Szkole Handlowej Leopolda Kronenberga. Wkrótce poznał działaczy socjalistycznych, w tym Różę Luksemburg i Marcina Kasprzaka. Pod ich wpływem związał się z ruchem socjalistycznym (przy czym zawsze był orędownikiem odzyskania przez Polskę niepodległości, nigdy światowej, proletariackiej rewolucji), został jednym z założycieli Polskiej Partii Socjalno-Rewolucyjnej Proletariat. Swoją działalność przypłacił odsiadką w warszawskiej Cytadeli i zesłaniem na Sybir. Siedem lat sybiru ugruntowało go w przekonaniu, że największą przeszkodą dla odrodzenia państwa polskiego jest Rosja.
.
Swoje poglądy upubliczniał w tym czasie na łamach „Gazety Robotniczej” i „Przedświtu”. Stopniowo zaczął oddalać się od ruchu socjalistycznego. Po zamieszkaniu w Galicji, Studnicki związał się z ruchem ludowym. Postulował w tym czasie utworzenie autonomii galicyjskiej i przygotowywanie kadr wojskowych na potrzeby przeszłego konfliktu z Rosją.
.
Jego aktywność wzrosła w dobie wojny rosyjsko-japońskiej. Przekazał nawet memoriał do Motojirō Akashiego, który pełnił rolę nieoficjalnego łącznika między rządem Japonii a polskimi konspiratorami, dotyczący utworzenia w Japonii legionu polskiego. W marcu 1905 roku wyjechał do Warszawy. Tam skupił się na publicystyce. Atakował postawy ugodowe wobec Rosji. Głównym celem jego ataków był Roman Dmowski.
.
Pod koniec pierwszej dekady XX wieku Studnicki stał się orędownikiem koncepcji Austro-Węgro-Polski. Jego entuzjazm wobec tej koncepcji ostygł wraz z porażkami wojsk austrowęgierskich na frontach I wojny światowej. Studnicki doszedł wówczas do wniosku, że Polska powinna odrodzić się pod protektoratem Niemiec, co miałoby się odbyć za cenę wyrzeczenia się Wielkopolski i Poznania. Koncepcja „poświęcenia” ziem, które są kolebką polskiej państwowości spowodowała swoisty ostracyzm Studnickiego nawet wśród zwolenników orientacji na państwa centralne.
.
Proniemieckiego nastawienia Studnickiego nie zmieniła nawet klęska Niemiec w I wojnie światowej. W swojej działalności publicystycznej uparcie, przez całe dwudziestolecie międzywojenne wskazywał na Niemcy jako podstawowego sojusznika Polski. Był zwolennikiem powołania sojuszu środkowoeuropejskiego pod przywództwem polsko-niemieckim. W tym czasie związał się z dziennikiem „Słowo” Stanisława Cata-Mackiewicza i „Wiadomościami Literackimi” Mieczysława Grydzewskiego.
.
Poglądów nie zmienił po dojściu Hitlera do władzy. Co ciekawe, miał świadomość nadchodzącego konfliktu globalnego, przekonywał jednak, że należy za wszelką cenę utrzymać dobre stosunki z Niemcami poprzez odrzucenie sojuszu z Francją, brytyjskich gwarancji i zaakceptowanie żądań dotyczących eksterytorialnej autostrady.
Kontrowersje wzbudza jego postawa we wrześniu 1939 roku. W tym czasie dwukrotnie zwracał się do władz niemieckich z postulatem utworzenia rządu polskiego, który gotów byłby zawrzeć pokój z Niemcami. Goebbels wiedział jednak, że żaden gabinet powołany przez Studnickiego nie uzyskałby poparcia społecznego.
.
W czasie okupacji Studnicki nie był obojętny wobec niemieckich zbrodni. W 1940 roku napisał memoriał krytykujący poczynania okupantów. Próba interwencji u Goebbelsa skończyła się dla niego aresztowaniem przez Gestapo. Ponownie aresztowany w 1941 roku za krytykę działań władz wobec Polaków trafił na Pawiak. Wyszedł w połowie 1942 roku. Od 1944 roku działał w Polskim Komitecie Opiekuńczym, organizacji charytatywnej, która funkcjonowała za zgodą Niemców w okupowanej Polsce. Opuścił Warszawę dwa dni przed wybuchem Powstania.
.
Po wojnie Studnicki znalazł się na emigracji. Mieszkał początkowo w Rzymie, później w Londynie. Jak wielu polskich emigrantów politycznych, poznał co to bieda. Jego sytuację pogarszał ostracyzm w emigracyjnym środowisku.
.
Zmarł 10 stycznia 1953 roku.