Przedwojenni nacjonaliści, zarówno z kręgów Obozu Narodowo-Radykalnego, jak i Stronnictwa Narodowego, tworzyli nie tylko elitę intelektualną kraju, ale także nie stronili od bezkompromisowej walki z wrogami Polski. Chłopcy w rurkach, przedstawiciele pokolenia humorzastych pierdół uzależnionych od elektronicznych gadżetów, z pewnością nie mieliby czego szukać w tamtych czasach.
W styczniu 1937 roku narodowcy kolportowali na Uniwersytecie Warszawskim ulotkę ze słowami:
Postęp, nauka, demokracja – to pięknie brzmi. A co się za tym kryje? Wstrętny żydowski duch. A to wstrętne pałkarstwo, przed którym się wzdragasz, to w rzeczywistości piękna walka o uwolnienie narodu z żydowskich więzów. Pomyśl tylko: spotykasz Żyda czy komunistę gdzieś w ciemnym miejscu. Walisz! Walisz żelazem prosto w zęby. Tylko się, maminsynku, nie cofnij!
Podobnie brzmiał apel powielany przez ich kolegów z Uniwersytetu Jagiellońskiego:
Wzdrygniesz się, tylu na jednego. Ta krew tak niepokojąco jakoś wygląda. Nie przejmuj się widokiem krwi – bij, bij zawsze i wszędzie, bij tym, co ci pod rękę wpadnie, bij, czym najlepiej się bije.
Mocne słowa, ale taka była specyfika przedwojnia.
Na podstawie: nacjonalista.pl/materiały archiwalne
Najnowsze komentarze