Demokratyczni „dziennikarze” co jakiś czas dokonują mrożących krew w żyłach odkryć. Na ulicach europejskich miast wciąż widują „nazistów, faszystów etc. etc.”, choć rok 1945 już dawno przeszedł do historii.
Tysiące fanów wikingów co roku odwiedzają polską wyspę Wolin. Obok toporów i hełmów coraz częściej widać tam „nazistowskie symbole” – pisze niemiecki „Der Spiegel”. Dowodem na to ma być m.in. tzw. kołowrót słowiański, czyli jedna z najpowszechniejszych odmian słowiańskiej swastyki, która widniała na tarczach wojów. Wyspa Wolin była we wczesnym średniowieczu ważnym ośrodkiem handlu żywnością i metalami, o czym świadczą zabudowania i eksponaty miejscowego Centrum Słowian i Wikingów. Rekonstrukcje historyczne, odtwarzające życie dawnych Słowian i wikingów w malowniczej scenerii średniowiecznego osiedla, należą do największych tego typu spektakli w Europie.
„Wśród 20-tysięcznej rzeszy uczestników i widzów można coraz częściej spotkać „neonazistów”” – informuje „Der Spiegel”, przytaczając jako przykład ubrania ze swastykami i symbolami zakazanej w Niemczech organizacji „Blood and Honour”. Tygodnik uważa nagromadzenie tych symboli na tarczach, chorągwiach i łańcuchach za „uderzające”. – Epoka wikingów to dla „neonazistów” koń trojański, z pomocą którego próbują wprowadzić prawicową propagandę do grup społecznych o umiarkowanych poglądach – twierdzi Karl Banghard, szef skansenu archeologicznego w Oerlinghausen w Nadrenii Północnej-Westfalii.
Na podstawie: wp.pl/tvp.info
Najnowsze komentarze