Środowiska lewicowo-liberalne oraz „antyfaszystowskie” próbują przekonać wszystkich, iż termin „żydokomuna” jest wymysłem „antysemitów, neonazistów” i nie wiadomo kogo jeszcze. Nasze środowisko jest dalekie od tropienia Żydów w każdej lodówce, tudzież wrzucania wszystkich do jednego worka. Wolimy fakty historyczne, a tu z pomocą przychodzą uczciwi badacze. Prof. Krzysztof Jasiewicz, historyk, znawca dziejów ziem polskich pod okupacją sowiecką, w rozmowie z Piotrem Zychowiczem odniósł się do wspomnianego na początku zagadnienia:
Porażony jestem na przykład tym, co w wywiadzie udzielonym „Rz” powiedział prof. Anthony Polonsky z Londynu. Że „żydokomuna” jest antysemickim hasłem o bardzo starych korzeniach i doszukał się jego śladów w „Nie-Boskiej komedii”. Zamiast kolejnych impresji literackich pan profesor powinien pojechać do Moskwy i przeczytać choćby część dokumentów z tamtejszych archiwów. Wystarczy zresztą znać rosyjską literaturę przedmiotu. Wynika z niej, że między rokiem 1934 a 1937 aż 40 proc. kierowniczej kadry centralnego i terenowego NKWD – z Henrykiem Jagodą na czele – stanowili Żydzi. To tak gigantyczna nadreprezentacja, jakby personel Białego Domu w USA składał się w 90 proc. z Polaków. Takich przykładów można podać więcej. Hasło „żydokomuna” nie wzięło się z powietrza.
Aktywny udział w sowietyzacji wzięło co najmniej kilkanaście procent żydowskiej populacji. Obojętność wobec upadku państwa polskiego była zaś pełna i powszechna. Tu w grę wchodzi przytłaczająca większość Żydów. Powszechnym zjawiskiem były antypolskie drwiny i docinki. Inaczej zachowywał się niewielki promil tej społeczności – zamożni Żydzi z tak zwanych klas posiadających, którzy wiedzieli, że nie pasują do sowieckich porządków.
Za słowa prawdy znakomity historyk padł ofiarą niespotykanej nagonki ze strony Gazety Wyborczej. Wywiad z profesorem ukazał się także na łamach magazynu „Szczerbiec”.
Na podstawie: rp.pl/nacjonalista.pl
27 września 2017 o 15:22
Ich bezpodstawną bronią czyli hasłem ANTYSEMITYZM lub ANTYSEMITA nie należy się bynajmniej przejmować. O wiele łatwiej im udowodnić ich nadreprezentację w kręgach sowieckich i komunistycznych Europy niż ich rzekomo semickie pochodzenie.