Wszystko, co dotyczy naszych rodaków jest w centrum naszego zainteresowania. Prawicowym populistom zostawiamy walkę z „islamizacją” Polski i zmyślone informacje o imigrantach – vide słynny napad na polski autokar w Austrii. Autorem bajki był pederasta – nowy idol portali systemowej prawicy. Wracając jednak do realnych problemów Polaków. Zagraniczny kapitał w III RP od początku ma cieplarniane warunki do robienia dobrego biznesu, bardzo często kosztem polskich pracowników. Na stronie „Nowego Obywatela” pojawił się ciekawy wywiad z Robertem Jacyno, wiceprzewodniczącym związku zawodowego NSZZ „Solidarność” w sieci handlowej Biedronka, w którym czytamy m.in.:
Biedronka może, zgodnie z prawem, zaplanować czas pracy i przerwy pracownika. Prawo mówi, że pracownikowi przysługuje 35 godzin przerwy w ujęciu tygodniowym. Natomiast nigdzie nie jest zapisane, że po pięciu dniach pracy wymagana jest przerwa. Jeśli więc wyda się pracownikowi w pierwszym tygodniu pracy 35 godzin na początku tygodnia oraz na końcu następnego tygodnia, to pracownicy u nas są w stanie pracować od 5 do nawet 11 kolejnych dni, po 10 godzin, czasem nawet w sumie 120 godzin.
To są ludzie, którzy zarabiają 2000 zł brutto – taka jest płaca dla kasjera, przy płacy minimalnej 1850 złotych. Podziwiam ich, bo za taką kwotę wykonują jednocześnie pracę kasjera, magazyniera, sprzątaczki, ochroniarza. W innych sieciach za minimalne wynagrodzenie wykonuje się jedną z tych czynności, a u nas w pracy się biega.
Kiedy w naszej Biedronce robimy ankietę, czy pracownicy chcą 500 złotych podwyżki, to niektórzy twierdzą, że pracodawca ma zbyt duże obciążenie kosztami płac. Polska struktura Jeronimo Martins, czyli Biedronka, jak czytam, przynosi 67% zysku całej grupy kapitałowej, a koszty pracy wynoszą około 3,8-3,9% wszystkich kosztów, gdy inne sieci mają ten wskaźnik na poziomie 8-9%.
Całość TUTAJ.
Na podstawie: nowyobywatel.pl
Najnowsze komentarze