Czym jest polityczna poprawność (political correctness)? Powiedzmy, że jest to zespół poglądów i zachowań, mający własne, rozbudowane słownictwo, odpowiadający lewicowo-liberalnej, postępowej wizji świata i ludzi – czyli takiej, jaką propagują – z dużym, zauważalnym sukcesem- organizacje społeczno-polityczne, media, wreszcie rządy poszczególnych państw Europy Zachodniej, Ameryki Północnej, a ostatnio również tzw. nowe demokracje europejskie.
Ta robocza, na własny użytek stworzona definicja byłaby niepełna gdyby nie uzupełnić jej konkretnymi postulatami politycznej poprawności. A są to: braterstwo ludzi, nieskrępowany, spontaniczny rozwój jednostki, rygorystyczna równość płci, swobodny dobór partnerów seksualnych (w tym związki homoseksualne), prawo do przerywania ciąży, eutanazja. Dodałbym do nich – pro domo sua- jedynie słuszną interpretację przeszłości i teraźniejszości. Tak naprawdę political correctness jest formą lewicowej cenzury (i autocenzury), gdyż walczy z naturalnym systemem wartości, ośmiesza „niewłaściwie, reakcyjne” postawy, każe traktować własną wizje świata jako ideał nie podlegający rewizji. Mamy więc do czynienia z ideologiczno-wychowawczym totalitaryzmem, który każde wystąpienie krytyczne traktuje jako zamach na” wolność, prawdę itd. Przy czym oponent nie jest traktowany jako budzący szacunek przeciwnik, przeciwnie, jest człowiekiem godnym pogardy, zasługującym na potępienie i już to towarzyską, już to penitencjarną izolację. Albo na szpital psychiatryczny.
Tak, wystąpienie przeciwko politycznej poprawności może być niebezpieczne. Przekonują się o tym chociażby historycy-rewizjoniści ”holocaustu”, którzy nie negując martyrologii Żydów podczas wojny, zaniżają liczbę wymordowanych i kwestionują istnienie komór gazowych (w największym skrócie: w obozach koncentracyjnych ludzie umierali głównie w wyniku chorób, skutków niedożywienia, ciężkiej pracy itd. Komory gazowe, używanie Cyklonu B do masowego trucia ludzi było z wielu względów technicznych, ekonomicznych niemożliwe). Zaczyna się zwykle od potępieńczych artykułów, kłopotów w pracy (nagłe zwolnienia pracowników naukowych z uniwersytetów), a kończy zamachami bombowymi i interwencją sadową (nie skierowaną oczywiście przeciwko postępowym bomberom).
Właściwie – i do tego sprowadza się rygoryzm political correctness – należy uważać co się mówi i jak się postępuje. W stanach Zjednoczonych na przykład nie można Murzyna nazwać Murzynem. To Afroamerykanin. Popularny pedał jest osobnikiem kochającym inaczej, mającym prawo do założenia rodziny i wychowania dzieci (na nowych pedałów – jak sądzę). Zbyt długie przyglądanie się ładnej dziewczynie to oczywiście wstęp do molestowania seksualnego, nadreprezentatywność mężczyzn na kierowniczych stanowiskach jest rodzajem samczego szowinizmu (istnieje tutaj jedynie słuszne określenie: ”męska, szowinistyczna świnia”).
Formy walki z niepoprawnymi mogą być również bardziej wysublimowane, bez angażowania autorytetu sądu. Jeżeli np. ukazuje się książka niewygodna, której tezy są trudne, czy niemożliwe do obalenia – stosuje się metodę totalnego milczenia, w prasie, radiu, telewizji. Dzieła nie ma. Koniec i kropka. Można także faktami manipulować poprzez ”przesuwanie środka ciężkości”. Dam bliski, polski przykład. Oto grupa Cyganów (Romów – patrz: polityczna poprawność) gwałci nieletnią Polkę. Jako, że mniejszości są u nas tradycyjnie prześladowane, a Polacy to naród szowinistów i rasistów, nie należy takiej informacji podać w głównym wydaniu ”Wiadomości”, a co najwyżej półgębkiem o godzinie 23.00 gdy normalni ludzie już śpią. Odwróćmy sytuację. Polacy poturbowali Cygana, bo ten, nie posiadając prawa jazdy, potrącił kobietę. Dochodzi do pyskówki i przepychanek między przedstawicielami obu społeczności. Efekt? O godzinie 19.30 Polska dowiaduje się, że w miejscowości X doszło do antycygańskiego pogromu. Albo: premier Izraela uprzejmy był stwierdzić, że Polacy wysysają antysemityzm z mlekiem matki. Komentarz: ”każdemu się zdarza, był zmęczony, właściwie ma rację, ale mógł to podać w kulturalnej formie”. Dla równowagi: Polak zniwelował żydowskie macewy na cmentarzu. Zrobił to, bo miał taką idiotyczną, pijacką fantazję, a akurat nie było w pobliżu innych obiektów (np. grobów katolickich). Reakcja? Spikerka telewizyjna drżącym głosem mówi o wzroście antysemityzmu w Polsce, burzą się amerykańscy Żydzi, premier Rzeczypospolitej, ze wzrokiem wbitym w ziemię, jak uczniak, gorąco przeprasza w imieniu wszystkich Polaków. Et cetera, et cetera.
Czasem zastanawiam się, czy z tym szaleństwem można jeszcze walczyć. Zapewne tak. Zniechęconym natomiast dam dobrą radę: bądźcie wierni swoim życiowym partnerom – jak pedał, bądźcie miłosierni wobec waszych dziadków – jak zwolennik eutanazji, kochajcie swoje dzieci – jak aborcjonistka, bądźcie tolerancyjni wobec innych – jak Talmud.
dr Dariusz Ratajczak
Najnowsze komentarze