Corneliu Zelea Codreanu pozostaje inspiracją dla wielu narodowych rewolucjonistów. Stworzony przez niego ruch był unikalny na skalę światową, tym bardziej więc warto przypomnieć jego własne słowa na temat sensu nacjonalistycznej walki.
Nie mogę określić jak wszedłem do walki. Prawdopodobnie jak człowiek, który idąc ulicą, skupiony na swych troskach, potrzebach i myślach, nagle zaskoczony ogniem, który trawi dom, zdejmuje swoją kurtkę i rusza na pomoc ofiarom płomieni. Ze zwykłym postrzeganiem 20-letniego człowieka, to było jedyne, co rozumiałem we wszystkim, co widziałem: że tracimy Ojczyznę, że nie będziemy jej mieli, że przy wsparciu nędznych, wyniszczonych i przepracowanych rumuńskich robotników skosi nas żydowska horda. Zacząłem z impulsem mego serca, z tym instynktem obronnym, który mają nawet najmniejsze robaki, nie z instynktem własnego samo-zachowania, lecz obrony rasy, do której przynależę. Dlatego zawsze miałem przeczucie, że cała rasa spoczywa w naszych ramionach, żyjący jak i ci, którzy zginęli za Ojczyznę i całą naszą przyszłość, i że rasa walczy i przemawia przez nas, że wrogi tłum, jakkolwiek duży, w stosunku do tego historycznego bytu, jest tylko garścią ludzkich szczątek, która zostanie pokonana i się rozsypie. Jednostka w podbudowie i w służbie swej rasie, rasa w podbudowie i w służbie Bogu oraz boskim prawom: ci, którzy to rozumieją zwyciężą mimo tego, że są sami. Ci, którzy nie zrozumieją zostaną pokonani.
Na podstawie: nacjonalista.pl/Junges Forum
18 czerwca 2018 o 15:49
Tak tak, to z książki „For my legionaries”
18 lipca 2023 o 16:17
„Ze zwykłym postrzeganiem 20-letniego człowieka, to było jedyne, co rozumiałem we wszystkim, co widziałem: że tracimy Ojczyznę, że nie będziemy jej mieli, że (…) skosi nas żydowska horda.”
Brzmi alarmująco aktualnie!