Łyse głowy, ortopedyczne buty, nieśmiertelne „fleki”, wykrzywione w grymasie nienawiści twarze – to już praktycznie przeszłość w niemieckim ruchu nacjonalistycznym. Media piszą o nowym fenomenie – nipsterach, czyli hipsterach w wersji „neonazistowskiej”. Charakterystyczny strój i wygląd, promowanie wegetarianizmu/weganizmu, wykorzystywanie mediów społecznościowych i aktualnych trendów popkultury, otwartość i oczywiście nacjonalistyczne idee. Mainstremowi komentatorzy i „antyfaszyści” mianem klasycznego przykładu nipstera określają obecnego przewodniczącego NPD – Franka Franza.
Bawarczyk Patrick Schröder, który jest twórcą popularnego kanału FSN.tv w serwisie Youtube, powiedział w jednym z wywiadów: „Jeśli termin nipster określa kogoś, kto potrafi przebić się do mainstreamu, wtedy widzę go jako przyszłość ruchu”. Sam chętnie rozmawia z dziennikarzami i prowadzi szkolenia dla aktywistów z zakresu języka ciała i sposobów prawidłowej promocji nacjonalizmu.
Podobnego wizerunku i metod komunikacji używa również niemiecki Ruch Tożsamościowy, którego manifest prezentowaliśmy TUTAJ.
Na podstawie: nacjonalista.pl/Deutsche Welle/welt.de
28 kwietnia 2020 o 23:44
Nipster lepszy od łysych pijaków i debili, w dużej mierze naśladuje faszystowski oldschoolowy styl przedwojenny, ale to nadal subkulturowa, postmodernistyczna powojenna degeneracja. Nacjonalizm musi całkowicie odciąć się od ciasnych ram wyznaczanych przez subkulturę. Nacjonalistom potrzeba ideologów z prawdziwego zdarzenia, populistów na miarę Leppera, społeczników na miarę Ikonowicza, bojówkarzy na miarę SA. A nie łysych zapijaczonych mordobitników; kuców udających, że wiele wiedzą, a faktycznie sami powinni słuchać mądrzejszych; internetowych pajaców zastępujących populizm shitpostingiem; „działaczy” dających „mądre rady” i „społeczny przekaz” w internecie, którego nawet nie potrafią wdrożyć w rzeczywistości. Na Czarnym Bloku w pierwszym szeregu trzymany był baner „Narodowy Syndykalizm”. Myślą ANy „fajnie, zdobędziemy w ten sposób popularność”. Tyle tylko, że prawie nikt nie rozumie, co oznacza słowo „syndykalizm”, nie zdobędzie się poparcia stosując trudne i wyspecjalizowane słownictwo (co nie znaczy, że trzeba odrzucić syndykalizm, co to to nie!). Do ludu należy iść z prostymi, zrozumiałymi, ale jednocześnie porywającymi hasłami. Miesięcznik Szturm jest bardzo dobry merytorycznie i jakościowo, ale to nadal jest miesięcznik dla wąskiej grupy intelektualistów.
Inaczej wygląda działalność mająca na celu zdobycie poparcia. Przykładowo – jest protest górników (albo innej grupy społeczno-zawodowej, mniejsza o to). Populista robi tak, że dołącza do ich protestu i prowadzi wśród protestujących działalność agitacyjną, kreuje się na przywódcę protestujących, następnie wygłasza płomienne populistyczne hasła tworząc ruch społeczny. Tak się głosi hasła populistyczne, nie trzymając baner „Narodowy Syndykalizm” raz do roku na Marszu Niepodległości. Znaczy się hasło „Narodowy Syndykalizm” może być pomocne, może stać się wizytówką nacjonalistów pomagającą im tworzyć przekaz, ale dopiero po szerszym rozpropagowaniu tego sloganu, gdy przeciętny człowiek będzie „kumać” o co chodzi. Ale jak ma to być realizowane, skoro ANy same nie stworzą zorganizowanej struktury, tylko bazują na zdezorganizowanych ekipach? Jak ma się to osiągnąć, skoro samo środowisko nacjonalistyczne jest podzielone?
Konkludując, ruch nacjonalistyczny musi się stać wolny od subkultury. Środowiska subkulturowe można wykorzystać tylko do zdobycia bazy do działania, subkulturowców można przekonać do idei nacjonalistycznej, a następnie wpłynąć na nich, by przezwyciężyli subkulturowość i żeby ich główną treścią stał się nacjonalizm.