Dlaczego międzynarodowe koncerny tak chętnie inwestują w III RP, korzystając przy tym z licznych zwolnień podatkowych? Bynajmniej nie z powodu sympatii do Polaków. Neokolonialny reżim oferuje im nie tylko szereg udogodnień niedostępnych dla małych i średnich polskich firm, ale przede wszystkim siłę roboczą w promocyjnych cenach.
Polski pracownik jest prawie trzy razy tańszy od pracownika ze strefy euro. Według najnowszych danych Eurostatu, przeciętne koszty godziny pracy wyniosły w zeszłym roku w Polsce 8,6 euro, podczas gdy średnia unijna sytuuje się na poziomie 25,5 euro. Jak pisze forsal.pl, najniższe koszty pracy odnotowano w Bułgarii (4,4 euro), Rumunii (5,5 euro), Litwie (7,3 euro), Łotwie (7,5 euro), na Węgrzech (8,3 euro) i w Polsce (8,6 euro), a najwyższe – w Danii (42 euro), Belgii (39,2 euro), w Szwecji (38 euro), w Luksemburgu (36,6 euro) i we Francji (35,6 euro).
Godzinowe koszty zatrudnienia w przemyśle wyniosły w Polsce 8,5 euro, w budownictwie – 7,6 euro, a w usługach – 8,5 euro. Średnia unijna wynosiła odpowiednio 26,6 euro, 23,3 euro i 25,8 euro. Liczone w złotych, średnie koszty 1 godziny pracy w Polsce wynosiły w ub.r. 37,5 zł, przy czym w przemyśle było to 37,1 zł, w budownictwie – 33,1 zł, a w usługach – 37 zł, jak podał Eurostat.
Pod tym kątem niewiele się zmienia i potwierdzają to nasze wpisy z ostatnich lat. W nr. 151 magazynu „Szczerbiec” polecamy obszerny tekst pt. „Narodowy Radykalizm wobec peryferyjności polskiej gospodarki”.
Na podstawie: nowyobywatel.pl
Najnowsze komentarze