Groteskowy spektakl w obozie zdrajców. 9 marca 2017 roku Donald Tusk podczas szczytu UE został wybrany przewodniczącym Rady Europejskiej. Rząd III RP wysunął własnego kandydata, jednak przepadł on z kretesem. Nadwiślańskich lokajów Brukseli zawiedli „sojusznicy” z Grupy Wyszehradzkiej, a zwłaszcza Viktor Orban – delegacje mistyków smoleńskich nie pojadą już chyba na Węgry. Na razie w internecie wylała się fala hejtu na sprytnego gracza z Budapesztu.
Beata Szydło, była stypendystka Departamentu Stanu USA, podczas konferencji prasowej na tle flagi UE wyraziła pewne rozczarowanie postawą zarządców innych prowincji, jednak zapewniała również, iż podporządkowanie Polski eurokołchozowi jest bezdyskusyjne. Jej powitanie na lotnisku w Warszawie – kwiaty wręczali wszyscy czołowi politycy PIS-uaru – przypominało najlepsze lata PRL-u i powroty delegacji z Moskwy. Bredzono coś o jakimś „zwycięstwie”. Niezawodny Jarosław Kaczyński, brat śp. Lecha z Lizbony, zapewniał swoich odurzonych zwolenników: „Dobrą wiadomością jest to, że Polska odzyskuje podmiotowość i suwerenność”. Zupełnie jak w 1945, 1989, 2004 i 2007 roku.
Spór między PO i PiS ma wyłącznie charakter personalny. W zasadniczych sprawach, pomijamy jakieś drugorzędne machanie flagami i historyczny sentymentalizm, obie formacje mówią jednym głosem. Z jednej strony mamy obóz Politycznej Poprawności, z drugiej „Patriotycznych” Przygłupów. Oba są wrogie nacjonalizmowi oraz idei autentycznie Wolnej i Wielkiej Polski. Jak pisał prezes NOP w artykule „This is War!”: „kiedy oni mówią: kontynuacja polityki świętego Lecha — my mówimy: za zdradę kula w łeb.”
Na podstawie: wp.pl/nacjonalista.pl
12 marca 2017 o 07:12
„Państwo polskie odzyskuje godność!”